Ranking kont firmowych Ranking kont osobistych

Hostel to niezły biznes

Pojawiają się jak grzyby po deszczu. Za granicą działają od dawna, w Polsce zaledwie od kilku lat. Intensywnie rozwijają się zwłaszcza od ubiegłego roku. Hostele… – Można mówić o boomie na hostele – przyznaje Jakub Rząca z Boogie Hostel. Szacuje się, że jest ich w Polsce ok. 200, z czego najwięcej, ok. 150, w Krakowie, ponad 10 we Wrocławiu i Warszawie, po kilka w Poznaniu, Gdańsku, Zakopanem i innych dużych miastach. Powstają tam, gdzie są turyści, najczęściej młodzi, wędrujący. Hostel w założeniu ma być alternatywą dla drogich hoteli.

W grupie raźniej?

Nie jest trudno założyć hostel, pod warunkiem, że znajdzie się odpowiednio duży lokal, najlepiej w centrum miasta, i posiada chociaż 50 tys. zł. Gdy trudno o większą gotówkę, można założyć spółkę. Tak jak Alicja Szrajer i Marcin Wróblewski, właściciele hostelu Melange w Poznaniu. Także Boogie Hostel we Wrocławiu trzy miesiące temu stworzyli koledzy: Jakub Rząca, Tomasz Szmul i Przemek Warchulski. Mają po 25 i 26 lat. – Przemek pięć lat pracował w hostelach, Tomek zajmuje się sprawami finansowymi, a ja, niegdyś doradca finansowy, marketingiem – opowiada Jakub Rząca. Również Paweł Wawro, współwłaściciel hosteli Flamingo i Tutti Frutti w Krakowie, ma dwóch wspólników.

Mały, średni, duży

Suma potrzebna na założenie hostelu zależy od wielu czynników, m.in. od lokalizacji, liczby pokoi i łóżek oraz standardu. W Poznaniu hostel z 24 łóżkami udało się otworzyć za ok. 40 tys. zł. – Mieliśmy po 15 tys. zł każdy. Wynajęliśmy 230-metrowy lokal w kamienicy. Remont zrobiliśmy z pomocą rodziny, więc wyszło dużo taniej – opowiadają Alicja Szrajer i Marcin Wróblewski. – Najwięcej pieniędzy pochłania zrobienie tzw. węzłów sanitarnych, czyli toalet i natrysków – twierdzą. W średniej wielkości hostel (ok. 50–60 miejsc noclegowych) trzeba zainwestować ok. 150–200 tys. zł, a Paweł Wawro mówi nawet o budżecie początkowym rzędu 500 tys. zł!

– Duże sumy pochłania zwykle remont lokalu, przygotowanie łazienek i toalet oraz wyposażenie hostelu. Trzeba kupić łóżka, pościele, wyposażyć kuchnię w odpowiedni sprzęt, a pokój wypoczynkowy w telewizję, DVD, gry, Internet – wymieniają właściciele. Można zapewnić różny standard hostelu, kupić tańsze lub droższe meble, zamontować kabiny prysznicowe lub powiesić zasłonki, a czynsz może się wahać od 2 do 40 tys. zł w zależności od lokalizacji i wielkości lokalu.

Tam, gdzie toczy się życie…

Jak już lokal zostanie przystosowany do użytku, trzeba zwrócić na siebie uwagę ciekawą nazwą. Na przykład Cinnamon Hostel reklamuje się, że pachnie… cynamonem, a każdy pokój nosi nazwę innej przyprawy. Hostel powinien kojarzyć się przyjemnie, również z zabawą. W założeniu w hostelu ludzie poznają się, a czasem zaprzyjaźniają. – Chociaż w Polsce mało kto tak postrzega hostel. Polacy wolą zapłacić za cały pokój, żeby nie mieć obok kogoś nieznajomego – zauważa Marcin Wróblewski. – Zdarza się jednak, że ludzie poznają się w hostelu i dalej podróżują razem – przyznaje Paweł Wawro. Dlatego ważny jest tzw. klimat. W ten klimat trzeba zainwestować.

Nieprzypadkowo hostele powstają najczęściej w kamienicach, w centrum miasta, blisko Starego Rynku, ewentualnie dworca kolejowego, autobusowego czy lotniska. – To najlepsze lokalizacje. Młodzi ludzie, którzy przyjeżdżają na festiwale, koncerty, wolą być blisko centrum wydarzeń, chcą piechotą wrócić do hostelu z imprezy – przekonują właściciele obiektów. Radzą też, by zrobić wcześniej badania rynku. – Trzeba sprawdzić, czy w danym mieście, w konkretnej dzielnicy przedsięwzięcie ma szanse powodzenia – twierdzi Jakub Rząca.

Droga do klienta

Najlepszą drogą trafienia do klientów w tej branży jest Internet. Sieć jest głównym źródłem informacji dla backpackersów (podróżników, turystów „plecakowych”) z różnych stron świata. Dlatego często strony internetowe hosteli dostępne są w kilku językach, koniecznie w angielskim. Warto tam zamieścić informacje o ciekawych miejscach i wydarzeniach. Trochę łatwiej jest, gdy właściciele hostelu mają kontakty np. z organizatorami festiwali, koncertów i mogą liczyć na tzw. polecenie. – Ja mam agencję koncertową. Zawsze polecałem zaproszonym gościom zaprzyjaźniony hostel. Teraz mogę polecić nasz – mówi Marcin Wróblewski. Rekomendacje też są ważne – w Internecie prawie każdy hostel ma tzw. księgę gości, w której klienci wyrażają swoje opinie.

Tanie spanie a zyski

Najczęściej w hostelach nocują studenci i zagraniczni turyści oraz bywalcy koncertów i festiwali. Ceny noclegów wahają się od 40–70 zł od osoby. Najdroższy jest nocleg w pokoju dwuosobowym, najtańszy w 6-, 8- czy 12-osobowym. Średnio zajętych jest 70% miejsc noclegowych. Jesienią i zimą turystów jest mniej, natomiast na czas dużych imprez noclegi zarezerwowane są niekiedy na miesiąc, dwa wcześniej, jak np. przed sierpniowym festiwalem Era Nowe Horyzonty we Wrocławiu. Właściciele mogą wtedy liczyć na większe dochody, chociaż ostateczny zysk zależy od tego, jak dużą część zarobionych pieniędzy pochłoną koszty.

Jakub Rząca z Boogie Hostel, w którym jest 16 pokoi i 56 łóżek, mówi o miesięcznych kosztach przekraczających 50 tys. zł. – Co miesiąc mamy ok. 1,5 tony prania – podaje. Trzeba też zapłacić czynsz, pensję pracownikom, wymieniać sprzęt, zapłacić za wodę, prąd itp. Piotr Wawro szacuje miesięczny koszt utrzymania hostelu z ok. 50 miejscami nawet na ok. 100 tys. zł. Zyski liczone są od 20 tys. zł miesięcznie w górę. Chociaż są też malutkie hostele, których właściciele twierdzą, że zysk wynosi równowartość średniej pensji…

W Krakowie nadmiar?

Gospodarze twierdzą, że inwestycja zwraca się w ok. rok. Właściciele poznańskiego hostelu Melange, otwartego w lipcu br., na razie są mile zaskoczeni. – Myśleliśmy, że na początku będzie gorzej. Otworzyliśmy obiekt dzień przed koncertem Nelly Furtado i okazało się, że to był dobry pomysł – mówią. Chociaż Paweł Wawro, który swoje hostele otwierał trzy i dwa lata temu, twierdzi, że nowo powstające noclegownie nie przynoszą już zysku tak szybko, jak kiedyś. – Teraz, przynajmniej w Krakowie, konkurencja jest tak duża, że nie liczyłbym na szybki zwrot gotówki – przestrzega. Jego zdaniem w bieżącym sezonie w mieście jest mniej turystów niż w poprzednich latach. – Związane jest to z kryzysem na świecie oraz bardzo wysokim kursem złotówki. Polska staje się miejscem drogim dla turystów – twierdzi.

W innych miastach jednak rynek ciągle nie jest nasycony podobnymi inwestycjami. Poznań liczyć może na targi, Wrocław na szereg imprez i gospodarczych zjazdów, w Zakopanem ceny pozostają bez zmian, a Gdańsk – zawsze będzie nad morzem… Trzeba więc zrobić rozeznanie i zastanowić się, gdzie założyć hostel i czy faktycznie warto.

– Jak zrobić smaczny biznes na hot-dogach?

– Własny supermarket sposobem na biznes

– Jak zarobić na wycieczkach?

– Otwieramy pralnię samoobsługową

– Ciekawa idea, która przynosi zyski

Lidia Majdecka

Administratorem Twoich danych jest Bonnier Business (Polska) sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. Twoje dane będą przetwarzane w celu zamieszczenia komentarza oraz wymiany zdań, co stanowi prawnie uzasadniony interes Administratora polegający na umożliwieniu użytkownikom wymiany opinii naszym użytkownikom (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. f RODO). Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne w celu zamieszczenia komentarza. Dalsze informacje nt. przetwarzania danych oraz przysługujących Ci praw znajdziesz w Polityce Prywatności.
poirytowany 7 lip 2020 (09:41)

Hahaha Hostel to ciężka praca. Należy pomyśleć o takiej inwestycji na etapie projektu budynku. Wszelkie zbrojenia powinny być gumowe lub drewniane, inaczej banda ukradnie. Gniazda wbetonowane na stałe, wszelkie elementy dekoracyjne z tworzywa sztucznego, wszystkie drzwi zastąpione kotarami, malowanie bezsensowne (kazdy gośc zostawi po sobie ślad, szkoda na to kasy), ludzie o słabym sercu nie powinni też czytać opinii o swoim obiekcie,... Innymi słowy, lepiej pomyśleć o innym biznesie