O początkach na rynku nieruchomości, pracach nad aplikacją oraz sprzedaży zniżek w modelu abonamentowym rozmawiamy z założycielką aplikacji Laviro.
Natalia Kieszek: Swoją karierę zawodową zaczynała Pani od nieruchomości. Czym dokładnie Pani się zajmowała?
Aneta Dowsey-Juszkiewicz: Moja kariera była związana z nieruchomościami komercyjnymi, byłam odpowiedzialna za powierzchnie biurowe. Byłam property managerem w firmie Golub, choć jeszcze wcześniej byłam związaną ze spółką Regus. To były początki, kiedy zachodnie firmy wchodziły na nasz rynek. Następnie zarządzałam Wiśniowy Business Park, który znajduje się niedaleko Okęcia.
Jednak w którymś momencie praca w korporacji mnie wypaliła. Po kilku latach podjęłam decyzję o rezygnacji z pracy w korporacji i zajęłam się swoimi prywatnymi rzeczami. Po jakimś czasie pojawiła się okazja wyjazdu do Emiratów Arabskich. Z całą rodziną podjęliśmy decyzję o wyprowadzce. W Dubaju spędziliśmy około 5 lat.
Dlaczego akurat Dubaj?
Mój mąż dostał pracę w tym regionie, ponadto ten rynek bardzo nas interesował. Jednak od początku wiedziałam, że to jest jedynie przystanek. Nie planowaliśmy wyjechać „na zawsze”, chcieliśmy jedynie spróbować. W Dubaju zdecydowałam się założyć swój sklep odzieżowy online.
Ubrania sprowadzałam między innymi ze Stanów Zjednoczonych oraz Wielkiej Brytanii. Pomimo powolnego rozwoju, sklep nie prosperował tak jak tego oczekiwałam. Tamtejszy rynek jest bardzo specyficzny i trudny. Po jakimś czasie sklep zamknęłam. W grudniu 2018 roku zdecydowaliśmy się na powrót do Polski.
Czy po powrocie do Warszawy pojawił się pomysł na aplikację Laviro?
Po powrocie do Warszawy, najważniejsza była edukacja moich dzieci. W Dubaju uczęszczały one do anglojęzycznych szkół, przez co nie mówiły dobrze po polsku. Dlatego to był mój priorytet. Choć pomysł na Laviro poniekąd pojawił się w Dubaju, to wtedy były to jedynie zalążki w mojej głowie.
W Warszawie chodziliśmy przeważnie do tych samych restauracji. Zupełnie jakbym nie znała miasta, w którym żyłam. Ponadto w tygodniu bardzo często knajpy były po prostu puste. Dlatego zaczęłam zastanawiać się jak połączyć klienta z przedsiębiorcą. I tak powoli narodziła się aplikacja Laviro.
Warto przeczytać: Aplikacja Laviro łączy warszawskich przedsiębiorców z klientami. To pomysł powracającej z emigracji Polki
Który to był rok?
Od pomysłu do rozpoczęcia realizacji nie potrzebowałam dużo czasu. Zrobiłam przetarg na firmę, której zadaniem było rozpisanie tego pomysłu na czynniki pierwsze, głównie od strony technicznej. Spotkania z wybraną już firmą trwały kolejne miesiące, to był intensywny proces. Stworzyliśmy ponad 100-stronicowy dokument, który miał być podpowiedzią dla deweloperów czego oczekuję od aplikacji.
Prace nad aplikacją rozpoczęły się pod koniec 2019 roku, a przecież w marcu 2020 roku wybuchła pandemia…
Czy nie chciała Pani wtedy zrezygnować ze swojego pomysłu?
Byłam wtedy przerażona tą sytuacją. Pierwsze pieniądze już zostały zainwestowane w prace nad aplikacją, a nie było wiadomo co będzie dalej między innymi z branżą gastronomiczną. Mieliśmy ustalony harmonogram prac i wszystko, w tamtym okresie, nie miało racji bytu. Prace stanęły, musieliśmy poczekać jak sytuacja będzie się dalej rozwijać. Oczywiście miałam momenty, w których zastanawiałam się czy robić, czy nie robić. Jednak stwierdziłam, że już tyle pieniędzy zainwestowałam w Laviro, dlatego zdecydowałam się kontynuować prace.
Tak naprawdę z Laviro udało się wejść na rynek we wrześniu 2022 roku. Jednak to był dopiero początek, gdzie popełniliśmy masę błędów. Dopóki nie było gotowej aplikacji, to działałam w tym sama. Po premierze zatrudniłam handlowców, których zadaniem było pozyskiwanie partnerów.
Jaki jest model biznesowy Laviro?
Aplikacja utrzymuje się z abonamentów. Robiąc badanie rynku wiedziałam, że nie ma takiej usługi w modelu subskrypcyjnym. Uważam, że przedsiębiorca nie może ponosić cały czas kosztów, dlatego podpisujemy umowy z partnerami i Laviro nie pobiera od nich żadnych prowizji czy opłat. To po naszej stronie leży reklama naszych usługodawców, na nasz koszt robimy sesje zdjęciowe czy filmy reklamowe. Wszystkich traktujemy tak samo, a w zamian oczekujemy po prostu dobrych rabatów dla naszych użytkowników.
Na początku działalności podpisywaliśmy umowy na 10% rabaty. Teraz już takich nie przyjmujemy. Akceptujemy umowy od 15% w górę. To jest nasze minimum, jednak wszystko zależy od warunków umowy.
W aplikacji dostępne są jedynie lokale gastronomiczne i usługi beauty?
Moim największym błędem na początku, który kosztował mnie wiele energii, zaangażowania handlowców i pieniędzy przede wszystkim to oferowanie dostępu do wszystkich możliwych usług. Nie mówimy tutaj tylko o lokalach gastronomicznych i branży beauty, ale w ofercie mieliśmy również nauczycieli języków obcych, szkoły muzyczne, powierzchnie biurowe do wynajęcia. Przez to nie wiedzieliśmy na czym skupić się marketingowo, dlatego rynek zweryfikował mój początkowy pomysł na Laviro.
Oferta dla potencjalnego użytkownika nie była po prostu atrakcyjna. Z czasem zobaczyliśmy czego tak naprawdę odbiorcy potrzebują, dlatego postawiłam na gastronomię oraz beauty, w tym medycynę estetyczną. Zauważyliśmy duże zapotrzebowanie na usługi cykliczne, stąd taka decyzja.
Czy usługi obejmują jedynie Warszawę w tym momencie, czy planowane jest rozszerzenie aplikacji?
Już salony beauty odzywają się do nas z innych miast, jednak na ten moment jeszcze nie poszerzamy naszej oferty. Planujemy wejście na kolejne rynki, ale najpierw chcę sfinalizować oferty w Warszawie, aby iść dalej z biznesem. Oczywiście nadal będziemy rozwijać nasze usługi w stolicy. Wchodząc na nowe rynki nie chcę popełnić kolejnych błędów. Cały czas wprowadzamy nowe funkcjonalności do aplikacji, a to oznacza ciągłą inwestycję. Jednak wciąż nie podjęłam decyzji jakie to będą kolejne miasta, musimy zrobić badanie rynku.
Jak sprawdza się sprzedaż „zniżek” w modelu subskrypcyjnym?
Koszt miesięcznego abonamentu to 22 zł. Na samym początku działania aplikacji, model abonamentowy nie do końca się sprawdzał i wynikało to z problemu, o którym już wspominałam, czyli zbyt dużej liczby usług. Mieliśmy też wyższe ceny i to zweryfikował rynek. Musieliśmy posłuchać naszych klientów i ich potrzeb. Trudno było przekonać polskiego użytkownika, aby zapłacił za możliwość korzystania z rabatów.
Uważam, że nie potrafimy dbać o swoje finanse. Robiliśmy nawet w tym temacie badania, które pokazało, że Polacy nie potrafią oszczędzać. W skali miesiąca, dzięki naszej aplikacji, można zaoszczędzić nawet do kilkuset złotych wychodząc do restauracji czy korzystając z usług beauty. Jednak nie ukrywam, że mieliśmy bardzo słaby start jeśli chodzi o abonamenty.
Nawet rozmawiałam ze znajomą, która stwierdziła, że aplikacja Laviro na rynku amerykańskim czy w innych krajach europejskich od razu odniosłaby sukces. Jednak tam ludzie mają inne podejście do oszczędzania. W Polsce musiałam przekonać społeczeństwo, że warto korzystać ze zniżek w modelu abonamentowym. Nasza aplikacja jest skierowana do osób, które wychodzą na miasto i korzystają z cyklicznych usług jak masaże, manicure czy zabiegi na ciało, i daje realne oszczędności. Cena naszego abonamentu została ustalona na poziomie, aby nie była odczuwalna w budżecie domowym.
Czy Laviro ma jakąś bezpośrednią konkurencję na rynku?
Są podobne aplikacje, które są przeznaczone między innymi tylko dla gastronomii. Są też aplikacje z eventami. Jednak nie ma takiej, która funkcjonowałaby w modelu biznesowym jak Laviro. My się skupiamy zarówno na gastronomii jak i beauty, ponieważ jest tutaj ogromna konkurencja na rynku. Każdy z nich walczy o klienta. Chcę podkreślić, że my jako Laviro testujemy większość usług, które oferujemy w aplikacji. Dzięki temu można odkryć dotychczas nieznane miejsca.
Gdy startowała Pani z Laviro, czy potrzebne było zewnętrzne finansowanie czy może aplikacja została sfinansowana ze środków własnych?
Od początku finansuję aplikację ze środków własnych. Nie zdecydowałam się na zewnętrzne finansowanie, co było dla mnie bardzo dużym ryzykiem. Teraz prowadzimy rozmowy z inwestorem, jednak na razie nie mogę zdradzać szczegółów. Liczę, że uda mi się zachować niezależność przy ewentualnej inwestycji.
Jakie są kamienie milowe dla Laviro na 2024 rok?
Cały czas inwestujemy w aplikację i zastanawiamy się co w niej usprawnić. Laviro integruje społeczność i na tym się skupiamy w naszych działaniach. Odpowiadamy na potrzeby naszych użytkowników. Mamy założony minimalny próg liczby użytkowników, który chcielibyśmy osiągnąć i liczymy na jego przekroczenie w tym roku. Co tydzień podpisujemy umowy z nowymi lokalami i mocno chcemy rozwinąć aplikację w kierunku medycyny estetycznej. Chcę pozyskać kilka klinik, które są ekspertami w tej dziedzinie.
Źródło grafik: Laviro
Komentarze
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy :)