Koronawirus nie tylko nie odpuszcza, ale w ostatnich dniach daje się zaobserwować w Polsce wzrost liczby zachorowań. Właśnie mija pół roku funkcjonowania w „nowej normalności”. To wystarczający okres, by przedstawić wpływ pandemii Covid-19 na sytuację finansową konsumentów i to, w jaki sposób z jej skutkami poradzili sobie, bądź też nie, przedsiębiorcy. Zadbała o to firma Intrum. Z zebranych danych wynika, że nasz kraj obok Grecji i Rumunii jest w trójce tych państw Europy, w których mieszkańcy w największym stopniu zostali dotknięci kryzysem. Aż 7 na 10 respondentów z Polski przyznaje, że dysponuje teraz mniejszymi dochodami, co ma bezpośredni wpływ na biznes. Blisko 50 proc. rodzimych przedsiębiorców przyznaje, że już mamy do czynienia z recesją lub zapaść gospodarcza czeka nas w najbliższym czasie. Czy możemy uniknąć tego scenariusza? To się okaże, ale z pewnością może pomóc fakt, że chcemy wspierać polskie firmy – 68 proc. konsumentów deklaruje, że stara się obecnie kupować lokalne produkty, zamiast wybierać międzynarodowe marki.
Ograniczenia wprowadzone w Polsce i pozostałych krajach Europy dotyczące podróżowania, robienia zakupów, spożywania posiłków, ćwiczeń i innych form spędzania wolnego czasu poza domem, czy w trakcie rozwoju pandemii także te dotyczące „normalnego” funkcjonowania w postaci kwarantanny, nie ominęły żadnego sektora gospodarki. Jednak najmocniej mocno uderzyły w branżę hotelarską, gastronomiczną i przemysł rekreacyjny. W kwietniu Komisja Europejska oszacowała, że europejskie hotele i restauracje stracą w tym roku połowę swoich przychodów, podczas gdy touroperatorzy i biura podróży mogą stracić nawet 70 proc. swoich zarobków, a firmy organizujące rejsy wycieczkowe i linie lotnicze – aż 90 proc. przychodów.
Ci przedsiębiorcy, którym udało się utrzymać na rynku lub funkcjonują w branżach, które kryzys dotknął w mniejszym stopniu, nie mają wcale pozytywnych nastrojów. 48 proc. spośród tych pytanych przez Intrum w Polsce uważa, że nasz kraj jest już w recesji lub znajdzie się w takiej sytuacji w najbliższym czasie. Jeżeli chodzi o średnią europejską, odsetek ten jest jeszcze wyższy i wynosi 56 proc.
Jak zaznacza Dariusz Sikora, ekspert Intrum, nadchodząca recesja będzie mieć odmienny charakter niż chociażby ta, która dotknęła świat w 2008 r., bo nie ma przyczyn ekonomicznych, nie jest związana z trendami światowej gospodarki. – Będzie wynikać z bezpośrednich skutków wprowadzonych obostrzeń, które miały ograniczyć dalsze rozprzestrzenianie się wirusa. Firmy z dnia na dzień musiały zawiesić swoją działalność z powodu lockdownu, a nie z braku popytu na oferowane produkty i usługi.
Można podejrzewać, że im dłużej będzie trwać pandemia, tym przybędzie firm, które będą przekonane o nadejściu recesji. Wskazują na to dane zebrane przez Intrum. 44 proc. europejskich przedsiębiorców ankietowanych przez firmę podczas kryzysu związanego z pandemią koronawirusa przyznało, że recesja miałaby poważny, negatywny wpływ na ich firmy. Przed wybuchem pandemii 26 proc. pytanych było tego samego zdania. Wśród tych przedsiębiorców, którzy mają nieco bardzo bardziej optymistyczne nastroje i uważają, że recesja czeka ich kraj dopiero za 5 lat, także dostrzegają powagę problemu – 38 proc. ankietowanych z Europy uważa, że kryzys miały negatywny wpływ na funkcjonowanie ich biznesów. W tym przypadku Polska (48 proc.), oprócz Hiszpanii (54 proc.) i Portugalii (47 proc.) jest w niechlubnej trójce tych europejskich krajów, w których najwięcej przedsiębiorców ma takie obawy.
Komentarze
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy :)