To nie jest wymarzony sezon wakacyjny dla touroperatorów. Od połowy marca do początku lipca granice Polski były zamknięte, a do części krajów nadal nie można polecieć. Wielu Polaków zamiast zagranicznych wycieczek, wybrało więc wakacje w kraju. Jak w tej sytuacji radzą sobie touroperatorzy? Jak duże jest zainteresowanie zagranicznymi wyjazdami? Które kierunki cieszą się największą popularnością i czy ceny wycieczek spadły?
– W minionym roku 2019, od początku stycznia do połowy lipca wyjechało na wakacje około 600 tys. klientów Itaki, a w tym roku ta liczba nie przekracza 110-115 tysięcy. Widać ewidentnie, że spadki sprzedaży są w granicach 80-82 proc. – mówi Piotr Henicz, wiceprezes Itaki.
– Co roku funkcjonowało takie pojęcie jak moda na dany kierunek, moda w danym sezonie i te upodobania rynku konsumenckiego się zmieniały. W tym roku ta sytuacja jest zupełnie inna, bowiem w tym roku turyści wybierają nie te miejsca, do których chcieliby polecieć, tylko te miejsca, do których można lecieć. I to jest ta zasadnicza zmiana. W związku z tym w momencie, kiedy rozpoczęliśmy działalność operacyjną od 3 lipca, zaczęliśmy proponować wyjazdy do krajów, do których uprawniało nas rozporządzenie specjalnie wydane w tym celu. I te pierwsze kierunki, które otworzyliśmy, to była Grecja, Bułgaria przede wszystkim, potem doszła Albania, Hiszpania, Włochy, Cypr – dodaje Piotr Henicz.
Co jeszcze zmieniło się w funkcjonowaniu biur podróży? Czy zagraniczne wycieczki są teraz tańsze? Czy ten rok touroperatorzy muszą spisać na straty? Posłuchajcie całej rozmowy z wiceprezesem Itaki.
Zapraszamy do wysłuchania rozmowy również w wersji podcastowej.
Wszystkie odcinki Podcastu Antykryzysowego znajdziecie na pb.pl/antykryzysowy i w aplikacjach podcastowych, w tym na Spotify i Apple Podcasts.
Justyna Smolińska
Komentarze
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy :)