Ranking kont firmowych Ranking kont osobistych

Pomysłodawca Siepomaga.pl: przez 4 lata dopłacaliśmy do serwisu

Na stworzenie platformy wziął 60 tys. zł kredytu konsumenckiego, a brakującą kwotę zebrał od przyjaciół. Przez pierwsze 4 lata witryna generowała straty, aż zmuszony został do poszukania innych źródeł dochodów. To wtedy zarządzanie serwisem przekazał żonie.  Stworzona 8 lat temu platforma ma dziś na liczniku ponad 124 mln zł wpłacone przez 750 tys. internautów. Jej założyciel sam mówi, że po prostu pomagają pomagać i podkreśla, że nie Siepomaga.pl to nie jest działalność komercyjna.

O tym, jak zrodził się pomysł zbudowania platformy zbiórek internetowych, trudnych momentach w działalności witryny, zbiórkach, które najbardziej utkwiły w pamięci oraz  jak za zarobione na serwisie pieniądze kupili wypasioną brykę za 600 tys. zł – opowiada Patryk Urban, założyciel platformy Siepomaga.pl.

Rozmawia Grzegorz Marynowicz: Ile to już lat Siepomaga.pl w polskim internecie? Jak to się zaczęło?

Patryk Urban: To już 8 lat istnienia serwisu. Chyba jak prawie każdy Polak jestem „ekspertem” w zakresie polityki i namiętnie oglądam serwisy informacyjne. W jednym z reportaży poruszony był temat niedoboru pieniędzy na służbę zdrowia w budżecie państwa. Wyobraziłem sobie szybko serwis, który umożliwia ludziom łączenie sił w pomaganiu innym. Opowiedziałem o tym kilku osobom, część z nich stwierdziła, daj sobie spokój to jest przecież rola państwa. Nauczono mnie jednak, że państwo to przede wszystkim my obywatele i jeśli ktoś ma siły, pomysły i zasoby to może, a może nawet powinien brać udział w ulepszaniu tej wielkiej rodzinnej organizacji.

Poszedłem do mojego szefa w BZWBK, w którym pracowałem, Miłosza Brakonieckiego i powiedziałem mu, że dokończę dla niego najważniejsze projekty, a potem zajmę się czymś jeszcze ważniejszym. Miłosz nie tylko entuzjastycznie wypowiedział się o idei portalu, ale jeszcze zaproponował, że dorzuci się do jego sfinansowania. Ja sam nie mając żadnych jeszcze rodzinnych zobowiązań wziąłem kredyt konsumencki w wysokości chyba 60 tys. złotych. Pozostałe pieniądze na start dorzucił Adam Sobczak – przyjaciel Miłosza. Tak oto pierwsza zbiórka w historii Siepomaga zakończyła się sukcesem i zabrałem się do roboty.

Być może są jeszcze osoby, które o serwisie słyszą po raz pierwszy. Opowiedz im na czym polega Wasza działalność?

Łączymy ludzi, którzy pomocy potrzebują z tymi, którzy pomóc mogą. Natomiast sam proces wymaga od nas mnóstwa pracy i wysiłku. Dokładamy wszelkich starań, aby zweryfikować wiarygodność i zasadność każdej publikowanej zbiórki pieniędzy. Latami pracowaliśmy na opinię serwisu godnego zaufania. Darczyńcy wiedzą, że u nas nie ma miejsca na oszustwo, naciąganie kwot, czy faktów. Mają pewność, że ciężko zarobione przez nich pieniądze podarowane drugiemu człowiekowi, trafiają tam, gdzie powinny.

Po pozytywnej weryfikacji, nasz redaktor przeprowadza rozmowę z osobą Potrzebującą. Poznaje jej historię, obecną sytuację, potrzeby i na tej podstawie tworzy treść zbiórki. Po publikacji zaczyna się naprawdę ciężka praca wymagająca ogromnego zaangażowania. Bo choć gołym okiem tego nie widać i można odnieść wrażenie, że pasek postępu zazielenia się automatycznie, to prawda jest taka, że samo się nie zbiera.

Czyli każdy kto ma jakiś problem może zapukać do Waszych drzwi z prośbą o zorganizowanie zbiórki? Czy macie jakieś kryteria oceny i weryfikacji zgłoszeń?

Odrzucamy wszelkie prośby o pieniądze na podróż życia, nowy samochód, spłatę długów czy inne tego rodzaju. To dla nas nie jest charytatywność . Skupiamy się na tym, co najważniejsze czyli na ratowaniu życia i zdrowia. Z tego też powodu nie dajemy możliwości samodzielnego publikowania zbiórek. Nie wypłacamy też funduszy na prywatne konto potrzebującego. Zamiast tego Fundacja Siepomaga sama opłaca dla nich rachunki za leczenie, sprzęt czy rehabilitację.

Pomagacie innym, ale musicie z czegoś żyć. Z czego finansujecie działalność serwisu i czy wystarcza Wam „do pierwszego”?

My pomagamy pomagać. Działanie serwisu jednak w oczywisty sposób generuje koszty i musimy mieć pieniądze, aby mógł dalej nie tylko działać, ale i nieustannie zwiększać siłę swojego pozytywnego oddziaływania. W 2016 roku nasz zespół zebrał dla potrzebujących 56 mln zł i zrobił to uwaga, uwaga w 6 osób. Myślę, że tutaj byliśmy mistrzami świata w efektywności.

Budżet, który utrzymuje Fundację zasilany jest z 6% odliczonej z każdej wpłacanej darowizny przez Siepomaga.pl. Nasze główne koszty to informatyczny rozwój serwisu, pensje pracowników, utrzymanie biura, prowizje transakcyjne i koszty promocji akcji. Od dwóch lat nasze koszty są niższe niż przychody z tych 6%, dzięki czemu generujemy nadwyżkę. To dzięki niej możemy czasami samodzielnie zamykać zbiórki, a przede wszystkim mamy pieniądze na dodatkowe projekty charytatywne. Minimum jeden z takich projektów uruchomimy w tym roku i mam nadzieję, że wiele dobrego zrobi dla naszego kraju.

Fundacja jest na tyle efektywna, że są takie momenty, jak ten kwartał, gdy porywa nas fantazja i kupujemy wypasioną brykę za grubo ponad 600 tysięcy złotych. Biorąc jednak pod uwagę, że jeździ na sygnale, a w środku ma nowoczesny inkubator neonatologiczny, w którym będą przewożone najbardziej zagrożone noworodki między szpitalami z całego województwa, czujemy się usprawiedliwieni.

Teraz serwis jest rentowny, ale były czasy kiedy generował straty. Jak sobie wówczas radziliście?

To prawda. Przez pierwsze 4 lata serwis generował straty i musieliśmy do niego notorycznie dopłacać. Gdy okazało się, że zostanę ojcem, sam też musiałem zacząć zarabiać i postanowiłem wrócić do biznesu. W tym czasie przez prawie dwa lata mój brat Dawid, który był już dobrze prosperującym przedsiębiorcą pomógł w utrzymaniu tego serwisu przy życiu. Wtedy też musiałem poszukać kogoś, kto poprowadzi serwis za mnie. Potrzebna była osoba łącząca kompetencje techniczne i komunikacyjne. Gdy któregoś wieczoru trochę narzekałem w domu, że ciężko będzie mi taką osobę szybko znaleźć. Wtedy moja żona powiedziała, że w sumie to ona może spróbować. Zamurowało mnie. Oczami wyobraźni już widziałem, że będę musiał zwolnić moją żonę, jeśli jej się nie uda. Na szczęście bałem się jej odmówić.

Jak się później okazało, Monika razem z Agnieszką Nowik stworzyły świetnie uzupełniającą się parę, a ilość darowizn, która zbiera Siepomaga.pl poszybowała w górę kilkanaście razy. Teraz serwis jest na plusie i myślę, że należy podkreślić, że ani ja, ani którykolwiek z pozostałych założycieli, nie czerpie żadnych korzyści finansowych z działalności Siepomaga. Nikt z nas też nie oczekuje zwrotu poniesionych nakładów na inwestycje. Nadwyżki zasilają wzrost serwisu i nowe inicjatywy charytatywne.

Ile zbiórek przeprowadziliście od startu serwisu oraz na jaką kwotę opiewają?

Liczba zbiórek, które przeprowadziliśmy zbliża się do 5 tysięcy. Od dnia uruchomienia serwisu na stronie głównej widnieje licznik, który dokładnie obrazuje zaangażowanie naszych darczyńców i naszego zespołu. W tej chwili na liczniku Siepomaga jest 124,6 mln zł wpłacone przez 756 tys. internautów.

Czy z perspektywy kilku lat działalności obserwujesz, że zainteresowanie tą formą wsparcia wzrasta?

Tak, Siepomaga.pl zbudowało zaufanie wśród darczyńców do takich akcji. To dobry efekt. Na bazie tego zaufania powstaje jednak coraz więcej serwisów, na których każdy może samodzielnie stworzyć i opublikować apel o pomoc, a zebrane pieniądze wypłacane są na prywatne konto. Nie ma siły na to, że będą pojawiać się w internecie nieuczciwe przypadki, które będą wykorzystywać ludzką dobroć.

Każda zbiórka jest ważna, ale czy po tylu latach i setkach akcji, któreś szczególnie utkwiły Tobie w pamięci?

Wiele utkwiło, ale opowiem nie o tych największych, gdzie udało nam się zebrać ponad 7 mln zł, ale o zbiórce na raptem 120 tys. zl. Ta zbiórka to było jednak dla nas coś przełomowego. Ponad 4 lata temu, zaledwie kilka dni po tym jak Monika dołączyła do zespołu w celu przejęcia moich obowiązków, trafiła do nas 14 miesięczna Oliwka. Dziewczynka potrzebowała 120 tys. zł na operację serca w Niemczech u genialnego polskiego kardiochirurga profesora Edwarda Malca. Problem tkwił jednak w tym, że zwolnił się termin w klinice i te pieniądze były potrzebne w ciągu 4-5 dni. Podjęliśmy się tematu. Wtedy jednak zbieraliśmy 40-60 tysięcy złotych miesięcznie ogółem. Wierzyliśmy jednak, że damy radę. Monika w ciągu dwóch dni dopracowała poniższy filmik, następnie razem z Agnieszką bezbłędnie przeprowadziła komunikację. Pieniądze zebrały się w 8 godzin i trwało to tak „długo” tylko dlatego, że serwis nam padał co kilka minut z przeciążenia ruchu.

Domyślam się, że największą nagrodą dla Was jest zawsze reakcja osób, dla których udało się zrealizować 100 proc. zbiórki?

Nie tylko dla nas. Cóż może być większą nagrodą niż mieć poczucie, że pomogło się komuś żyć dłużej ? Pomagacze razem wielką mają moc – tak też brzmi motto Siepomaga.

Przeczytaj także: BlaBlaCar.pl, czyli Polacy zarabiają na globalnym pomyśle

Dziękuję za rozmowę

 

Administratorem Twoich danych jest Bonnier Business (Polska) sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. Twoje dane będą przetwarzane w celu zamieszczenia komentarza oraz wymiany zdań, co stanowi prawnie uzasadniony interes Administratora polegający na umożliwieniu użytkownikom wymiany opinii naszym użytkownikom (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. f RODO). Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne w celu zamieszczenia komentarza. Dalsze informacje nt. przetwarzania danych oraz przysługujących Ci praw znajdziesz w Polityce Prywatności.
Paweł 6 sty 2021 (19:53)

Kacper Ruciński obnażył ich "dobroczynność"