Sanepid nałożył karę w wysokości 10 tys. zł za brak przestrzegania obostrzeń. Jednak, jak wskazał rzecznik MŚP kara ta była niesłusznie przyznana, tym samym została ona uchylona.
Gdy pojawiła się epidemia, a wraz z nią liczne obostrzenia wiele biznesów zostało zamkniętych, tym samym nie generowały żadnych przychodów. Jednak po kilku tygodniach od ogłoszenia ogólnokrajowej kwarantanny, część przedsiębiorców mimo tego zdecydowała się na ponowny powrót do działalności. Wśród nich znalazła się właścicielka jednego z salonów fryzjerskich w Koszalinie.
Policjanci z koszalińskiej komendy otrzymali informację, że jeden z zakładów fryzjerskich mimo wywieszonej tabliczki „zamknięte” przyjmuje klientów. Gdy mundurowi zapukali, drzwi do salonu otworzyła właścicielka, a wewnątrz przebywało dwóch mężczyzn, których wpuściła chwilę wcześniej. Jeden z nich w momencie kontroli prowadzonej przez funkcjonariuszy siedział na fotelu fryzjerskim. Na podstawie sporządzonej przez nich notki, Powiatowy Inspektor Sanitarny nałożył karę na fryzjerkę w wysokości 10 tys. zł.
Zdaniem rzecznika MŚP, nie można było na tej podstawie ukarać fryzjerki. Jego zdaniem sanepid pominął wyjaśnienia przedsiębiorcy oraz niesłusznie odstąpił od zapewnienia mu prawa do wzięcia czynnego udziału w postępowaniu. W ocenie rzecznika, opierając się jedynie na notatce policyjnej, organ nie mógł ponad wszelką wątpliwość stwierdzić, że w sprawie doszło do naruszenia zakazu prowadzenia działalności fryzjerskiej. Tym samym nie można było ustalić, że zaistniały podstawy do wymierzenia przedsiębiorcy kary pieniężnej.
Podobnego zdania był również Zachodniopomorski państwowy wojewódzki inspektor sanitarny w Szczecinie, który uchylił decyzję organu pierwszej instancji. Jednocześnie zalecił przeprowadzenie ponownego postępowania wyjaśniającego
Komentarze
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy :)