Ranking kont firmowych Ranking kont osobistych

Nastolatek pokazuje, jak bez dotacji robić biznes w internecie

Ma dopiero 18 lat, a doświadczenie biznesowe większe niż niejeden twórca startupu. Pierwszą działalność właśnie z powodu młodego wieku musiał zarejestrować na Mamę. Jego najnowsze dziecko działa od ponad roku, a od 10 miesięcy jest rentowne. Nigdy nie korzystał z dotacji czy pomocy inwestora. Zainwestował własne oszczędności i choć nie zarabia jeszcze milionów to miesięczne dochody startupu na poziomie dwukrotności średniej krajowej pozwalają mu rozwijać internetowy biznes i cieszyć się niezależnością. O tym, jak zrodził się pomysł na biznes w sieci, trudnościach na starcie oraz receptach dla startupów opowiada Bartłomiej Tokarski, twórca platformy Goodcontent.pl.

Grzegorz Marynowicz: Jak to się stało, że 18-latek prowadzi swój dochodowy biznes w internecie? Dlaczego właściwie wybrałeś własny biznes zamiast etatu?

Bartłomiej Tokarski: Wszystko zaczęło się od gimnazjalnej olimpiady ekonomicznej, którą wygrałem w drugiej klasie mając 14 lat. Tematyka ta bardzo mnie zainteresowała, dlatego też zacząłem jeszcze dokładniej zgłębiać tajniki wiedzy biznesowej. Swoją pierwszą działalność zarejestrowałem (a właściwie zrobiła to moja mama, której serdecznie dziękuję!) w formie jednoosobowej działalności gospodarczej niedługo przed 15. urodzinami. Poza tym, mój tata również jest przedsiębiorcą (prowadzi własny klub sportowy), więc już od najmłodszych lat byłem wychowywany w domu, gdzie często mówiło się o biznesie. Wydaje mi się, że takie (nawet nieświadome) zanurzenie w tej tematyce na pewno pomogło rozpocząć własną działalność tak wcześnie.

Opowiedz proszę coś więcej o swoim startupie? Czym jest GoodContent.pl?

GoodContent.pl jest startupem (choć rentownym i ze stabilnym modelem biznesowym, więc chyba powoli powinienem zacząć używać określenia „firma”), który umożliwia agencjom reklamowym i sklepom internetowym zlecanie dużych ilości unikalnych tekstów, które często wykorzystywane są np. do SEO czy innej formy wsparcia marketingowego. Jest to możliwe dzięki zebraniu sporej ilości copywriterów w jednym miejscu. Z drugiej strony, platforma pozwala na uzyskiwanie przyzwoitych zarobków osobom, które mają lekkie pióra. Portal miał premierę w sierpniu 2015 roku, od tamtego czasu nieprzerwanie rośnie.

O ile wiem to mimo młodego wieku nie jest Twój pierwszy biznes? Czym zajmowałeś się wcześniej?

Moim pierwszym i najprostszym przedsięwzięciem  była sprzedaż usług „marketingowych” np. wyświetlenia filmików na YouTube czy generowania lajków na Facebooku. Nie lubię do tej aktywności wracać, gdyż proceder ten ma wielu przeciwników. Ze względu na brak ponoszonych kosztów początkowych (platformą sprzedażową było Allegro), mogłem zacząć ze znikomym budżetem (kilkaset złotych).  Pozyskiwane były one z zagranicznych źródeł, dlatego też miały na celu jedynie „nabijać liczniki”, a nie skutkować rzeczywistym wzrostem zainteresowania.

Niemniej jednak, swego czasu współpracowałem z jednym z największych kanałów z muzyką na polskim Youtube, a lajki były dostarczane fanpage’om związanym z jednym z większych polskich eventów. Z oczywistych względów, pozwolę sobie przemilczeć, o które firmy chodzi. Dochody z tej działalności sięgały nawet 3-4 tysięcy złotych netto miesięcznie, co jak dla piętnastolatka było sporą kwotą.

Pozostałymi przedsięwzięciami zajmowałem się równolegle, były to m.in. modelarski sklep internetowy (sukces), startup świadczący usługi informatyczne online (klapa) czy startup z prezentami niespodziankami (klapa). Było jeszcze kilka pomniejszych działań, lecz były one prowadzone na mniejszą skalę.

Skąd pomysł na platformę dla copywriterów? Jak wyglądały początki serwisu?

