Ranking kont firmowych Ranking kont osobistych

Pierwszy biznes nie wypalił, rozkręciła drugi

Dropshipping to model sprzedaży, w którym sprzedawca nie ma towaru w magazynie, ale przekazuje zamówienie do hurtowni, która w jego imieniu wysyła paczkę bezpośrednio do klienta detalicznego. Dla sklepu to bardzo korzystnie rozwiązanie – nie ponosi kosztów magazynowania, pakowania, reklamacji i zatrudniania pracowników.


Źródło: Thinkstock

Centralazabawek.pl to wirtualna hurtownia, współpracująca z dostawcami i sklepami internetowymi. Sprzedawca w sklepie zarabia na różnicy pomiędzy ceną hurtową a ceną dla klienta detalicznego. Nie martwi się o logistykę, dzięki czemu może się skupić wyłącznie na reklamie i sprzedaży. Odwrotnie jest w przypadku dostawców – ci koncentrują się na obsłudze klienta i wysyłce towaru, zostawiając sprzedawcom pozyskiwanie nowych klientów. Centralazabawek.pl łączy jednych i drugich – pośredniczy w kontaktach.

Dropshipping ma wiele zalet dla sprzedawców. Nie muszą inwestować swoich pieniędzy w towar – kupują go dopiero w momencie sprzedaży. Nie muszą brać pod uwagę ryzyka nietrafienia z zakupem czy zmiany ceny, nie ponoszą wielu innych kosztów, takich jak magazynowanie lub wynagrodzenie dla pracowników.

Taki model jest atrakcyjny także dla producentów i dystrybutorów. – Proszę sobie wyobrazić firmę, która chce wprowadzić swoją ofertę na rynek w Polsce. Ile czasu potrzeba, aby choć część produktów pojawiła się na przykład w 100 sklepach internetowych? Firma wykorzystująca dropshipping może to zrobić w kilka dni – wyjaśnia Anna Zakościelna, właścicielka portalu Centralazabawek.pl.

Model działania dropshipping, źródło: centralazabawek.pl

Metoda na walkę cenową

Swoją firmę, która zajmuje się sprzedażą zabawek i rzeczy dla niemowląt, Ania prowadzi od 2006 roku. Początkowo prawie wszystko sprzedawała przez Allegro, ale w 2010 roku zaczęła się tam ostra walka cenowa. – Niektóre firmy sprzedawały po kosztach albo poniżej cen zakupów. To skłoniło mnie do rozmów z kilkoma większymi hurtowniami w Polsce. Wpadłam na pomysł stworzenia takiego modelu sprzedaży, w którym każdy będzie zarabiał – opowiada. W sierpniu 2012 roku powstała hurtownia dropshippingowa Centralazabawek.pl.

Wówczas, oprócz problemów finansowych, Ania miała kłopoty z hurtowniami. Dostawcy nie chcieli z nią współpracować, bo nie miała sklepu stacjonarnego. Aby wynegocjować dobrą cenę, musiała kupować duże partie produktów, które trzeba było gdzieś przechowywać. Przez jakiś czas za magazyn służyła jej komórka w prywatnym mieszkaniu. – Teraz zamówienia na towar robimy z dużym wyprzedzeniem i musimy przewidzieć, co się będzie sprzedawało. Najpopularniejsze są produkty reklamowane w telewizji i tych zamawiamy najwięcej – dodaje.

Pierwszy sklep internetowy nie wypalił

Anna Zakościelna, właścicielka portalu
Centralazabawek.pl

Zanim Ania zajęła się hurtownią dropshippingową, przez kilka lat prowadziła sklep internetowy, na który uzyskała dotację z urzędu pracy. – Sklep okazał się jednak porażką, cały czas się sypał. To nie była dobra inwestycja – wspomina Ania. Ale doświadczenia z tego przedsięwzięcia wiele ją nauczyły. Przede wszystkim bardzo ważne jest to, z jakiego oprogramowania korzysta sklep, czy witryna poprawnie działa i czy jest dobrze pozycjonowana. Trzeba poświęcić czas, aby sprawdzić, dlaczego np. mało sprzedajemy. Może się bowiem okazać, że sklep jest nieczytelny dla kupujących.

Inną sprawą jest to, że Ania zajmuje się sprzedażą zabawek – towaru, z którym bardzo trudno się przebić ze względu na duże nasycenie rynku. – Mimo ogromnej podaży branża w dalszym ciągu się rozwija. Dzisiaj klienci oczekują dobrej zabawki. Dobrej czyli takiej, która pomaga w rozwoju jego dziecka, jest bezpieczna, ma potrzebne atesty. Istotna jest też cena, ale nie zawsze najniższa cena jest wyznacznikiem zakupu – dodaje.

