Przez wiele lat zawodowo zajmował się poprawianiem parametrów bezpieczeństwa w istniejących już fotelikach samochodowych dla dzieci. To właśnie dzięki temu dostrzegł niszę i wpadł ma pomysł stworzenia adaptera do pasów, który zastępuje starszym dzieciom fotelik. Produkt szybko znalazł swojego klienta i jest sprzedawany w setkach tysięcy sztuk w 30 krajach świata. Produkt został opatentowany, a jego pomysłodawca wprost mówi, że chce stworzyć polskiego „unicorna”.
O tym, jak polski wynalazek kosztujący 100 zł podbił świat, pierwszych pracach nad realizacją pomysłu i początkach projektu, całym procesie uzyskiwania homologacji i stosownych zezwoleń, zagranicznej ekspansji oraz walce z producentami fotelików opowiada Norbert Gałuszewski, wiceprezes zarządu spółki Smart Kid, rozwijającej polski patent.
Grzegorz Marynowicz: Proszę powiedzieć, jakich lat sięga pomysł stworzenia adaptera do pasów dla starszych dzieci? W czyjej głowie zakiełkowała idea Smart Kid Belt?
Norbert Gałuszewski: Adapter do pasów Smart Kid Belt wynalazł Maciej Łuczak i jest efektem jego geniuszu, wiedzy i ciężkiej pracy przez ostatnie 10 lat. Maciek zawodowo wiele lat zajmował się poprawianiem parametrów bezpieczeństwa w istniejących już fotelikach samochodowych dla dzieci i na kanwie tych prac prac badawczych wymyślił Smart Kid Belt. Podukt genialny w swej prostocie, bezpieczny i który z powodzeniem może być alternatywą dla fotelików samochodowych.
Ile czasu i pieniędzy zajęło przejście od pomysłu na papierze po pierwsze prototypy i finalny produkt? Co sprawiało największe trudności i pochłaniało najwięcej środków?
Prace badawcze nad poprawą bezpieczeństwa dzieci w pojazdach rozpoczęły się 2014 roku i były bardzo czasochłonne. Finalny produkt powstał dopiero w 2016 roku. Proces uzyskania homologacji, czyli dopuszczenia do sprzedaży na 56 rynkach Europy, Ameryki Północnej, Płd i Azji był najbardziej kosztowny, gdyż wymagał ogromnej ilości przygotowań, prac w laboratoriach, testów zderzeniowych i poprawek produktowych, które wychodziły właśnie podczas testów. Było ich dużo, ale nam zależało, by uzyskać jak najbardziej optymalne parametry w zakresie bezpieczeństwa dzieci podczas jazdy samochodem.
Pamięta Pan, kiedy udało się sprzedać pierwsze egzemplarze? Kiedy zyskał Pan przekonanie, że ten produkt ma sens i jest szansa na rynkowy sukces?
Ten produkt odmienia ludzkie życie – jest mały, bezpieczny, każdy może mieć go zawsze ze sobą, w przypadku przewozu dziecka taksówką, autokarem, samochodem dziadków lub w przypadku rodzin wielodzietnych. Gdy z tyłu nie mieszczą się trzy foteliki, dzieci mogą siedzieć bezpiecznie na swoich miejscach, przypięte Smart Kid Belt. Dodatkowo pozycjonowanie cenowe sprawia, że jest to produkt dla każdego. Adapter jest o wiele tańszy od fotelików samochodowych, kosztuje ok. 100 PLN, dzięki czemu odciąża budżet rodziny.
Adapter rzeczywiście rozwiązuje istotny problem, natomiast tego typu produkt musi mieć 100% skuteczność, a rodzic pewność, że produkt spełni swoją funkcję. Jak wyglądały i ile trwały testy adaptera? Rozumiem, że produkt musi uzyskać specjalne atesty? Jakie to formalności należy spełnić?
Nasz produkt uzyskał homologację ECE 4404, czyli taki sam dokument, jaki posiadają wszystkie foteliki z grupy II i III, zgodnie z wymogami regulaminu Europejskiej Komisji Gospodarczej ONZ. Każde urządzenie przytrzymujące do przewozu dzieci, aby uzyskać homologację, czyli dopuszczenie do użytkowania, musi przejść te same testy dynamiczne. Porównując raporty, łatwo stwierdzić, jak dane urządzenie chroni lub nie chroni dziecko w razie wypadku samochodowego. Testy Smart Kid Belt zostały przeprowadzone przy zastosowaniu najnowocześniejszej generacji manekinów zgodnie z wymogami nowego regulaminu nr 129 (iSize) Europejskiej Komisji Gospodarczej ONZ. Trwały prawie dwa lata, ale dziś jesteśmy jednym z niewielu lub może nawet jedynym polskim produktem, który spełnia światowe standardy bezpieczeństwa w zakresie przewozu dzieci o wadze od 15 kg.
Smart Kid Belt jest chroniony patentem? Co i jaki obszar obejmuje ochrona?
Produkt nasz jest chroniony patentem w 137 krajach przez World Intelectual Property Organization.
Nikt nie próbował kopiować pomysłu?
Produkt jest prosty, ale nie tak łatwo go skopiować. Istotne elementy, które powodują, że produkt jest bezpieczny i przeszedł z powodzeniem testy zderzeniowe zgodnie z wymogami Europejskiej Komisji Gospodarczej ONZ, są tajemnicą spółki. To tzw. rozszerzenia patentu chroniące jego istotne elementy, również dotyczące sposobu montażu w pojazdach.
Zaczynaliście od polskiego rynku czy od razu myślał o produkcie globalnym? W ilu krajach obecnie sprzedajecie Smart Kid Belt?
Produkt jest sprzedawany w prawie 30 krajach na świecie i od początku celowaliśmy w rynek globalny. Chcemy, aby Smart Kid Belt był produktem „na kieszeń” każdej rodziny i chroniący życie dzieci na całym świecie, niezależnie od statusu materialnego ich rodziców.
Produkt sprzedawany jest głównie w punktach stacjonarnych? A może to internet jest najlepszym kanałem sprzedaży? Jak to u Państwa wygląda?
Przez ostatnie dwa lata budujemy markę poprzez obecność na półkach sklepowych od Japonii poprzez kraje Unii Europejskiej, po USA i Kanadę. Obecnie widzimy skokowe zainteresowanie ecommerce, na które pewnie ma wpływ pandemia koronawirusa,
Ile sztuk udało się sprzedać od uruchomienia firmy? Jaki cel sprzedażowy stawiacie sobie na ten i kolejne lata?
Produkt sprzedaje się w setkach tysięcy sztuk na świecie, chcemy być polskim Unicornem i to jest nasz cel biznesowy na kolejne lata.
Sami Państwo głośno mówicie, że ten produkt naruszył interesy producentów fotelików. Czy czujecie ich oddech na plecach?
To jest dobre pytanie, bo jako polski wynalazek jesteśmy bardzo narażeni na ataki lobby fotelików samochodowych z całego świata. Niestety dla dzieci, żadna z firm fotelikowych nie pokazuje swoich wyników testów zderzeniowych i próżno szukać takich testów na stronach producentów fotelików. Smart Kid Belt od początku pokazuje wyniki oficjalnych testów przeprowadzonych w autoryzowanych jednostkach na świecie. Musimy jasno powiedzieć, że manipulacje firm powiązanych z producentami fotelików są częste i zawsze na korzyść fotelików produkowanych przez duże, międzynarodowe korporacje.
Na prośbę czytelników zapytaliśmy firmę na temat opinii niemieckiego automobil klubu ADAC, który bardzo negatywnie wypowiedział się o Państwa produkcie. Oto oficjalna odpowiedź producenta Smart Kid Belt.
Testy ADAC są manipulacją. Na samym początku filmu widać, że Smart Kid Belt jest nieprawidłowo zapięty, gdyż luźno zwisa na manekinie. Jeżeli tak luźno będzie zapięty manekin w foteliku, to podczas „strzału testowego” manekin wypadnie w fotelika. Na dodatek w teście porównawczym użyto 2 różnych manekinów – mniejszego Q3 (15 kg) dla fotelików oraz większego Q6 (22 kg) dla Smart Kid Belt. Dlaczego? Miało to wykazać większą penetrację w dolnej części manekina, a jak wiemy im większy i cięższy manekin, tym większy jest nacisk na pas. Wszystkie światowe testy porównujące różne urządzenia przytrzymujące, stosują jedną podstawową zasadę – używają tego samego manekina. Nowoczesne manekiny typu Q mają możliwość odczytu parametru oceniającego ciśnienie w lewej i prawej stronie brzucha, tutaj jednak tego zabrakło. My jednak mamy wyniki badań, które są zgodne z regulaminem ECE:44 czy iSize R129 Europejskiej Komisji Gospodarczej ONZ, w których obiektywnie zarejestrowano ciśnienie przekraczające dopuszczalny limit w przypadku klasycznego fotelika oraz świetny wynik Smart Kid Belt oscylujący dużo poniżej dopuszczalnego limitu. Można się z nimi zapoznać po linkiem https://jestempotrzebny.pl/bezpiecznie-w-aucie/.
Żaden z koncernów produkujących foteliki samochodowe nie publikuje nigdzie wyników swoich testów ECE 4404, a przecież wszyscy producenci urządzeń przytrzymujących są zobligowani prawem do wykonywania testów przed i w trakcie produkcji. Posiadanie homologacji to nie wszystko, to stojący za nim raport, czyli wyniki testów, są najważniejsze. Producenci wiedzą, że ich parametry są często na granicy uzyskania homologacji. Smart Kid Belt jest jednym z najlepiej przebadanych produktów na świecie, posiada homologację ECE 4404, którą posiadają wszystkie foteliki grupy II i III, pozytywne wyniki badań wg regulaminu ECE 4404 i iSize R129 oraz FMVSS213 w USA.
ADAC jest stowarzyszeniem konsumenckim i jego regulamin nie jest nigdzie dostępny dla zwykłego Kowalskiego. Ponadto nie jest i nigdy nie był częścią regulaminu ECE 4404 lub iSize R129. To nie jest pierwszy raz, gdy ADAC i jego działania budzą wątpliwości i są wykorzystywane do walki z konkurencją.
Przeczytaj także:
Komentarze
Polki i świetny wynalazek, tez jestem tego zdania bo smart Kid Belt mamy, używamy. Sprawdza sie doskonale
Znakomity jest Smart Kid Belt, na prawde bardzo dobry jest ten pas. Polecam lekturę z testów na ich stronce jakie ma wyniki. My mamy i dlatego wiem co pisze
Nie dziwie sie że ADAC próbuje zniszczyć ten polski pas, w koncu ile kasy musi branzy fotelikowej zabierać skoro sprzedaje setki tysięcy sztuk na świecie jak piszecie. Rachunek jest prosty - o tyle mniej fotelików si sprzedało, a roznica w cenie ? fotelik kilka do kilkunastu setek zl a pas niecale 100zł . Bez komenatrza
No chyba sobie ktoś tu żarty urządza. To coś, nie spełnia żadnych norm bezpieczeństwa. Ostatnio nawet ADAC potwierdziło, że SKB wyrządzi więcej szkód, niż zapięcie dziecka samym pasem. Część krajów chce zakazać sprzedaży tego antymandatu.
Czy po tylu latach w końcu doczekamy się testów z uderzeniem bocznym? Czy dalej biznesmen będzie mamić oczy cyferkami certyfikatu? I druga rzecz - proszę wytłumaczyć, dlaczego w fotelikach pas biodrowy celowo jest prowadzony w inny sposób niż normalnie u osób dorosłych, które to też prowadzenie jest przy zastosowaniu tego "produktu"? Słowo klucz: kolec biodrowy. Czy artykuł jest sponsorowany czy autor w pełni świadomie i w dobrej wierze rozpowszechnia to?
To ? niema żadnych testów zderzeniowych. Zwykły antymandat . Jak co takiego można reklamować
Właśnie test ADAC zniszczył SKB. To absolutnie nie chroni dzieci! Wręcz może im szkodzić w trakcie wypadku.
Smart Kid Belt jest bezpieczny? Chyba żart!! Oby jak najszybciej to g**** wycofali. Szkoda tych biednych dzieci, których rodzice chcą zaoszczędzić. Crash testy mówią wiele o bezpieczeństwie tego czego, a raczej braku bezpieczeństwa.
Odgrzewane kotlety