Ranking kont firmowych Ranking kont osobistych

Jak zarobić wynajmując własne auto?

Podobno przeciętnie korzystamy z naszego auta godzinę dziennie, a przecież samochód, który stoi bezczynnie na parkingu, niszczeje. Czemu więc nie wypożyczyć naszego samochodu i jeszcze na tym zarobić. O zamiłowaniu Polaków do ich samochodów i pomyśle na biznes rozmawiamy z jednym z twórców pierwszej w Polsce platformy car sharingowej – Beecar.pl – Michałem Wendekerem.  Kiedy zrodził się pomysł na biznes? Czy czerpaliście inspiracje z innych serwisów za granicą?

Na pomysł wpadliśmy na żaglach na Mazurach w sierpniu zeszłego roku. Zauważyliśmy, że nasi znajomi często potrzebują samochodu, ale niekoniecznie chcieliby go utrzymywać na stałe. Znacznie wygodniej byłoby wynająć auto wtedy, kiedy będzie się go używać, najlepiej przez internet. Dodatkowo mamy wtedy praktycznie nieograniczony wybór: kabrio nad morze lub jeep na trekking w górach nagle są w zasięgu kliknięcia – i budżetu.

Kiedy wróciliśmy i przeprowadziliśmy wywiad rynkowy okazało się, że takie platformy już działają za granicą, natomiast w Polsce praktycznie nie ma konkurencji. Tak powstał Beecar. Co do inspiracji – w trakcie przygotowań najbardziej spodobała nam się firma Getaround, którą zresztą mój kolega Marcin potem osobiście odwiedził w Kalifornii w grudniu. 

Beecar – Co to takiego?

Jest to pierwsza w Polsce platforma służąca do wynajęcia własnego auta. Trend nazywa się car sharing i funkcjonuje już w kilkudziesięciu krajach na całym świecie. W Polsce od 29 czerwca trwają zapisy zainteresowanych właścicieli i kierowców. Właśnie podpisaliśmy umowę na Assistance, wkrótce uruchamiamy wszystkie funkcjonalności platformy.

To znaczy, że zachęcacie Polaków do tego, by dzielili się swoimi samochodami?

Na tym to najprościej mówiąc polega. Wystarczy zarejestrować swoje auto na platformie, i wtedy, kiedy go nie używamy, na przykład w weekend albo po godzinach pracy, możemy je wynająć naszym znajomym, sprawdzając ich wcześniej na specjalnie do tego stworzonej platformie.

foto: Zespół Beecar.pl, od lewej: Piotrek Sokólski, Marcin Hagmajer, Michał Wendeker i Konrad Błaszkiewicz 

Tworzyć taki biznes w Polsce, gdzie samochody są naszymi oczkami w głowie, a niechęć do sąsiadów widoczna na każdym kroku, to jest chyba dość ryzykowny pomysł. Nasze zaufanie do siebie jest jednak ograniczone, a jeżeli do tego kupiliśmy nowe auto na kredyt, to tym bardziej zależy nam na jego odpowiednim użytkowaniu.

Auto to dla każdego niesamowicie ważny przedmiot, także za granicą. I jakiekolwiek problemy techniczne, czy wątpliwości, co do jego bezpieczeństwa, są największym wyzwaniem tych platform. Dlatego postanowiliśmy związać się z poważnym partnerem, jakim jest PZMOT. Dzięki temu każda nasza podróż objęta jest odpowiednim ubezpieczeniem Assistance, uruchomiony został też specjalny telefon alarmowy dostępny 24h.

Oczywiście bariera psychologiczna, żeby wypożyczyć własne auto wciąż jest spora. Dlatego większość kierowców zaczyna od tego, że sami zaczynają używać innych aut. Dopiero potem przechodzą na kolejny poziom – wypożyczają auto sąsiadowi lub znajomemu, którego znają bardzo dobrze. Gdy już przekonają się do tej usługi, mają historię wypożyczeń i są w stanie zweryfikować, kto będzie wypożyczał ich auto – mogą pójść krok dalej.

W takim razie wasz biznes w dużej mierze będzie opierał się na rekomendacjach i ocenie użytkowników.

Oczywiście, to jest podstawa tego biznesu, i tak naprawdę platformy car sharing ruszyły dopiero wtedy, kiedy wybuchł facebook i popularność weryfikacji on –line. Często wiemy o naszych znajomych więcej, niż być może chcielibyśmy wiedzieć, natomiast dzięki temu na platformie możemy ocenić czy jest to realna osoba, czy ma swoich znajomych, jakie ma zainteresowania itd. Możemy zapytać, gdzie się wybiera, zweryfikować jej dane na wiele różnych sposobów dzięki nowym technologiom.

Za granicą te platformy bazują na różnych modelach biznesowych. Jak te poszczególne modele sprawdzają się za granicą, które z nich będziecie wdrażać w Polsce?

Są właściwie trzy główne modele: pierwszy to Business-to-Client (B2C), czyli ogromne firmy flotowe, które wypożyczają auta w centrum miast. Największa taka firma w kwietniu 2011 weszła już na amerykański NASDAQ. Drugi model car sharing to Peer-to-Peer (P2P), czyli możliwość wynajmowania aut pomiędzy osobami prywatnymi i w takiej formule działa Beecar. Ta inicjatywa jest zupełnie nowa, większość platform nie ma takiego zaplecza kapitałowego jak firmy flotowe, ale trend jest też bardzo skalowalny.

