Ranking kont firmowych Ranking kont osobistych

Internet jak tlen

Nigdy nie napisał swojego CV. Ma 30 lat, a od dziewięciu lat kieruje wraz z kolegami jednym z największych portali w Polsce – o2.pl. Sam wymyślił nazwy: pudelek.pl, wrzuta.pl czy smog.pl. Z Michałem Brańskim o internetowym sposobie na biznes rozmawia Artur Brzyski.

K: Na avatarze w swoim blogu ma Pan księcia Karola. Czeka pan na przejęcie tronu w polskim Internecie?

Michał Brański: Nie, nie. To jest taki żart, takie przeciwieństwo mnie. Książę Karol jest dla mnie przykładem szczęśliwego głupka. To jest wyrażenie mojego marzenia, żeby zamiast zarzynania się przez lata ciężkiej pracy, urodzić się w takiej rodzinie królewskiej. To musi być świetne życie, nic nie umieć, nic nie potrafić, mieć wszystko pod ręką i spędzać całe dnie na polowaniach.

K: W 1999 r. założył Pan z dwójką kolegów o2. Skąd pomysł na taki biznes?

MB: W Internet głębiej weszliśmy w roku 96. Efektem tego było to, że trzy lata później wystartowaliśmy z systemem kont pocztowych. O takiej drodze zdecydowała atmosfera. Chyba wszyscy na uczelniach byli zarażeni Internetem. Było kilka elementarnych pomysłów, o których wiadomo było, że wypalą: konta internetowe, komunikator, fora itd. Jeżeli trafiło się w którykolwiek z nich, miało się środki i umiejętności, żeby to zrobić, to musiało się odnieść sukces. My mieliśmy te talenty w rękach i trafiliśmy w odpowiedni moment.

K: A środki?

MB: Wcześniej pracowaliśmy i każdy z nas włożył w projekt równowartość dwóch mieszkań. Szczęśliwie pieniędzy było tyle, że starczyło dokładnie do momentu, gdy pojawiły się przychody równoważące koszty. To nie było wykalkulowane, nie było żadnego biznesplanu. To była raczej przedsiębiorczość spontaniczna. Równie dobrze mogło się przydarzyć tak, że rozminęlibyśmy się o pół roku i trzeba by było sprzedać kawałek firmy. Ale cała energia szła w to, żeby koszty firmy były na tyle niskie, by przetrwać ten ciężki okres. Zrobiliśmy wszystko sami. Każdy z nas potrafił programować na różnych poziomach, w różnych językach i bez tego nie moglibyśmy ruszyć z samym świetnym pomysłem.

K: Skończyliście SGH. Jaki wpływ miało wykształcenie na Pana sukces?

MB: Gdyby popatrzeć na wykształcenie jak na produkt, to był to dobry produkt. Składały się na to nie tylko rzeczy twarde, takie jak budynek i profesor, ale i otoczenie. Skończyłem zarządzanie i nigdy nie powiedziałbym, że uczelnia nic mi nie dała. Dała mi wiedzę z przedsiębiorczości, która pozwoliła nie popełnić podstawowych błędów. Dała też rozeznanie w tym, jakie są korzyści i złe strony szukania inwestora. W moim przypadku dużo dało też czytanie zagranicznych gazet. To się ładnie splatało. Uczelnia pozwalała mi rozumieć gazety, a gazety pozwalały mi rozumieć to, co jest na uczelni.

K: Był taki moment, że wszystko mogło się potoczyć inaczej? Kim byłby Pan, gdyby nie był tym, kim jest?

MB: Zdecydowanie tak. Po pierwszym roku, jak każdemu, który był na zarządzaniu, wydawało mi się, że będę pracował w konsultingu. Chciałem się stykać z wieloma tematami i myślałem, że najlepiej się w tym odnajdę. Tylko ta atmosfera była tak podgrzana, że poszedłem w Internet i własny biznes. Wiedziałem, że mam zabezpieczenie w postaci wykształcenia i jak nam się nie uda, to pójdę do dobrej pracy i sobie poradzę. Bardzo szybko jednak przekonałem się, że przedsiębiorczość jest tym, co chcę robić, bo nie mam bossa nad sobą. A największą satysfakcją jest to, że mam zespół ludzi, którymi mogę pokierować. Jeżeli już polubisz podejmowanie decyzji, to przepadłeś, myślisz tylko o przedsiębiorczości.

