Organizacje zrzeszające przedsiębiorców apelują do prezydenta o jasne określenie kryteriów, które musi spełniać ustawa dotycząca spraw gospodarczych, by zyskać jego podpis. Postulują, żeby każda tego typu zmiana prawa była poprzedzona konsultacjami ze stronami dialogu społecznego i przedstawicielami przedsiębiorców, zapewniała odpowiednio długie vacatio legis, a te dotyczące zwiększania obciążeń podatkowych wymagały 3/5 większości sejmowej. – Prezydent nie wpływa bezpośrednio na gospodarkę i przedsiębiorczość, ale może być otwarty na głosy środowiska przedsiębiorców – uważa główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.
– Prezydent nie dysponuje szerokimi kompetencjami w zakresie przedsiębiorczości czy gospodarki, pełni jednak istotną rolę w procesie legislacyjnym – przypomina Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes. – Prezydent może wspierać dobre inicjatywy, może, korzystając z prawa weta, blokować takie zmiany prawa, które jeszcze utrudnią wychodzenie z kryzysu, i może także być otwarty na głosy środowiska przedsiębiorców dotyczące potrzebnych zmian w prawie. Wykorzystując swoją inicjatywę ustawodawczą, może zgłaszać projekty ustaw, które będą tworzyć korzystniejsze środowisko dla rozwoju przedsiębiorczości.
Jeszcze w kampanii wyborczej członkowie Rady Przedsiębiorczości apelowali do kandydatów na urząd Prezydenta RP, by przyjęli oni szereg zobowiązań, które gwarantowałyby wysoki standard stanowienia prawa
– Jako Federacja Przedsiębiorców Polskich i inne organizacje zrzeszone w Radzie Przedsiębiorczości apelowaliśmy do kandydatów i apel ten podtrzymujemy w stosunku do zwycięskiego kandydata, by jasno zadeklarował, jakie minimalne standardy musi spełniać ustawa z zakresu prawa gospodarczego, by kwalifikowała się do podpisu – podkreśla Łukasz Kozłowski.
Za najważniejsze standardy właściciele firm uważają konsultacje z przedstawicielami Rady Dialogu Społecznego oraz reprezentacją przedsiębiorców (np. organizacjami branżowymi). Kolejnym warunkiem byłby odpowiedni okres na wdrożenie przepisów, czyli vacatio legis. W poprzedniej kadencji Andrzeja Dudy zdarzały się bowiem sytuacje błyskawicznego procedowania ustaw z bardzo krótkim okresem przystosowawczym.
Przykładem takiej ustawy jest tzw. podatek cukrowy – projekt opublikowano tuż przed weekendem bezpośrednio poprzedzającym święta Bożego Narodzenia, a termin zakończenia konsultacji wyznaczono na 10 stycznia, czyli przez okres świąteczno-noworoczny, kiedy wiele osób ma wolne. Ustawa miała zaś wejść w życie 1 kwietnia (potem zgodzono się na przesunięcie terminu na 1 lipca), co uniemożliwiałoby przedsiębiorcom przygotowanie się do zmian, czyli np. wdrożenie nowych, zdrowszych receptur i przestawienie produkcji. Gdy analogiczny podatek wprowadzano w Wielkiej Brytanii, producenci mieli na dostosowanie dwa lata. Ostatecznie przez pandemię temat nowego podatku został wstrzymany.
– Postulujemy, by wszelkie ustawy, które zwiększają obciążenia finansowe przedsiębiorców, podnoszą podatki, były przyjmowane większością 3/5 głosów w parlamencie. Jako przedsiębiorcy rozumiemy potrzebę przywracania równowagi budżetowej, zwłaszcza po tym czasie, kiedy deficyt budżetowy musiał znacząco wzrosnąć z powodu konieczności wdrażania na szeroką skalę działań antykryzysowych – mówi główny ekonomista FPP. – Mamy pełną świadomość tego, że rząd będzie musiał szukać dodatkowych środków na sfinansowanie tak dużych wydatków państwa. Uważamy jednak, że należy szukać tych pieniędzy w sposób odpowiedzialny, który w możliwie najmniejszy sposób wpłynie na zaburzanie działalności gospodarczej w Polsce i będzie miał możliwie najmniej szkodliwy wpływ na poziom aktywności w naszej gospodarce.
Jego zdaniem warunek uchwalania ustaw zwiększających obciążenia przedsiębiorców większością trzech piątych głosów zagwarantowałby, że akceptowane w parlamencie byłyby tylko te ustawy, co do których osiągnięto konsensus różnych stron, czyli odpowiednio przemyślane i dobrze skonsultowane ze wszystkimi zainteresowanymi. Główny ekonomista FPP przekonuje, że nie chodzi o blokowanie wszelkich podwyżek podatków, które czasami mogą być konieczne, tylko o szukanie rozwiązań najmniej inwazyjnych dla firm, a co za tym idzie – dla gospodarki. Jest to tym istotniejsze, że jesienią prawdopodobnie pojawi się zniechęcenie spowodowane słabymi wynikami polskiej gospodarki, skończą się tarcze antykryzysowe i proces wychodzenia z kryzysu spowolni.
Podkreśla przy tym, że problemem nie jest wysokość obciążeń podatkowych, bo ta kształtuje się na poziomie średniej dla krajów Wspólnoty, lecz szybkie zmiany prawa, jego niestabilność oraz niejednoznaczne interpretacje przepisów. Nie jest to przy tym kwestia tylko ostatniej kadencji.
– Przez większość czasu w ostatnich dekadach to właśnie złe prawo było największym hamulcem rozwoju firm. Dlatego absolutnie nie można bagatelizować wpływu ustanowionego prawa i jego jakości na działalność gospodarczą, ponieważ w przypadku kilku branż to właśnie regulacje były głównym hamulcem decyzji o inwestycjach, tak jak w przypadku regulacji dotyczących składek na ubezpieczenia społeczne, limitu trzydziestokrotności czy budowy elektrowni wiatrowych, które zmieniały się tak często, że rozwój tego rynku na kilka lat został zahamowany – przypomina Łukasz Kozłowski. – Ważne jest, by prawo było konstruowane w taki sposób, by było jasne, przejrzyste i tworzyło równe warunki gry rynkowej dla wszystkich firm.
Komentarze
Czego oczekuje od Dudy? Zawetowania podatku od cukru! Tego oczekuje ja i wielu przedsiębiorców!