Na domenach można nieźle zarobić
W biznesie liczy się pomysł, reszta to formalności. Niestety te ostatnie zatruwają życie większości przedsiębiorców i utrudniają start młodym talentom. A gdyby tak istniała branża, w której pomysły same zamieniają się w pieniądze?
To marzenie spełniło się już ponad dekadę temu. Pomysł na rozwiązanie problemu „jak pracować, żeby się nie napracować” pojawił się za oceanem i zaczął zdobywać popularność wraz z pęczniejącą w latach 1995-2001 tzw. bańką internetową, czyli okresem entuzjastycznych inwestycji w spółki z branży informatycznej. Dot-com bubble w końcu pękła, ale pozostawiła trwałe skutki w świecie biznesu – świadomość znaczenia adresów internetowych i konsekwentny wzrost ich wartości. Tak, w telegraficznym skrócie, narodził się domaining.
Co to jest?
Głównym przedmiotem zainteresowania domainingu jest domena (ang. domain). Ściśle rzecz biorąc domena to element adresu internetowego, np. w adresie www.miastokobiet.pl domeną jest człon „pl”, a nazwą domeny „miastokobiet” – kropka rozdziela te dwie składowe. Jednak potocznie mianem domeny określa się „merytoryczną” całość adresu internetowego (z pominięciem członu „http://www„), np. miastokobiet.pl. Często więc w kontekście domainingu pojęcia „adres”, „nazwa”, „domena” używane są wymiennie.
Co się z tym robi?
Z jednej strony mechanizm domainingu jest stary jak handel: kup taniej, sprzedaj drożej, z drugiej – domenowa branża kieruje się specyficznymi prawami. Po pierwsze, towar w tym biznesie jest abstraktem. Nie wymaga magazynowania, transportu, konserwacji, oclenia ani innych uciążliwych i kosztownych zabiegów. Po drugie, adresu internetowego nie można kupić, jest on dostępny jedynie w trybie „wynajmu”.
Rejestrator domeny, staje się jej abonentem na okres roku. Opłata rejestracyjna z reguły nie przekracza 10 zł, ale przedłużenie nazwy na kolejny rok wiąże się z kilkakrotnie wyższym kosztem. Po trzecie, nie „wynajmujemy” gotowca (chyba że odkupujemy nazwę). Rejestrując domenę – a wcześniej wymyślając jej nazwę – tworzymy pewnego rodzaju wartość intelektualną. Jeśli nie chcemy wyrzucić 10 zł w błoto, musimy przecież wytężyć inteligencję i wyobraźnię, by wymyślić nazwę, która nie tylko brzmi atrakcyjnie, ale również posiada potencjał marketingowy – dla konkretnej branży lub o szerszym oddziaływaniu.
Ile można na tym zarobić?
Choć od domenowego abonenta do Onasissa długa droga, to ceny osiągane przez niektóre nazwy mogą przywrócić wiarę w „amerykańskie marzenie”. Co prawda konkurencja w adresowej branży systematycznie rośnie, a najlepsze domeny już dawno wpadły w ręce krezusów, ale na drobny sukces o wartości, bagatelka, kilku lub kilkunastu tysięcy złotych szansę ma każdy z odrobiną rozeznania w świecie biznesu. Język wszak nie znosi zastoju i generuje coraz to nowe pojęcia, które w zestawieniu z końcówką „com” czy „pl”, mogą sfinansować szczęśliwemu abonentowi wczasy na Lazurowym Wybrzeżu. Anglicyzmy, neologizmy, nazwy nowych technologii, oryginalne zestawienia słowne – to kopalnie domenowych skarbów.
Jak to sprzedać?
Banalnie prosto, wystarczy… poczekać na klienta. Czasem tydzień, czasem dwa lata – nieprzewidywalność to dla jednych minus tej zabawy, a dla drugich źródło emocji. Jedno jest pewne: domaining nie jest zajęciem dla niecierpliwych. Jeśli ktoś lubi pomagać szczęściu, może wystawić swoją nazwę na giełdę domen takich jak AfterMarket.pl. Coraz częściej zaglądają tam przedstawiciele dużych firm zainteresowanych nazwami z potencjałem komercyjnym.
Ale klienci mogą trafić do abonenta również bez pośredników – przez formularz kontaktowy na stronie zaparkowanej nazwy. Pierwsza oferta to dla początkującego domainera satysfakcja porównywalna ze zdobyciem pięciotysięcznika. Ale uwaga! Po udanym „pierwszym razie” zabawa w domaining grozi uzależnieniem.
– Parking domen, czyli jak zarobić na literówkach
– Jak zrobić biznes na domenach?
Przemysław Ćwik
-
„Większość moich decyzji inwestycyjnych była nietrafiona” – Tomasz Czapliński, SpeedUp Venture Capital Group
-
„Chcemy aby MediSensonic było firmą globalną, oferującą najwyższej jakości urządzenia technologiczne” – Marcin Malinowski, wiceprezes MediSensonic
-
Bogata oferta PARP. Trwają nabory w ramach Funduszy Europejskich