Sztuczna inteligencja jest już od dłuższego czasu na fali wzrostowej. Krzysztof Sobczak, prezes Emplocity, sam podkreśla, że nie ma już odwrotu od automatyzacji. Choć ostatnie, popularne trendy jak chociażby NFT pokazują, że z czasem mogą one zostać zapomniane. Pytanie jaka przyszłość może czekać AI. Zdaniem Krzysztofa Sobczaka, ze sztuczną inteligencją będzie inaczej.
„Kilka argumentów, które mogą za tym przemawiać to m.in. rosnąca moc obliczeniowa komputerów, która umożliwia trenowanie coraz bardziej złożonych sieci neuronowych, a przy tym niespotykane do tej pory ogromne nakłady inwestowane w badania nad AI i zastosowania praktyczne przez takie firmy jak Google, Amazon, Meta, Microsoft itp. Zwróćmy też uwagę na coraz szersze wdrażanie AI w różnych gałęziach gospodarki – od rekomendacji produktów, przez obsługę klienta, po automatyzację procesów. Sztuczna inteligencja przestała być wyłącznie dziedziną akademicką. Tym samym nie spodziewam się, żeby miała zostać szybko wyparta. Raczej będziemy obserwować dalszy rozwój i specjalizację w ramach tej dziedziny” – ocenia dla Mam Biznes prezes Emplocity, Krzysztof Sobczak.
Emplocity, spółka notowana na rynku NewConnect, dostarcza rozwiązania z zakresu konwersacyjnej sztucznej inteligencji i automatyzacji procesów biznesowych. Ich celem jest uproszczenie cyfrowych zmian dla swoich klientów. Emplocity niedawno zwrócił uwagę na problem z komunikacją wewnętrzną w firmach. Dotyczy ona głównie pracowników fizycznych, którzy często nie posiadają służbowego laptopa czy telefonu. Dlatego spółka stworzyła asystenta AI, który wspiera obsługę spraw pracowniczych. Łączy on i zastępuje najlepsze cechy komunikatorów, intranetu czy materiałów drukowanych. Pracownik instaluje go na prywatnym telefonie, a sztuczna inteligencja informuje go o najnowszych wydarzeniach w firmie etc.
Warto przeczytać: Rynek VR skurczył się w 2023 roku. Mimo to Mark Zuckerberg nadal inwestuje i wierzy w Metaverse
Czy sztuczna inteligencja zabierze miejsca pracy?
Jest to jeden z najczęściej podnoszonych tematów, w szczególności w mediach. Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozuje, że sztuczna inteligencja zabierze aż 40% miejsc pracy. Ten problem może bardziej dotknąć pracowników umysłowych niż fizycznych. Najbardziej zagrożone są kraje rozwinięte. Jednak zdaniem eksperta, nie będzie to rewolucja na rynku pracy.
„Co jakiś czas, wraz z pojawieniem się nowych odkryć z dziedziny techniki czy technologii, od silnika parowego poprzez internet, słyszymy że oto na naszych oczach dojdzie do wielkiej rewolucji i gigantycznego bezrobocia czy końca pracy. Tak, automatyzacja wpłynie na rynek pracy i spowoduje, że pewne rutynowe lub proste pod względem manualnym stanowiska z biegiem lat staną się zbędne. Robotyzacja przejmie wykonywanie wielu powtarzalnych zajęć, zwłaszcza tych wymagających dużego wysiłku fizycznego. Z drugiej strony automaty będą miały kłopot z zastąpieniem ludzi wszędzie tam, gdzie potrzebne są cechy wyższe, czyli empatia, kreatywność, wnioskowanie w oparciu o niejednoznaczne przesłanki” – uważa Krzysztof Sobczak.
Według prezesa Emplocity, bardziej prawdopodobny scenariusz to stopniowa ewolucja zmiany zawodów i profili umiejętności. Jego zdaniem sztuczną inteligencję należy postrzegać jako narzędzie, które wspomaga codzienną pracę. Przykładowo spółka Emplocity stworzyła bot, który wspiera prawników w generowaniu opinii prawnych czy rozwiązanie rozwijane wspólnie z SWPS, które pomaga psychoterapeutom w prowadzeniu i monitorowaniu terapii z klientami.
Dlatego tezy o całkowitym wyparciu miejsc pracy przez sztuczną inteligencję są na ten moment mocno przesadzone. W szczególności jeśli mówimy o pracownikach fizycznych. „W wielu branżach wymagających siły mięśni i sprawności manualnej trudno będzie konkurować z możliwościami, jakie daje ludzki umysł i ręce. W wielu sytuacjach istotna pozostaje zdolność do elastycznego reagowania na zmienne okoliczności i improwizowania, na przykład przy remontach czy naprawach awaryjnych, a opanowanie tego typu sytuacji wciąż sprawia kłopot rozwiązaniom AI” – wskazuje Sobczak.
Warto pamiętać, że sztuczna inteligencja ma problem z wrażliwością oraz empatią. Dlatego ekspert podkreśla, że AI może w przyszłości nie zastąpić kontaktu z drugim człowiekiem.
Zwolnienia u gigantów
W ubiegłym roku giganci tacy jak Google, Amazon czy Microsoft zdecydowali się na falę zwolnień. Jeszcze kilka dni temu CEO Google, Sundar Pichai, zapowiedział kolejną redukcję zatrudnienia. Swoją decyzję tłumaczył przeniesieniem inwestycji na takie obszary jak wspomniana sztuczna inteligencja. Jak sam określił, są to trudne wybory, jednak pozwoli to stworzyć potencjał dla dalszego rozwoju.
Krzysztof Sobczak podkreśla, że zwolnienia wśród gigantów mogą być kontynuowane jeszcze w tym roku. „Redukcje zatrudnienia w wielkich koncernach technologicznych, których jesteśmy świadkami od dłuższego czasu, z dużym prawdopodobieństwem nie są jeszcze zakończone. Zwróćmy uwagę, że za horyzontem wciąż wisi nad nami widmo recesji, dlatego optymalizacja kosztów funkcjonowania w odpowiedzi na zmienne realia rynkowe może prowadzić do dalszych zwolnień pracowników IT w tych firmach, które często stanowią znaczny koszt. Oczywiście postępy w rozwoju sztucznej inteligencji mogą zastępować ludzi przy wykonywaniu wybranych zadań, jednak nie zakładam, że to główna przyczyna redukcji zatrudnienia” – mówi prezes Emplocity.
Sztuczna inteligencja jest narzędziem, które ma ułatwiać, a nie zabierać pracę. Są dziedziny, w których będzie można automatyzować procesy, jednak są też stanowiska, których AI nie zastąpi.
Komentarze
40%? myślę że to jest minimum ponieważ np. za 10 lat wszystko się zmieni tak bardzo że dzisiejszy świat będzie wydawać się dość śmieszny. AI będzie ta takim poziomie że pracownicy biurowi itp. jeśli w ogóle będą, będą mieć zupełnie inne zadania i problemy. niedawno widziałem w magazynie technoogiaaipl że pewien procent ludzi będzie zmuszonych przekwalifikować się, wygląda na to że wiele osób, przynajmniej na początku będzie mieć pewne problemy z zatrudnieniem o ile AI nie będzie wypierać w późniejszych latach inne dziedziny.