Na sam pomysł na platformę GoodContent.pl wpadłem w trakcie prac nad poprzednim projektem, jakim był modelarski sklep internetowy. Początkowo korzystałem z opisów produktów dostarczanych przez hurtownię, lecz ze względu na negatywny wpływ tego działania na SEO (był to tzw. duplicate content), byłem zmuszony zlecić stworzenie dość dużych ilości unikalnych opisów. Tutaj zaczęły się schody – ze względu na duże rozdrobnienie rynku, bardzo trudno było znaleźć mi sprawdzonych copywriterów. Skończyło się miesięcznymi poszukiwaniami, a skutki (jakość i terminowość) były… mizerne.

Uwaga: Prowadzisz ciekawy biznes i chciałbyś o nim opowiedzieć? Napisz na [email protected]. Zapraszamy!

Wtedy pomyślałem, że nie tylko ja mam taki problem – postanowiłem go więc rozwiązać. Choć wielu początkujących przedsiębiorców zdaje się o tym zapominać to biznes powinien przede wszystkim polegać właśnie na rozwiązywaniu istniejących problemów. Zawsze starałem się kierować zasadami lean startup, dlatego też na samym początku postanowiłem stworzyć landing page w formie krótkiej grafiki (opisującej pokrótce najważniejsze założenia platformy) z dołączonym formularzem na adresy e-mail zainteresowanych osób. Po zebraniu feedbacku w postaci sugerowanych funkcji i sposobu działania, rozpocząłem dalsze prace nad platformą. Sam proces budowy serwisu nie był długi, bo trwał raptem kilka miesięcy. Warto jednak zaznaczyć, że od samego początku wprowadzamy do platformy poprawki na podstawie sugestii klientów.

Ile środków zainwestowałeś na starcie? Były to wyłącznie środki własne, czy może korzystałeś z dotacji lub inwestora? Napotykałeś jakieś trudności?

Na samo stworzenie aplikacji poświęciłem ok. 12 tysięcy złotych brutto. Oczywiście wciąż ponoszę nakłady na marketing i rozwój, lecz teraz biznes zarabia na siebie. Początkowo korzystałem ze środków zdobytych w moich poprzednich przedsięwzięciach. Nigdy nie korzystałem z dotacji, pomocy banków czy inwestorów.

Jeśli chodzi o kłopoty przy uruchamianiu projektu to wskazałbym np. nieterminowość firmy, która tworzyła pierwszą wersję portalu. Pamiętam, jak wiele krwi napsuło mi ciągłe „proszę Pana, w przyszłym tygodniu będzie gotowe”… Teraz na pewno uważniej dobierałbym współpracowników – teraz już na szczęście pozbyłem się tego problemu. 

Wracając do projektu. Jak platforma działa w praktyce zarówno od strony klienta chcącego zamówić tekst jak również od strony copywritera?

Pierwszym krokiem ze strony zleceniodawcy jest wystawienie oraz opłacenie zlecenia, w którym dokładnie opisuje długość, charakter oraz ilość zamawianych tekstów. Poprzez naszą platformę można zamawiać dowolne rodzaje tekstów – nie ograniczamy się jedynie do np. tekstów preclowych czy zapleczowych, choć takie oczywiście również stworzymy. Następnie copywriter chcący wziąć udział w zleceniu, musi napisać krótki (od 1000 znaków ze spacjami) tekst próbny pasujący do tematyki danego zlecenia. Na jego podstawie moderator (lub zleceniodawca, w zależności od ustawień przy wystawieniu zlecenia) weryfikuje, czy dany copywriter pisze teksty satysfakcjonującej jakości. 

Pisać teksty właściwe (płatne) mogą tylko ci piszący, których teksty próbne zostały w danym zleceniu zaakceptowane – robią oni to w sposób równoległy (tzn. nad jednym zleceniem może pracować równocześnie nawet kilkuset copywriterów), dzięki czemu nasza platforma dostarcza teksty najszybciej na rynku. Następnie teksty (po zweryfikowaniu systemem antyplagiatowym) teksty trafiają do klienta, a on może je zaakceptować, odrzucić lub wysłać do poprawki. Za teksty odrzucone zleceniodawcy nie ponoszą żadnych opłat. Mamy też zautomatyzowany system weryfikujący unikalność każdego tekstu. Jeśli copywriter próbuje przesłać tekst nieunikalny, nie zostaje on przepuszczony.

