Ranking kont firmowych Ranking kont osobistych

Zarabia prowadząc portal motoryzacyjny

Kobiety za kółkiem nierzadko są obiektem drwin i żartów, a wojna płci w tym względzie trwa od wielu lat. Tymczasem kobiety nie tylko intensywnie uczestniczą w rajdach i wyścigach samochodowych oraz świetnie znają się na motoryzacji, ale jeszcze potrafią na tym zarobić.

Katarzyna Frendl studiowała zarządzania i marketing ze specjalizacją informatyczne systemy zarządzania. Nauka na tym kierunku nie satysfakcjonowała jej jednak w pełni, ponieważ od lat marzyła o kierunku technicznym, związanym z motoryzacją.

– Gdy pojawiła się oferta studiów podyplomowych dla osób niebędących inżynierami, która była jednocześnie kooperacją dwóch uczelni: Wojskowej Akademii Technicznej (Wydział Mechaniczny) oraz Politechniki Warszawskiej (Wydział Samochodów i Maszyn Roboczych), zapaliła mi się lampka. Przewertowałam warunki i wybrałam kierunek: eksploatacja pojazdów – mówi Katarzyna.

Połączenie dziennikarstwa z motoryzacją – to jest to!

Po studiach Katarzyna zaczęła pisać artykuły o tematyce związanej z motoryzacją dla mediów kierowanych do mężczyzn. Publikowała m.in. w „Gazecie Wyborczej”, pisząc do „Wysokich Obrotów”, potem do „Świata Motocykli” i „Autotechniki Motoryzacyjnej” pod okiem uznanego dziennikarza technicznego Jerzego Dyszego. Jednak im dłużej przyglądała się branży, tym bardziej brakowało jej w niej jakiegoś miejsca, społeczności, stowarzyszenia czy czegokolwiek, skąd można by czerpać wiedzę o kobietach w szeroko rozumianej motoryzacji, oraz mieć możliwość kontaktu z osobami, które się świetnie w tej kwestii orientują.

Męczyła ją też i ograniczała praca na etacie. – Należało pisać dokładnie tak, jak było to przyjęte, oraz uważać na słowa ze względów reklamowych. Czas pracy był wyraźnie wyznaczony, a nie zawsze ma się wenę. Poza tym zdecydowanie przyjemniej jest pracować nad własnym projektem i budować go od początkowych założeń, przez dobór kadr, aż po opis misji firmy – opowiada Katarzyna.

Po kilku latach hobbystycznego gromadzenia informacji i zapisywania tematów, którymi przyszłościowo chciałaby się zająć, postanowiła porzucić pracę na etacie. – Większość mediów, z którymi wówczas współpracowałam, nie była zainteresowana pisaniem rzetelnych informacji o kobietach. Ewentualne wzmianki były raczej prześmiewcze. To mnie zmotywowało do stworzenia kobiecego portalu motoryzacyjnego – mówi.

Grunt to znaleźć pasjonatów

Katarzyna postarała się o unijną dotację, dołożyła do tego wszystkie swoje oszczędności i w 2009 roku założyła portal motocaina.pl. Najwięcej środków pochłonęło wykonanie dobrej szaty graficznej oraz bazy programistycznej serwisu. Rodzina początkowo sceptycznie przyglądała się działaniom Katarzyny. Przyzwyczaili się jednak do tego, że nie pierwszy raz wpada na dość specyficzny pomysł. Na szczęście większość z nich kończyła się sukcesem.

Początkowo olbrzymią trudnością dla niej było znalezienie osób równie zaangażowanych, zdeterminowanych i chętnych do poświęcenia własnego czasu sprawom motoryzacyjnym jak ona. – Spodziewałam się, że kobiet, które mają wiele mądrego do powiedzenia o samochodach czy motocyklach, jest mnóstwo. Owszem, jest ich zdecydowanie więcej niż sądzą mężczyźni, jednak w większości przypadków ich znajomość tematu jest dość powierzchowna, związana bardziej z hobby niż rzetelną wiedzą – zaznacza Katarzyna.

W pierwszych miesiącach firmy w portalu pracowało około 15 osób. Katarzyna postanowiła wyłowić spośród nich te, które mają największą wiedzę oraz doświadczenie dziennikarskie. Obecnie zatrudnia jedną osobę „techniczną”, jednego grafika, jedną osobę od reklamy oraz sześć stałych współpracowniczek. – W niektórych przypadkach są to naprawdę wybitne ekspertki w swoich dziedzinach, które niejednego dziennikarza motoryzacyjnego z szanowanego medium motoryzacyjnego mogą zagiąć swoją wiedzą. Dziś mamy stały skład redakcji i wszystko funkcjonuje jak w szwajcarskim zegarku – opowiada.

Zyski były już w pierwszym miesiącu

Motocaina.pl ma trzy źródła dochodów. Pierwszym są dochody z reklam sprofilowanych pod konkretną grupę, czyli kobiety zainteresowane motoryzacją na różnych płaszczyznach. – Te płaszczyzny oczywiście możemy targetować, dzięki czemu nie narzucamy się z reklamą motocykli czytelniczkom zainteresowanym głównie fotelikami dla dzieci i odwrotnie – dodaje Katarzyna.

Drugim źródłem dochodów jest organizacja zawodów samochodowych i kartingowych, którymi zaczynają się interesować sponsorzy. Trzecim są zlecenia na teksty o tematyce motoryzacyjnej „kobiecym okiem”. – Jako redaktor naczelna jestem także zapraszana do prowadzenia jako konferansjer przeróżnych konferencji, warsztatów, a nawet motoryzacyjnych imprez plenerowych, z których dochód inwestuję w rozwój portalu – podkreśla Katarzyna.

Pierwsze zyski, czyli pieniądze  ze standarowej reklamy, pojawiły się natychmiast po uruchomieniu strony. Reklamodawcy przyszli początkowo z niewielkimi kwotami, badając grunt i efektywność, by po mniej więcej pół roku zwiększyć inwestycje w kampanie na MC. Po roku Katarzyna przestała dokładać do serwisu z własnej kieszeni.

Nasz skład jest 100% kobiecy

Redaktor naczelna motocainy podkreśla, że w sieci funkcjonuje wielu młodych pseudodziennikarzy, którzy tworzą miejsca, gdzie zamieszczają głównie materiały prasowe. – Wszystko po to, aby korzystać z parków prasowych importerów samochodów. To miejsca, w których brak rzetelnej oceny, marnie jest też z językiem polskim i wiedzą merytoryczną. Panowie często wykazują się rażącą niekompetencją. Ale cóż, taki jest internet i każdy robi co chce. Niestety, serwisów z misją jest niewiele, myślę, że jakieś 5% całości. Reszta to sposób na wyciąganie funduszy od reklamodawców i samochodów do „pseudotestów” od importerów – wyjaśnia.

I dodaje: – Gdy okazało się, że pomysł na „kobiecą motoryzację” chwycił, jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać serwisy o podobnym wydźwięku. Jeden z nich miał problemy z utrzymaniem się na rynku, w końcu został przejęty przez małe, niszowe wydawnictwo i jak na razie nie rozwija się. Drugi z kolei, sterowany przez większy, „męski” wortal motoryzacyjny, ma tylko 15% własnych treści. Były też pomysły na kobiecy portal motoryzacyjny tworzony przez panów, ale takie serwisy szybko upadły, bo trudno oszukać czytelniczki. Dlatego jeśli chodzi o kobiecy portal motoryzacyjny, to mimo usilnych działań i kopii nie mamy faktycznej konkurencji.

W portalu Katarzyny pracują same kobiety, które piszą unikatowe treści i właśnie to – zdaniem właścicielki – jest ich przewagą nad konkurencją. Codziennie szukają własnych źródeł treści i przeprowadzają rozmowy z ciekawymi kobietami. Mają jedyną w Polsce sekcję poświęconą udziałowi kobiet w sporcie motorowym, zarówno samochodowym, jak i motocyklowym, nie brakuje również działu poświęconego pojazdom militarnym. Panie testują samochody, motocykle oraz akcesoria: nawigacje, foteliki dla dzieci i odzież motocyklową.

– Co więcej, jesteśmy dalekie od spłycania treści motoryzacyjnych i ogołacania ich z informacji technicznych ze względu na to, że będą to czytały kobiety. Pozbawienie artykułu o samochodach informacji dotyczących np. jego silnika, zawieszenia i zużycia paliwa, a zostawienie informacji o wyborze kolorów lakieru i tapicerek czy liczby schowków, w których tak cudnie mieści się kosmetyczka, jest dla nas głupotą. My traktujemy kobiety poważnie – zaznacza Katarzyna.

Dodaje: – Coraz więcej młodych dziewczyn dokładnie wie, co dzieje się w silniku, znają modele samochodów, potrafią wymieniać gamę jednostek. Niektóre panie własnoręcznie przerabiają motocykle lub modyfikują swoje auta. Myślę, że niebawem dziennikarze przestaną pytać o to, czy panie znają się na motoryzacji, bo świetnie zorientowanych kobiet w motoryzacji będzie więcej.

Moje plany na przyszłość…

Katarzyna ciągle ma nowe pomysły, które przyczyniają się do rozwoju jej portalu. Jej marzeniem jest to, aby za około 10 lat marka Motocainy rozwinęła się na tyle, aby móc ją na przykład wprowadzić na giełdę. Obecnie stara się pozyskać kilku inwestorów, którzy pomogą jej rozwinąć skrzydła. 

– Na start biznesu potrzebowały 100 tys. zł

– Prowadzi bloga i na nim zarabia

– Własny biznes założyła za 40 tys. zł dotacji

Jeżeli jesteś kobietą przedsiębiorczą i prowadzisz własną firmę – napisz do nas! Zaprezentuj się w naszym cyklu i podziel się z czytelnikami swoim doświadczeniem.

Barbara Sielicka
Bankier.pl
[email protected]

Zobacz, jakie pomysły na biznes mają kobiety!

Przeczytaj inne artykuły z cyklu

Administratorem Twoich danych jest Bonnier Business (Polska) sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. Twoje dane będą przetwarzane w celu zamieszczenia komentarza oraz wymiany zdań, co stanowi prawnie uzasadniony interes Administratora polegający na umożliwieniu użytkownikom wymiany opinii naszym użytkownikom (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. f RODO). Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne w celu zamieszczenia komentarza. Dalsze informacje nt. przetwarzania danych oraz przysługujących Ci praw znajdziesz w Polityce Prywatności.
przykladowy.pl 29 paź 2012 (20:19)

Generalnie gratuluję zapału i pomysłu, ale grafika to 20 zł, CMS 0 zł, domena 12 zł, hosting 60 zł. Wychodzi 7,67 zł miesięcznie. Zwróciło się dopiero po roku?