Ranking kont firmowych Ranking kont osobistych

Czy osoby prowadzące biznes czeka bieda?

Nie warto być naiwnym i wierzyć w to, że państwo jest w stanie zaspokoić nasze przyszłe potrzeby finansowe. Gdyby zależało to od obywateli, prawdopodobnie nikt nie byłby na tyle szalony, by dobrowolnie wpłacać ciężko zarobione pieniądze do instytucji, która kojarzy się ze wszystkim, tylko nie z zaufaniem.

W Polsce obywatel nie musi się zastanawiać nad wyborem najwłaściwszej drogi, bo władza nie tylko mu ją wskazuje, ale także nakazuje nią podążać. Fundamentem obowiązującego systemu jest założenie, że człowiek nie będzie dobrowolnie odkładał pieniędzy na emeryturę, a w konsekwencji w przyszłości stanie się on utrzymankiem rodziny albo państwa.

Podstawowa emerytura państwowa

Zatem pochodną głównego celu młodego przedsiębiorcy – zarabiania pieniędzy – jest przyszła emerytura. Do czasu, kiedy stanie się on beneficjentem systemu, zmuszony jest do odprowadzania składek do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

Chcesz zaprezentować swoją firmę użytkownikom MamBiznes.pl w zakładce „Start-up”? Wyślij opis na adres [email protected] Zobacz najnowsze startupy

Przeprowadźmy kilka symulacji. Załóżmy, że przedsiębiorca w chwili rozpoczęcia działalności ma 25 lat i nigdy wcześniej nie odprowadzał żadnych składek. Nowo otwarta firma zwykle na samym początku nie przynosi zysków. W związku z tym ustawodawca obniżył składkę, jaką należy wpłacać przez pierwsze dwa lata. Na dziś wynosi ona 350 złotych miesięcznie, z tego tylko 77 złotych przeznaczanych jest na przyszłą emeryturę.

Około 30 złotych z tej kwoty przekazywanych jest później do wybranego przez nas Otwartego Funduszu Emerytalnego, który ma na celu pomnażanie tych pieniędzy poprzez inwestycje na rynku kapitałowym. Przy bardzo optymistycznym założeniu, że stopa zwrotu w obu instytucjach wyniesie 4%, daje nam to po dwóch latach około 2000 złotych zgromadzonych na przyszłą emeryturę (blisko 1250 złotych w ZUS i 850 w OFE).

Po pierwszych dwóch latach działalności obowiązkowa składka, którą należy wpłacać do ZUS, ulega zwiększeniu do 850 złotych, z czego na emeryturę przekazywanych jest około 370 złotych. Podobnie jak wcześniej, 37% z tej sumy trafia na indywidualne konto w OFE. W tej symulacji zakładamy, że firma będzie dobrze prosperowała przez następne 38 lat, a co za tym idzie, przedsiębiorca przez cały ten okres co miesiąc będzie wpłacał całą składkę.

Po 456 miesiącach w ZUS zgromadzonych będzie blisko 222 tysiące złotych, a w OFE około 110 tysięcy złotych, co w sumie daje nam 332 tysiące złotych oszczędności. Przewidując, że średnia długość życia na emeryturze wyniesie już wówczas około 20 lat, daje to 240 wypłat emerytury. W efekcie możemy się spodziewać świadczenia wynoszącego około 1500 złotych miesięcznie.

To, na ile jest to satysfakcjonująca kwota, zależy od indywidualnych potrzeb każdego człowieka. Biorąc pod uwagę fakt, że w danym przykładzie przedsiębiorca prowadził firmę przez 40 lat, należy się spodziewać, że jego miesięczna pensja była kilkukrotnie wyższa. Zatem przyszła emerytura nie tylko przynosiłaby niedosyt finansowy, ale także duże rozczarowanie związane z funkcjonowaniem systemu.

Oszczędzanie z IKE

Zgodnie z założeniem reformy emerytalnej z 1998 roku, istnieje również możliwość oszczędzania na przyszłą emeryturę w ramach III filaru, czyli na Indywidualnym Koncie Emerytalnym. Jest to nieobowiązkowe rozwiązanie, wedle powszechnie panującej opinii skierowane do ludzi bogatych, których stać na odprowadzanie wyższej składki. Oczywiście jest duże ułatwienie dla ludzi, których nie interesują arkana inwestowania pieniędzy na rynku kapitałowym, a mają nadzieję otrzymywana wysokiej emerytury, pozwalającej na utrzymanie odpowiedniej stopy życiowej.

Roczny limit wpłat na IKE wynosi obecnie 9579 złotych, czyli nie więcej niż 800 złotych miesięcznie. Gdyby przedsiębiorca zdecydował się na wstąpienie do III filaru na przykład po 10 latach od momentu rozpoczęcia działalności, w chwili przejścia na emeryturę zgromadziłby około 800 tysięcy złotych (przy stopie zwrotu wynoszącej 4% rocznie). Czyli po przejściu na emeryturę otrzymałby dodatkowo 3500 złotych miesięcznie – łączna emerytura wyniosłaby wówczas 5000 złotych miesięcznie. Jest to kwota wyższa od średniej krajowej netto – na tyle zadowalająca, że pozwalałaby na coroczne wakacje pod palmami bez konieczności odmawiania sobie innych przyjemności.

Powyższa uproszczona symulacja zakłada, że roczna stopa zwrotu niezależnie od tego, do której instytucji trafia nasza składka, nie przekroczy 4% w skali roku. Jest to dosyć pesymistyczne założenie, ale w długim okresie stosunkowo racjonalne. Bardzo możliwe, że przedsiębiorca będzie miał szczęście i jego fundusz emerytalny zarobi więcej niż 4% w ciągu roku. Wówczas emerytura byłaby wyższa, ale mimo wszystko bardzo wątpliwe, by wyniosła więcej niż 5 tysięcy złotych miesięcznie.

Alternatywne formy oszczędzania: inwestycje kapitałowe

Tymczasem gdyby przedsiębiorca wpłacał przez 40 lat co miesiąc 800 złotych na lokatę (z pominięciem ZUS: 400 złotych dodatkowo), zgromadziłby na swoim koncie blisko 800 tysięcy złotych! Wówczas mógłby sobie pozwolić na emeryturę rzędu 5000 złotych miesięcznie przez około 20 lat. Za te pieniądze można kupić na przykład trzy mieszkania we Wrocławiu. Wpływy z wynajmu dałyby emerytowi około 4000 miesięcznie, a ponadto po jego śmierci nieruchomości otrzymałaby w spadku rodzina. Jest to o wiele więcej niż oferuje państwowy ubezpieczyciel.

Większość właścicieli firm wpłaca do ZUS najniższą możliwą składkę, dlatego według oficjalnych statystyk znajdują się oni w grupie ludzi narażonych na niską emeryturę. Przedsiębiorcy zakładają, że na stare lata uda im się sprzedać firmę albo przejmie ją któryś z członków rodziny, który część zysków będzie im wypłacał w formie emerytury. Jest to bardzo dobre i słuszne założenie, które w wielu przypadkach udaje się zrealizować. Oczywiście, jeśli się rozumuje w ten sposób, płacenie wyższej składki do ZUS mija się z celem – lepiej nadwyżkę zainwestować w rozwój firmy lub samemu odkładać.

Przedsiębiorca nie jest w stanie uciec od płacenia składki do ZUS. Należy ją traktować jako obowiązkową i nie zmieni się to, dopóki nie zadecyduje o tym ustawodawca. Oczywiście istnieje możliwość czasowej ucieczki, można na przykład zarejestrować działalność gospodarczą w innym kraju UE, gdzie składka do odpowiednika ZUS jest niższa. Wybieg ten raczej będzie stanowił chwilowe rozwiązanie i nie daje absolutnie żadnej szansy na to, aby przyszła emerytura była wyższa.

Przesłanie popularnej ostatnio reklamy banku mówi o tym, że za darmo będziemy mieli tylko to, co zrobimy sami. Ta sama zasada, z pewnymi modyfikacjami, dotyczy także przyszłej emerytury: „najwyższą będziemy mieli wtedy, jeśli zaoszczędzimy sami” bez jakichkolwiek państwowych pośredników. W tym celu na wstępie należy odrzucić pomysł odkładania pieniędzy w ramach III filaru. Naturalnie samodzielne odkładanie na przyszłą emeryturę wymaga olbrzymiej motywacji, a także konieczności oparcia się pokusie wydania zgromadzonych pieniędzy na inny cel. Gdyby jednak udało się przedsiębiorcy spełnić ten warunek, to można rozpatrywać przyszłe świadczenie pod kątem dokonanych wcześniej inwestycji.

Przedsiębiorca, który przez 30 lat wpłacałby po 400 złotych miesięcznie na lokatę, zgromadziłby na koncie około 250 tysięcy złotych (po odliczeniu podatku Belki, przy oprocentowaniu 4% i miesięcznej kapitalizacji). Suma ta podzielona na 240 transz daje comiesięczne świadczenie w wysokości 1 tysiąca złotych. Warto zauważyć, że suma rocznych wypłat z konta wyniosłaby 12 tysięcy złotych, a kwota odsetek otrzymanych z tytułu zgromadzonych środków około 9 tysięcy złotych. Innymi słowy, nasze środki nie malałyby przy zrównoważonej wypłacie miesięcznej rzędu 700 złotych.

Pieniądze te po naszej śmierci odziedziczyłaby wskazana osoba (w przypadku OFE również dziedziczy się składki). Jest to o tyle korzystna forma, że w zasadzie nie wymaga od nas niczego więcej prócz wpłacania pieniędzy na lokatę – nie jest konieczne podejmowanie jakichkolwiek decyzji inwestycyjnych, a ryzyko straty jest minimalne. Przedsiębiorca mógłby w tym wypadku liczyć na emeryturę porównywalną z tą oferowaną przez państwo, z tym założeniem, że miałby możliwość dowolnego dysponowania zgromadzonymi pieniędzmi – 250 tysięcy to na tyle duża suma, że pozwoliłaby na zakup nieruchomości w jakimś pięknym miejscu.

A może mieszkanie na wynajem?

Inną formą byłoby stworzenie quasi-funduszu inwestycyjnego przez kliku bliskich sobie ludzi (przyjaciół, rodzinę, sąsiadów). Naturalnie wymagałoby to zawiązania stosownych umów cywilno-prawnych oraz stworzenia jednego wspólnego konta, na którym wykonywanie jakichkolwiek operacji możliwe byłoby tylko przy aprobacie wszystkich pozostałych członków.

Ta forma oszczędzania przyniosłaby niewątpliwe większe korzyści skali. Zakładając, że wszyscy członkowie funduszu wpłacaliby regularnie na wspólne konto 400 złotych miesięcznie, pierwsze mieszkanie z przeznaczeniem na wynajem mogliby kupić po 8 i pół roku. Z uwagi na to, że dochody z najmu również wpływałyby na wspólne konto, kolejny zakup możliwy byłby już po 6 latach. Kolejne odpowiednio coraz szybciej, tak by w konsekwencji zakupić około 17 mieszkań, czyli po prawie 3,5 nieruchomości na jednego członka funduszu. Dzięki temu, odkładając tylko 400 złotych w miesiącu przez 40 lat, udałoby się zgromadzić nieruchomości o łącznej wartości około 900 tysięcy złotych. Przy tej formie odkładania kapitału możliwe świadczenie emerytalne wyniosłoby około 5,5 tysiąca złotych.

Analogiczna forma prawna dotycząca przedsiębiorstw to tzw. spółka celowa. Przedsiębiorcy, którzy wspólnie „tworzyli” taki fundusz, mogą upłynnić wszystkie zakupione nieruchomości i na przykład wspólnie podjąć się budowy parkingu w centrum miasta. Zysk osiągany przez stworzone w ten sposób przedsiębiorstwo przeznaczaliby na swoją emeryturę.

Weź sprawy w swoje ręce

Każda forma regularnego oszczędzania jest lepsza niż ta narzucana przez państwo. Przede wszystkim wiąże się z elastycznością dokonywanych wpłat – wysokość „składki” określa sam przedsiębiorca (w zależności od miesiąca może to być więcej lub mniej), a także nie rodzi dodatkowych kosztów związanych z dużą liczbą zarówno państwowych, jak i prywatnych pośredników. Niestety, obecny system nie pozwala na całkowite uniknięcie konieczności odprowadzania składek do ZUS i OFE.

Z jednej strony ma to pozytywny charakter – państwo w pewnym stopniu zapewnia bezpieczeństwo wypłat przyszłych emerytur oraz wprowadza przymus regularnego oszczędzania, który byłby trudny do osiągnięcia w przypadku prywatnej inicjatywy. Z drugiej strony niska efektywność systemu w żaden sposób nie może rekompensować alternatywnych zysków, które osiągałby właściciel firmy, gdyby owego przymusu nie było.

Wielka szkoda, że ustawodawca nie daje możliwości wyboru. Bardzo możliwe, że gdyby ZUS musiał konkurować z innymi – podobnymi, ale prywatnymi – instytucjami, to przyszły polski emeryt mógłby spędzać wakacje w lepszym hotelu niż niemiecki równolatek.

Przeczytaj co eksperci sądzą o startupach:

– Start-up na dywaniku: GdzieSąBliscy.pl

– Start-up na dywaniku: Gdzieparkować.pl

– Start-up na dywaniku: Skrybot.pl

– Start-up na dywaniku: Tivix.pl

– Start-up na dywaniku: Prosponder.pl

Łukasz Piechowiak
Bankier.pl
[email protected]

Administratorem Twoich danych jest Bonnier Business (Polska) sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. Twoje dane będą przetwarzane w celu zamieszczenia komentarza oraz wymiany zdań, co stanowi prawnie uzasadniony interes Administratora polegający na umożliwieniu użytkownikom wymiany opinii naszym użytkownikom (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. f RODO). Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne w celu zamieszczenia komentarza. Dalsze informacje nt. przetwarzania danych oraz przysługujących Ci praw znajdziesz w Polityce Prywatności.
mariannalipka 15 lip 2010 (13:51)

Podobało mi się, zwłaszcza,że jestem na tej ciężko zapracowanej emeryturze