Ranking kont firmowych Ranking kont osobistych

Stworzyły nosidełko dla zwierząt, które sprzedają na cały świat

Barbara Pilch i Katarzyna Knap wpadły na pomysł stworzenia chusty dla zwierząt, która miała uprościć spacery ze zwierzakami. -Kasia chodząc z córką na spacery zwróciła uwagę, że wiele osób nosi na rękach swoje małe pieski, gdy są zmęczone, w zimie zmarznięte lub po prostu dla ich bezpieczeństwa np. w zatłoczonych środkach komunikacji publicznej czy też w sklepach – mówi Barbara Pilch współzałożycielka LileTink

Grzegorz Marynowicz: Skąd pomysł na innowacyjne nosidełko? Jaka jest geneza tego biznesu?

Barbara Pilch, współzałożycielka LileTink: Zaczęło się całkiem spontanicznie od telefonu Kasi. Byłam wtedy na urlopie macierzyńskim z moją drugą córeczką i chustonoszenie było nieodłączną częścią naszej codzienności – bliskość, bezpieczeństwo, a równocześnie praktyczność i wygoda dla mamy i dziecka. Kasia chodząc z córką na spacery zwróciła uwagę, że wiele osób nosi na rękach swoje małe pieski, gdy są zmęczone, w zimie zmarznięte lub po prostu dla ich bezpieczeństwa np. w zatłoczonych środkach komunikacji publicznej czy też w sklepach.

Kasia rzuciła wtedy pomysł, że może byłaby szansa taki sam komfort, jak naszym dzieciom w chustach, podarować małym pieskom i ich opiekunom?

Pomysł mi się spodobał, dlatego szybko się spotkałyśmy, wyciągnęłam maszynę do szycia, pocięłyśmy na kawałki stare T-shirty mojego męża i tak powstały pierwsze prototypy. Kluczowe przy tworzeniu było stworzenie produktu praktycznego, który pozwoli na uwolnienie rąk właścicieli psów podczas spacerów, czy też zakupów, wygodnego zarówno dla właściciela, jak i czworonoga, ale również modnego, designerskiego, który jest ciekawym dodatkiem ubioru i jest w stanie zastąpić damską torbę.

Prowadzisz ciekawy biznes i chciałbyś o tym opowiedzieć? Napisz na [email protected]. Opiszemy Twoją historię!

Ile czasu trwało zaprojektowanie i wyprodukowanie prototypu, a później finalnej wersji?

Katarzyna Knap, współzałożycielka LileTink: Od pomysłu do finalnej wersji minęło ok.6 miesięcy. Prototyp musiałyśmy kilka, jeśli nie kilkanaście razy przerabiać, ponieważ nasi testerzy – znajomi z małymi psami – co chwilę zgłaszali jakieś poprawki. Sporo czasu zajęły nam też testy różnych materiałów, ponieważ musiały być z jednej strony wytrzymałe, a z drugiej strony naturalne i oddychające, aby oddać zwierzakowi jak najbardziej wrażenie przytulania i noszenia na rękach. Całe szczęście się nie zniechęciłyśmy i udało się stworzyć produkt, który na starcie zebrał bardzo dobre opinie klientów.

Czy na rynku nie było podobnych produktów?

BP: W 2016 roku Polsce, a nawet w Europie nie było takiego produktu. W internecie znalazłyśmy tylko jedną kobietę w USA, która szyła na wymiar nosidełka dla małych psów, które były trochę zbliżone do naszego produktu, ale dla wielu osób niedostępne ze względu na cenę, która zaczynała się od ok.100$.

Właściciele małych zwierzaków mieli więc do wyboru wtedy tylko sztywne torby, które nie oddawały wrażenia noszenia na rękach stąd też wiele zwierzaków niechętnie w nich siedziało.

Czy swój pomysł macie Panie opatentowany? Jak chronicie ideę nosidełka dla zwierzaków?

