Orlikfy wystartował w połowie 2024 roku i początkowo był dostępny jedynie na terenie Krakowa. Jednak startup szybko pozyskał zaangażowanych użytkowników, którzy polecają dalej aplikację i w planach jest debiut Orlikfy w największych miastach w Polsce. Rozmawiamy z założycielami – Łukaszem Wróblem, Damianem Rycerzem oraz Dominikiem Króliczkiem – o niszy jaką znaleźli na rynku, modelu biznesowym aplikacji oraz wykorzystaniu sztucznej inteligencji do zaangażowania użytkowników.
Natalia Kieszek: Skąd pojawił się pomysł na stworzenie Orlikfy? Czy byliście aktywnym uczestnikiem takich rozgrywek?
Łukasz Wróbel: Pomysł na Orlikfy pojawił się w mojej głowie na przełomie 2022 i 2023 roku, choć ostatecznie wystartowaliśmy w sierpniu 2024 roku. Tak naprawdę od najmłodszych lat grywałem na orlikach, a po przeprowadzce do Krakowa na studia jeszcze bardziej zaangażowałem się w tę „kulturę”. Wszystko było organizowane za pośrednictwem grupek na Facebooku, choć ta komunikacja nie była idealna. Dlatego w połowie 2023 roku zacząłem pracować nad pierwszą wersją aplikacji. Zawodowo jestem UX Designerem, dlatego tworzyłem makiety w Figmie i analizowałem co można zrobić, aby usprawnić organizację gier na orlikach.
Sam organizowałem gry, jednak dość często pojawiały się problemy z płatnościami od uczestników, a w czasach studenckich każdy grosz się liczył [śmiech]. Dlatego ta dezorganizacja i brak kontroli popchnął mnie w kierunku Orlikfy. Po kilku miesiącach samotnych prac doszedłem do wniosku, że ma to sens i chcę działać na większą skalę, tylko potrzebowałem programistów. I poszukując chętnych osób, poznałem Dominika i Damiana, którzy zaangażowali się w mój projekt. I do dzisiaj wspólnie tworzymy aplikację.
Jak wyglądały pierwsze miesiące pracy nad projektem?
Ł.W.: Myślę, że moja początkowa koncepcja została w pełni zrealizowana i nie było potrzeby wprowadzenia dużych zmian w trakcie. Najpierw stworzyliśmy MVP, które było gotowe już w marcu 2024 roku. Później rozwijaliśmy aplikację. Podczas prac pojawiło się mnóstwo pomysłów, które testowaliśmy i wdrażaliśmy te z największym potencjałem. I dzięki temu wystartowaliśmy dokładnie w sierpniu, uruchamiając naszą aplikację w Google Play i App Store w Krakowie.
Tworząc aplikację miałem świadomość, że istnieją już podobne, polskie rozwiązania na rynku, ale nie są one skierowane wyłącznie do fanów piłki nożnej. I uważam, że jest to nasza przewaga konkurencyjna, ponieważ inne produkty skupiają się na kilku sportach jak siatkówka czy koszykówka. My celujemy w jedną niszę.
Czym Orlikfy różni się od innych dostępnych narzędzi czy grup na Facebooku, które służą do organizowania meczów?
Ł.W.: Tak naprawdę grupy na Facebooku są naszą największą konkurencją. Porównujemy to do sytuacji, gdy gotówkę zamieniono w większości na karty płatnicze, ponieważ jest to wygodniejszy i szybszy sposób płatności. Podobnie jest z Orlikfy, który automatyzuje organizację gier na orlikach. Dzięki temu osoby wcześniej zaangażowane na grupach na Facebooku mają znacznie mniej czynności do wykonania, korzystając z naszej aplikacji. Nie muszą robić powtarzalnych i żmudnych zadań jak wrzucanie nowych postów etc. Bez problemu każdy zainteresowany może znaleźć grupę dopasowaną do swoich umiejętności czy pożądanej lokalizacji.
Czy aplikacja korzysta z jakichś elementów AI lub planujecie je wdrożyć np. do lepszego dopasowania graczy czy analizowania aktywności?
Dominik Króliczek: Obecnie jesteśmy w trakcie prac nad jedną funkcjonalnością opartą o sztuczną inteligencją. Jest to automatyzacja, która pozwoli połączyć grupy facebookowe z Orlikfy. Za pomocą AI będziemy analizować ogłoszenia osób, które poszukują gier i będziemy je przenosić, o ile organizator wyrazi na to zgodę. Pracujemy też nad podobną automatyzacją, ale do moderacji. Będziemy wykorzystywać AI do analizy czy dana gra nie narusza standardów, ponieważ obecnie wykonujemy to ręcznie. Dzięki temu organizator dostanie powiadomienie czego brakuje w opisie konkretnego meczu z prośbą o uzupełnienie. Tym samym użytkownicy będą otrzymywać kompleksowe informacje. Pozwoli to nam również zwiększyć procent konwersji dla organizatorów.
Tak naprawdę mamy wiele planów na wprowadzenie usprawnień związanych ze sztuczną inteligencją. W przyszłości chcemy zwiększać zaangażowanie użytkowników. Przykładowo jeżeli widzimy, że dana osoba grała mecz we wtorek o 17 i czwartek o tej samej godzinie, to będziemy wysyłać powiadomienia z potencjalnymi grami do jego możliwości.
W planach macie wprowadzenie systemu nagród i punktów dla użytkowników. Jakie korzyści będą z niego płynąć?
