Klapki Kubota idą za ciosem. Od importu z Chin do 6 mln zł przychodu i planów globalnej ekspansji

Informacje o autorze

10 sierpnia 2021
Udostępnij:

Markę kultowych klapków Kubota zna duża część Polski. Początki sięgają 1994 roku, ale dopiero ostatnie lata to pomysł na reaktywację, który doprowadził firmę do 6 mln zł przychodu oraz 30 zatrudnionych pracowników. Współpracują z siecią Biedronka, obroty rosną do tego stopnia, że w ubiegłym roku nie nadążali z produkcją. Zwiększone przychody wymagają kolejnych inwestycji oraz zachęcają właścicieli do globalnej ekspansji. 

Mało kto wie, że pierwsze pary popularnych produktów pojawiły się w Polsce za sprawą Doroty i Wiesławy Michalskich. Co ciekawe małżeństwo sprowadziło pierwszą partię z Chin. Tak zaczyna się historia produktów, które za sprawą nowych właścicieli mają dziś swoje drugie życie. Kubota po chińsku oznacza „zadbane pole ryżowe” i tak o ten biznes dbają jego właściciele.

Zaczęło się od importu z Chin

W roku 2018 czworo przyjaciół w Łodzi postanowiło wspólnie z małżeństwem przywrócić klapki Kubota na sklepowe półki. Pomysł na nowe oblicze w połączeniu z sentymentem i dużą rozpoznawalnością marki dały efekt w postaci 3800 zamówień miesięcznie. Na tym jednak nie zamierzają poprzestać. W sierpniu ruszają z kampanią crwodfundingową, która ma zapewnić środki na dalszą ekspansję.

– Marka Kubota istnieje od 1994 roku. Wiesław i Dorota Michalscy, którzy sprowadzali wtedy buty będąc u jednego z chińskich producentów obuwia wskazali gotowy model klapek, który chcieliby zaimportować. Teraz to wydaje się abstrakcją, ale wtedy tak wyglądało wprowadzanie nowego produktu – mówi dla Bankier.pl Alina Sztoch, współwłaścicielka firmy. Wiesław wybrał gotowy produkt, z kształtem, logo i stwierdził, że będzie się dobrze sprzedawał. I faktycznie miał nosa, to był największy hit w jego asortymencie. – dodaje.

Osób, które reaktywowały markę były cztery. – Chcieliśmy zrobić coś fajnego. Każdy z nas miał inne biznesy i chcieliśmy zrobić coś co da większą satysfakcję, coś innego. Klapki wydawały nam się świeżym, wakacyjnym pomysłem. Na początku plan był nieco inny. Klapki miały mieć wymienne paski. To był pomysł mojego wspólnika Piotra, ale się nie udało. Po około pół roku prototypowania klapek z wymiennymi paskami uznaliśmy, że zrobimy to inaczej. Stwierdziliśmy, że reaktywujemy markę Kubota.

Biznes na klapkach się kręci

W 2018 roku klapki Kubota po wielu latach wróciły na sklepowe półki. Szybko znaleźli się klienci Teraz Kubota to biznes i to całkiem prężnie działający. Firma właśnie przekształciła się w spółkę akcyjną i zmierza na NewConnect, a jeszcze w sierpniu przeprowadzi kampanię crowdfundingową, w której chce zebrać 2,5 mln zł na rozwój. Na stronie kampanii crowdfundingowej właściciele firmy informują, że spółka sprzedaje swoje produkty przede wszystkim przez internet oraz za pośrednictwem sieci Biedronka. Współpracuje także z kilkudziesięcioma punktami sprzedaży stacjonarnej. Jeszcze w 2019 roku blisko 90 proc. przychodów generowały klapki, ale firma dywersyfikuje ofertę produktową i obecnie te produkty odpowiadają za 47 proc. przychodów. Do oferty wprowadzono m.in. klapki premium, klepki basenowe, skarpety oraz akcesoria.

Kanał sprzedaży przez internet w 2020 roku generował 47 proc. przychodów spółki. Taki sam udział stanowi sprzedaż hurtowa, która odbywa się głównie dzięki współpracy z Jeronimo Martins i sprzedaży w sieci Biedronka. Właściciel marki Kubota ma także dwa sklepy stacjonarne w Warszawie oraz Poznaniu, jedną wyspę handlową oraz 45 punktów afiliacyjnych zlokalizowanych głównie na Pomorzu. Wszystkie te kanały w sumie dały w roku 2020 przychody na poziomie 6 mln zł. Średnia miesięczna liczba zamówień w sklepie internetowym sięga poziomu 3800 sztuk.

Środki z kampanii crowdfundingowej właściciele marki Kubota chcą przeznaczyć na poszerzenie oferty produktowej, rozbudowę zespołu, rozwój sklepu internetowego, uruchomienie własnej linii produkcyjnej umożliwiającej produkcję klapków z personalizowanymi nadrukami dla klientów B2B oraz B2C. Oprócz tego spółka chce do 6 rozbudować sieć sklepów stacjonarnych oraz rozpocząć ekspansję zagraniczną. Na wszystkie te plany firma chce zebrać od inwestorów 2,5 mln zł oferując 192 tys. akcji po cenie 13 zł za sztukę.

Polecamy

Więcej w tym dziale: