Artur Kurasiński od ponad 20 lat obserwuje trendy technologiczne i społeczne. Ponadto, jest współtwórcą konkursu Aulery, dedykowanego startupom. W dzisiejszej rozmowie dla MamBiznes opowiada nam kiedy został technorealistą, dlaczego rozwój technologiczny w Polsce jest na złym poziomie i jakie perspektywy czekają rodzimy ekosystem startupowy.
Natalia Kieszek: Sam opisujesz siebie jako twórcę, przedsiębiorcę oraz inwestora. Do której roli w tym momencie jest Ci najbliżej?
Artur Kurasiński: Bardzo często łącze te role ze sobą i nie zawsze mam możliwość oddzielenia ich. Jednak przez większość czasu jestem i czuję się przedsiębiorcą. Większość rzeczy, którymi zajmuję się na co dzień mają wydźwięk komercyjny. Twórcą natomiast jestem od czasu do czasu, choć ta rola sprawia mi najwięcej przyjemności i satysfakcji. Inwestorem bywam rzadko, ponieważ najczęściej są to szybkie działania, na wynik których trzeba czekać nawet kilka lat.
Kiedy tak naprawdę w Twojej karierze pojawiły się szeroko pojęte technologie? Jak początkowo kreowałeś swoją ścieżkę zawodową?
Nie będę ukrywać, ale nigdy nie miałem konkretnego pomysłu na rozwój swojej kariery. Fascynowało mnie robienie ciekawych i interesujących rzeczy, ale nie myślałem o wejściu w biznes. W pewnym sensie wywodzę się ze świata, kiedy powstawał Internet i odkrywałem powoli, że interesują mnie komputery. Jednak to było jeszcze przed studiami.
Na studiach zdecydowałem się na połączenie psychologii oraz socjologii. Jednak co zabawne, nigdy nie zamierzałem rozwijać się w tym kierunku zawodowo. Natomiast zapotrzebowanie na ludzi, którzy rozumieją komputery i działanie w sieci było coraz większe. Big Techy ówcześnie zaczynały dopiero swoją działalność na rynku. Przez kilka pierwszych lat realizowałem przeróżne projekty dla zewnętrznych podmiotów, jednak później stwierdziłem, że czas iść na swoje. Od tego momentu zająłem się tematem komercjalizacji technologii. Postawiłem jeden warunek – musi być ona użytkowa.
Niedawno miałam okazję posłuchać jednego z Twoich wystąpień na żywo. Podkreśliłeś na nim, że technologie nas nie zastąpią. Czy nadal podtrzymujesz, że jesteś technorealistą?
Tak, cały czas podkreślam, że technologie nie zastąpią człowieka. Wielokrotnie słyszeliśmy, że wręcz będziemy zbędni w tym świecie. Jak widać, jest wręcz przeciwnie. Ilość pracy, którą wykonujemy i mam tutaj na myśli nie tylko Europę, ale również Stany Zjednoczone oraz Azję, jest nadal taka sama. Oczywiście jesteśmy obecnie naocznymi świadkami rewolucji, jednak takich sytuacji w historii mieliśmy już sporo.
Fakt, dzięki nowym technologiom możemy być bardziej produktywni i wydajniejsi. Przykładowo, kiedyś używaliśmy maszyny do pisania, która została zastąpiona klawiaturą w komputerze. Jednak ogólnie rzecz ujmując, komputery nie wyparły naszej pracy, a jedynie ją ułatwiły i usprawniły.
Natomiast mój technorealizm pojawił się kilka lat temu, a dokładnie w 2015 roku. Nie będę się wypierać, że początkowo również głosiłem technopozytywizm. Jednak później zauważyłem, że Dolina Krzemowa staje się swego rodzaju karykaturą. W tym czasie Big Techy zaczęły wyraźnie pokazywać, że w swoim rozwoju nie interesuje ich prywatność czy bezpieczeństwo, a stawiają jedynie na osiąganie zysków. Ostatecznie mój technologiczny entuzjazm wygasł po wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, kiedy na jaw wyszła manipulacja algorytmami przez agentów wywiadu.
Media społecznościowe również przestały pełnić swoją pierwotną funkcję, jaką była po prostu komunikacja. Stały się one „narkotykiem”, z którego korzystają bezrefleksyjnie zarówno dorośli jak i dzieci. Chcą znać nasze preferencje i śledzić każdy nasz ruch. Bycie technorealistą uświadomiło mi, że każdą technologię trzeba sprawdzić i zweryfikować. Czasem nawet sami twórcy nowego rozwiązania nie są świadomi jakie negatywne korzyści może nieść za sobą ich aplikacja czy produkt. Dlatego chwaląc AI, pamiętajmy, że kryje ona również ciemne strony.
Czy jesteś zaskoczony tym, w którym kierunku poszedł rozwój technologii? Mówię o boomie na sztuczną inteligencję, ale również o takich pomysłach jak humanoidalne roboty.
Nie jestem zaskoczony rozwojem technologii, ponieważ niektórymi kwestiami zajmowaliśmy się już 20 czy 30 lat temu. Chociażby uczenie maszynowe czy sieci neuronowe kiełkowały już w ubiegłym wieku. Podobnie było z robotyką, która choć przez lata była badana i eksplorowana, to ciężko było dokonać w niej przełomu. Do czasu upowszechnienia generatywnej sztucznej inteligencji.
Jednak jestem zaskoczony tempem wprowadzanych zmian. Dokładnie dwa lata temu zadebiutował na rynku ChatGPT i większość spodziewała się, że będzie to niszowe narzędzie. Tymczasem po dwóch miesiącach OpenAI osiągnął liczbę 100 mln użytkowników, co było dotychczasowym rekordem w historii. I myślę, że to był dopiero początek. Każda nowa technologia będzie jeszcze zwiększać tempo rozwoju. Choć za kilka lat sztuczna inteligencja będzie dla społeczeństwa taką samą codziennością, jaką jest obecnie Internet.
Porozmawiajmy przez chwilę o rozwoju Polski na tym polu. Ze swoich obserwacji, jak oceniasz rozwój naszego rynku pod kątem technologii?
Uważam, że jest źle pod kątem technologicznym, a będzie jeszcze gorzej. Na polskim rynku dotychczas nie promowano innowacyjności, a duże firmy nie interesowały się tym tematem, poza pozyskiwaniem środków unijnych na ten cel. Nasze społeczeństwo zostało zbudowane na taniej sile roboczej, która powoli się wypala pod kątem demograficznym. Bardziej stawiamy na przemysłowy rozwój jak produkcja okien czy opon. Nie pokazujemy swojego potencjału w nowych pomysłach, nie rozwijamy ich na naszym rynku.
Polska nie jest krajem, w którym docenia się innowacje i potrafi się je finansować. Jesteśmy świadomi, że nadchodzi kolejna fala związana z rozwojem AI, jednak nie będziemy zdawać sobie sprawy jak algorytmy zawładną naszym życiem.
Dlatego moja wizja dla naszego rynku jest wręcz ponura i nie napawa optymizmem. Ponadto, nie chcemy zatrzymywać specjalistów u nas i tym samym tracimy świetne talenty. Stojąc u progu rewolucji generatywnej sztucznej inteligencji, Polska będzie skansenem Europy.
Lubimy porównywać się do krajów zachodnich, w szczególności Stanów Zjednoczonych. Jednak czy słusznie? Jesteś w stanie znaleźć nasz odpowiednik w innym państwie?
Choć korzystamy z nowych technologii, to często nie rozumiemy kto ją wytwarza i jaka jest ich rola. Nie można tutaj zapominać, że Polacy są „prymusami” pod kątem bankowości elektronicznej. Podobnie sytuacja wygląda, jeśli chodzi o e-commerce. Jako społeczeństwo uwielbiamy robić zakupy przez Internet, a w szczególności korzystać z platformy Allegro. Jednak nie zastanawiamy się kto stoi za tymi technologiami, kto na nich zarabia etc.
Patrząc pod kątem całej Europy, jako Polska jesteśmy bardziej zdigitalizowani niż Niemcy. Choć nasi sąsiedzi mają największe koncerny samochodowe, to dalej panuje tam ogromna biurokratyzacja. Jednak są to nieliczne przykłady. Polska jest krajem typowo postkomunistycznym, który cechuje się opóźnieniem w wielu dziedzinach. Dlatego najbliżej jest nam do państw z Europy Środkowo-Wschodniej m.in. do Czech, Rumunii czy Bułgarii.
Lubimy technologie, lubimy się nimi posługiwać. Wielu Polaków przecież korzysta z gadżetów, które są smart. Jednak to nie oznacza, że jesteśmy innowacyjnym narodem jak chociażby kraje skandynawskie.
Wspomniałeś o talentach, które tracimy. Czy faktycznie powinniśmy cieszyć się z sukcesów Eleven Labs czy ICEYE, skoro są to biznesy w całości prowadzone zagranicą?
Moim zdaniem takie historie pokazują jak nieodpowiednio zarządzamy talentami w Polsce. Brakuje u nas możliwości rozwoju, odpowiednich budżetów, a przede wszystkim skali działania. Podmioty, które wymieniłaś, były od początku budowane zagranicą. I z jednej strony możemy być dumni, ilu Polaków jest zatrudnionych obecnie w OpenAI, ale z drugiej strony powinniśmy zadać sobie pytanie, dlaczego oni wyjechali? Dlaczego nie budują innowacyjnych biznesów na naszym rynku?
Polskie projekty startupowe, w skali roku, pozyskują około 2 mld zł. Dla porównania, w Dolinie Krzemowej jest to tygodniowa kwota finansowania młodych biznesów. Po tylu latach transformacji ustrojowej, wciąż brakuje nam kapitału i nie widzę perspektyw, aby miało się to zmienić.
Nawiązałeś do polskiego ekosystemu startupów. 2023 rok był słaby pod względem finansowania, a jak oceniasz dalsze perspektywy?
Te rozmowy prowadzimy już od kilku lat – jesteśmy zadowoleni z kierunku rozwoju polskiego ekosystemu startupowego. To dzięki takim instytucjom jak Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości czy Narodowe Centrum Badań i Rozwoju udało się zmienić sporo rzeczy. Mieliśmy dostęp do finansowania ze środków unijnych, doszliśmy do bariery 2 mld zł rocznie. Trzeba również zauważyć, że zmieniła się struktura inwestycji. Coraz częściej pojawiają się prywatni inwestorzy. Niestety, tempo oraz skala zmian jest niewielka.
Choć możemy chwalić się, że jesteśmy jednym z większych państw Europy Środkowo-Wschodniej, to na tle Zachodu jesteśmy niżej o kilka klas. Powinno to być dla nas sygnałem ostrzegawczym. Jeżeli chcemy budować biznes technologiczny, to już pierwszego dnia musimy mierzyć się z globalną konkurencją. I niestety nie jest to wyrównana „walka”.
Polska nadal nie jest tak interesującym rynkiem dla sektora prywatnego, jak Ukraina czy Estonia, pomimo że są to zdecydowanie mniejsze państwa. Wyzwaniem będzie dla nas uatrakcyjnienie naszego rynku w oczach globalnych graczy.
Twoim zdaniem, jakie rozwiązania mogą pomóc polskiej gospodarce, aby zapewnić możliwość tworzenia globalnych biznesów?
Tak naprawdę wiele czynników ma wpływ na stan naszego ekosystemu. Uważam, że powinien zmienić się szereg rzeczy związanych m.in. z edukacją. Poziom szkolnictwa wyższego w Polsce zdecydowanie odbiega od standardów amerykańskich, azjatyckich czy nawet brytyjskich. Uniwersytet Warszawski i Jagielloński, biorąc pod uwagę klasyfikację globalną, znajdują się na naprawdę odległych miejscach.
Nasza gospodarka monetyzuje tanią siłę roboczą. Dotychczas nie widzieliśmy potrzeby wprowadzania robotów, które są standardem w krajach zachodnich. Ponadto, nasze społeczeństwo nie lubi porażek. Myśląc o założeniu biznesu, chcemy, aby od razu odniósł on sukces i nie godzimy się na ewentualne niepowodzenia.
Myślę, że zmiana może nadejść za dwa lub trzy pokolenia. Rządzący obecnie nie skupiają się na tych aspektach i na tym sporo tracimy.
Autor zdjęcia: Bartosz Krupa
—————————–
Infoshare Katowice 2024 – festiwal społeczności napędzanej technologią!
Infoshare Katowice to największa konferencja technologiczna na Śląsku, tworząca ekosystem, w którym nowe technologie łączą się z biznesem. Wydarzenie odbędzie się w dniach 26-27 listopada w Katowicach. Tegoroczna edycja to ponad 60 prelegentów, 25 godzin warsztatów specjalistycznych oraz 5 eventów networkingowych.
Komentarze
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy :)