MamBiznes.pl

Jak długo jeszcze potrwa manipulowanie złotym?

Pobieranie danych ...
2009-11-18 Bankier.pl

Polski złoty ciągle utrzymuje się w trwającej od sierpnia obecnego roku konsolidacji. Jednak najwięksi gracze rynku walutowego uparcie podtrzymują swoje prognozy, według których polska waluta ma w perspektywie dwóch najbliższych lat umocnić swoją pozycję. Zastanówmy się, czy jest to jedynie wróżenie z fusów czy może nieuchronna przyszłość.

Spekulacja ponad wszystko

Powiedzmy sobie otwarcie, że siłę złotego zawdzięczamy przede wszystkim zachciankom światowych gigantów finansjery. Kapitał spekulacyjny poszukuje możliwości szybkiego zarobku. Można uważać to za usilne doszukiwanie się teorii spiskowych, ale wystarczy spojrzeć na kurs EUR/PLN z ostatniej środy, kiedy to polscy inwestorzy mieli wolne związane ze Świętem Niepodległości.

„Bez wątpienia w ubiegłym tygodniu głównymi wydarzeniami, które wpłynęły na umocnienie Złotego (Wyk.1) było opublikowanie danych na temat październikowej dynamiki niemieckiej produkcji przemysłowej (zaskakująco dobry wynik), bilansu płatniczego Polski we wrześniu oraz gra zagranicznych inwestorów w środę 11 listopada”, wylicza Jacek Maliszewski, główny ekonomista Alpha Financial Services.

Środowy gwałtowny spadek kursu daje do zrozumienia, że to właśnie zagranicy, a nie polskim graczom, zależy na silnym złotym. Czy można się z tego powodu cieszyć? Oczywiście, że nie. Po pierwsze, w przypadku pogorszenia sytuacji makroekonomicznej na świecie kapitał spekulacyjny rozpocznie wielką ucieczkę w bezpieczniejsze zakamarki kuli ziemskiej. Po drugie, powoduje to nadmierną zmienność kursu złotego, co nie ułatwi nam wejścia do strefy euro.

Popyt na obligacje mówi wszystko

Warto tu wspomnieć o strategiach carry trade, które polegają na zaciąganiu kredytów w jednej walucie (kraju o niskich stopach procentowych), kupnie innej (kraju o stosunkowo wysokich stopach) i następnie inwestycji środków np. w obligacje skarbowe. Czy również w Polsce mamy z takim zjawiskiem do czynienia? Tak, wystarczy chociażby popatrzeć na wspomniany rynek obligacji Skarbu Państwa.

„… od początku roku do końca października Ministerstwo Finansów sprzedało tyle obligacji, iż całe potrzeby pożyczkowe Polski na rok 2009 zostały już zrealizowane. MF widząc, iż popyt na polskie obligacje sprzedawane w kraju oraz za granicą jest olbrzymi, postanowił wykorzystać dobrą koniunkturę do tego, by w listopadzie, w grudniu oraz w pierwszym kwartale 2010 zrealizować całe potrzeby pożyczkowe kraju na cały 2010 rok. A to oznacza, iż w najbliższych kilku miesiącach dojdzie do skomasowania emisji obligacji”, uważa Maliszewski.

Popularność polskich papierów wartościowych jest więc godna pozazdroszczenia. W dużej mierze ich zakupu dokonują właśnie zagraniczni inwestorzy portfelowi, realizujący strategie carry trade. A jeśli zagraniczny kapitał do czegoś dąży, to prawdopodobnie uda mu się swój cel zrealizować. Wystarczy jednak pogorszenie sytuacji chociażby w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, by inwestycje zostały zakończone.

A złoty ma być jeszcze silniejszy…

Jak do tej pory wszystko wskazuje na wyjście EUR/PLN z konsolidacji dołem. Według Jacka Maliszewskiego zasięg spadku kursu to nawet poziom 3,85 PLN do 3,90 PLN. Widać to wyraźnie w ostatnich prognozach instytucji finansowych. Konsekwentnie upierają się one, że złoty będzie się umacniał. Powstaje pytanie, czy rzeczywiście tak będzie czy może duzi gracze chcą, aby rynek tak myślał. Wtedy można by spokojnie oddać się realizacji osiągniętych zysków…

Jeśli nastąpi spadek, to kiedy? We wspomnianych prognozach dla pary EUR/PLN (Tab. 1) wyraźnie zarysowuje się tendencja umacniania polskiej waluty. Wystarczy spojrzeć na medianę, według której koniec obecnego roku przyniesie poziom kursu 4,10 PLN. Po stosunkowo spokojnej I połowie 2010 roku kurs 3,87 PLN, czyli znajdujący się w przedziale podanym przez Maliszewskiego, zostanie osiągnięty na koniec III kwartału.

Przy założeniu, że Polska nie przystąpi w analizowanym okresie do strefy euro, kolejne lata powinny przynieść dalsze umocnienie złotego, nawet do 3,50 PLN na koniec 2012 roku. Jednak w tym miejscu warto sobie przypomnieć wcześniejsze kłopoty „szczęśliwych” posiadaczy kredytów denominowanych we franku szwajcarskim, którzy uwierzyli kiedyś, że złoty będzie się umacniał niemal w nieskończoność.

Bo prognozami można się sparzyć

Przy podejmowaniu strategicznych decyzji (zarówno w przypadku przedsiębiorstw jak i gospodarstw domowych) nie warto się kierować prognozami kursów walutowych, gdyż przeważnie okazują się one nietrafione. Zamiast tego należy ograniczać ryzyko. Jeśli jednak mamy bawić się w spekulacje, to wiele czynników wskazuje na umocnienie złotego w krótkim terminie. Podpowiada to zarówno analiza techniczna jak i fundamentalna. Oczywiście nawet to nie jest w stanie zapewnić spadku kursu.

Puentę niech stanowią słowa Maliszewskiego. „Końcówka roku zapowiada się więc tak, jak to miało miejsce w roku 2007. Podobieństwo jest uderzające. Wtedy gra toczyła się w podobny sposób – polskie banki oraz ich klienci grali na wzrost kursu Eur/Pln, zaś zagraniczni inwestorzy obstawiali silne spadki. Zastanawiający jest jedynie brak aktywności Ministerstwa Finansów, które od wielu miesięcy nie sprzedawało walut na rynku. Czyżby „amunicja” była szykowana na końcówkę roku?”

Tomasz Woźniak

Pobieranie danych ...