Ranking kont firmowych Ranking kont osobistych

Szaleństwo na nowojorskich giełdach

2009-11-17 Bankier.pl

To nie był zwykły poniedziałek na Wall Street. Pomimo dość słabych danych makro indeks S&P500 z impetem przebił się przez poziom 1.100 punktów i znalazł się najwyżej od września 2008. Nominalne rekordy poprawiło złoto, a miedź poprawiła tegoroczne maksimum. Spekulacyjny bąbel pęcznieje w rozpoczętym właśnie rajdzie św. Mikołaja.

Już od rana nastroje w świecie finansów były znakomite. Cieszono się z silniejszego od prognoz „wzrostu gospodarczego” w Japonii, gdzie w trzecim kwartale PKB osiągnął dynamikę rzędu 1,2% kw/kw i –4,4% r/r. (prognozowano odpowiednio 0,7% i –5,5%). Ale równocześnie japoński rząd zapowiedział nowy pakiet „wspierający wzrost gospodarczy”. Albo więc trzecia gospodarka świata wyszła z recesji, albo kryzys wciąż trzyma mocno. Rynek wolał dziś wierzyć w tą pierwszą opcję.

Optymizm przedłużyły też dane z USA, mimo że wszystkie były słabsze od prognoz. Pozornie tylko wyższa od prognoz była dynamika sprzedaży detalicznej, która w październiku wyniosła 1,4% m/m (oczekiwano 0,9%). Ale w dół (z –1,5% na –2,3%) zrewidowano i tak słabe dane za wrzesień, co obniżyło bazę porównawczą. Mniej od prognoz zmniejszyły się za to zapasy niesprzedanych towarów, zaś listopadowy indeks aktywności gospodarczej w okręgu nowojorskim spadł mocniej od prognoz. W sumie więc nie było się z czego cieszyć.

A mimo to tuż po otwarciu indeks S&P500 bez trudu przebił opór, z którym zmagał się od października. Poziom 1.100 punktów pękł jak zapałka, torując drogę ku nowym szczytom. Ostatecznie S&P500 zakończył dzień wzrostem o 1,45%, kończąc sesję z wynikiem 1.109,30 pkt. Nasdaq zwyżkował o 1,4%, zaś Dow Jones zyskał 1,3%.

Zupełnie inaczej na dane makro zareagował rynek obligacji skarbowych, gdzie odnotowano wyraźny spadek rentowności – czyli wzrost cen i zapotrzebowania na bezpieczne aktywa. Zupełne szaleństwo zapanowało za to na surowcach: miedź zdrożała o 4,7%, ołów o 5,1%, a srebro i pallad po 5,2%. Przy relatywnie niewielkiej zmianie kursu dolara złoto zwyżkowało o 1,8%, śrubując nominalne rekordy wszech czasów. Takie zachowanie rynku nie ma jednak już nic wspólnego z realiami.

O tych ostatnich ekonomistom w Nowym Jorku starał się przypomnieć Ben Bernanke. Prezes Rezerwy Federalnej ostrzegał przed nadzwyczajną słabością rynku pracy oraz o kryzysie drzemiącym w segmencie nieruchomości komercyjnych. Ale Wall Street zrozumiała z tego tylko jedno: że stopy procentowe pozostaną niskie. Tak samo tłumaczono wzrosty dokładnie dwa lata temu – gdy w październiku 2007 roku S&P500 ustanawiał historyczny szczyt.

Krzysztof Kolany

Administratorem Twoich danych jest Bonnier Business (Polska) sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. Twoje dane będą przetwarzane w celu zamieszczenia komentarza oraz wymiany zdań, co stanowi prawnie uzasadniony interes Administratora polegający na umożliwieniu użytkownikom wymiany opinii naszym użytkownikom (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. f RODO). Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne w celu zamieszczenia komentarza. Dalsze informacje nt. przetwarzania danych oraz przysługujących Ci praw znajdziesz w Polityce Prywatności.