Ranking kont firmowych Ranking kont osobistych

„Przyszedł moment, w którym urealniły się wyceny i oczekiwania” – Michał Kramarz, Head of Google for Startups CEE

Google for Startups

Michał Kramarz pracuje w Google od wielu lat, a ze startupami współpracuje od dekady. Dla MamBiznes mówi o potencjale polskich startupów, wsparciu dla ukraińskich firm oraz najbliższych wyzwaniach na rynku.

Natalia Kieszek: Google rozwija swój program dla startupów już od kilkunastu lat. Jak oceniasz rozwój ekosystemu startupów?

Michał Kramarz: Ze startupami współpracuje już od 10 lat, w ramach Google for Startups od 2019 roku. Na przestrzeni lat widać zdecydowane zmiany w rozwoju całego ekosystemu i tutaj warto podkreślić to jak duże finansowanie pojawiło się ostatnich latach (szczególnie 2019-2021) dla startupów. Choć kolejne lata tj. 2022-2023 okazały się trudniejsze, to nadal jest to nieporównywalna skala.

Widzimy wysoką jakość produktu jaką oferują nasze startupy, tym się wyróżniają na rynku. Są to najczęściej rozwiązania technologiczne, a software as a service to jeden z głównych kierunków. Bardzo mocno rozwija się również healthcare, dlatego nie bez powodu jako Google for Startups prowadzimy już kolejny program akceleracyjny dla tej branży.

Oczywiście dalej wyzwaniem jest kwestia finansowania, jednak polskie startupy na początku swojej drogi często finansują się z własnych środków. Bootstrapping jest ogromną większością, dlatego jeśli produkt jest dobrze opracowany to ma szansę przetrwać również trudne czasy.

Zatrzymując się na regionie CEE, czy nasze startupy mogą konkurować już z zachodnimi biznesami?

Mówiąc o zagranicznej konkurencji, myślimy o Europie Zachodniej, USA, ale również Izraelu. I to właśnie Izrael ma najlepszą i szybką możliwość zbudowania relacji w Stanach Zjednoczonych. Oczywiście polski ekosystem również ma taką możliwość, jednak nie jest to tak naturalny proces. Nasza rodzime startupy nadal mają problem ze sprzedażą swoich produktów. O ile technologie są bardzo dobre, to gorzej radzimy sobie z pozycjonowaniem na rynkach zachodnich. Choć historie firm takich jak Eleven Labs, Docplanner czy Booksy pomagają, to nadal nie dzieją się one na masową skalę, szczególnie w kategorii B2C.

Z realnej perspektywy, czy Polska może liczyć, że z biegiem lat pojawi na naszym rynku więcej jednorożców?

Muszę przyznać, że nie lubię stwierdzenia „jednorożec”. Uważam, że siłą rynku nie są tylko unicorny, ale jest również duża grupa scale-upów (przyp. red. firma, która osiągnęła wzrost o co najmniej 20% w zakresie obrotów i/lub zatrudnienia rok do roku przez okres trzech lat). Środek rynku jest bardzo potrzebny, aby osoby pracujące w średnich firmach mogły później zakładać własne biznesy. Jest to „pączkowanie” ekosystemu.

Sytuacja, która nam powinna pomóc w tym zakresie, to między innymi większa świadomość założycieli, aby dzielić się swoim rozwiązaniem z pracownikami w postaci ESOPów (przyp. red. program umożliwiający włączenie pracowników do grona współzałożycieli firmy). Dlatego nie upieram się przy „jednorożcach”, warto patrzeć szerzej na rynek. To średnie firmy mogą zwiększać naszą skalę.

Warto przeczytać: „Jednorożce są potrzebne na rynku, ponieważ otwierają one wyobraźnię” – Arkadiusz Hajduk, założyciel StartupCEO

Ostatnie dane firmy Vestbee wskazują, że światowy rynek venture capital boryka się z problemem finansowania. W Polsce sytuacja może się odmienić w drugiej połowie roku, jednak jak to wygląda globalnie?

Żyjemy w ciekawych czasach, dlatego trudno przewidywać co się wydarzy w ciągu najbliższego roku. Przewidywaniom tym bardziej nie sprzyjają konflikty zbrojne, które toczą się na świecie. Myślę jednak, że jeśli są na rynku dobre spółki, które mają rozsądnych founderów to znajdą finansowanie swoich rozwiązań. Z moich rozmów z inwestorami wynika, że brakuje na rynku dobrych spółek na dużą skalę. Dobra spółka nie oferuje tylko dobrego produktu. Musi mieć zgrany zespół, chęć wychodzenia na inne rynki, ale również plan. Oczywiście dokument lub prezentacja Excel czy PowerPoint wszystko przyjmą, jednak pytanie jak faktycznie uda się zrealizować ten plan. Sam obserwuję sytuację, kiedy niektóre startupy często uczestniczą w inicjatywach typu Demo Day, lecz później nie słyszymy o ich finalnym produkcie. A z drugiej strony są firmy, które działają w ciszy i osiągają wiele.

Ukraińskie startupy to świetny przykład tego jak w trudnych czasach budować świadomość swojego biznesu. Wielu założycieli firm z Ukrainy, pomimo dosłownie bomb nad głowami, pozostało w kraju, aby rozwijać swoje produkty. Chętnie pokazują co robią i zwiększają tym samym świadomość swoich produktów.

W takim razie jakiej faktycznie pomocy potrzebują ukraińskie startupy?

Pierwszy fundusz dla ukraińskich startupów uruchomiliśmy dosłownie miesiąc po eskalacji wojny w Ukrainie. Google for Startups przeznaczył w ramach funduszu 5 mln dolarów w formie wsparcia finansowego dla startupów. Dostaliśmy wtedy 1700 zgłoszeń. W ramach pierwszego funduszu wsparcie otrzymało 58 spółek, każda z nich mogła otrzymać do 100 tys. dolarów, w zależności od potrzeb. Oprócz tego zapewniliśmy wsparcie w formie mentoringu, warsztatów, produktów i technologii Google. Daliśmy im szansę wzięcia udziału w takich wydarzeniach jak Infoshare czy Slush.

Po dwóch latach wracamy z kolejnym funduszem, tym razem mamy już 10 mln dolarów na wsparcie. Otrzyma je 100 ukraińskich spółek, a zgłoszenia zaczęliśmy przyjmować na początku maja br. Mamy już ponad 400 zgłoszeń i mamy nadzieję, że pierwsza grupa wybranych spółek otrzyma finansowanie już w połowie czerwca. W cyklu kwartalnym będziemy ogłaszać kolejne firmy, które będą mogły liczyć na wsparcie.

Jak wyglądała sytuacja na początku, czy ukraińskie startupy faktycznie przenosiły swoją działalność do innych państw?

Tak, Campus Google for Startups w Warszawie otworzyliśmy również dla ukraińskich founderów. Choć w rzeczywistości głównie był on dla założycielek, ponieważ mężczyźni nie mogli wtedy opuszczać kraju. Na dzisiaj mamy 32 spółki, które pracują z Campusu, a 2/3 z nich to właśnie ukraińskie startupy. Widzimy też, że nie tylko założyciele, ale również pracownicy przenosili się do Warszawy, część z nich również dalej na zachód Europy. Jakaś część znalazła swoje miejsce w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. A jednak i tak spora część z nich pracuje zdalnie z Kijowa czy innych części Ukrainy. Rozproszenie jest bardzo duże, ale w końcu żyjemy w świecie hybrydowym.

Campus Google for Startups

Źródło grafiki: Google for Startups

Czy ukraińskie startupy najbardziej stawiają na rozwiązania związane z obronnością?

Myślę, że drony to obecnie ważny temat w Ukrainie. Z różnych wypowiedzi politycznych, ale nie tylko, wynika, że Ukraina chce budować od 1 do 3 mln dronów rocznie, dlatego widać w tym duży potencjał. Pojawiają się też coraz częściej informacje, że Ukraina, pomimo swoich potrzeb, staje się również eksporterem dronów. Ważnym tematem dla nich jest też cyberbezpieczeństwo, ponieważ takich ataków w Ukrainie, jak i w Polsce jest coraz więcej.

W jakich głównie aspektach Google for Startups udziela wsparcia polskim rozwiązaniom?

Tak naprawdę działamy na kilku polach. Po pierwsze, mamy fizyczną przestrzeń w Warszawie, czyli Campus, gdzie startupy mogą się spotykać w ramach naszych wydarzeń. W zeszłym roku zorganizowaliśmy 200 eventów, w których uczestniczyło 16 tys. osób. Dla porównania, w latach 2015-2020 nasz Campus odwiedziło 100 tys. osób, dlatego widzimy jak to zainteresowanie również po pandemii cały czas rośnie.

Druga część to programy europejskie, które realizujemy nie tylko dla polskich startupów, ale z całego regionu CEE. W tym roku skupiamy się na obszarach takich jak cybersecurity, healthcare oraz edukacja. Dotychczas wsparliśmy dwie polskie spółki z zakresu cyberbezpieczeństwa oraz 4 biznesy działające jako medtech.

Jakie kryteria trzeba najczęściej spełnić, aby dostać się do takiego programu?

Jasno komunikujemy nasze kryteria. Musi to być kilkuosobowy zespół, najlepiej nie tylko sami współzałożyciele. Mówimy tutaj najczęściej o ponad 10 osobach na pokładzie, aby założyciele mogli czerpać jak najwięcej z naszego programu, a zespół pracował nad danym rozwiązaniem. Druga kwestia to działający produkt, czyli MVP oraz pierwsi klienci. Ważne, aby również była chęć ekspansji międzynarodowej. I jeszcze jedna rzecz, która nie jest wymogiem, to korzystanie z rozwiązań technicznych Google. Dzięki temu możemy ich wspierać na najwyższym poziomie.

W 2015 zostałeś szefem zespołu wspierającego ekspansję polskich startupów na rynki globalne. Co jest kluczowe przy przygotowaniu się do ekspansji zagranicznej?

Jestem zwolennikiem testowania. Oczywiście można poświęcić dużo czasu na przygotowanie się do ekspansji zagranicznej, jednak później może się okazać, że wybrany rynek okazał się dla naszego produktu nietrafiony. Na dzisiaj, biorąc pod uwagę świat digitalowy i pracę hybrydową, łatwo jest testować wiele rozwiązań, dlatego warto wcześniej sprawdzić rynki, które nas interesują.

Z perspektywy Polski to rynek niemiecki wydaje się bardzo ciekawy. Jest on rynkiem dużym i bogatym. Jednak przyzwyczajenia i oczekiwania konsumentów są zdecydowanie inne od naszych. Dlatego nie ma tutaj gwarancji powodzenia podczas ekspansji. Paradoksalnie najbliższy rynek nie musi być najlepszym rozwiązaniem.

Czy rynek amerykański jest takim „must have” dla polskich startupów?

Jest to bardzo ciekawy i konkurencyjny rynek. Spora część założycieli, która postawiła na ekspansję do Stanów, decydowała się jednocześnie na przeprowadzkę, aby poznać bliżej ten rynek. Wybierając ten kierunek musimy pamiętać, że nie jest on tylko anglojęzyczny. Jak pokazują statystyki, coraz więcej osób jest również hiszpańskojęzycznych, głównie na południu kraju. Dlatego warto również rozważać Amerykę Południową, myśląc o ekspansji bo z językiem hiszpańskim możemy zaistnieć zarówno w Ameryce Południowej jak i w USA.

Jakie wyzwania stoją obecnie przed startupami?

Szansą i wyzwaniem jest sztuczna inteligencja. Bardzo dużo dzieje się w tym obszarze. AI z jednej strony usprawnia pracę i pomaga zrobić wiele rzeczy w krótszym czasie i mniejszym nakładem pracy. Z drugiej strony jest wyzwaniem, ponieważ konkurencja na tym rynku jest duża i ktoś może wyprzedzić nasze działania.

Oprócz finansowania, które również stanowi wyzwanie dla startupów, mamy do czynienia z niepewnością geopolityczną. Inwestorzy dużo ostrożniej patrzą na ewentualne zaangażowanie kapitałowe. Choć sam uważam, że to jest idealny moment na inwestowanie w startupy, ponieważ przyszedł moment, w którym urealniły się wyceny i oczekiwania.

Warto przeczytać: Mogą zastąpić twardy plastik biotworzywami. Polski startup SeaSoil wygrał Infoshare Startup Contest i przygotowuje się do pierwszej produkcji


Wywiad został przeprowadzony podczas konferencji Infoshare 2024. Największa technologiczna konferencja w CEE odbyła się w maju w Gdańsku. Niemal 6 tysięcy uczestników, ponad 300 startupów, korporacje oraz ponad 200 ekspertów z całego świata, którzy podzielili się wiedzą na 8 scenach Infoshare.

Administratorem Twoich danych jest Bonnier Business (Polska) sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. Twoje dane będą przetwarzane w celu zamieszczenia komentarza oraz wymiany zdań, co stanowi prawnie uzasadniony interes Administratora polegający na umożliwieniu użytkownikom wymiany opinii naszym użytkownikom (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. f RODO). Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne w celu zamieszczenia komentarza. Dalsze informacje nt. przetwarzania danych oraz przysługujących Ci praw znajdziesz w Polityce Prywatności.