Gdy firmy z segmentu food delivery biją się o 10% jedzenia zamawianego w USA na wynos, Snackpass śmiało wyciąga rękę po resztę. Składnikami przepisu na sukces mają być w tym przypadku mechanizmy społecznościowe i grywalizacyjne. A wyzwanie stanowi skuteczne dostarczenie… klienta do jedzenia.
Pandemia mocno zamieszała na rynku usług gastronomicznych. Lockdowny oznaczały obostrzenia i konieczność przystosowania się do nowych warunków. Nawet fine diningowe lokale zostały zmuszone do opracowania dań na wynos. Restauratorzy musieli się wykazać kreatywnością. Przygotowywali paczki z delikatesami, dostarczali konserwy do automatów paczkowych lub zaprzyjaźniali się z branżą food delivery, która pobiera prowizję na poziomie nawet 30-35% wartości zamówienia.
Jedzenie to aktywność społeczna
Jeszcze przed epidemią COVID-19, w 2017 roku, studenci Yale stworzyli aplikację służącą do zamawiania jedzenia z odbiorem własnym. Nazywała się Happy Hour i była pierwowzorem Snackpass. Pomysł był wynikiem rozmów z lokalnym restauratorem oraz obserwacji zachowań konsumenckich na kampusie. Okazało się, że studenci przede wszystkim nie chcą stać w kolejkach do jedzenia i woleliby płacić za nie mniej.
Wydaje się jednak, że najważniejsze było zidentyfikowanie insightu, przypominającego o tym, że jedzenie jest w dużym stopniu aktywnością społeczną. Założyciele aplikacji dobrze wyczuli, że nowoczesny mechanizm zamawiania dań restauracyjnych na wynos potrzebuje nakładki społecznościowej oraz rozwiązań, które sprawdzają się w grach i w social mediach.
By dzielić się jedzeniem
To nie jest narzędzie, które usprawnia drogę posiłku z restauracji do domu. Choć Snackpass umożliwia integrację z firmami dostarczającymi jedzenie, to główny obszar jego działalności polega na czymś innym. Z poziomu aplikacji można zamówić konkretny posiłek, który będzie do odbioru w restauracji o szacowanej godzinie, bez kolejki. Częścią działalności firmy jest także instalacja i obsługa kiosków do zamawiania posiłków już na miejscu. Jednak jest to segment obsadzony przez dużych graczy, a zmiana operatora w przypadku każdej restauracji wiąże się z wymianą sprzętu i dużymi kosztami. Dlatego Snackpass skupia się na tworzeniu jedzeniowej społeczności.
Aplikacja wyposażona jest w feed, na którym użytkownicy widzą, co zamówili ich znajomi. Ciekawym pomysłem jest możliwość wręczania znajomym jedzeniowych prezentów oraz punktów, które przekładają się na zniżki lub posiłki. Społeczność jest oparta w dużym stopniu na zdobywaniu, przekazywaniu czy wykorzystywaniu punktów oraz korzystaniu z ofert specjalnych i grupowych. Oczywiście zwykle finałem tych transakcji jest talerz pełen pysznego jedzenia.
Perspektywy rozwoju
Aplikacja szturmem podbija amerykańskie kampusy – chwali się, że potrafi w krótkim czasie dotrzeć aż do 80% członków tych mikrospołeczności. Nie ma w tym nic dziwnego, z myślą o takim kliencie, z uwzględnieniem jego potrzeb została zaprojektowana. Cała sztuka będzie polegała na skutecznym wyjściu do klienta masowego.
Start-up szacuje, że rynek jedzenia na wynos w USA jest warty 600 mld dolarów. Tylko 10% tego to zamówienia wykonywane online, więc potencjał wzrostu jest potężny. Póki co spółka osiągnęła 60 mln dolarów Gross Merchandise Value, a roczne przychody – opierając się na wysokości prowizji – można określić na mniej więcej 4 mln dolarów. Równie ważne jak pieniądze jest w tym przypadku zaangażowanie użytkowników, które jest od 5 do 10 razy większe niż u podmiotów z segmentu food delivery.
Co dobrego dla drugiej strony?
Z punktu widzenia restauratora Snackpass jest co najmniej interesujący. Prowizja na rzecz aplikacji zaczyna się już od 7% wartości zamówienia. W porównaniu z aplikacjami z food delivery to naprawdę niewiele. Dodatkowo, aplikacja ściąga klienta do restauracji, gdzie podczas odbioru zamówienia można go upsellować lub przekonać atmosferą i wystrojem do kolejnej wizyty, tym razem w pełni stacjonarnej.
Właściciel restauracji może w Snackpass śledzić zamówienia klientów, obserwować reakcje na promocje i nowe pozycje w menu, a także zapraszać ich do programów lojalnościowych i informować o specjalnych ofertach. To bezpośredni dostęp do rzeczywistych klientów, którego nie oferują aplikacje typu UberEats ani tradycyjne platformy społecznościowe w rodzaju Facebooka.
Snackpass wykorzystał fakt, że na jedzenie od wieków patrzyliśmy – i najwyraźniej nadal chcemy patrzeć – jak na czynność w dużej mierze społeczną. Jeśli dodać do tego technologię oraz angażujące mechanizmy grywalizacyjne, otrzymamy start-up z apetytem na olbrzymi sukces.
MG
Komentarze
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy :)