Ranking kont firmowych Ranking kont osobistych

Od inżyniera do milionera: do nich należą Kubuś, Lubella i Tymbark

Przygodę z biznesem zaczynali w 1990 roku. Nie przypuszczali, że po 22 latach ich firma będzie osiągać rocznie ponad 2 mld zł przychodów. Inżynierowie górnicy, którzy stworzyli giganta na skalę europejską. Rozpoczynali od sprzedaży zabielacza do kawy i kakao instant – dziś do nich należą takie marki jak: Kubuś, Lubella, Tymbark, Plusssz, czy Tiger. Swoją firmę rozwijają po cichu i bez blasków fleszy. O drodze do biznesowego sukcesu rozmawiamy z prezesem Grupy Maspex Wadowice, Krzysztofem Pawińskim.

Rozmawia Grzegorz Marynowicz: Proszę powiedzieć kto jest założycielem spółki Maspex?

Wspólników jest sześciu. Wszyscy mamy po jednej szóstej udziałów, nikt z nas wcześniej nie miał kapitału, każdy wnosił do tego biznesu wkład własnej pracy i zaangażowania. Inicjatywa wyszła od mojego wspólnika i kolegi ze studiów Zdzisława Stuglika. Oboje jesteśmy z wykształcenia inżynierami górnikami.

Jaka jest geneza powstania firmy? Jak i kiedy zrodził się pomysł rozpoczęcia działalności? Skąd nazwa?

Wykształcenie, które uzyskaliśmy, było bardzo dobrym, ale na te czasy niepotrzebnym w przemyśle. Zostałem więc na uczelni i rozpocząłem swoją przygodę z nauką. Dawało mi to olbrzymią satysfakcję, ale klimat lat 90 – tych wyzwalał przekonanie, że wszystko jest możliwe. Zdzisław bardzo szybko dostrzegł możliwość akumulacji kapitału, zorientował się, że można dobrze zarabiać na sprowadzaniu produktów, których nie ma w naszym kraju. Wtedy byłem stypendystą w Niemczech i miałem okazję do rozpoznania tego rynku.

Kluczową sprawą była też znajomość języka niemieckiego. Moim zadaniem było znalezienie właściwych towarów oraz ze względu na to, że nie mieliśmy wtedy jeszcze kapitału, dochodziła jeszcze kwestia załatwienia zakupu na kredyt kupiecki. W tym okresie połączyliśmy siły z pozostałymi wspólnikami, bez których nie moglibyśmy myśleć o dalszym rozwoju: Jurkiem Kasperczykiem, Sławkiem Rusinkiem i Józkiem Szczurem. I tak krok po kroku budowaliśmy firmę, która rozpoczęła swoją historię w 1990 roku w Wadowicach. Takie były początki. 

Jeżeli chodzi o nazwę i logo – nasz koliber pojawił się na świecie dopiero w 1998 roku. Wcześniej jako logo obowiązywała nazwa  „Maspex” pisana na różne sposoby.  Cechy kolibra miały oddawać istotne dla nas cechy firmy, którą tworzyliśmy: nowoczesność, sprawne i  szybkie działanie. 

Czy biznes w branży spożywczej był pierwszą działalnością czy może rozpoczynaliście w innej branży?

Były to artykuły spożywcze, ponieważ tego oczekiwał rynek. Czy dobrze trafiliśmy? Uważam, że bardzo dobrze, bo teraz obserwuję, że żywność, która jeszcze przed paru laty wydawała się mało ekscytującą branżą, obecnie jest traktowana jako najbardziej pewny obszar biznesu. 

Jak wyglądały początki firmy? O ile wiem zajmowaliście się Panowie konfekcjonowaniem zabielacza do kawy i kakao instant. Gdzie się to odbywało, skąd maszyny i czy dało się na tym zarobić?

