Zanim rzuciły się w wir prowadzenia własnego biznesu, razem pracowały dla dużej firmy. Zdecydowały się zostawić korporację, by zrealizować marzenia o własnym studiu fotograficznym. Jak same przyznają, mają bzika na punkcie fotografii, a ich działalność łączy sztukę, psychologię i biznes. Podkreślają jednocześnie, że nie jest to zajęcie dla osób szukających łatwej pracy. Monika Szymańska i Agnieszka Paradowska ustrzeliły obiektywem swoją biznesową niszę.
– Kiedy pewnego dnia Monika zapytała mnie „co słychać” powiedziałam, że właśnie kurier przywiózł mi nowy obiektyw, który pochłonął część mojej pensji – wspomina Agnieszka. Ona na to: – To może przetestujemy? Tak się zaczyna historia ich wspólnego łączenia zamiłowania do fotografii z biznesem, która trwa i pisze kolejne scenariusze.
Obsesja poszukiwacza przygód
Zaczynały od usług na rzecz osób prywatnych. Początkowo realizowały zlecenia głównie sesji kobiecych. Z czasem zadowoleni klienci mimowolnie rozszerzali spektrum działań. Spływały zapytania i zlecenia z nowych dla nas obszarów fotografii. W przeciwieństwie do znaczącej większości konkurencji, im zdecydowanie odpowiadało urozmaicenie. W ten sposób odkrywały tajniki kolejnych dziedzin fotografii. – Testowanie, eksperymentowanie było jak obsesja poszukiwacza przygód. Zdecydowanie nam to służyło – przyznają zgodnie założycielki Atelier de MoMo.
Z czasem zakres świadczonych przez studio fotograficzne usług rozszerzył się do tego stopnia, że założycielki zdecydowały o rozdzieleniu oferty na osoby indywidualne oraz firmy. Wówczas nadszedł czas na stworzenie nowej marki– ES-Media Fotografia dla biznesu. W ten sposób powstała agencja wizerunkowa skupiająca się na budowaniu marki osobistej, przełamywaniu barier i lęków przed obiektywem. Wszystko po to, by pokazać światu firmę i pracujących w niej ludzi w nowym świetle. – Każdy jest inny i ma swoje obawy, kompleksy. Aby przełamać te naturalne lęki i dystans przed obiektywem, niezbędna jest wiedza na temat psychologii, umiejętności odczytywania emocji, dotarcia do osoby fotografowanej – mówi Monika. Fotografki dzielą się tą wiedzą z osobami, które do pukają do drzwi studia, by pomóc im w budowaniu marki osobistej.
Aparat to nie wszystko
W tym fachu najważniejszy jest nie sprzęt, a osoba stojąca za obiektywem. To ona musi wczuć się w oczekiwania klienta, zaproponować pomysł na sesję oraz zaaranżować wszystko – od światła, przez stylizację aż po odpowiedni wygląd wnętrza. – Nie wspomnę już o najważniejszym, czyli przygotowaniu modela do sesji psychicznie. A nas jest dwie. Dwa punkty widzenia i to na jednej sesji – mówi Agnieszka. Fotografując ludzi, nie wystarczy podejść i nacisnąć spust migawki. Sztuką jest nie samo zdjęcie, ale pomysł na daną osobę. Kolejnym etapem jest post produkcja. Surowe zdjęcia należy poddać autorskiej obróbce. To czas na poprawki, retusze i zabawę kolorami. Gotowe zdjęcia trafiają następnie do klienta, który zawsze ma wybór kilku opcji. – Bo przecież ostatecznie to klient decyduje, które zdjęcie chce zakupić – mówi Agnieszka. Dodaje, że klienci są często zaskoczeni terapeutyczną rolą sesji zdjęciowej. Poprawia im się samoocena, leczą się z kompleksów, czują się ze sobą zdecydowanie lepiej, zaczynają zwracać uwagę na mowę ciała w kontaktach z innymi.
To nie jest łatwa branża
Przedsiębiorcze panie przyznają, że sytuacja związana koronawirusem odbiła się na ich działalności. Realizacja części kontraktów została wstrzymana, inne przełożono na późniejsze terminy. Urwały się przede wszystkim sesje dla szkół, ale dołek w jednym obszarze działalności dał impuls do szukania innych nisz oraz zrobienia porządków ze sprawami zalegającymi od dawna. – Zlecenia musiały zostać tymczasowo wstrzymane, ale nasi klienci nie przestali dzwonić – mówi Monika. – Dodatkowo przez fakt pracy zdalnej – udało nam się pozamykać dużo już wcześniej zaczętych zleceń z którymi zwlekali nasi klienci. Nasze działania musiały zostać przeprofilowane na inne sektory. Część rzeczy właścicielki Atelier de Momo i Agencji ES-Media musiały wykonać inaczej, ale za to zyskały nowe umiejętności.
Monika i Agnieszka zauważają, że zapotrzebowanie na dobre zdjęcia jest zawsze. Z tym jednak zastrzeżeniem, że nie jest to działalność dla każdego. Fotografia to zajęcie dla fanatyków. Wymaga odwagi i pokory jednocześnie. – Prowadzenie własnego studia na pewno jest wyzwaniem. Nie mamy stałych pensji, a nasze dochody są uzależnione od liczby wykonanych zleceń. Decydując się na taki styl życia zawodowego, trzeba nauczyć się dobrze zarządzać płynnością finansową – uczula Agnieszka. Jeśli ktoś myśli o podobnej działalności, musi się dobrze zastanowić. – Fotografia to niekończące się poszukiwania i gotowość do zmierzania się również ze wszystkim co fotografią nie jest. Jeśli szukasz łatwej pracy, to nie w tej branży – podsumowują nasze bohaterki.
Komentarze
Gratki siostra ???. Wawka pozdrawia ?