2010-05-31 Bankier.pl
Od dłuższego czasu można było oglądać rosnące napięcie w Hiszpanii. Pierwszym symptomem pogorszenia kondycji tamtejszego systemu finansowego było przejęcie przez Bank Hiszpanii kasy oszczędnościowej CajaSur. Decyzja banku centralnego wywołała popłoch wśród inwestorów na Starym Kontynencie a akcje banków i instytucji finansowych taniały przez dwa dni.
Kolejnym sprawdzianem dla Hiszpanii było głosowanie w sprawie pakietu cięć budżetowych. Okazało się, że rząd wcale nie cieszy się dużym poparciem parlamentu, gdyż głosowanie zostało wygrane zaledwie jednym głosem.
Premier Jose Zapatero jest coraz bardziej osamotniony w walce z kryzysem finansowym. W 30-letniej historii hiszpańskiej demokracji nie było tak dużych cięć pensji i emerytur. Stąd reformy będą wiązać się z olbrzymim kosztem politycznym. Pozostaje pytanie, czy Zapatero i jego współpracownicy udźwigną ciężar odpowiedzialności.
Co więcej, w Hiszpanii narasta niezadowolenie społeczne i są zapowiadane kolejne strajki. Społeczeństwo nie odda bez walki przywilejów socjalnych, których zgromadzenie zabrało bardzo wiele lat.
W piątek nieufność do Hiszpanii potwierdziła agencja Fitch, obniżając rating o jeden stopień z AAA do AA+. Postawiło pod znakiem zapytania zdolność tego kraju do finansowania swojego długu, co przy obniżonych ocenach jest dodatkowo utrudnione.
W świetle tych wydarzeń wspólna waluta sprawuje się bardzo stabilnie. O 9:15 euro umacniało się wobec dolara o blisko 0,2%, pozostając na poziomie z kwietnia 2006 r. Kurs euro zyskiwał również 0,5% w stosunku do jena. Euro pozostawało na niemal niezmienionym poziomie wobec franka i funta.
Wydarzenia w Hiszpanii stawiają pod znakiem zapytania zdolność strefy euro do rozwiązania problemu finansów publicznych. Pogłębienie problemów finansowych w tym kraju może stanowić preludium drugiej fazy kryzysu w Europie.
P.L.