Wyspecjalizowaliśmy się w pewnym drobnym segmencie i rozpoczęliśmy od sprzedaży produktów, które zresztą są w naszej ofercie do dzisiaj. Nie były one oczywiście dobierane przypadkowo: szukaliśmy takich, które w Polsce nie były wytwarzane, a rynek był ich głodny. Kolejnym krokiem była produkcja. Produkty, od których rozpoczynaliśmy swoją dzielność są z nami do dziś – herbatki rozpuszczalne Ekland, kawa cappuccino i napoje czekoladowe La Festa, kakao rozpuszczalne Puchatek, kakao DecoMorreno. Wszystkie zajmują czołową pozycję na rynku.  

Niecodzienny pomysł dwójki absolwentów

Na początku działaliśmy w bardzo skromnych warunkach. Nie patrzmy więc na te początki w kategoriach możliwości, które mamy obecnie. Pracowaliśmy za to za bardzo godziwą marżą. Ważne było też to, że nigdy nie było u nas ciśnienia na konsumpcję. Znam wiele takich przypadków, że pierwsze zarobione pieniądze poszły na samochód, drugie na dom, a trzecie się już nigdy nie pojawiły. 

foto: wybrane marki Grupy Maspex Wadowice, źródło maspex.pl

Jakie trudności firma napotykała na starcie? Brak kapitału, brak doświadczenia, brak kontaktów, brak maszyn?

Był taki moment w latach 1993–1994. Spotkałem się wtedy z nieuzasadnionym dla mnie nasileniem różnych inspekcji robotniczo-chłopskich, które mogły doprowadzić naszą firmę do upadku. Ale w takich sytuacjach, gdy oczywiście ma się rację, po pierwsze trzeba być zawsze twardym, a po trzecie trzeba walczyć i być do tego przygotowanym.

Na szczęście mieliśmy pieniądze na zapłacenie niesłusznie naliczonych podatków i po latach wygraliśmy wszystkie sprawy, z wielkimi odsetkami od Skarbu Państwa. Kiedyś tamte wydarzenia wywoływały u mnie duże emocje, ale obecnie wspominam je ze spokojem i dużym dystansem. Natomiast przeraża mnie fakt, że tego typu działania kontrolne wykańczały na ogół spółki, które nie były do takich sytuacji przygotowane. 

Czy kiedykolwiek ubiegaliście się Panowie o inwestora, a może od początku finansujecie działalność ze środków własnych?

Stosujemy tradycyjne metody finansowanie swoich projektów – środki własne i kredyty. 

Czy możecie Pan zdradzić wysokość rocznych przchodów osiąganych przez grupę Maspex?

W 2012 roku nasze przychody przekroczyły 2,91 mld zł. W porównaniu do 2011 rok  wzrosły o 10 proc., czyli o 268 mln zł. Zanotowaliśmy wzrost sprzedaży we wszystkich częściach naszego biznesu i wszystkich kanałach dystrybucji. Początkowo zakładaliśmy, że zwiększymy sprzedaż o około 5 proc., więc jak widać był to dla nas bardzo udany rok.

Proszę powiedzieć w ilu krajach obecnie prowadzicie biznes?

Wyzbyliśmy się już marzeń o tym, żeby zdobyć Chiny, czy Indie – skupiamy się na krajach Europy Środkowo-Wschodniej, gdzie nasz biznes jest już dobrze zakorzeniony. Wtedy, gdy rozpoczynaliśmy działalność eksportową, przepisy dotyczące handlu z tym krajami były o wiele bardziej liberalne niż relacje Polska – Unia. Kraje CEFTA stanowiły dla nas przedszkole wolnego handlu. Tam też w latach 1998-1999 powstały nasze pierwsze zagraniczne spółki: na Węgrzech, w Czechach, a później w Rumunii i na Słowacji. Z perspektywy kilku lat uważamy, że decyzja o wejściu na te rynki była na pewno słuszna. 

Biorąc pod uwagę nasze firmy zagraniczne m.in. w Rumunii, Czechach, Rosji, Bułgarii i na Węgrzech posiadamy zakłady produkcyjne oraz prowadzimy działalność marketingową, logistyczną i handlową. Z punktu widzenia branży spożywczej najlepiej rokujące są kraje o największej populacji dla nas – po Polsce – to Rumunia, Czechy, a potem Węgry. 

