Ranking kont firmowych Ranking kont osobistych

Biznes w sieci na męskich gadżetach

Na pomysł na biznes wpadł podczas służbowej podróży zagranicznej. W internecie sprzedaje męskie gadżety – od resoraków przez piloty do sterowania kobietą po liczniki podrywacza. O tym, jak zbudować i prowadzić z sukcesem sklep internetowy, opowiada Zbigniew Ługowski, pomysłodawca sklepu Toys4Boys.pl.

Jak zrodził się pomysł stworzenia Państwa sklepu? Proszę opowiedzieć o genezie jego powstania.

Zbigniew Ługowski: Na wszelki wypadek chciałem wszystko zrobić jak najtańszym kosztem. Podstawą do sukcesu było posiadanie dużego i atrakcyjnego asortymentu dostępnego od ręki, więc towar trzeba było kupić. Po opracowaniu biznes planu i uzyskaniu kredytu musiałem poszukać dodatkowych środków na rozpoczęcie – łącznie chciałem zebrać ok. 150 tys. zł. Na szczęście kolega z technikum miał nieco wolnych środków i chętnie je zainwestował, więc założyliśmy rodzinną spółkę cywilną wraz z żonami.

Następnie udało mi się znaleźć kilku dostawców w Anglii, u których zakupiliśmy pierwszych kilka palet starannie wybranych produktów. Palety wylądowały w moim garażu. Uzyskaliśmy także zgodę na przetłumaczenie ciekawych opisów do produktów oraz skorzystanie ze zdjęć, dzięki temu mogliśmy szybko uruchomić sklep z ciekawą ofertą. Na początku mieliśmy ok. 200 gadżetów, obecnie mamy ich około 450. Dzięki poczcie pantoflowej pierwszego dnia uruchomienia sklepu – 4 listopada 2005 odwiedziło nas ok. 3 tys. osób. Po kilku tygodniach nastał grudzień, więc towar szybko zniknął. Zaczynaliśmy nabierać pewności, że to się może udać.

– Ciekawy pomysł na biznes dla każdego

– Zarobili miliony na niezwykłym pomyśle

– Jak nastolatek został milionerem

– Pomysł na biznes, który przyniósł fortunę

Oczywiście my robiliśmy to w nieco inny sposób niż inne sklepy internetowe – tak naprawdę sklep internetowy to nieduży wydatek – są obecnie dostępne prawie gotowe rozwiązania zaczynające się od nawet 200zł miesięcznie, moim zdaniem należałoby wydać ok 5-10 tys aby mieć ładny e-sklep. Oczywiście pozostałe koszta (np. dodania opisów produktów, grafiki) to dodatkowe wydatki, które jednak można zredukować wykonując jak najwięcej pracy samodzielnie.

Jaki towar cieszy się największym zainteresowaniem?

Z.Ł.: Nasza lista top 10 jest oczywiście prawdziwa; są to Magiczne Kule, Mówiące Piloty do sterowania kobietą/mężczyzną, Powerballe. Wysyłamy najwięcej gadżetów w cenie do 80zł, jednak należy pamiętać, że jedna droższa zabawka daje podobną skalę marży, jak wysłanie 50 drobnych produktów. Ostatnim hitem był Licznik Podrywacza. Dzięki reklamie z Borysem Szycem w końcu internauci zaczęli go kupować (mieliśmy go w ofercie od 2 lat, jednak wcześniej słabo się sprzedawał).

Czy przychody w Pana sklepie uzależnione są od sezonu?

