W dzisiejszej rozmowie Mateusz Tałpasz, współzałożyciel i CEO SmartLunch, opowiada nam jak wyglądały początki w biznesie, czego nauczyły go zawirowania rynkowe oraz jakie są plany na ekspansję zagraniczną firmy.
Natalia Kieszek: Od czego zaczęła się historia SmartLunch? Skąd pomysł na biznes związany z posiłkami dla pracowników i jak wyglądały jego pierwsze miesiące?
Mateusz Tałpasz: Tak naprawdę założyłem SmartLunch jeszcze podczas studiów. Wcześniej jedynie pracowałem dorywczo, dlatego nie mam na swoim koncie doświadczenia w pracy w korporacjach. Pomimo że jak na tamte realia dość wcześnie zacząłem swoją przygodę z biznesem, to uważam, że było warto.
Zakładając innowacyjną firmą, wiedziałem, że muszę rozwiązać problem na rynku lub spełnić potrzeby klientów. To był mój punkt wyjścia, tworząc własny biznes. W przypadku SmartLunch, który powstał w 2014 roku pojawiły się obydwa założenia. Po pierwsze, podczas studiów byłem na stażu w akceleratorze dla startupów, gdzie analizowałem pomysły na firmy technologiczne. Dlatego miałem okazję zobaczyć, jakie problemy adresują startupy.
Natomiast w tym samym budynku, w którym mieścił się akcelerator, była również firma, która korzystała z dofinansowań do posiłków. Pamiętam, że działało to w dość przestarzałym modelu, w którym dostrzegłem wiele błędów. Wiedziałem, że ten proces trzeba zautomatyzować i to był jeden z punktów wyjścia do powstania SmartLunch.
Pierwsza idea SmartLunch opierała się na dofinansowaniach do posiłków w biurowcach, realizowanych we współpracy z lokalnymi restauracjami. W tamtym momencie jednak nie był to idealny model na start, bo duże korporacje nie były gotowe na rozmowy, a w przypadku małych firm zbudowanie odpowiedniej skali zajęłoby zbyt dużo czasu. Po pół roku od uruchomienia firmy wiedziałem już, że musimy szybko zmienić model biznesowy. W tym czasie studiowałem zaocznie zarządzanie, gdzie poznałem wiele osób pracujących w fabrykach i zakładach produkcyjnych. Okazało się, że to właśnie w tych miejscach pracy jest problem do rozwiązania.
Naszym pierwszym klientem została firma Bombardier z Wrocławia. Choć o kolejnego klienta musieliśmy mocno zawalczyć, a proces trwał pół roku, to w tym czasie konsekwentnie ulepszaliśmy nasz produkt i posuwaliśmy projekt naprzód.
Jakie były najważniejsze momenty przełomowe w historii firmy?
Tak jak wspomniałem, pozyskanie pierwszych klientów nie należało do najłatwiejszych. Rozpędu nabraliśmy w 2017 roku, a już w 2020 roku odnotowaliśmy słabsze wyniki ze względu na wybuch pandemii. Choć stosunkowo szybko wyszliśmy z kryzysu, kolejne lata przyniosły nowe wyzwania, od wysokiej inflacji i gwałtownego wzrostu cen energii dla firm, po niepewność związaną z wojną w Ukrainie. Te czynniki sprawiały, że wiele przedsiębiorstw wstrzymywało decyzje o wprowadzaniu nowych benefitów lub ograniczało inwestycje w te istniejące. Mimo to, w ostatnich latach utrzymujemy stabilny wzrost rok do roku.
W 2024 roku osiągnęliśmy 222 mln zł przychodów, a obecnie zatrudniamy już ponad 300 osób. Dla porównania, dekadę temu SmartLunch prowadziliśmy we dwójkę.
Pamiętam również pierwsze miesiące naszej działalności, kiedy otrzymaliśmy inwestycję od akceleratora, w którym wcześniej odbywałem staż. W tym samym czasie podpisaliśmy term sheet z drugim inwestorem, który… kilka dni przed Wigilią zrezygnował ze wszystkich swoich inwestycji. Tym samym zostaliśmy z niczym, ponieważ wykorzystaliśmy już pierwsze finansowanie, które otrzymaliśmy na start. To był jeden z kilku momentów, kiedy mogłem się poddać, jednak byłem bardzo zdeterminowany, aby prowadzić ten biznes.
Lubię wspominać rozmowę z Tomkiem Karwatką, którego poznałem, gdy zakładałem SmartLunch. Jakiś czas później zapytał mnie jak idzie mi prowadzenie biznesu. Pamiętam wtedy, że trochę narzekałem, mówiąc, że średnio, ponieważ mamy dopiero 12 klientów. Tomek Karwatka zapowiedział, że gdy przekroczymy liczbę 15 klientów, łatwiej będzie pozyskiwać kolejnych, a skala naszej działalności zacznie się znacząco zwiększać. I faktycznie, miał rację.
Po 10 latach rozwoju SmartLunch czy nadal widzisz miejsce na innowacje w firmie?
Na samym początku faktycznie nie byłem zadowolony z naszego rozwoju. Nie ukrywam, że nie umiałem programować i korzystaliśmy z usług firmy zewnętrznej, najczęściej jeszcze po znajomości, po najniższych kosztach. I choć miałem świadomość, jakich funkcji czy usprawnień nam brakuje, to po prostu nie mieliśmy wtedy wystarczającego kapitału na dynamiczny rozwój.
W 2018 roku udało nam się przejąć firmę technologiczną, którą prowadził świetny programista Michał Obłąk. Dopiero po czterech latach od startu SmartLunch pozyskaliśmy wewnętrznie kompetencje technologiczne i wtedy zacząłem być zadowolony z naszego kierunku rozwoju. Teraz uważam, że mamy najlepszą technologię w naszej branży, co pozwala nam się rozwijać na rynkach zagranicznych. Rozpoczęliśmy ekspansję od Czech, będziemy również debiutować w Rumunii.
Po 10 latach wciąż widzę miejsce na innowacje, myślę nawet, że ono się nie skończy. Z każdym rokiem działalności widzimy coraz więcej szans na rozwój. Tylko w ostatnich dwóch kwartałach uruchomiliśmy kilka nowych sprzętów, które usprawniają procesy u naszych klientów.

Dlaczego Czechy były pierwszym krokiem w zagranicznej ekspansji i jakie kolejne rynki są na Waszym celowniku?
Ekspansję zaczęliśmy od zatrudnienia kilku osób w Polsce do działu global. Ich zadaniem był research rynków zagranicznych, głównie Unii Europejskiej. Przeanalizowaliśmy kilkadziesiąt czynników, które miały wpływ na wybór naszych pierwszych kierunków. Oceniliśmy, które z nich mają największą szansę na sukces i okazało się, że to Czechy mają potencjał. Dodatkowym atutem tego kraju jest bliskość, dzięki czemu możemy reagować na bieżąco w przypadku ewentualnych problemów.
W Czechach działamy od pół roku i co ciekawe osiągnęliśmy tam już wynik, który w Polsce udało nam się zrealizować dopiero po 3,5 roku działalności. Rumunia jest kolejnym rynkiem, na którym chcemy się rozwijać. Ponadto, znamy przedsiębiorców z Polski, którzy rozwijają tam swój biznes i widzimy potencjał wdrożenia usługi SmartLunch w tych firmach. Naturalnym krokiem będzie ekspansja w kolejnych krajach Europy Środkowo-Wschodniej, ale nie wybraliśmy jeszcze konkretnych rynków.
Myślimy również o Europie Zachodniej, natomiast na rynek amerykański oraz ewentualnie inne kontynenty przyjdzie jeszcze czas w naszej ekspansji. Chcemy najpierw osiągnąć sukces w Europie, jest to nasz kamień milowy.
W 2024 roku do grona udziałowców dołączył Benefit Systems. Co ta inwestycja oznaczała strategicznie dla SmartLunch?
Na przestrzeni lat o potencjalnych inwestycjach rozmawialiśmy z kilkoma funduszami, jednak nie znaleźliśmy propozycji, która w pełni odpowiadałaby naszej wizji rozwoju i warunkom, jakie chcieliśmy zapewnić spółce. Nie chcieliśmy również być zależni od nowego inwestora. Zależało nam, aby mieć wolność w podejmowaniu decyzji o rozwoju SmartLunch.
Inwestycja Benefit Systems o łącznej wartości 60 mln zł miała miejsce w połowie kwietnia 2024 roku. Nasza wycena wyniosła wtedy 320 mln zł, z czego byliśmy zadowoleni. Ponadto, podobało nam się, że proces inwestycyjny przebiegał bardzo sprawnie. Potrzebowaliśmy jedynie trzech spotkań, aby ustalić warunki inwestycji. Jednak najważniejsze było dla nas zrozumienie zarządu Benefit Systems dla działalności SmartLunch, ponieważ również działamy na rynku benefitów pracowniczych. A to zaangażowanie pozwoliło nam na znacznie szybszy rozwój i co za tym idzie na ekspansję zagraniczną.
Benefit Systems jest partnerem, który nam ufa i wie, co robimy. Z drugiej strony posiada kompetencje i wiedzę, która pomagają nam w prowadzeniu biznesu. Jest wiele synergii, z których korzystamy, a dodatkowo Benefit Systems wdrożył naszą usługę dofinansowania do posiłków.
Rozmawiamy o rozwoju SmartLunch, jednak Ty jako przedsiębiorca również musiałeś się rozwijać. Jakie kompetencje okazały się kluczowe, a czego nie da się nauczyć z książek?
Przeczytałem sporo książek biznesowych i wyciągnąłem z nich sporo lekcji. Jednak idzie mi to dość wolno, ponieważ jednocześnie siedzę z notatnikiem i zapisuję najważniejsze porady biznesowe [śmiech]. Myślę, że najwięcej nauczyłem się z praktyki i działania. Wspomnę tutaj o kulturze organizacyjnej, o której myślałem, że nie ma takiego znaczenia. Jednak zmieniłem zdanie, gdy zaczęliśmy zatrudniać w SmartLunch nowe osoby. Zacząłem wtedy świadomie podchodzić do tego tematu, łącząc lektury z praktycznym wdrażaniem w życie i ciągłym pogłębianiem wiedzy. Moją rolą jako założyciela jest ciągła nauka i doskonalenie siebie. Wraz z rozwojem firmy obserwuję rosnącą skalę wyzwań, do której muszę się dostosować. Inspiracją są dla mnie pracownicy SmartLunch, którzy rozwijają firmę. Jednak moja początkowa determinacja do prowadzenia biznesu, pomimo przeciwności losu, jest ze mną do dzisiaj.
Źródło grafik: SmartLunch
Komentarze
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy :)