Dwie Polki podbijają Irlandię swoim skarpetkowym biznesem. 3 lata temu Joanna Zalech i Aleksandra Kiełdanowicz wspólnie założyły Irish Socksciety. Od tamtej pory sprzedały niemal 100 tys. par skarpetek, nosi je także sam premier Irlandii.
Bartłomiej Godziszewski: Jak to się stało, że znalazłyście się w Irlandii?
Joanna Zalech: Przyjechałam do Irlandii w 2007 roku na ślub znajomych i krótkie wakacje po zakończeniu studiów. Nie było moją intencją pozostanie na dłużej. Irlandia i Irlandczycy zauroczyli mnie na tyle, że odkładam powrót do Polski już od 13 lat.
Aleksandra Kiełdanowicz: Przyjechała do Irlandii w 2006 roku, by odwiedzić znajomych, wróciłam po kilku miesiącach z planem pozostania na rok. Pracowałam wówczas w Biurze Rozwoju Wrocławia. Świeżo przed wyjazdem zdobyłam uprawnienia urbanistyczne.
Mimo że obie mieszkaliśmy we Wrocławiu i jak się okazało, byliśmy w zasadzie sąsiadkami, poznałyśmy się dopiero w Galway.
[mb_newsletter_box]
Skąd pomysł na własny biznes w Irlandii i dlaczego właśnie skarpety?
JZ: W 2011 roku rozpoczęłyśmy naszą pierwszą działalność gospodarczą — OLYART, która specjalizowała się w projektowaniu i produkcji pamiątek z Irlandii (kubków, magnesów, toreb, pocztówek, podkładek itp.) do sprzedaży hurtowej.
W 2016 postanowiłyśmy dodać do naszego asortymentu skarpetki, których od zawsze byłyśmy ogromnymi wielbicielkami i które zawsze były ważnym elementem naszego ubioru. Po przeprowadzeniu badań rynku i klientów zdecydowaliśmy, że działalność skarpetkowa powinna być osobna, niezależną firmą. Tak powstało — Irish Socksciety.
Czym zajmowałyście się, zanim zajęłyście się własnym biznesem?
AK: Pracowałam jako architekt w biurze architektonicznym w Galway.
JZ: Współtworzyłam Polską Szkołę w Galway oraz tworzyłam Bibliotekę Polonijną w Galway.
Pracowałam również jako menager w sklepie wielobranżowym, w późniejszym okresie jako specjalista od PR i marketingu dla jednej z dzielnic Galway.
Skąd czerpiecie inspiracje?
AK: Nasze skarpetki wyróżniają się tym, że zawierają humor irlandzki. Inspiracje czerpiemy w unikatowego poczucia humoru Irlandczyków, ich codziennych pogawędek. Są oni wyjątkowo ciepłym i pełnym dystansu do siebie narodem i codzienne obserwacje dają nam mnóstwo inspiracji. Równolegle obserwujemy trendy i wszystko, co na bieżąco dzieje się w Irlandii.
Jak wiele par już uszyłyście? Co jest bestsellerem? Gdzie je produkujecie?
JZ: Do tej pory wyprodukowałyśmy ponad 100 tys. par skarpet. Zależy nam na utrzymaniu produkcji w granicach UE, skarpetki produkowane są w Polsce.
Najlepiej sprzedające się to: Feck it, You are a ride (kolokwializm, który jest komplementem — sugerujący, ze ktoś jest wyjątkowo atrakcyjny), Sunny Spells Scattered Showers (skarpetki prezentujące irlandzką pogodę), Irish Landscape (skarpetki z krajobrazem Irlandii), Howya Any Craic? (standardowe powitanie Irlandczyków) i wiele innych. Generalnie wszystkie wzory cieszą się duża popularnością.
Sprzedajecie tylko w Irlandii?
AK: Nasz produkt jest skierowany do Irlandczyków, ale sprzedajemy na cały świat, bo mnóstwo Irlandczyków mieszka w USA, Nowej Zelandii czy Australii.
Wasze skarpetki zaczął nosić nawet premier Irlandii. Jak to się stało?
JZ: Gdy ogłosiłyśmy rozpoczęcie działalności, zadzwonił do nas Ciaran Canonn, minister ds. diaspory i zasugerował, żebyśmy wysłały kilka par do Leo Varadkar — premiera Irlandii. Tak zrobiliśmy, a premier, następnego dnia, podzielił się zdjęciem skarpetek na swoich mediach społecznościowych. Kilka tygodni później w Irish Times ukazał się artykuł na temat wizyty Varadkara na obradach UE w Szwecji, z dołączonym zdjęciem na którym Varadkar pokazuje swoje (nasze) skarpetki Theresie May.
.@campaignforleo is very proud of his new hurling socks, created in Galway (where else!) by the good people at @IrishSocksciety pic.twitter.com/GdtXcGocws
— Ciaran Cannon (@ciarancannon) November 17, 2017
Jakie widzicie zalety prowadzenia firmy w Irlandii?
AK: Irlandczycy są bardzo serdecznym i wspierającym narodem. Otrzymujemy mnóstwo e-maili/wiadomości z gratulacjami i entuzjazmem dla naszej działalności. Jest dostępnych sporo dotacji, grantów lub szkoleń fundowanych przez organizacje rządowe.
Irlandia jest małym krajem co sprzyja komunikacji nawiązywaniu nowych kontaktów.
Jakie macie dalsze plany?
JZ: Planujemy wprowadzenie nowych projektów skarpetek i niebawem również nowych produktów. Chcemy także dotrzeć do Irlandczyków rozsianych po całym świecie.
Jakie macie rady dla osób myślących o własnym biznesie w Irlandii?
AK: Jesteśmy przekonane, że badania rynku i klienta są kluczowe. Pomysły na działalność zawsze wydają się ich właścicielom strzałem w dziesiątkę, niestety może się okazać, że na ów pomysł nie ma zapotrzebowania. Lepiej się o tym dowiedzieć, zanim zainwestuje się zbyt dużo czasu, finansów i zaangażowania. Równie ważne wydają nam się: profesjonalizm, doza skromność i na pewno poczucie humoru.
Przeczytaj także na MamBiznes.pl
Komentarze
Mieszkałem w Irlandii od 2003 do 2019r i szczerze nic nie było słychać o polkach, które robią fantastyczny biznes skarpetkowy.. Jak wiadomo Irlandczycy lubią robić zakupy w Pennym tam można za euro skarpetki kupić i to nawet kilka par. Więc uważam, że mają jakiś biznes skarpetkowy i starcza im od 1so 1. Tyle w temacie..
Gratulacje. Świetna robota.