Z.Ł.: W naszym kraju mamy kilka dodatkowych okazji kiedy nasze produkty sprzedają się lepiej: Walentynki, Dzień Kobiet, Święta Wielkanocne, Dzień Dziecka, okres komunii świętych, a po wakacjach mamy Dzień Chłopaka i Andrzejki…

Sprzedaż zabawek charakteryzuje się dużą sezonowością – ostatnie dwa miesiące roku generują 30-40% obrotu rocznego i musimy być dobrze na to przygotowani. Większość naszego asortymentu jest importowana, więc musimy mieć towar na miejscu kilka tygodni wcześniej. Najważniejsze jest dobrze trafić w gusta klientów – nie chcemy, aby w magazynie pozostało nam dużo niesprzedanego towaru, ale również nie chcemy, aby zbyt wcześnie go zabrakło.

Ma Pan ogromne doświadczenie w e-handlu? Jakie trudności mogą napotkać osoby, które dopiero rozpoczynają przygodę z e-handlem?

Z.Ł.: Mały sklep internetowy prowadzony przez jedną osobę poradzi sobie zapewne z 10-20 zamówieniami dziennie, jeżeli jednak ta liczba wzrośnie to oprócz większej liczby paczek do przygotowania, mamy również więcej e-maili z zapytaniami oraz telefonów, nie możemy też zapominać o problemach logistycznych. W bardzo krótkim czasie może nam przybyć dużo więcej pracy do wykonania i należy być gotowym na ewentualny sukces – jeżeli przegapimy ten moment, to klienci mogą stracić do nas zaufanie i nie powrócą do naszego sklepu aby ponownie dokonać zakupu.

Czy w Państwa sklepie niskie marże to także problem? Jak sobie z tym radzicie?

Z.Ł.: Mam wrażenie, że spora liczba osób, zakładając sklep internetowy, robi błąd oferując produkty najtaniej jak to tylko możliwe. Na początku owszem zapewne będą mieli dużo zamówień, ale na koniec miesiąca może się okazać, że spakowali 1000 paczek i zarobili 2000 zł z czego część musiała zostać przeznaczona na koszty (opakowania, telekomunikacja, prąd itp.). Po kilku miesiącach okazuje się, że e-biznes nie jest wcale takim łatwym zarobkiem. Najważniejsze to dobrze przygotować biznes plan i wszystkiemu dobrze się przyjrzeć.

W naszym wypadku jest nieco inaczej. Oferujemy produkty niszowe, które zwykle są trudno dostępne na polskim rynku, a marże staramy się uzyskać, kupując taniej większe ilości od dostawców – cenę ustalamy tak, aby była do zaakceptowania dla klienta.

Jakimi sposobami promuje Pan swój e-sklep

Z.Ł.: Przy obecnym monopolu google należy zaistnieć w wyszukiwarce. Pojawiły się od razu firmy, które zapewnią, aby nasza witryna była odpowiednio wysoko w wynikach wyszukiwania. Oczywiście należy wybierać renomowane firmy – w przeciwnym razie Google może prawie całkowicie zablokować naszą witrynę, jeżeli będzie ona łamała reguły pozycjonowania.

Dodatkowo mamy również linki sponsorowane Google – wyświetlają się w przeglądarce, gdy wpisano do niej wybrane słowa. Płacimy za każde kliknięcie internauty w link, niezależnie od tego czy dokona zakupu czy nie.

Możemy również wykupić miejsce na wybranych witrynach. Najlepiej z dużą oglądalnością, gdzie zamieścimy nasz banner. Reklama internetowa jest w chwili obecnej bardzo droga. Dla koncernu samochodowego wydatek rzędu 40 tys. zł banner wyświetlany przez jeden dzień (np. gadu-gadu) to rozsądny koszt,w przypadku małych podmiotów – już nie. Musielibyśmy spakować kilkanaście tysięcy paczek, aby nam się taka reklama zwróciła.

Naszym ulubionym sposobem reklamy są programy partnerskie, polegające na tym, że osoby prowadzące swoje tematyczne strony internetowe zamieszczały odpowiedni link kierujący do naszego sklepu. Za ewentualnie zamówienie posiadacz witryny otrzymuje od nas prowizję (od kilku do kilkunastu procent od wartości zamówienia).

