Ranking kont firmowych Ranking kont osobistych

Od zera do listy najbogatszych Polaków

Przygodę z biznesem zaczynali od małego sklepu osiedlowego. Zaryzykowali oszczędności życia i wzięli bankowy kredyt, aby po latach dostarczać produkty do 45 miast Polski. Kucharz i budowlaniec, którzy pod czujnym okiem mamy zbudowali sieć supermarketów „Piotr i Paweł”. Bracia Woś od zera stworzyli spożywcze imperium.

Historia sieci „Piotr i Paweł” rozpoczęła się w roku 1990, kiedy bracia Woś podejmowali decyzje o przyszłości zawodowej. Piotr – świeżo upieczony inżynier z poznańskiej Politechniki zaczynał pracę w zawodzie, natomiast Paweł zarabiał na życie jako kucharz w jednym z hoteli. Wspólnie z mamą Eleonorą postanowili porzucić dotychczasowe zajęcia, aby spróbować sił w biznesie.

foto: Piotr i Paweł Wosiowie

5 tys. dol. inwestycji

Na rynku brakowało wszystkiego, ale wspólnie uznali, że najszybciej będzie rósł popyt na żywność.  Stąd pomysł na market spożywczy oferujący asortyment, którego próżno było szukać w sklepach z epoki słusznie minionej.  – Naszym mottem było stworzyć taki sklep, w jakim sami chcielibyśmy kupować – wspomina Piotr Woś.
 
Znane z czasu PRL puste sklepowe półki rodzina Wosiów chciała zapełnić szeroką ofertą produktów. Zaczęli od znalezienia właściwego lokalu. Wybór padł na rodzinny Poznań i ulicę Głogowską. – Nie było to ścisłe centrum miasta, ale mieszkańcy zawsze robili tam zakupy. Informację o licytacji lokalu na osiedlu Łazarz znalazła mama – wspomina Paweł Woś.  Widząc potencjał miejsca szybko wyłożyli oszczędności na zakup nieruchomości. – Jak dziś pamiętam, że 1 tys. dol. stanowiły środki własne a brakujące 4 tys. dol. pożyczyliśmy w banku – dodaje. Na powierzchni 60 m2 wystartował pierwszy sklep spożywczy pod logo „Piotr i Paweł”, który wraz z założycielami zatrudniał 8 osób.

24 godziny na dobę

Sklep był czynny do 22.00, ale dzień pracy przedsiębiorców kończył się dużo później. Znalezienie dostawców, transport, rozliczenia, sprzedaż i obsługa pochłaniały założycieli supermarketu bez reszty. Rynek hurtowy dopiero się rodził, dlatego po towary bracia udawali się na giełdy owocowo-warzywne, do prywatnych producentów (np. pieczywo) i dostawców. Część asortymentu importowana była także z Niemiec.- Towar dowoziłem 10-letnią Nyską dostawczą. Czasami nocowaliśmy w sklepie, bo do domu nie opłacało się wracać – wspomina z uśmiechem prezes Piotr Woś.

Szukanie dostawców wartościowych produktów opłaciło się. Market „Piotr i Paweł” jako jedyny w mieście zaoferował m.in. znane z telewizyjnych reklam batoniki Snickers. Markowe słodycze były prawdziwym hitem. Dziennie sprzedawały się tysiące sztuk. Asortyment sklepu wyróżniał go na tle osiedlowych średniaków, dlatego szybko zdobył zaufanie klientów. Po towar, który rozchodził się jak świeże bułeczki, przyjeżdżali mieszkańcy z odległych dzielnic stolicy Wielkopolski. Zachęcona sukcesem sklepu rodzina Wosiów ruszyła na dalszy podbój rynku.

Rozwój

W 1991 roku bracia otworzyli drugi market. Tym razem na jednym z poznańskich osiedli stanął sklep o powierzchni 300 m2. Przedsiębiorcy rozglądali się także za innymi możliwościami biznesu spożywczego. 5 lat od startu firmy ruszył pierwszy sklep całodobowy. Ponownie okazało się to strzałem w dziesiątkę, a zarobione pieniądze „Piotr i Paweł” zainwestowali w kolejne sklepy oraz rozwój sieci franczyzowej.

Pierwszy sklep partnerski powstał w roku 2000. Partnerzy franczyzowi inwestowali swoje środki, a bracia zapewniali dostawy, know-how i markę. Rok 2000 to także cztery nowe sklepy. Wosiowie nie spoczęli jednak na laurach. Do roku 2009 powstało jeszcze 46  supermarketów, m.in. w we Wrocławiu, Gdańsku, Katowicach, Płocku, Szczecinie, czy Warszawie. Największe tempo rozwoju sieć nabrała w 2009 roku, otwierając 16 placówek. Od 2003 roku delikatesy „Piotr i Paweł” działają także w internecie, dowożąc do domów klientów zamówione produkty.

Bracia Wosiowie mają na koncie także nietrafioną inwestycję. Pod koniec roku 2008 na stacjach paliw Shell pojawiły się sklepy pod marką Piotr i Paweł Express. Według Piotra Wosia nowy format sklepu miał być dopełnieniem strategii sieci. Oczekiwania były duże, ale rynek szybko zweryfikował plany firmy. Rok od debiutu sieci na stacjach Shell Wosiowie zrezygnowali z rozwoju tego projektu koncentrując się wyłącznie budowie tradycyjnych placówek.

Prawdziwy biznes rodzinny

Sieć rozrosła się do rozmiarów giganta spożywczego. Na kluczowych stanowiskach wciąż zasiadają   założyciele firmy, przy czym podział obowiązków jest jasny: Piotr Woś pełni stanowisko prezesa zarządu, a na co dzień zajmuje się  zgodnie ze strukturą organizacyjną marketingiem oraz działem personalno-organizacyjnym, natomiast Paweł Woś zastępuje brata i odpowiada za pracę departamentu technicznego. –  Nadzoruję prace związane z projektami architektonicznymi sklepów i dbam o wyposażenie placówek oraz czuwam nad pracą departamentu kontroli i nadzoru – mówi. W zarządzie spółki zasiadają jeszcze 4 osoby, każda odpowiedzialna za pozostałe obszary funkcjonowania firmy.

Czy wiesz, że…

w sklepach braci Woś miesięcznie robi zakupy ponad 3,5 mln ludzi

Mamie przypadły obowiązki związane ze szkoleniami pracowników oraz jakością obsługi klienta.  – Zasiadam jeszcze w radzie nadzorczej, dlatego nie mogę poświęcić tym obowiązkom tyle czasu, ile bym chciała – mówi Eleonora Woś. Jako, że „Piotr i Paweł” to od zarania firma rodzinna, na karuzeli najważniejszych stanowisk znajduje się także siostra przedsiębiorczych braci – Magdalena, która zarządza jedną ze spółek. W firmie znalazło się również miejsce dla jej męża oraz żon założycieli sieci.

Piotr i Paweł po latach

Dziś firma „Piotr i Paweł” to gigant na polskim rynku zatrudniający ok. 4 tys. pracowników. Przez 21 lat działalności rodzinie Wosiów udało się otworzyć 77 placówek, które rocznie generują obroty przekraczające 1,5 mld zł.  Spożywczy biznes doprowadził braci na listę najbogatszych Polaków tygodnika „Wprost”. Z majątkiem szacowanym na 250 mln zł zajęli w 2009 roku 84 miejsce prestiżowego zestawienia.

– Ziemniaki na patyku pomysłem na biznes

– Załóż prywatną pocztę

– Jak zarobić na przedszkolakach?

– Na salonie urody można zarobić 20 tys. miesięcznie

Grzegorz Marynowicz
Bankier.pl

Administratorem Twoich danych jest Bonnier Business (Polska) sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. Twoje dane będą przetwarzane w celu zamieszczenia komentarza oraz wymiany zdań, co stanowi prawnie uzasadniony interes Administratora polegający na umożliwieniu użytkownikom wymiany opinii naszym użytkownikom (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. f RODO). Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne w celu zamieszczenia komentarza. Dalsze informacje nt. przetwarzania danych oraz przysługujących Ci praw znajdziesz w Polityce Prywatności.
DOSYC RZADOWYCH IDIOTOW - NA SZC 24 wrz 2014 (09:35)

Obecnie to kariera OD ZERA - DO PREMIERA
Byle co, byle co gada, byle jacy wybieraja siebie... i zyja jak w niebie.