W Polsce mamy już około szesnastu milionów aut, z czego większość używana jest zaledwie przez jedną godzinę dziennie. Trzeci sektor to inicjatywy rządowe i miast, które chętnie włączają się w car sharing ze względu na niższe koszty środowiskowe, kiedy używamy auta mniej i bardziej efektywnie, oraz oczywiście – mniejsze korki.

Czy wypożyczenie auta będzie od nas wymagało wielu formalności? Przecież jeżeli potrzebny nam samochód na dwie lub trzy godziny, nie chcemy, by drugie tyle zajęło nam wypełnianie formularzy i wniosków. 

Rejestracja własnego auta wiąże się z pięciominutową procedurą na jednej stronie internetowej. Oczywiście są pewne wymagania do sprawdzenia dotyczące tych aut: muszą mieć do 10 lat, mieścić maksymalnie 7 osób oraz posiadać ważne badania techniczne i polisy OC i AC. Natomiast jako kierowca wystarczy określić lokalizację i termin podróży, a następnie wybrać auto i wysłać zapytanie właścicielowi. Nie rodzi to większych problemów niż wynajęcie auta z wypożyczalni.

Czy taki samochód możemy wypożyczyć w całej Polsce?

Tak,  usługa będzie dostępna od razu w całej Polsce.

Z jakim kosztem musimy się liczyć?Większość właścicieli nie musi zarabiać na swoim aucie, to znaczy nie musi im się ono koniecznie zwrócić, więc jest w stanie zaproponować znacznie lepsze ceny niż firma. Zazwyczaj jest to około 30 procent taniej niż w wypożyczalni. W Stanach działa to już od sześciu dolarów za godzinę, a wynająć można auta z praktycznie każdego segmentu – od budżetowych przez sportowe do luksusowych marek. 

Na czym zarabia Beecar?

Nasz model biznesowy oparty jest na pakietach assistance, zapewnianych do każdej podróży przez naszego partnera PZMOT oraz marży od wartości wypożyczenia. W przyszłości zamierzamy również poszerzyć naszą działalność o sektor B2C, czyli małych wypożyczalni aut. Większość z nich ma spore problemy w pozycjonowaniu swojej oferty wobec gigantów branży Rent-a-car, a dzięki dostosowanej wyszukiwarce szybko zyskaliby nowy kanał dystrybucji.

Czy projekt finansujecie wyłącznie ze środków własnych? Czy planujecie pozyskanie inwestora, który wesprze projekt kapitałowo i merytorycznie?

Przez pierwsze parę miesięcy rzeczywiście poszukiwaliśmy inwestora, który umożliwiłby nam rozwój na większą skalę i otrzymaliśmy ofertę inwestycyjną od dwóch aniołów biznesu. Trudno było nam jednak zaakceptować proponowane warunki prawne i po negocjacjach zdecydowaliśmy się rozwijać firmę organicznie. Pozyskaliśmy dwóch fenomenalnych informatyków – Konrada Błaszkiewicza i Piotrka Sokólskiego – i razem, z własnych oszczędności, finansujemy nasz projekt. Wiele słów wdzięczności należy się tutaj zespołowi AIP Business Link, szczególnie chciałbym podziękować Oli Antkiewicz i Joasi Kossowskiej za nieocenioną pomoc ekspercką.

Business Link to platforma wsparcia biznesu, która pozwala nam na rozwój w komfortowych warunkach, zwalniając nas z przykrych, żmudnych obowiązków, które zaprzątają głowę każdego przedsiębiorcy. Możemy też czerpać wiedzę i korzystać z doświadczenia najlepszych mentorów, a te wartości są praktycznie bezcenne. W najbliższej przyszłości planujemy szukać doświadczonego inwestora, który mógłby wnieść wartość dodaną do naszej firmy – głównie w formie know-how jak skutecznie skalować takie przedsięwzięcie.

Co jest waszym priorytetem na ten rok, co będzie najważniejsze? Kiedy startuje platforma?

Zapisy chętnych już trwają, start wszystkich funkcjonalności planujemy na koniec sierpnia. Właśnie podpisaliśmy umowę na assistance z PZMOT i przez najbliższe tygodnie będziemy prowadzić program pilotażowy. Nie chciałbym roztaczać zbyt dalekosiężnych planów. Cel na teraz to przede wszystkim zbudowanie bazy aut i chętnych, zaangażowanych emocjonalnie kierowców, którzy widzą ten trend nie tylko jako okazję do tańszego środka transportu, ale też jako część czegoś zupełnie nowego, gospodarki opartej w większym stopniu na relacjach między ludźmi, a nie organizacjach.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Anna Drozd – Redaktor Bankier.pl

Administratorem Twoich danych jest Bonnier Business (Polska) sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. Twoje dane będą przetwarzane w celu zamieszczenia komentarza oraz wymiany zdań, co stanowi prawnie uzasadniony interes Administratora polegający na umożliwieniu użytkownikom wymiany opinii naszym użytkownikom (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. f RODO). Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne w celu zamieszczenia komentarza. Dalsze informacje nt. przetwarzania danych oraz przysługujących Ci praw znajdziesz w Polityce Prywatności.
Darek 24 wrz 2015 (13:56)

Mi się wydaje że to świetne rozwiązanie,nie dość że my zarabiamy to można powiedzieć że jesteśmy bardziej ekologiczni nie kupując kolejnych samochodów...słyszałam także o nowej aplikacji do wypożyczania i wynajmowania aut.