Choć zadłużenie Polaków systematycznie się zwiększa, to wciąż jesteśmy jednym z najmniej obłożonych kredytami narodów w Europie. Co więcej, w III kwartale 2024 roku zadłużenie gospodarstw domowych wobec sektora bankowego wzrosło jedynie o 1,4%, osiągając wartość 796,11 mld zł. Ponieważ to wartość niższa niż poziom inflacji, mieliśmy więc do czynienia z realnym zmniejszeniem się ich zadłużenia.
„Jesteśmy jednym z najmniej zadłużonych społeczeństw UE. Kredyty dla gospodarstw domowych w relacji do PKB Polski wynoszą 20,3%, mniej jest tylko w Grecji – 18,2%, jak również na Litwie – 8,6%. Najwyższe wartości odnotowano w Finlandii – 95%, Hiszpanii – 82,8%, a także w Luksemburgu – 79,1%” – zauważa dr Maciej Goniszewski z Katedry Finansów Przedsiębiorstw i Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego.
Zadłużenie Polaków ma wzrosnąć
Zdaniem ekspertów dynamicznego wzrostu zadłużenia Polaków należy się jednak spodziewać w 2025 roku. Kusić mają same banki, które już w IV kwartale 2024 roku znacząco złagodziły kryteria udzielania kredytów. To w połączeniu z oczekiwanym spadkiem stóp procentowych i wzrostem konsumpcji ma napędzić wzrosty akcji kredytowej.
Symptomem do tego typu prognoz jest również utrzymująca się presja inflacyjna i jej wpływ na siłę nabywczą Polaków. Rośnie także liczba konsumentów, którzy zaciągają kolejne zobowiązania na pokrycie obecnych zaległości. Najczęstszym powodem zaciągania zobowiązań pozostaje zakup mieszkania. Część z kredytobiorców będzie w ten sposób również finansować zaspokojenie bieżących potrzeb konsumpcyjnych. W efekcie łatwo jest scharakteryzować grupę najbardziej podatną na wzrost zadłużenia.
„Dlatego grupą stojącą w obliczu szczególnej presji, ale i zdolności do zadłużenia są osoby powyżej 30. roku życia. Oznacza to dodatkowe koszty wejścia na rynek mieszkaniowy. Osoby w średnim wieku, tj. 40-55 lat, z kolei stoją w obliczu zarządzania wieloma zobowiązaniami finansowymi, tj. kredytami hipotecznymi i konsumpcyjnymi. Zdecydowanie może to dotyczyć mieszkańców dużych aglomeracji miejskich, gdzie są zwiększone koszty utrzymania i wyższe ceny nieruchomości, ale również mniejszych, rozwijających się miast” – twierdzi dr hab. Małgorzata Porada-Rochoń, prof. US.
Komentarze
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy :)