Ranking kont firmowych Ranking kont osobistych

Zakładamy sklep ze zdrową żywnością

Sprzedaż zdrowej żywności to na świecie jedna z lepiej rozwijających się branż. Rośnie świadomość ludzi dotycząca szkodliwości chemii w żywieniu, a to znaczy, że „ekologiczny” biznes ma przyszłość.

Na razie jednak za świadomością nie idą możliwości finansowe potencjalnych nabywców zdrowej, ale ciągle jeszcze nietaniej żywności. W Polsce zwyczajnie nie każdego stać na kupowanie ekoproduktów. Dlatego do tej pory sklepy ze zdrową żywnością nie były żyłami złota dla ich właścicieli. Chociaż są też takie, które dobrze prosperują, a nawet rozwijają franczyzę.

W tego rodzaju działalności, bardziej niż w innych branżach, ważna jest lokalizacja. Większy dochód przyniesie sklep w dużym mieście, powyżej 100 tys. mieszkańców, przy najbardziej ruchliwych ulicach i w centrach handlowych niż w małej miejscowości.

Dwa sklepy ekologiczne Vert w Krakowie założył w 2004 r. Jerzy Korgól. Przyznaje, że od tego czasu z każdym rokiem coraz więcej ludzi interesuje się zdrową żywnością, ale dalej nie jest to złoty interes. – W lipcu ubiegłego roku jeden ze sklepów musiałem zamknąć, bo nie przynosił dochodów – mówi. Poszedł w innym kierunku: w ubiegłym roku założył sklep internetowy ze zdrową żywnością. – To ma sens, jeśli ma się już sklep i od razu można wysłać towar – zaznacza.

Od 2000 r. w Przemyślu sklep Zdrowa Żywność prowadzi Ryszard Pelc. Mimo że jego lokal jest świetnie położony, przy ruchliwej ulicy – jak twierdzi – nie zbija kokosów. – Taki sklep w mniejszym mieście nie jest biznesem, który przynosi zyski na poziomie pozwalającym na godziwe życie. Jego prowadzenie ma sens, jeśli ma się dodatkowo inną działalność – dodaje. W swoim sklepie zatrudnia dwie osoby, każdą na ¼ etatu.

Jolanta Ćwik, która w Poznaniu ma sklep Bliżej Natury, też kilka razy nosiła się z zamiarem zamknięcia. A prowadzi go 18 lat. – To był chyba jeden z pierwszych takich sklepów w Polsce. Najpierw oferowaliśmy żywność klientom z problemami zdrowotnymi, m.in. chorym na celiakię, i prostą naturalną żywność od rolników. Później doszły certyfikowane produkty ekologiczne – opowiada. – Przez te lata finansowo bywało różnie, raz góra, raz dół – mówi.

Badania pokazują jednak, że w tej branży powinno dziać się coraz lepiej. Zwłaszcza, że otwarcie takiego interesu nie jest wielką inwestycją.

Eko-pieniądze

Jak podają rozmówcy, na założenie sklepu może wystarczyć 10 tys. zł, choć raczej trzeba liczyć na wydatki rzędu ok. 30 tys. Kwota inwestycji zależy od wielkości lokalu, wysokości czynszu czy kwoty najmu, liczby zatrudnionych pracowników, ale gównie od rodzaju oferty. Krakowski sklep Vert zajmuje 60 m² z zapleczem. – Jeśli wybór towaru ma być duży, trzeba więcej pieniędzy – mówi Jerzy Korgól. Ryszard Pelc, który w swoim sklepie o powierzchni 38 m² oferuje 700 rodzajów produktów, twierdzi że na zatowarowanie potrzeba ok. 40 tys.

Skąd produkty? Zdrowa żywność to towar jak każdy inny. W Polsce działa kilkadziesiąt hurtowni, gdzie można ją nabyć. – Kiedyś trzeba było jeździć do rolników i szukać. Teraz sami przywożą towar, hurtownicy i rolnicy – potwierdza Jolanta Ćwik.

Na jakie zyski można liczyć? Właściciele mówią, że ok. 2 tys. zł. miesięcznie w dobrych miesiącach. – W pierwszym roku nie liczyłbym na zyski – podsumowuje Korgól. – A są miesiące, że trzeba dokładać – dodaje. Pani Jolanta potwierdza: – Zależy, jakie kto ma wymagania finansowe. Ja żyję z tej działalności z dnia na dzień. Na odkładanie nie zostaje – dodaje.

Po zdrowie z franczyzą

Na rynku istnieje kilka sieci franczyzowych prowadzących sklepy ze zdrową żywnością. Najprężniej działają Organic Farma Zdrowia, Benedyktyni z Tyńca i Żółty Cesarz. Sklepy pod ich szyldami powstają w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców, w centrach miast lub w dużych centrach handlowych.

Organic Farma Zdrowia oferuje samoobsługowe sklepy ze zdrową żywnością, ekologicznymi kosmetykami oraz bezdetergentowymi produktami czyszcząco-piorącymi, a także biowinami. Żeby założyć sklep w tej sieci, potrzebny jest lokal o powierzchni 40-100 m². Opłata licencyjna wynosi 10-15 tys. zł, dochodzi miesięczna opłata franczyzowa – 4,9% od obrotu. W zamian franczyzobiorca korzysta ze sprawdzonego know-how, z PR i reklamy firmy, otrzymuje podręcznik franczyzbiorcy. Franczyzodawca obiecuje zwrot inwestycji po roku, najwyżej dwóch.

Prężnie działa sieć należąca do benedyktynów z Tyńca. W dwa lata stworzyli sieć liczącą 25 placówek, a w planach mają otwarcie kilkudziesięciu kolejnych. Powierzchnia lokalu, w którym sprzedawana jest ich żywność, powinna być nie mniejsza niż 35 m². Wejście do sieci to koszt ok. 100-120 tys. zł, w tym opłata za licencję – ok. 30 tys. zł, wyposażenie sklepu – ok. 50 tys. zł (projekt adaptacji i wyposażenie sklepu „pod klucz”) oraz ok. 30 tys. na pierwsze zatowarowanie. Właściciel i pracownicy przechodzą też szkolenie.

Otworzenie sklepu pod szyldem Żółty Cesarz to inwestycja rzędu od 40 do 80 tys. zł plus koszty zatowarowania – ok. 100 tys. zł. W ramach licencji sieć oferuje podręczniki dla franczyzobiorcy, sprzedawców i podręczniki zarządzania zakupami oraz pomoc w otwarciu sklepu, opiekę nad projektem i wykonaniem wystroju wnętrza, a także szkolenia.

– Sklepy ze zdrową żywnością to sklepy specjalistyczne, a właśnie takie w systemach sieciowych sprawdzają się doskonale – mówi Katarzyna Strzyż z Agencji Rozwoju Systemów Sieciowych. Wraz z asortymentem franczybiorca otrzymuje wiedzę na temat produktów, profesjonalnej obsługi klienta i zasad zdrowego trybu życia. Od dobrej obsługi klienta może zależeć być albo nie być punktu, a nawet całej sieci. Kilka lat temu plany stworzenia sieci sklepów ze zdrową żywnością miały Polska Zagroda oraz Zdrowa Żywność. Niestety, nie udało im się rozwinąć skrzydeł.

Świadomość a cena

Rozmówcy prowadzący samodzielnie sklepy ze zdrową żywnością potwierdzają, że w porównaniu z latami ubiegłymi rośnie liczba osób interesujących się zdrowym odżywianiem się. Na to ciągle jednak nie przekładają się możliwości zakupu nietanich produktów przez przeciętnego konsumenta. Dla porównania: litr oleju tłoczonego na zimo to koszt ok. 20 zł, a tzw. zwykłego – ok. 6 zł. – Co innego świadomość, a co innego możliwości. Nie wszystkich stać na taką żywność – przyznaje Ryszard Pelc.

Produkty popularnie zwane „ekologicznymi” ciągle jeszcze nabywa wąskie grono klientów. Z jednej strony osoby wykształcone, świadome wpływu odżywiania na zdrowie, a z drugiej osoby starsze i mające specyficzne problemy zdrowotne. W Europie i na świecie rynek ten rozwija się dynamicznie. W Polsce nieco wolniej, ale właściciele sklepów z ekożywnością wciąż wierzą, że za coraz większą świadomością konsumentów pójdą ich możliwości finansowe pozwalające na kupno zdrowej żywności.

– Zakładamy szkołę językową

– Jak założyć sklep internetowy?

– Automaty vendingowe to niezły biznes

– Jak założyć prywatne przedszkole?

– Otwieramy własny pub

Lidia Majdecka

Administratorem Twoich danych jest Bonnier Business (Polska) sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. Twoje dane będą przetwarzane w celu zamieszczenia komentarza oraz wymiany zdań, co stanowi prawnie uzasadniony interes Administratora polegający na umożliwieniu użytkownikom wymiany opinii naszym użytkownikom (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. f RODO). Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne w celu zamieszczenia komentarza. Dalsze informacje nt. przetwarzania danych oraz przysługujących Ci praw znajdziesz w Polityce Prywatności.
Podpis 31 lip 2018 (09:12)

Prowadzić swój biznes ekologiczny i zarabiać 2 tys zł miesięcznie?! Przecież to bez sensu. Tyle zachodu dla marnych 2 tysięcy. Współczuje.