Natalia Kieszek: Myślę, że w szczególności z perspektywy młodych osób, masz nietypową ścieżkę kariery zawodowej. Z giganta technologicznego, jakim jest Microsoft przeszłaś do Ministerstwa Cyfryzacji. Dlaczego taki wybór?
Pamela Krzypkowska: Wpływ na to miały dwie kwestie. Pierwsza z nich jest bardziej górnolotna, bo pracowałam w Microsoftcie kiedy mieliśmy do czynienia z boomem generatywnej sztucznej inteligencji. I chciałam mocno zaangażować się prospołecznie w tę rewolucję, dlatego zdecydowałam się przejść do Ministerstwa Cyfryzacji. Wiedziałam, że dzięki temu będę mogła mieć większy wpływ na rozwój AI w Polsce.
Natomiast druga kwestia to perspektywa sprawczości. Nie mówię, że nie lubiłam pracy w korporacji, jednak na koniec dnia trzeba pamiętać, że to centrum decyzyjne jest w Stanach Zjednoczonych. A praca w Ministerstwie Cyfryzacji daje mi więcej możliwości w decydowaniu o rozwoju technologii w Polsce i dla Polski.
Jakie były największe wyzwania związane z przejściem z sektora prywatnego do administracji publicznej?
Gdybym dzisiaj miała wybór, to podjęłabym jeszcze raz tę decyzję o zmianie pracy. Jednak oczywiście było to dla mnie wyzwanie, ponieważ jest to zupełnie inna struktura i zupełnie inaczej działa. Microsoft operuje prywatnym kapitałem i to już jest znacząca różnica w pracy w resorcie. Publiczne projekty muszą mieć inne systemy nadzoru, ze względu właśnie na ich finansowanie ze środków publicznych. Tworzy to elementy biurokratyczne, które czasem można byłoby uprościć.
W administracji publicznej faktycznie muszę trzymać się wielu procedur. Każdego dnia uczę się nowych rzeczy [śmiech]. Ministerstwo Cyfryzacji jest młodą organizacją, zarówno w kontekście funkcjonowania, jak i pracowników. Ale nie jesteśmy jednopokoleniowym resortem, często pojawiają się dyskusje na temat perspektyw, których upatrujemy dla sztucznej inteligencji czy cyfryzacji. I uważam, że są one potrzebne i dają kilka punktów widzenia. Technologia dla wszystkich musi być budowana przez wszystkich.
Ukończyłaś zarówno informatykę na Politechnice Warszawskiej, jak i filozofię na Uniwersytecie Warszawskim. Kiedy faktycznie pojawiła się sztuczna inteligencja w Twoim życiu?
Na pewno miało to miejsce na studiach, zanim poszłam na filozofię. Myślę, że to było na drugim albo trzecim roku inżynierki, kiedy pojawiły się przedmioty obieralne. To oznacza, że mogłam wybrać sobie konkretne tematy i zdecydowałam się na przetwarzanie danych w chmurze i analizę języka. Mało jest tematów ciekawszych niż to dlaczego i jak podejmowanie decyzji przekładamy na maszyny.
Na studia filozoficzne zdecydowałam się ze względów metafizycznych. Zadawałam sobie pytanie, jaka jest różnica między człowiekiem a sztuczną inteligencją? Uważam, że nie możemy skutecznie wdrażać nowych technologii na rynku, jeśli nie ma świadomości społecznej. Przykładem jest chociażby technologia deep fake czy znane scamy „na wnuczka”. Sztuczna inteligencja jest dobra, ale nie możemy zapominać, że musi istnieć element nadzoru nad nią. I tutaj pojawia się ważna kwestia, ponieważ nadal brakuje nam wystarczającej edukacji w kontekście cyfrowym. Nie dotyczy to tylko sztucznej inteligencji. Musimy pamiętać, że my – ludzie zaangażowani w świat cyfrowy – żyjemy w bańce technologicznej.
W jakich dziedzinach, Twoim zdaniem, człowiek będzie miał przewagę nad AI?
Ważne jest dla mnie, aby mówić o współpracy człowieka ze sztuczna inteligencją. Są elementy, w których AI już teraz jest lepsza od człowieka w pojedynczych zadaniach m.in. w rozpoznawaniu obiektów na obrazie. Natomiast naszą przewagą jest krytyczne myślenie oraz emocje, które są kluczowe w podejmowaniu decyzji. Ale i tak uważam, że współpraca AI z człowiekiem powinna być naszym głównym celem.
W takim razie przejdźmy do innowacji, jesteś Dyrektorką Departamentu Badań i Innowacji w Ministerstwie Cyfryzacji. Czym ona w ogóle dla Ciebie jest?
Innowacja w obecnych czasach wcale nie jest taka łatwa do zdefiniowania. Moim zdaniem to jest rzecz, która nigdy wcześniej nie została wdrożona czy użyta w danym kontekście. Przykładem może być wdrożenie asystenta AI w administracji publicznej i traktuję to jako innowację, ponieważ wcześniej nie było takiego zastosowania w tym konkretnym miejscu. Innowacja nie musi być na skalę światową, aby można było tak ją określać. Ważne, aby dane wdrożenie było w stanie poprawić jakość pracy i zaproponować coś nowego.
A Polska jest innowacyjnym krajem według Ciebie?
Polacy są bardzo zaradni i pomysłowi. Jednak czasem nie umiemy się dobrze sprzedać i nie chwalimy się naszymi osiągnięciami. Ponadto, nie doceniamy tego co już mamy. Na tle Europy, a nawet globalnie radzimy sobie bardzo dobrze, jeżeli mówimy o kompetencjach informatycznych. Wygrywamy światowe olimpiady informatyczne czy matematyczne. Teraz musimy nauczyć się lepiej komercjalizować nasze produkty na rynku globalnym.
Ważne jest, aby edukować już dzieci przedsiębiorczości, musimy wychodzić poza schematy. AI może być dobrym sposobem na poszerzanie horyzontów i naszych pomysłów. Bo mówiąc o podstawowych kompetencjach cyfrowych, Polska na tle europejskim wcale nie wypada dobrze. Dlatego musimy się edukować, aby rozwijać innowacje w naszym kraju.
Skoro musimy poszerzać nasze kompetencje, to jak powinniśmy wspierać edukację cyfrową w Polsce?
Nie możemy zapominać o tym, że już mamy program rozwoju kompetencji cyfrowych. Nawet teraz z Krajowego Planu Odbudowy mamy naprawdę sporo środków, aby poszerzać te kompetencje cyfrowe. Natomiast edukacja w kierunku sztucznej inteligencji pojawia się już w szkołach, jednak musimy uczyć znacznie więcej umiejętności przyszłości. Nie możemy blokować dostępu do sztucznej inteligencji dzieciom, w szczególności w liceach czy na studiach.
Mamy też program „laboratoria przyszłości”, który zakłada budowanie przestrzeni w szkołach, gdzie uczniowie będą mogli zapoznać się z nowymi technologiami, eksperymentować i nauczyć się z nich korzystać. Sama brałam udział w projekcie fundacji Perspektywy, która zajmowała się wakacyjnymi szkoleniami dla szkół z programowania czy robotyki. Widzę, że dzieci chcą i potrzebują tej wiedzy.
Natomiast jeśli chodzi o dorosłych, to w ubiegłym roku rozpoczęliśmy szkolenia ze sztucznej inteligencji dla urzędników. Zainteresowanie jest ogromne i to właśnie pomimo wieku. Prowadziłam webinar o podstawach AI i narzędzi, których można użyć do poprawy pracy urzędowej. Na spotkanie zapisało się aż 7 tys. osób! I to pokazuje jak ogromna jest ta skala.
A jakie działania są podejmowane, aby wspierać polskie startupy i innowacyjne firmy działające ze sztuczną inteligencją?
Startupy często nie chcą korzystać z publicznych pieniędzy, ponieważ wiąże się to z biurokracją i firmy muszą informować o krokach, które poczynili wykorzystując to finansowanie. I szczególnie mówiąc o AI, założenie startupu i stworzenie nowego rozwiązania jest bardzo ryzykowne. Pojawiają się głosy, że jest niechęć do publicznych pieniędzy. Wynika to z tego, że brakuje zapewnienia, że founderzy mogą się pomylić i pozyskane finansowanie wykorzystać później na zupełnie inny produkt bądź usługę. Bo przecież wiemy, że startupy często dokonują pivotu. Inaczej nie nazywałyby się startupami.
Natomiast PFR i PFR Ventures odgrywają tutaj kluczową rolę. Pozwalają one na inwestycje o większym ryzyku i wspierają rozwój polskiej przedsiębiorczości – to jest to czego potrzebujemy.
Jaka jest Twoja wizja przyszłości AI w Polsce? Czy Poznań ze względu na ostatnie inwestycje m.in. w Fabrykę AI ma szansę stać się centralnym ośrodkiem sztucznej inteligencji?
Są różne kompetencje w różnych ośrodkach. Poznań wykonuje świetną prace, jeżeli mówimy o badaniach nad materiałami. Natomiast badania związane z wytłumaczalną sztuczną inteligencją odbywają się w Warszawie. Dlatego nie musimy mieć jednego „superośrodka” w Polsce. Musimy wspierać te gałęzie, w których faktycznie mamy potencjał. Uważam, że Fabryka AI będzie miejscem, które ułatwi dostęp do mocy obliczeniowej. Z każdego miejsca w Polsce. Będzie ona dostępna nie tylko dla naukowców, ale również startupów i sektora MŚP, co zwiększy ich możliwości.
Ale tak jak powtarzam, Polska musi skupić się na tym w czym idzie nam najlepiej. Nie możemy być centrum każdej nowej technologii. Przykładowo medtechy czy fintechy. To są obszary, w których Polacy radzą sobie bardzo dobrze. Powinniśmy angażować się w rozwinięte ekosystemy, co pozwoli nam zbudować globalną pozycję.
Konferencja Infoshare 2025 – festiwal społeczności napędzanej technologią!
Infoshare 2025 – największa konferencja technologiczna w CEE, tworząca ekosystem, w którym nowe technologie łączą się z biznesem. Konferencja odbędzie się w dniach 27-28 maja w Gdańsku. Co roku uczestniczy w niej ponad 6 tys. uczestników. Wśród nich: startupy, inwestorzy, przedstawiciele korporacji, programiści i marketerzy. Tegoroczna edycja to 7 scen tematycznych i kilkuset czołowych prelegentów z całego świata. W tym roku konferencję wzbogaci wydarzenie EU Space Days, będące paneuropejską konferencją organizowaną we współpracy z Komisją Europejską w ramach polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Podczas Infoshare 2025 poznamy również finalistów Startup Contest. Kup bilet już dziś!
Wywiad został zrealizowany w ramach patronatu medialnego konferencji Infoshare 2025.
Komentarze
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy :)