Uważają, że najbardziej atrakcyjnym sposobem monetyzacji e-booków jest dystrybucja w modelu subskrypcyjnym. Platforma, którą stworzyli oferuje obecnie blisko 70 000 ebooków i audiobooków od tysięcy autorów. Pandemia odcisnęła jednak piętno także na ich działalności. Co prawda zanotowali wzrost przychodów do poziomu 7,4 mln zł, ale zysk netto sięgnął w tym okresie niespełna 12 tys. zł.
O początkach platformy Legimi, sposobie na zarabiania na ebookach, pozycjach, które sprzedają się najlepiej, odsuwanych planach debiutu giełdowego opowiada Mikołaj Małaczyński, prezes Legimi.
Ile to już lat obecności Legimi na rynku? Jak wyglądały początki i ile się od tego czasu zmieniło otoczenie funkcjonowania?
Funkcjonujemy w branży od 2009 roku, a naszą działalność Legimi możemy w zasadzie podzielić na 2 etapy. Na samym początku stworzyliśmy pierwszą księgarnię w e-czytniku. Z perspektywy ponad dekady wiemy, że było to rozwiązanie zdecydowanie wyprzedzające swoje czasy. Zbyt drogie, a przez to nie mające szansy na popularyzację urządzenia, zbyt mało ebooków (niespełna 1000). Jednocześnie rozwijaliśmy nasze usługi b2b, m.in. technologię zabezpieczeń antypirackich. W świadomości czytelników Legimi zagościło na dobre od 2012 roku, a więc premiery usługi abonamentowej, dostępnej jedynie na iPady i oferującej zaledwie 2 tys. ebooków. W ciągu tych wszystkich lat nie tylko my, ale i cały rynek zmienił się nie do poznania zarówno jeśli chodzi o dostępność tytułów w formie cyfrowej, jak i urządzeń do ich odtwarzania. Również wydawcy najczęściej nie wyobrażają sobie publikacji kolejnych książek bez ich elektronicznych odpowiedników. Wypadkową jest oczywiście stale rosnąca liczba czytelników i czytelników, sięgających po ebooki i audiobooki. E-książki to ciągle zaledwie kilka % rynku wydawniczego w Polsce, ale wzrosty są coraz bardziej dynamiczne.
Czy na ebookach da się w Polsce zarobić? Obserwujecie rosnące zainteresowanie? Jak to się przekłada na liczby?
Owszem na e-bookach w Polsce da się zarobić, czego najlepszym przykładem jest Legimi. Oczywiście to zależy w jaki sposób je dystrybuujemy. My uważamy, że najbardziej atrakcyjnym sposobem ich monetyzacji jest dystrybucja e-booków w modelu subskrypcyjnym. Z pewnością do takiej formy czytania książek musi dojrzeć konsument, ale jak pokazują nasze wyniki z każdym rokiem ten rynek się powiększa. Dla przykładu w 2016 r. nasze roczne przychody wynosiły 4,2 mln zł, przy poziomie ponad 17 tys. klientów. Z kolei w 2019 r. te liczby wynosiły odpowiednio 17,4 mln oraz 70 tys.
Ile ebooków jest obecnie dostępnych na Legimi? Ilu autorów skupiacie?
W usłudze abonamentowej oferujemy obecnie blisko 70 000 ebooków i audiobooków autorstwa tysięcy pisarzy. Co równie istotne na bieżąco dodajemy najważniejsze premiery – tylko we wrześniu były to książki m.in. Jo Nesbo, Szczepana Twardocha, Camilli Lackberg, czy też Remigiusza Mroza. Nie tylko zatem liczba tytułów, ale ich jakość stanowią o sile Legimi.
Jak w ogóle wygląda kuchnia współpracy z autorami? Co im oferujecie? Na jakich zasadach podejmują współpracę?
W Legimi stosujemy wiele modeli współpracy z dostawcami treści. Są wśród nich przede wszystkim dystrybutorzy i wydawcy, ale kooperujemy również bezpośrednio z autorami. W dobie coraz popularniejszego self-publishingu jest to naturalny kierunek. Nie mogę oczywiście zdradzać szczegółów finansowych, ale jak zawsze przy współpracy bezpośredniej odpadają wszelkie koszty pośrednictwa, więc zyski autorów są oczywiście odpowiednio większe. Nie każdy jednak chce i może sobie pozwolić na tego rodzaju współpracę.
W całej historii działania Legimi co było największym bestsellerem? Co sprzedawało lub sprzedaje się najlepiej?
Największą popularnością od lat cieszy się beletrystyka – literatura obyczajowa, romanse, kryminały oraz fantastyka. Listy bestsellerów Legimi są najczęściej odzwierciedleniem analogicznych rankingów dla książek papierowych. Jak do tej pory bestellerem dekady w Legimi była seria 265 dni autorstwa Blanki Lipińskiej. Był to jednocześnie początek trwającej do dziś mody na książki erotyczno-romansowe.
Pochwaliliście się wzrostem przychodów o ponad 100 proc. do poziomu 7,4 mln zł. Zabrakło mi informacji o zysku. Ile zarobiliście w tym okresie?
Miniony kwartał był to specyficzny okres ze względu na pandemię COVID-19, który, w naszym przypadku, odcisnął swoje piętno na zwiększonych kosztach bezpośrednich zakupu licencji i tym samym obniżył rentowność Spółki. W tym czasie odnotowaliśmy blisko dwukrotny wzrost liczby aktywacji darmowego okresu próbnego. Z drugiej strony, z uwagi na zintensyfikowanie konsumpcji treści przez abonentów oraz zwiększenie kosztów finansowania okresów próbnych, odnotowaliśmy znacznie zwiększone koszty bezpośrednie, co obniżyło naszą rentowność w tym okresie. Nasz zysk netto w II kw. wyniósł 11,85 tys. zł.
Od jakiegoś czasu szykujecie się do debiutu giełdowego. Po co Wam dodatkowe środki? Na co chcecie je przeznaczyć?
Debiut giełdowy nie będzie się wiązał z emisją akcji. Na NewConnect zostaną wprowadzone wcześniej wyemitowane akcje. Stanowi to zobowiązanie wobec naszych akcjonariuszy oraz budowę silnych relacji z inwestorami, którzy mogą być także naszymi klientami.
Na koniec powiedz proszę co jest najtrudniejsze w prowadzeniu tego typu biznesu i zarabianiu na ebookach?
Od niemal samego początku funkcjonowania na rynku jesteśmy prekursorami i poszukiwaczami nowych możliwości rozwoju branży. Działamy w warunkach eksperymentu na żywym organizmie co jest niesamowitą przygodą, ale również wymusza na nas rozwagę, analizę sytuacji oraz gotowość do szybkiego reagowania na zmiany. Branża, w której działamy, jest w Polsce ciągle w fazie wzrostowej, do niedawna nasz model abonamentowy był jedynym takim w naszym kraju. Musimy również pamiętać, że nie konkurujemy jedynie z innymi podmiotami działającymi na rynku książki, ale gigantyczną branżą rozrywkową, oferującą ludziom różnorakie sposoby na spędzanie wolnego czasu. A tego, jak wiadomo, nigdy nie ma wystarczająco dużo.
Przeczytaj także:
- Polak sprzedaje różaniec na kierownicę. „Zamówienia spływają każdego dnia”
- W trzy miesiące zarobili na rękawicach ochronnych miliony złotych. Więcej niż przez 10 lat działalności
- Znane twarze rozkręcają biznes w internecie. Na start wydały 500 tys. zł
Komentarze
Pomysł super, choć zakładam, że skopiowany, wykonanie tragiczne. Tak fatalnej aplikacji ze świecą szukać.
Eeee. U mnie działa ok - książki się czytają; te co mają audiobooki da się elegancko przełączać między czytaniem a słuchaniem. Może synchronizacja z Kindle jest taka sobie, ale apka na tablecie śmiga aż miło, czytam od 2 lat. Może sprzęt masz jakiś stary.