Ranking kont firmowych Ranking kont osobistych

Własny supermarket sposobem na biznes

Własny supermarket, ale pod szyldem znanej marki to nie wybór na chwilę. I nie dla tych, którzy chcą włożyć mało i od razu liczyć zyski. – To sposób na życie – mówi Piotr Zarzycki prowadzący supermarket Intermarche.

Franczyza na rynku FMCG to w wielu sieciach podstawowy kierunek rozwoju – twierdzi Adam Wroczyński z Akademii Rozwoju Systemów Sieciowych, zajmującej się rynkiem franczyzy w Polsce. Sieci wprowadzają nowe brandy i kategorie sklepów, a także mają szerokie plany w tym zakresie. Sam ITM, operator m.in. sieci supermarketów Intermarche, lider pod względem ilości sklepów wyłącznie franczyzowych, zapowiada otwarcie 800 placówek tego typu do 2016 r.

Sposób na życie

Supermarket Intermarche od grudnia ub.r. prowadzą w Oleśnicy Jadwiga i Piotr Zarzyccy. To reguła, że ITM, czyli Grupa Muszkieterów, do prowadzenia sklepów w miastach liczących 20–70 tys. mieszkańców, szuka głównie par. – Bo prowadzenie takiego biznesu, to nie jest chwilowy kaprys czy po prostu praca. Tu trzeba się zaangażować – mówi Piotr Zarzycki. – To sposób na życie – dodaje.

Zanim ostatecznie przystąpi się do sieci, jest wiele miesięcy na zastanowienie się, czy to na pewno słuszna droga. Również sieć chce poznać partnera. Musi mieć pewność, że będzie mu zależeć na rozwoju sklepu. Stąd kilka etapów rozmów i szkoleń. – W ITM po pierwszej rozmowie, zadowalającej obie strony, następuje spotkanie z uczestnikami grupy, prowadzącymi już własne sklepy. Później jest kilkudniowy staż w jednym ze sklepów sieci, a następnie szkolenia teoretyczne i praktyczne w Polsce i Francji – podaje Zarzycki. Od momentu podjęcia decyzji o wejściu do grupy, do rozpoczęcia działalności mija ok. 12–15 miesięcy. Również w sieci Piotr i Paweł oczekiwanie na własny sklep trwa ok. roku.

Duży wkład, duży zysk

Franczyzobiorcy wskazują, że barierą jest potrzeba zgromadzenia dużego kapitału początkowego. Intermarche wymaga wkładu w wysokości min. 350 tys. zł, które trzeba wnieść do założonej przez siebie spółki, Piotr i Paweł – 20% wartości inwestycji, min. 500 tys. zł.

Sieci z reguły oferują lokale. ITM zazwyczaj zapewnia sklep o powierzchni 400–2000 m². Można też mieć własny lokal, jednak nie mniejszy niż 400 m². Piotr i Paweł sam zakłada swoje sklepy i przekazuje je później franczyzobiorcy.

Źródło: Akademia Rozwoju Systemów Sieciowych

Franczyzobiorcy mają dostęp do centrali zakupowej, umożliwiającej zaopatrzenie sklepu w towar w 90% i zakup artykułów w najniższych cenach oraz dostęp do systemu informatycznego, z pomocą którego mogą składać zamówienia. Sieci wspierają swoich partnerów działaniami marketingowymi, m.in. wydają informatory handlowe dla klientów, kupują reklamę w mediach i na billboardach. Piotr i Paweł oprócz szkolenia i nadzoru nad franczyzobiorcą przygotowuje personel, by obsługiwał klienta zgodnie z najwyższymi standardami. Sieć dba o efektowny wygląd sklepów i odpowiednie zagospodarowanie przestrzeni sprzedażowej. Sklepy otrzymują wsparcie handlowe na bazie centralnych umów z dostawcami dla całej sieci.

Rozmówcy nie chcą zdradzić wysokości dochodów. Twierdzą, że zależą one od własnej operatywności, zaangażowania i dobrego zrozumienia klienta. Mówią jednak o rocznych dochodach liczonych w sześciocyfrowych liczbach!

Człowiek przede wszystkim

Poznańska rodzinna firma Piotr i Paweł obecnie ma 15 sklepów działających na zasadach franczyzy. Pierwszy powstał w 2000 r. w Pile. Nie jest wcale łatwo stać się franczyzobiorcą sklepu tej marki. – Najpierw kandydat zostaje kierownikiem jednego z wyznaczonych przez sieć, działających sklepów. Dopiero po mniej więcej roku, gdy znane są już prognozy dotyczące dalszego funkcjonowania nowego, dedykowanego franczyzobiorcy sklepu, zapada obustronna decyzja, czy przekazać mu placówkę do samodzielnego zarządzania – wyjaśnia Błażej Patryn, rzecznik sieci Piotr i Paweł.