K: Jakie wymieniłby Pan najważniejsze cechy przedsiębiorcy?

MB: Ciągłe douczanie się, w co się wlicza śledzenie prasy branżowej i ekonomicznej. Eksperci od wielu zagadnień są na Zachodzie, bo tam wcześniej się nimi zajęli. My często jesteśmy powtórzeniem czegoś, co już przećwiczono za granicą.

Na pewno też determinacja, zawziętość i chęć rywalizowania. Mówi się, że źle jest stawiać sobie cele typu: chcę pokonać tę firmę. Niby powinno się koncentrować tylko na własnych produktach. Ale dobrze mieć punkt odniesienia.

No i pilnowanie kosztów. To zdecydowało o naszym sukcesie. Gdy spojrzeć na polskie sukcesy internetowe, to przeważnie osiągały je podmioty, które szybko sprzedały się dużym grupom medialnym. Reszta musiała kierować się zasadą 20/80. Koncentrowaliśmy się na tych 20%, które robi 80% sukcesu. Ci, którzy mieli starszych i bogatszych braci mogli sobie pozwolić na robienie tych 80% mniej ważnych zadań.

K: Jaki był najtrudniejszy moment w Pana karierze?

MB: Szczęśliwie nie miałem takiego. Naprawdę nie potrafię wskazać czegoś takiego. Poszczęściło się nam z tym, że rynek polski nie odczuł pęknięcia bańki internetowej.

K: A najlepszy?

MB: Najlepszy moment jest teraz. Wszystko inne zdarzyło się po to, żebym mógł robić te projekty, które jeszcze nie są nawet upublicznione. Ostatnio też staramy się inwestować w innych przedsiębiorców, co daje mi dużą satysfakcję. To jest jakiś wyższy poziom przedsiębiorczości, który mnie bardzo kręci. To odnawia pasję.

K: Dwa lata temu udziały każdego z was wyceniano na 20 mln zł. Jak to wygląda teraz?

MB: Ta historyczna wycena nie była prawdziwa już wtedy. No a teraz trzeba by to pomnożyć przez 10.

K: Na co najchętniej wydaje Pan pieniądze?

MB: Na jedzenie, na squasha i na tygodniowe urlopy co jakiś czas. Nie mam żadnych kosztownych pasji. Nie jeżdżę porsche. Siedzę w domu, bawię dziecko i mam ultranormalnych znajomych. Nie żyję życiem playboya. Na nic też nie oszczędzam. Wszystkie wysiłki w mojej przedsiębiorczości zmierzają do tego, żeby wyjść z Internetu. To są różne pomysły związane np. z energią odnawialną, jak i tradycyjnym przemysłem oraz działalnością w branżach tradycyjnych. Jeśli pracuję i pomnażam wartość firmy, to głównie z myślą o tym, że być może za 10 lat będą tak fajne technologie, że będziemy chcieli w tym uczestniczyć, a bez własnych środków byśmy nie mogli.

Rozmawiał Artur Brzyski

Michał Brański – współzałożyciel (razem z Krzysztofem Sierotą) i członek zarządu o2.pl Sp. z o.o., podlegają mu redakcje oraz serwisy społecznościowe portalu o2.pl. Laureat Webstara „Człowiek Roku Polskiego Internetu” (2006) – nagrody przyznanej współzałożycielom o2.pl w konkursie organizowanym przez Webfestiwal, oraz nagrody Przedsiębiorca Roku (2004) w konkursie Ernst & Young przyznanej w kategorii Nowy Biznes.
Gra namiętnie i z powodzeniem w squasha. Interesuje się literaturą XX wieku i najnowszą, teorią mediów, socjologią.

Przeczytaj także: o2.pl – jedyne takie trio w polskim Internecie

Administratorem Twoich danych jest Bonnier Business (Polska) sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. Twoje dane będą przetwarzane w celu zamieszczenia komentarza oraz wymiany zdań, co stanowi prawnie uzasadniony interes Administratora polegający na umożliwieniu użytkownikom wymiany opinii naszym użytkownikom (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. f RODO). Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne w celu zamieszczenia komentarza. Dalsze informacje nt. przetwarzania danych oraz przysługujących Ci praw znajdziesz w Polityce Prywatności.