Marketingowcy Burger Kinga wykorzystali streamowców gier komputerowych do promocji marki. Wydawać by się mogło, nic nadzwyczajnego. Jednak król burgerów płacił 5 dolarów za reklamy warte tysiąc razy więcej. Tym samym została odkryta poważna luka w biznesie streamingowym
Coraz więcej, szczególnie młodych osób decyduje się na zostanie streamerem. Jak się okazuje to całkiem dobry biznes, bowiem posiadając sporą bazą widzów można zarobić 10 000 zł miesięcznie, streamując codziennie i traktując to jako swoją pracę. Jest to możliwe dzięki systemu donacyjnemu. Osoby grające na żywo są wspierane drobnymi kwotami przez swoich widzów. W zamian za wpłaty, mogą oni wysłać krótką wiadomość do streamera, która najczęściej czyta jest przez bota.
Title: The King of Stream
Client: Burger King
Team: @weareDAVIDmadBurger King turned Twitch’s donation feature into a marketing campaign.
Check out more #ClientWork, here: https://t.co/F7JV9RUakK pic.twitter.com/KUhtxctwhu
— Ogilvy (@Ogilvy) August 18, 2020
Jednak okazało się, że ten system finansowania ma poważny błąd, który wykorzystała agencja PR Ogilvy, odpowiadająca za kampanie marketingowe Burger Kinga. Tradycyjne reklamy kosztują niejednokrotnie wiele tysięcy dolarów z dostępem do bardzo dużej publiczności. Marketingowcy zauważyli jednak, że ten sam efekt mogą osiągnąć dużo mniejszym kosztem, wykorzystując streamerów. Agencja wpłacała każdemu z internetowych celebrytów od 3 do 5 dolarów, jednocześnie informując o promocjach cenowych Burger Kinga. Bot czytał reklamowe hasła na żywo, podczas streamu, co wywołało protesty wielu streamerów.
Komentarze
Do niech teraz streamerzy przechytrzą tego kinga. Niech zorganizują eventy z torsjami po tych burgerach.
Moment. Czyli "pozdrowienia dla Stefana od Zdzicha" wyslane za 5 zlotych jest w porzadku, a "Teraz burgery w promocji" wyslane za 5 zlotych to "blad"???
Wyobraź sobie że na koncercie wykonawca podaje mikrofon do fana a ten zaczyna reklamować Burger Kinga. Czy to nadal jest ok? Sytuacja jest praktycznie identyczna.