Na początku mieliśmy sporo szczęścia. Nasze produkty okazały się na tyle atrakcyjne, że redaktorzy serwisów internetowych i gazet tradycyjnych sami chętnie pokazywali je w różnych artykułach, musieliśmy tylko posiadać zdjęcia w odpowiedniej jakości nadającej się do druku.

W naszym wypadku wyszukiwanie Google nie za bardzo się sprawdza, ponieważ nasze zabawki są na tyle nowe, że mało kto je zna. Nie wyobrażam sobie, aby ktoś, kto szuka pomysłu na prezent wpisał, „Błyskawiczna reakcja” w Google, mając na myśli znalezienie urządzenia, które kopie prądem. Na słowa prezent, upominek itp. Google znajdzie tysiące witryn i bardzo trudno jest w tym wypadku trafić na górę listy. Obecnie ponad 50% naszych klientów trafia z Google po wpisaniu słowa toys4boys.

Jakimi metodami zachęcacie Państwo, aby klient do Was powrócił?

Z.Ł.: Podczas dokonywania zamówienia w naszym sklepie klient może zaznaczyć, czy chce otrzymywać nasz biuletyn (pytamy o to również podczas zamówień telefonicznych). W biuletynie wysyłamy kody rabatowe i informacje o nowościach. Dodatkowo przypominamy klientom o uroczystościach – na 10 dni wcześniej otrzymuje informację e-mailem, że warto zakupić prezent, ponieważ zbliża się dana uroczystość.

Nowością dla nas jest Facebook. W ciągu miesiąca przybyło nam prawie tysiąc fanów ,więc możliwe, że tutaj również zbudujemy bazę odwiedzających. Nasz blog na facebooku jest codziennie wypełniany różnego rodzaju informacjami, niekoniecznie związanymi z naszą działalnością.

Co zrobić, aby nasz e-sklep przetrwał silną konkurencję?

Z.Ł.: Tak jak wspominałem, początki e-sklepu np. w garażu/mieszkaniu są proste. Później im większa skala, tym większe wydatki. Jeżeli sklepy nie kontrolują wydatków i dają się namówić na drogie reklamy, centra logistyczne lub inne wydatki, to w pewnym momencie inwestorzy lub banki mają dosyć dokładania. Nawet Merlin nie przynosił dochodów i chyba tylko dzięki Empikowi właściciele Merlina na nim zarobią (jeżeli transakcja dojdzie do skutku).

Jakie ma Pan zdanie na temat porównywarek? Czy odgrywają znaczącą rolę w przypadku Pana biznesu?

Z.Ł.: Sklep bez problemu mógłby poradzić sobie bez korzystania z porównywarek cen, zależy tylko jakiego rodzaju asortyment chcemy sprzedawać. Jeżeli planujemy sprzedawać ogólnie znane produkty, których internauci mogą szukać, to jak najbardziej byłoby wskazane zaistnienie w porównywarce. Musimy pamiętać jednak, aby nasze ceny były bardzo niskie w porównaniu do konkurencji, aby nasza oferta była widoczna w porównywarce.

W naszym wypadku porównywarki niespecjalnie się sprawdzają. Po prostu kupujący nie szukają raczej niczego konkretnego, ale produktu, który pasowałby na prezent (w zależności od okazji).

Największymi wygranymi są właściciele porównywarek cen; sklepy naturalnie płacą za każde przejście z porównywaki do e-sklepu. Jeżeli takie przejście nie kończy się zakupem, to może się okazać, że będziemy tylko płacić za odwiedzających. Na szczęście dosyć łatwo możemy sprawdzić czy zakupu dokonano z przejścia z porównywarki cen, więc możemy oszacować, czy warto istnieć w porównywarkach.

Gdyby miał Pan wskazać 5 elementów decydujących o powodzeniu e-sklepu, co to by było?

Z.Ł.: – ciekawy i profesjonalny wygląd witryny
– profesjonalna obsługa klienta
– dobrze opisany asortyment z wyraźną informacją o jego dostępności
– łatwy mechanizm zamawiania
– atrakcyjny koszt dostawy

Jak krok po kroku uruchomić własny sklep internetowy?

Z.Ł.: Po pierwsze określić asortyment spróbować zbadać rynek i przygotować chociaż prosty biznes plan. Jeżeli z biznes planu wynika nam zadowalający zysk, to następnie musimy założyć działalność gospodarczą (możemy też sprawdzić możliwość jej dofinansowania przez programy wspierania przedsiębiorczości).

Kolejne etapy to wybór witryny internetowej, ustalenie warunków współpracy z dostawcami firmami kurierskimi, a następnie dodanie asortymentu do naszego e-sklepu. W międzyczasie wybieramy sposoby, jak rozreklamować nasz sklep. Najbezpieczniej wystartować w ostanim kwartale roku, jednak nie należy zbyt wcześnie zachwycać się grudniowymi wynikami sprzedaży – w grudniu sprzedaje się „wszystko”, więc dopiero kolejne miesiące pokażą, jak dobrze trafiony był pomysł naszego e-sklepu.

Czy na naszym rynku jest jeszcze miejsce na kolejne e-sklepy?

Z.Ł.: Mamy obecenie, według różnych oszacowań, ok 8-10 tys. sklepów internetowych i wydaje się, że możemy w nich kupić praktycznie wszystko. Spodziewałbym się raczej konsolidacji niż kolejnych sklepów np. z RTV/AGD czy książkami (przykład: przejęcie Merlina przez Empik).

 Zaprezentuj swój e-biznes na MamBiznes.pl. Wyślij opis na [email protected]. Codziennie nowe startupy. Zobacz największą bazę startupów >>> 

Duże sklepy, jeżeli nie zbankrutują, mają szansę oferować atrakcyjne ceny, ponieważ mają lepsze warunki u dostawców. To, czy małe sklepy przetrwają jest niewiadomą – zapewne część z nich się zamknie, ale na ich miejsce powstanie wiele nowych. W naszym kraju zakupów on-line dokonuje stosunkowo mała liczba konsumentów i możemy spodziewać się jego wzrostu jeszcze przez kilka lat.

Proszę powiedzieć na koniec, czy własny e-sklep to dobry pomysł na biznes? Czy zachęciłby Pan osoby, które dopiero myślą o tej działalności? A może teraz jest dużo trudniej niż w czasach kiedy Pan startował?

Mieliśmy sporo szczęścia, w roku 2005 byliśmy pierwszym sklepem oferującym tak dużą liczbę niespotykanych do tej pory gadżetów, oferującym wysyłkę tego samego dnia i ciekawe często nieco żartobliwe opisy produktów. Nasze wcześniejsze doświadczenia zarówno biznesowe, jak i związane z IT pomogły nam bardzo podczas dynamicznego rozwoju. Obecnie miejsca na rynku jest mniej jednak osób korzystających z zakupów w internecie również przybywa co roku. E-sklep nie jest tak prostym biznesem, jak się to wydaje, ale jeżeli dobrze się do tego przygotujemy, to myślę, że można odnieść sukces.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Grzegorz Marynowicz, przeczytaj także:

– Fortunę zarobił na e-handlu

– Zarabia miliony w internecie

– Jak założyć sklep internetowy cz.2

– Jak założyć sklep internetowy cz1.

Administratorem Twoich danych jest Bonnier Business (Polska) sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. Twoje dane będą przetwarzane w celu zamieszczenia komentarza oraz wymiany zdań, co stanowi prawnie uzasadniony interes Administratora polegający na umożliwieniu użytkownikom wymiany opinii naszym użytkownikom (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. f RODO). Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne w celu zamieszczenia komentarza. Dalsze informacje nt. przetwarzania danych oraz przysługujących Ci praw znajdziesz w Polityce Prywatności.