Ranking kont firmowych Ranking kont osobistych

Polacy stworzyli inteligentną podkładkę pod myszkę

Z perspektywy czasu wiemy, że pewne rzeczy mogliśmy zrobić inaczej. Jesteśmy bogatsi o to doświadczenie. Nie ukrywam, że z Wooletem rzuciliśmy się na głęboką wodę – mówi Marek Cieśla. Współtwórca inteligentnego portfela Woolet opowiada o błędach popełnionych przy tym projekcie oraz o nowym pomyśle na biznes, z którym wkrótce zadebiutują na platformie crowdfundingowej.

Grzegorz Marynowicz: Po Woolecie kolejnym projektem, z którym chcecie podbić platformę crowdfundingową jest inteligentna podkładka pod myszkę. Opowiedz proszę coś o Waszym nowym pomyśle.

Marek Cieśla: Nasz nowy produkt – Wireless Charging Mousepad – to odpowiedź na stale zwiększającą się ilości telefonów i innych urządzeń, które można naładować bezprzewdowo. Jako firma, która kieruje swoje produkty do nowoczesnych mężczyzn postanowiliśmy połączyć funkcjonalność z designem. Stworzyliśmy elegancką, skórzaną podkładkę pod myszkę, która naładuje również smartfon czy tablet. Dzięki temu nie tylko zaoszczędzi miejsce na biurku, ale także będzie eleganckim dodatkiem wystroju wnętrza. Pad ładujący jest w całości wykonany ręcznie z najwyższej jakości skóry w dwóch wersjach kolorystycznych. Co ważne produkujemy go w Polsce. 

Na jakim etapie jest budowa podkładki? Czego Wam brakuje?

Obecnie mamy już przygotowany i działający prototyp. Rozpoczynamy kampanię z praktycznie gotowym produktem, dzięki czemu pierwsze osoby, które nas wesprą na Indiegogo otrzymają go już po pierwszym miesiącu od zakończenia kampanii. Start Kampanii planujemy we wrześniu.

Dlaczego tym razem chcecie wystartować na Indiegogo, a nie Kickstarterze, który dobrze znacie?

Mamy bardzo dobre doświadczenia jeśli chodzi o Kickstarter. Nie da się ukryć, że właśnie tam udało nam się zebrać ponad trzysta tysięcy dolarów. Ponieważ ta kampania będzie nieco mniejsza, a Indiegogo  zaproponowało nam współpracę na bardzo korzystnych warunkach postanowiliśmy przeprowadzić eksperyment. 

 

Na co zamierzacie przeznaczyć zebrane środki?

Zebrane środki przeznaczymy na produkcje, marketing oraz poprawę serwisu.

Sporo zamieszania i sprzecznych informacji wywołała historia Wooleta. Zarzucono Wam, że w kampanii obiecaliście coś czego nie można było zrealizować? Możesz rozwiać wątpliwości i przedstawić stan faktyczny?

Całe zamieszanie powstało, ponieważ w trakcie trwania kampanii zmieniliśmy sposób ładowania baterii, co jak się okazało było kluczowe dla realizacji projektu. Aż 78% zaakceptowało naszą decyzję. Zdawaliśmy sobie jednak sprawę, że będą tacy, dla których pierwotna propozycja ładowania baterii poprzez nacisk był podstawą do wsparcia projektu i że po wprowadzeniu przez nas zmiany musimy liczyć się z negatywnymi głosami na temat kampanii. Nie przeczę, że popełniliśmy kilka błędów, jednak z naszego doświadczenia są one nieuniknione w kampaniach crowdfundingowych. Ważne, żeby wyciągnąć z nich wnioski i przy kolejnym projekcie być mądrzejszym, lepiej przygotowanym. W naszym przypadku wiąże się to ze znacznym powiększeniem zespołu zajmującego się suportem, bo mamy świadomość, że przy Woolecie zawiodła komunikacja. Obecnie nasz suport działa aż w trzech strefach czasowych. Jest to dla mnie bardzo istotne – chciałbym przekuć porażkę w nasz sukces.

W poprzedniej naszej rozmowie w marcu 2015 w czasie trwania kampanii mówił Pan „Mamy w pełni funkcjonalny prototyp, uzbieraną kwotę na uruchomienie produkcji, czekamy aż zbiórka się zakończy by zobaczyć, jak wiele pieniędzy będziemy mogli przeznaczyć na dalszy rozwój produktu. Pierwsze Woolety powinny trafić do wspierających już w maju tego roku”. Czy ten plan został zrealizowany? Na jakim etapie jest Woolet? Czy rozwinęliście produkcję i sprzedaż? Jaka jest cena oraz ile sztuk udało się sprzedać?  