– Gdy zakładałam firmę, już kilka lat pracowałam w tej branży, miałam więc rozeznanie. Wiedziałam, że muszę mieć oczy szeroko otwarte i wiedzieć, u kogo kupić dany towar. Różnice cenowe podobnych artykułów dochodzą nawet do 30%. W dodatku dystrybutorzy czasami sami sprzedają na Allegro w cenach hurtowych. Istne szaleństwo! To demotywuje, podważa zaufanie do tych podmiotów i powoduje, że taka praca przestaje się opłacać – wtedy po prostu sprzedawcy odchodzą od takiego dostawcy – wyjaśnia Ania.

Ania nie neguje jednak tego, że zdrowa konkurencja jest potrzebna, aby motywować do pracy, podnosić jakość obsługi i aby ceny dla klientów nie były zbyt wygórowane. Poza tym nie obawia się konkurencji. Przez pierwszych kilka miesięcy działalności firmy w hurtowni zarejestrowało się prawie sto firm, wiele z nich jest bardzo aktywnych. To dodaje Annie skrzydeł.

Źródło: Thinkstock

Mój sentyment do baseniku

Ania współpracuje z producentami i dystrybutorami, ale także z hurtowniami – zarówno tymi dużymi, jak i z małymi. Dostawców poszukuje na wszystkie możliwe sposoby: przez obecność na targach, znajomych, internet itd. Nie ukrywa jednak, że najbardziej entuzjastycznie traktuje zabawki, z których zadowolone są jej dzieci. – Wiem, że są to naprawdę dobre produkty, które śmiało mogę polecić, i one właśnie najlepiej się sprzedają. Moim sentymentalnym produktem jest basenik z pałączkiem, a później z muchomorkiem. Od niego zaczynałam w 2003 roku i był to pierwszy produkt sprzedawany przez nas masowo – wspomina.

Zawsze są zyski

Sprzedaż zawsze przynosiła Ani zyski: większe bądź mniejsze, ale zawsze ich część inwestowała w rozwój firmy. Projekt centralazabawek.pl nadal pochłania dużo pieniędzy i czasu i ciągle jest rozwijany.

– Moim priorytetem na najbliższe miesiące jest wdrożenie nowych produktów i rozbudowa bazy dostawców, a także wprowadzenie nowych funkcji do oprogramowania, które pomogą w sprzedaży naszym partnerom. Mamy także gotową wersję naszego oprogramowania do obsługi dropshippingu. Jest na tyle uniwersalne, że z powodzeniem obsłuży każdą dużą firmę, także z innej branży, która będzie chciała zostać potentatem w internecie – dodaje.

Gdy 10 lat temu, po urodzeniu drugiego dziecka, Ania zastanawiała się nad powrotem do pracy na etacie, nie brała pod uwagę zakładania własnej firmy. Z perspektywy czasu cieszy się, że nie udało jej się wówczas znaleźć zatrudnienia. Teraz ma własny biznes i cel w życiu zawodowym. Nie zawsze jednak bywa różowo. – Już kilka razy chciałam zamknąć firmę. Ale trzeba umieć spojrzeć na siebie z dystansu, zrozumieć, co źle zrobiliśmy, wyciągnąć z tego wnioski. A potem iść do przodu i nie powtarzać tych samych błędów. 

gotowani na fiasko. Sukces zawsze smakuje dobrze ale ewentualna porażka wówczas mniej boli. 

– Rozkręcamy biznes: bar kanapkowy

– Otwieramy kolekturę lotto

– Jak założyć punkt ksero

Jeżeli jesteś kobietą przedsiębiorczą i prowadzisz własną firmę – napisz do nas! Zaprezentuj się w naszym cyklu i podziel się z czytelnikami swoim doświadczeniem.

Barbara Sielicka
Bankier.pl
[email protected]

Administratorem Twoich danych jest Bonnier Business (Polska) sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. Twoje dane będą przetwarzane w celu zamieszczenia komentarza oraz wymiany zdań, co stanowi prawnie uzasadniony interes Administratora polegający na umożliwieniu użytkownikom wymiany opinii naszym użytkownikom (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. f RODO). Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne w celu zamieszczenia komentarza. Dalsze informacje nt. przetwarzania danych oraz przysługujących Ci praw znajdziesz w Polityce Prywatności.
szok 13 maj 2013 (17:21)

na słownik tez byś musiała wziąć kredyt ;)