– Jeżeli sklep rozwija się szybko, lokalizacja się sprawdza, a franczyzobiorca dobrze zarządza sklepem, zgodnie z naszymi standardami i rozumie specyfikę naszego biznesu, to wcześniej uzgodniony supermarket przechodzi pod jego kontrolę – dodaje. Taka sytuacja jest wygodna dla franczyzobiorcy, bo staje się on pełnoprawnym właścicielem dopiero przy uzyskaniu rentowności marketu.

Od kandydata sieć wymaga mobilności, chęci podejmowania nowych wyzwań i zacięcia handlowego. Partnerzy sieci nie muszą być doświadczonymi handlowcami, ponieważ firma zapewnia szkolenie. – Ważne jest dla nas, żeby osoby, które zaangażowały się w projekt potrafiły „wyczuć” ten szczególny biznes – tłumaczy rzecznik.

Związać się z silnym

Rozumie to Cezary Bujnowski, który w Toruniu prowadzi dwa sklepy franczyzowe Piotr i Paweł. Jeden od grudnia 2002 r., drugi od marca 2007. – Z wykształcenia jestem ekonomistą i przez kilkanaście lat pracowałem dla kogoś, ale z wiekiem dojrzałem do pracy na własny rachunek – mówi. – Wiedziałem, że oprócz dobrego pomysłu i kapitału ważny jest również fakt związania się z silnym partnerem, z rozpoznawalną marką – wyjaśnia swoją motywację do podjęcia takiej współpracy. – W tym biznesie należy być systematycznym i cierpliwym oraz otwartym na codzienną współpracę z pracownikami. Nie należy też zapominać o tym, że to klient „płaci nam wynagrodzenie” – przestrzega.

Na osiedlu mniejsze

Jeśli ktoś ma mniej pieniędzy, ok. 30–50 tys. zł, może zdecydować się na prowadzenie mniejszego sklepu osiedlowego, mającego 100–500 m² powierzchni sprzedaży. Taki sklep można założyć nawet w trzy miesiące. Firmy proponują różne rodzaje współpracy. Dla osób posiadających własny sklep – franczyzę bezpośrednią. Partnerom bez własnego lokalu, ale mającym doświadczenie w handlu detalicznym oferują system franczyzowo-ajencyjny. – Lokal i wyposażenie należy do sieci, a najemca płaci czynsz – podaje Maria Cieślikowska, dyrektor ds. PR i komunikacji zewnętrznej Carrefour Polska. Z tego ostatniego rozwiązania skorzystał Piotr Smoliński, który od czerwca br. na warszawskim.

Źródło: Akademia Rozwoju Systemów Sieciowych

Targówku prowadzi osiedlowy sklep z logo „Carrefour 5 minut”. Sklep zajmuje 300 m² na parterze jednego z bloków na nowym osiedlu. Zanim został franczyzobiorcą, przeszedł rozmowę kwalifikacyjną, testy psychologiczne i kilka spotkań z przedstawicielami Carrefoura. – Później jest czas na zastanowienie się, policzenie, czy to się opłaca – mówi.

Wiarygodność w sieci

Po co wiązać się z siecią? – Bazując na doświadczeniach franczyzodawcy, posiadłem wiedzę, czyli know-how, kontrahentów handlowych i wiarygodność wobec instytucji finansowych w bardzo krótkim czasie – mówi Cezary Bujnowski. Jak twierdzą franczyzobiorcy – aktualnie budowanie marki firmy to bardzo złożony proces, liczony w dziesiątkach lat. Nie jest to biznes dla ludzi, którzy „nie czują” handlu i nastawiają się na szybki zysk.

– Jak zrobić smaczny biznes na hot-dogach?

– Hostel – dobry pomysł na biznes

– Jak zarobić na wycieczkach?

– Otwieramy pralnię samoobsługową

– Ciekawa idea, która przynosi zyski

Lidia Majdecka

Administratorem Twoich danych jest Bonnier Business (Polska) sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. Twoje dane będą przetwarzane w celu zamieszczenia komentarza oraz wymiany zdań, co stanowi prawnie uzasadniony interes Administratora polegający na umożliwieniu użytkownikom wymiany opinii naszym użytkownikom (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. f RODO). Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne w celu zamieszczenia komentarza. Dalsze informacje nt. przetwarzania danych oraz przysługujących Ci praw znajdziesz w Polityce Prywatności.
lollo 17 gru 2015 (20:37)

Chęci bardzo duze mam ..
Doswiadczenie w handlu zajebiste..
Tylko ten duży kapitał:-)