Cel został zrealizowany. W międzyczasie pozyskaliśmy dofinansowanie, co pozwoliło nam rozpocząć produkcję elektroniki w Gdańsku, nawiązać kontakt z producentami w Indiach oraz powiększyć kanały sprzedaży. Zrealizowaliśmy zamówienia wszystkich backersów z Kickstartera. Udoskonaliliśmy oprogramowanie, dodaliśmy pełną specyfikację, korzystamy ze wsparcia własnych programistów, firmy logistycznej korzystającej z naszego sytemu eCommerce oraz co bardzo dla mnie istotne – udoskonaliliśmy suport. 

Woolet kosztuje około 110 dolarów. W naszym sklepie najlepiej sprzedają się “bundle” – za około 130 dolarów. W tym momencie sprzedaliśmy już ponad 3 tysiące inteligentnych portfeli i akcesoriów. Przygotowujemy się również do sprzedaży hurtowej.

Jak wygląda od kuchni produkcja Wooleta? Zlecacie to na zewnątrz czy produkcja odbywa się we własnym zakładzie?

Obecnie zatrudniamy osoby, które pracują nad prototypami i programami do testowania elektroniki. Sama elektronika jest produkowana w Gdańsku, a portfele na Podhalu. Aktualnie sprawdzamy również opcję produkcji w Azji. 

Od kampanii Wooleta minęło blisko 1,5 roku. Sporo czasu jak na projekt, który już na starcie kampanii był w zasadzie gotowy a Wy zdradzacie, że sprzedaliście 3 tys. sztuk(na samym Kickstarterze było 2,6 tys. backersów). Czy z perspektywy czasu zrobilibyście coś inaczej? Czy jakieś błędy zostały popełnione? 

Z perspektywy czasu wiemy, że pewne rzeczy mogliśmy zrobić inaczej. Jesteśmy bogatsi o to doświadczenie. Nie ukrywam, że z Wooletem rzuciliśmy się na głęboką wodę. To co byśmy zmienili, to pewnie ogólne podejście do projektowania. W pierwszej kolejności skoncentrowalibyśmy się na aplikacji lokalnej, co przyspieszyłoby prace związane z softem. Od początku wzmocnilibyśmy również suport we wszystkich kanałach komunikacji. Teraz wykorzystujemy Intercom.io i wszystko jest uporządkowane. 

Jakimi kanałami sprzedajecie inteligentny portfel? Jakie macie pomysły na sprzedaż?

Obecnie koncentrujemy się na sprzedaży bezpośredniej oraz za pomocą naszego sklepu internetowego. Udało nam się odświeżyć stronę www, poprawić konwersję na stronie internetowej oraz wdrożyć system do marketing automation. Od paru miesięcy zauważamy wzrost sprzedaży od 20 do 30 procent miesięcznie, a największy przewidujemy w trzecim kwartale.

Zapowiadacie także nowe projekty. Czy równoległe rozwijanie kilku takich produktów nie utrudni zarządzania nimi?

Obecnie szukamy produktów typu “wearables” oraz usług, które mogłyby wykorzystywać naszą chmurę oraz API. Priorytetem jest budowa ekosystemu dla Wooleta. Takim przykładem jest właśnie – Wireless Charging Mousepad, która pozwala naładować nie tylko smartfon, ale również nasze portfele. We wrześniu chcemy zaproponować nowy produkt, czyli Woolet 2.0. 

Na koniec proszę powiedzieć, jakie są według Pana warunki udanej kampanii crowdfundingowej?

Aby kampania się udała,  w pierwszej kolejności należy znaleźć rynek dla proponowanego produktu. Jeśli jesteśmy już znaną marką mamy zbudowany rynek lub jeśli dopiero startujemy – budujemy go od podstaw. W ramach MIMIGroup realizujemy kampanie testowe, które pokazują, czy produkt ma szanse odnieść sukces w kampanii crowdfundingowej czy powinien pójść w kierunku przedsprzedaży. 

– Polak, który zebrał 600 tys. funtów na Kickstarterze opowiada, jak się to robi

– Pomysł na grę Polaka zebrał 1,8 mln dolarów na Kickstarterze

Dziękuję za rozmowę

Administratorem Twoich danych jest Bonnier Business (Polska) sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. Twoje dane będą przetwarzane w celu zamieszczenia komentarza oraz wymiany zdań, co stanowi prawnie uzasadniony interes Administratora polegający na umożliwieniu użytkownikom wymiany opinii naszym użytkownikom (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. f RODO). Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne w celu zamieszczenia komentarza. Dalsze informacje nt. przetwarzania danych oraz przysługujących Ci praw znajdziesz w Polityce Prywatności.