Jakimi metodami udaje Ci się pozyskiwać copywriterów, których jest w tej chwili zarejestrowanych na platformie ok 4500? Czym ich zachęcasz? 

Duża część copywriterów została pozyskana przez sieć partnerów, jako że w platformę zaimplementowany jest program partnerski. Jest to chyba najbardziej efektywna i opłacalna forma marketingu, gdyż płacę tylko za faktycznie aktywnych użytkowników. Przy użyciu specjalnych linków, partnerzy promują GoodContent.pl na własnych stronach internetowych, związanych z tą tematyką. Pozostała część piszących została na przykład przy użyciu nieśmiertelnego mailingu oraz akcji na forach copywriterskich.

Jak promujesz witrynę wśród potencjalnych zleceniodawców? Jak do nich docierasz?

Dużym źródłem są akcje mailingowe, prowadzone do osób zainteresowanych tematyką SEO oraz aktywność na forach branżowych. Z kolei w moim biznesie zupełnie nie sprawdziła się kampania AdWords, mimo że była prowadzona przez profesjonalistów, którym udało się osiągnąć bardzo dobre efekty, pracując nad moim sklepem internetowym. W najbliższym czasie planuję położyć nacisk na sprzedaż typu push  a więc przy użyciu telefonu.

Wiem, że serwis zaledwie kilka miesięcy od startu był już rentowny. Na czym zarabiasz? Z czego generujesz dochody? Czy możesz zdradzić rząd wielkości Twoich dochodów?

Model biznesowy platformy jest bardzo prosty. Zarabiam na 15% prowizji od każdego zlecenia. Jeśli z kolei zlecenie nie zostanie sfinalizowane, żadna ze stron (zleceniodawca/copywriter) nie ponosi żadnych kosztów. Uśrednione zarobki kształtują się w okolicach 7-8 tysięcy złotych netto miesięcznie. Właściwie to przychody rosną miesiąc w miesiąc od początku funkcjonowania portalu, ale w tym miesiącu prawdopodobnie będę miał do czynienia ze stagnacją spowodowaną „okresem ogórkowym”.

Ile osób obecnie pracuje nad rozwojem serwisu i czym się zajmują?

Oprócz mnie jest jeden moderator, czuwający nad jakością przesyłanych przez copywriterów tekstów, programista i  księgowa.

Co prawda nie zarabiasz jeszcze milionów, a nawet setek tysięcy złotych, ale udało się Tobie to, o czym wiele startupów może tylko pomarzyć. Twój biznes generuje przychody, spina się i rośnie. Powiedz zatem twórcom startupów,vna co powinni zwracać uwagę uruchamiając własny projekt? Czego powinni unikać i na czym się koncentrować?

Najważniejszą kwestią przy zakładaniu jakiegokolwiek biznesu jest użyteczność dla klientów, poparta jednocześnie chęcią wydania pieniędzy na Twoje rozwiązanie ich problemu. Kiedy będziesz w początkowej fazie rozwoju, badając zapotrzebowanie na Twoją usługę/produkt, ignoruj puste komplementy i zapewnienia. Najlepszą formą sprawdzenia intencji kupujących jest poproszenie ich o wydanie pieniędzy, czy to w formie zaliczki, czy też crowdfundingu. Tylko w ten sposób możesz naprawdę sprawdzić, czy trafiłeś na „to coś”. Poza tym, standardowo – nie można się poddawać. Ja sam poniosłem wiele porażek, ale za każdym razem wynosiłem z nich lekcję, dzięki czemu przy następnym „starciu” nie popełniałem już tych samych błędów.

– Zarabiają w internecie bez rozgłosu i jupiterów

Dziękuję za rozmowę

Administratorem Twoich danych jest Bonnier Business (Polska) sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. Twoje dane będą przetwarzane w celu zamieszczenia komentarza oraz wymiany zdań, co stanowi prawnie uzasadniony interes Administratora polegający na umożliwieniu użytkownikom wymiany opinii naszym użytkownikom (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. f RODO). Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne w celu zamieszczenia komentarza. Dalsze informacje nt. przetwarzania danych oraz przysługujących Ci praw znajdziesz w Polityce Prywatności.
nikos 14 sie 2016 (19:37)

Były problemy z firma informatyczna bo to byli tacy informatycy
http://wiedzatajemna.pl/img/498/jak-widac/