Eksport obejmuje prawie wszystkie produkty, ale najważniejsze wśród nich są: soki marchwiowo -owocowe Kubuś, soki, nektary i napoje Tymbark, napoje Caprio oraz produkty instant, takie jak: kawa cappuccino i Chocolatta La Festa, zabielacze do kawy Coffeeta, napoje herbaciane Ekland, napój kakaowy Brumi. Firma eksportuje również makarony marki Lubella, które jakością dorównują najlepszym włoskim produktom.

W ubiegłym roku osiągnęliśmy wzrost sprzedaży na naszych rynkach eksportowych w porównaniu z poprzednim rokiem. Niewątpliwe oprócz krajów, gdzie mamy własne oddziały (Rumunia, Węgry, Czechy, Słowacja, Rosja, Bułgaria), nadal atrakcyjnymi rynkami dla nas są m.in:  Pribałtyka, Bałkany, Wielka Brytania, Irlandia, USA, Kanada, Kraje Arabskie, Kraje Nordyckie. 

Ile osób zatrudnia Maspex?

Około 5 tysięcy w całej Grupie Maspex Wadowice. 

Firma Maspex jest gigantem nie tylko na polską skalę, ale i europejską. Mało mamy takich polskich firm. Co Państwa zdaniem zadecydowało, że akurat Wam się udało? Jakie czynniki złożyły się na sukces?

Gdyby istniała recepta, to już dawno temu zostałaby spisana w postaci swego rodzaju ściągi, a wtedy sukces byłby pochodną zainwestowanych środków, a nie wielu innych, bliżej nieznanych czynników. Ponieważ jednak nie ma gotowego przepisu, a o sukcesie w biznesie decyduje wiele różnych czynników, to daje możliwość powstawania takich firm, jak nasza. To co dla naszego rozwoju było i nadal jest ważne i bardzo nam pomaga – to ten sam skład właścicielski od początku – każdy wniósł do firmy maksimum tego, co mógł dać i każdy był i jest dla niej ważny. Zdecydowanie także fantastyczny zespół współpracowników, który udało nam się skupić wokół siebie. Do tego ciężka, codzienna praca i odrobina szczęścia, które spowodowało, że udało nam się popełnić mniej błędów, niż inni.

Czy możecie Pan wskazać bariery, które przeszkadzają w prowadzeniu biznesu w Polsce? Jakich regulacji oczekujecie?

Mamy doświadczenia z prowadzenia biznesu w kilku państwach i trzeba przyznać, że Polska nie należy już do krajów o nadmiernej liczbie regulacji. Daleko nam jednak jeszcze pod względem udogodnień chociażby do Czech. To, do czego teraz dochodzimy jeżeli chodzi o elektroniczne załatwianie spraw, np. dostęp do rejestrów sądowych, tam działa jest już od wielu lat. Z punktu wiedzenia przedsiębiorców ważne jest, aby Polska zmierzała w kierunku e-państwa. Konieczne jest także szybsze działanie sądów gospodarczych, co nabiera znaczenia w ostatnim czasie np. w związku z  rosnącym problemem zatorów płatniczych. Irytujący jest również polski prymat zaświadczenia nad oświadczeniem. 

Proszę o kilka słów rad dla osób, które dopiero myślą o własnym biznesie?

Według mnie kluczowym jest to, że  biznes nie musi być duży, lecz zdrowy. Nie ma dobrego, czy złego czasu na jego rozpoczęcie. Tym młodym, którzy dzisiaj zaczynają biznes trzeba powiedzieć – jutro należy do Was.

Dziękuję za rozmowę

Administratorem Twoich danych jest Bonnier Business (Polska) sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. Twoje dane będą przetwarzane w celu zamieszczenia komentarza oraz wymiany zdań, co stanowi prawnie uzasadniony interes Administratora polegający na umożliwieniu użytkownikom wymiany opinii naszym użytkownikom (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. f RODO). Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne w celu zamieszczenia komentarza. Dalsze informacje nt. przetwarzania danych oraz przysługujących Ci praw znajdziesz w Polityce Prywatności.
franco88 3 lip 2015 (14:46)

W biznesie trzeba mieć dużo szceścia i dostęp do taniego finansowania http://www.forum-kredytowe.pl/f156/ bez tego ani rusz.