KK: Orientowałyśmy się na początku jak wyglądają kwestię patentów, ale podobnie jak w branży modowej jest to prawie niemożliwe, a właściwie jest możliwe, ale nie ma sensu, bo wystarczy że ktoś zmieni delikatnie krój, kilka dodatków i już będzie to traktowane jako inny produkt, a patent to przecież nie jest tania sprawa.

Niestety pokazując coś nowego, innowacyjnego na targach branżowych trzeba się liczyć z tym, że inni wcześniej czy później będą próbować cię podrobić. Tak też było w naszym przypadku – pojawiła się konkurencja, ale my od momentu jej pojawienia notujemy lepsze wyniki sprzedaży, ponieważ już nie tylko my edukujemy klienta i szerzymy ideę noszenia zwierzaków w nosidełkach zamiast na rękach, ale robią to tez inne firmy, a rynek jest naprawdę duży i szybko rozwijający się.

Dlatego nie boimy się konkurencji, robimy swoje, a nasz produkt na rynku wyróżnia design, jakość materiałów i krótkie serie, dzięki czemu nosidełka LileTink są bardzo oryginalne i niepowtarzalne. W tym roku to też nasz produkt, a nie konkurencji został Produktem Roku Zoo Branży w kategorii akcesoria dla zwierząt.

Ile kapitału zainwestowałyście Panie na starcie? Czy finansujecie działalność wyłącznie z oszczędności? A może kredyt, dotacja?

BP:  Na stworzenie pierwszej kolekcji, strony i sklepu internetowego, promocję oraz udział w pierwszych targach branżowych potrzebowałyśmy ok. 30 tys. złotych i całość pochodziła z własnych oszczędności – Kasia wniosła do firmy pomysł, a ja kapitał 🙂

Jakieś trudności były na początku?

BP: Nie było łatwe samo stworzenie produktu, z którego zarówno my, nasi klienci, jak i ich pupile będą w 100% zadowoleni. Przychodziły momenty zwątpienia, czy to ma sens, ale zainwestowany już czas, pieniądze oraz chęć stworzenia czegoś, co może w bardzo praktyczny sposób wpłynąć na komfort wielu właścicieli małych zwierzaków nie pozwalały nam odpuścić tematu. Na początku pojawił się też problem – kto będzie szył nasze nosidełka, ponieważ nasze umiejętności wystarczyły zaledwie na stworzenie prototypu. Całe szczęście udało nam się znaleźć zawodową krawcową, która również sporo ciekawych poprawek wniosła do naszego produktu na początku naszej współpracy.

W jaki sposób docieracie do klientów? Reklama na branżowych serwisach, targi, Facebook?

KK: Do klientów docieramy głównie poprzez internet, szczególnie mamy tu na uwadze media społecznościowe, takie jak facebook czy instagram, które w dzisiejszych czasach mają chyba największy wpływ na kreowanie wizerunku marki. Kilka razy w roku pojawiamy się też na różnych imprezach i targach branżowych, w celu nawiązania nowych kontaktów biznesowych, a także spotkania „face-to-face” z naszymi klientami.

Co jest najlepszym kanałem sprzedaży?

BP: Głównych kanałem sprzedaży jest internet, sprzedajemy przede wszystkim poprzez nasz sklep www.TorbaDlaPsa.pl , ale także jesteśmy obecni na innych platformach sprzedażowych – w Polsce to oczywiście Allegro, a za granicą eBay oraz Etsy.

Współpracujecie z dystrybutorami czy wszystko sprzedajecie online i bezpośrednio?

BP: Sprzedajemy głównie detalicznie, ale intensywnie działamy w tym kierunku, aby być obecnym w jak największej ilości sklepów zarówno tych internetowych, jak i stacjonarnych. Aktualnie nasze nosidełka LileTink są dostępne w kilkunastu internetowych i stacjonarnych sklepach zoologicznych w Polsce, a jest szansa, że w najbliższym czasie ta liczba znacznie wzrośnie, ponieważ negocjujemy warunki dystrybucji z kolejnymi sklepami w Polsce, a także Hiszpanii i we Włoszech.

Od kiedy biznes jest rentowny? Ile sztuk nosidełka do tej pory Panie sprzedałyście?

BP: Biznes stał się rentowny po około roku działalności, a co do ilości sprzedanych sztuk, to wszystko wskazuje na to, że jeszcze w tym roku przekroczymy pierwszy tysiąc sprzedanych nosidełek, co uważamy za całkiem niezły wynik, zwłaszcza, że jak wcześniej wspomniałam sprzedajemy głównie detalicznie, a na rynku działamy dopiero 2 lata.

Jaki odsetek stanowi sprzedaż poza Polskę? Do jakich krajów zostało wysłane nosidełko?

KK: Sprzedaż zagraniczna stanowi ok.10-15% całej sprzedaży. Najwięcej wysyłamy do Wielkiej Brytanii, Niemiec, Austrii, Hiszpanii, ale także do USA, a kilka sztuk poleciało nawet do Australii… żartujemy czasem, że tam to klienci kupują na kangury 🙂

Proszę powiedzieć jak zorganizowana jest produkcja? Gdzie się odbywa, z jakich etapów składa? Ile osób zatrudniacie?

BP: Aktualnie współpracujemy z trzema małymi zakładami krawieckimi w Bielsku-Białej i Żywcu, które szyją dla nas w zależności od zapotrzebowania na dany moment. Jest to dla nas dobry układ, ponieważ nie musimy zatrudniać na stałe krawcowych, a byłoby to ciężkie do ogarnięcia, ponieważ w sezonie wiosenno-letnim zamówień jest na tyle dużo, że potrzebowałybyśmy zatrudnić ich z pięć, za to poza sezonem wystarczyłyby dwie.

W firmę mocno angażuje się również mój mąż Darek, który ogrania większość kwestii związanych z marketingiem i funkcjonowaniem sklepu internetowego.

Można powiedzieć, że przygoda z biznesem Paniom się udała, ale co zadecydowało? Jakie elementy zagrały?

BP: Okres 2 lat jest zdecydowanie za krótki, żeby oceniać, czy biznes się udał… Nasza firma na pewno dynamicznie się rozwija, a wpływ na to ma przede wszystkim dopracowany produkt, który trafia w potrzebę klientów. Bez dużych nakładów na promocję nosidełka LileTink sprzedają się coraz lepiej. Najlepszy marketing robią nam nasi klienci, którzy polecają nasz produkt innym osobom głównie „drogą pantoflową dzisiejszych czasów”, czyli poprzez media społecznościowe, takie jak facebook czy instagram.

Proszę o kilka rad dla tych, którzy dopiero myślą o własnym biznesie.

KK: Ciężko nam dawać jakieś rady, ponieważ same cały czas uczymy się „własnego biznesu”. Na pewno zanim podejmie się decyzję o założeniu własnej firmy, trzeba dobrze to zaplanować i zbadać rynek, a później to już „tylko”, albo raczej „aż” potrzebna jest pasja, ciężka praca i wytrwałe dążenie do założonych celów.

Przeczytaj także na MamBiznes.pl

Grzegorz Marynowicz

Administratorem Twoich danych jest Bonnier Business (Polska) sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. Twoje dane będą przetwarzane w celu zamieszczenia komentarza oraz wymiany zdań, co stanowi prawnie uzasadniony interes Administratora polegający na umożliwieniu użytkownikom wymiany opinii naszym użytkownikom (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. f RODO). Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne w celu zamieszczenia komentarza. Dalsze informacje nt. przetwarzania danych oraz przysługujących Ci praw znajdziesz w Polityce Prywatności.
Ania_Wawa 24 paź 2018 (11:20)

Używam tego nosidełka już pół roku i jestem bardzo zadowolona. Zajmuje mało miejsca i można ją wyciągać tylko w razie potrzeby, na przykład jak muszę zrobić szybkie zakupy - mam wtedy obie ręce wolne , a psa w torbie :)
Gratuluje ciekawego pomysłu na biznes!