D.K.: Będzie to nic innego jak sprzedaż afiliacyjna. Potencjalni partnerzy Orlikfy będą mogli wygenerować dedykowane kody rabatowe dla użytkowników aplikacji i korzystać z nich za zdobyte punkty za aktywność. Analogicznie jak Żappsy. Jednak oprócz kodów rabatowych, w przyszłości będziemy chcieli również oferować fizyczne prezenty jak piłki czy koszulki. Uważamy, że z tych transakcji skorzysta każda ze stron. Użytkownik dostaje rabaty, partner pozyskuje nowego klienta, a my jako Orlikfy będziemy monetyzować aplikację.
Ile osób aktywnie korzysta z Orlikfy? W ilu miastach obecnie działa aplikacja?
Damian Rycerz: Na dzień dzisiejszy mamy już 3,5 tys. użytkowników. Zaczynaliśmy w Krakowie, ale nie potrzebowaliśmy dużo czasu, aby aplikacja zaczęła działać w innych miastach. Takim przykładem jest Częstochowa, która szybko zaadaptowała Orlikfy i to bez nakładów marketingowych po naszej stronie. Później postawiliśmy na Warszawę jako największe miasto. Dlatego cieszymy się, że to zaczęła funkcjonować automatycznie, bez naszych większych starań.
Nawet przez tydzień byliśmy dość wysoko w rankingu najlepszych aplikacji sportowych w Google Play i App Store. Było to odpowiednio 12. i 15. miejsce, tym samym wyprzedzając chociażby EuroSport czy zakłady bukmacherskie.

Ł.W.: Tak, mamy duży odsetek użytkowników, którzy polecają sobie naszą aplikację. I to pomimo zimy, kiedy ta aktywność na orlikach jest mocno ograniczona. Sam też chodziłem na mecze organizowane przez naszą aplikację, aby rozmawiać z użytkownikami jak im się podoba platforma i czego jeszcze potrzebują. Płatne pozyskanie nowych użytkowników może wahać się między 1 a 8 zł. Nam udało się osiągnąć poziom 1,20 zł, co jest bardzo dobrym wynikiem.
Potrzebujemy jeszcze trochę czasu, aby rozwinąć się w kolejnych miastach, ale Kraków pokazuje nam jak zbudować dobrą bazę. Poprzez naszą aplikację tygodniowo organizowanych jest około 30 meczów, i tylko mówię o jednym mieście. Każdy może coś znaleźć dla siebie, choć nie ukrywamy, że kierujemy to rozwiązanie do starszych graczy. I co ciekawe, wielu mężczyzn 50+ organizuje mecze i sam uczestniczyłem w takich grach. Są oni również ciekawi nowych technologii.
Jak wygląda obecnie model biznesowy Orlikfy?
Ł.W.: Pierwsza możliwość to zarabianie na prowizjach. Koszt jednej gry dla użytkownika waha się między 18 a 40 zł. Dlatego w przyszłości zamierzamy wprowadzić system płatności w aplikacji, aby było to jeszcze prostsze dla organizatorów gier. My będziemy pobierać prowizje od każdej opłaty za uczestnictwo.
Myślimy również o systemach premium, zarówno dla graczy jak i organizatorów, które rozszerzą aplikacje o dodatkowe funkcje. Jednak są to dopiero plany na kolejne miesiące. Obecny stan aplikacji i jej funkcjonalności będą dostępne bezpłatnie dla użytkowników. Choć cały czas pracujemy nad nowościami i reagujemy na feedback naszych użytkowników.
Zakładamy również współprace ze sponsorami. Wstępnie prowadzimy już rozmowy z firmami, ale na razie nie będę zdradzać szczegółów. Uważam, że mamy swoją mocną niszę i poszukujemy różnych możliwości.
Projekt na ten moment brzmi mocno lokalnie. Czy planujecie ekspansję międzynarodową, np. do krajów o podobnej kulturze gry na orlikach lub otwartych boiskach?
Ł.W.: Rynek polski jest na tyle duży, że jeśli uda nam się dotrzeć do większości rynku orlikowego to da nam to ogromny zasięg. Analizowaliśmy to i naprawdę wielu Polaków korzysta z orlików, i lubi grać w wolnym czasie. Natomiast zagranicą mamy silną konkurencję, głównie w Wielkiej Brytanii i we Włoszech. Te systemy działają już od dobrych kilku lat, dlatego jeśli będziemy myśleć o ekspansji zagranicznej to skupimy się na Europie Środkowo-Wschodniej, gdzie jest nam bliżej kulturowo.
A co z finansowaniem aplikacji?
Ł.W.: Na ten moment nie potrzebujemy zewnętrznego finansowania. Lubię chodzić na startupowe meetupy i niestety często odnosiłem wrażenie, że founderzy nie patrzą realistycznie na swoje projekty. Dlatego mając pomysł na Orlikfy w pierwszej kolejności skupiłem się na budowie aplikacji, później pozyskaniu użytkowników i jak już osiągniemy kluczową liczbę, to wtedy będę mógł pomyśleć o poszukaniu kapitału.
W jednym z wywiadów wspomniałeś, że jest to projekt „po godzinach”. Co musi się stać, żeby był to główny projekt?
Ł.W.: Mamy wyznaczone kamienie milowe, do których dążymy. Jednym z nich jest rozszerzanie bazy użytkowników na kolejne miasta w Polsce i zamierzamy to zrobić jeszcze w tym roku. Dzięki temu będziemy mogli pewniej rozmawiać z potencjalnymi sponsorami czy inwestorami. Wtedy będziemy obserwować ile czasu musimy poświęcić na ten projekt i kiedy go zwiększać. Obecnie działamy we trójkę i zamierzamy w najbliższym czasie sformalizować spółkę.
Źródło grafik: Orlikfy
Komentarze
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy :)