Natalia Kieszek: Gdy rozmawiam ze startupami, które zostały założone w 2020 roku, pytam jak wspominają pierwsze miesiące działalności.
Paweł Osterreicher: Decyzja o założeniu ReSpo.Vision tak naprawdę była poprzedzona miesiącami analiz i przygotowań. Dlatego powstanie spółki w 2020 roku dość przypadkowo zbiegło się w czasie z pandemią. Równie „niefortunnie” z końcem 2019 roku roku złożyłem rezygnację z pełnienia roli członka zarządu w poprzedniej spółce, czyli deepsense.ai. Nie miałem już wtedy powrotu, dlatego śmiałem się wtedy, że musiało nam się udać z ReSpo.Vision.
Choć z perspektywy startupu początek był trudny, to uważam, że jeżeli firmy przetrwały ten trudny okres to już później znacznie prościej funkcjonowało im się na rynku. Pamiętajmy, że na koniec 2020 i przez cały 2021 rok finansowanie dla młodych firm napływało z każdej strony. Cięższy czas pandemii wykorzystaliśmy natomiast na dołączenie do akceleratora. Pozwoliło to nam zdobyć kontakty i nawiązać relacje, a jednocześnie mogliśmy budować naszą technologię.
W Polsce rynek sporttechów jest raczej ubogi. Skoro od początku współpracujecie z międzynarodowymi graczami, to nie chcieliście założyć działalności zagranicą?
Faktycznie rynek sporttechów w Polsce nie ma licznej reprezentacji, choć myślę, że to samo można powiedzieć ogólnie o naszym rynku startupów. Wystarczy spojrzeć na takie wskaźniki jak finansowanie per capita. Natomiast my mieliśmy to szczęście, że nasza działalność nie wpadła w pułapkę lokalności, ponieważ od razu zaczęliśmy podpisywać umowy na skalę globalną.
Od początku myśleliśmy globalnie o naszej technologii. Naszym pierwszym klientem był francuski klub piłkarski Paris Saint-Germain, a drugi był Liverpool i to rozpoczęło lawinę kolejnych kontraktów. Pomimo to podjęliśmy dobrą decyzję wybierając prowadzenie działalności w Polsce. Miało na to wpływ kilka czynników. Prowadzenie takiego biznesu w Stanach Zjednoczonych nie miało większego sensu, ponieważ rynek piłki nożnej jest tam zbyt mały. Konieczne byłoby dopasowanie naszej technologii do wiodących sportów amerykańskich, jednak my największy potencjał biznesowy widzieliśmy w piłce nożnej.
W Europie inne jurysdykcje nie wydawały się dla nas atrakcyjne. Jako deep tech chcieliśmy spożytkować pierwsze finansowanie na rozwój technologii i zatrudnienie w Polsce. Choć może pojawiały się głosy, że jako zagraniczna firma mielibyśmy wyższą wycenę, to już dzisiaj jesteśmy międzynarodowym startupem i postrzeganie prowadzenia firmy w Polsce z perspektywy inwestorów i partnerów zmieniło się na lepsze.
Dlaczego zdecydowaliście się rozpocząć właśnie od piłki nożnej, a nie np. koszykówki czy siatkówki?
Zacznijmy od tego, że najpierw opracowaliśmy naszą technologię. Pomysł zrodził się z mojego rozeznania w branży computer vision i poprzedniej roli w deepsense.ai, gdzie wdrażałem tego typu rozwiązania u gigantów przemysłowych jak Volkswagen czy Michelin. Z założycielami ReSpo.Vision obserwowaliśmy jak szybko te technologie się rozwijają – dosłownie co kwartał pojawiały się nowe możliwości czy projekty.
Sport pojawił się w naszych głowach jako jedna z potencjalnych branż, która nie jest jeszcze tak zautomatyzowana. Jest to ogromny rynek i mieliśmy świadomość, że lada chwila będzie on wypełniony nowymi technologiami. A piłka nożna pod kątem wartości jest największym rynkiem sportowym, dlatego też postawiliśmy na nią.
Co Was najbardziej zaskoczyło w pracy ze światem sportu – mentalność, tempo decyzji, otwartość na nowe technologie?
Widzę, że łatwiej jest nam rekrutować osoby, których pasją jest sport i oferujemy im współpracę z największymi graczami. Ponadto, jeśli zespół, z którym współpracujemy, osiąga sukces, to również czujemy się jego częścią.
Natomiast faktycznie cykl sprzedażowy jest znacznie wydłużony, ale to częste w modelu B2B. Nie należy zapominać, że działamy w branży sezonowej, co oznacza, że prowadzimy sprzedaż w konkretnych okresach. Widzimy też pewną niestabilność, ze względu na zmiany zarządzających, a w tym przypadku zmiany trenerów klubów piłkarskich. W zależności od ligi, może się on zmieniać nawet co pół roku, co nie jest standardowe w innych sektorach. Dlatego często prowadzenie rozmów wiąże się z faktem, że zespół, z którym dogadujemy szczegóły, może już nie pracować podczas finalizacji umowy.
Jak sam wspomniałeś, wśród Waszych klientów są kluby piłkarskie. Jednak rozwijacie również technologie dla mediów.
Pierwotnie tworzyliśmy technologie dla klubów i organizacji sportowych. Niedawno, dzięki intensywnemu rozwojowi naszego narzędzia, zyskaliśmy możliwość ekspansji do świata mediów. Jako ReSpo.Vision pozyskujemy dane trackingowe, czyli pozycje poszczególnych zawodników czy zawodniczek na boisku na przestrzeni całego meczu. Potrafimy pozyskiwać je zarówno w 2D jak i 3D. Dla porównania, są to o wiele bardziej szczegółowe informacje, niż te podawane w mediach jak strzały, podania, faule etc.
Dlatego naturalnym krokiem jest budowa lepszych, bardziej zaawansowanych statystyk. Od tego zaczęliśmy, a odbiorcami tych danych są właśnie organizacje sportowe. Natomiast te same informacje mogą ulepszać jakość i atrakcyjność wydarzenia sportowego dla fanów. Mogę one służyć również do triggerowania siatek reklamowych, gdzie widz dostaje dodatkowe, wartościowe informacje. I my uczestniczymy w tej rewolucji, dlatego rozpoczynamy współpracę z mediami. Mamy już pierwszych klientów w tym zakresie.
A jak to wygląda na zagranicznych rynkach, kto jest Waszą konkurencją?
Mamy bezpośrednich rywali, którzy pracują nad podobnymi narzędziami jak ReSpo.Vision. Mam tutaj na myśli pozyskiwanie danych trackingowych za pomocą jednej kamery, o których wspomniałem. Natomiast mamy też pośrednią konkurencję, która zdobywa dane dzięki korzystaniu z kilku kamer. Różnica polega na tym, że robiąc to na kilka urządzeń, musimy liczyć się ze znacznie wyższymi kosztami.
Dzięki temu, że działamy na jednej kamerze jesteśmy w stanie obsługiwać zdalnie mecze od Japonii po Kanadę. I jest tylko kilka firm na świecie, które działają na takiej zasadzie jak my. Uważamy, że nasze sukcesy biznesowe utwierdzają nas w przekonaniu, że pod kątem technologicznym jesteśmy najlepsi. Zapewniamy wysokiej jakości dane, po znacznie niższych kosztach w porównaniu do naszej pośredniej konkurencji i zdobywamy największe kontrakty na rynku.
Przy okazji ostatniej rundy finansowej opiewającej na 18 mln zł zapowiedzieliście, że Wasze technologie będą mieć podwójne zastosowanie. W jakich obszarach widzicie dla nich szanse?
Chcemy stosować naszą technologię również w branżach, którym mimo wszystko jest blisko do sportu. Mam tutaj na myśli sektor medyczny, gdzie będziemy mogli przewidywać ryzyko kontuzji po analizie predykcyjnej zawodnika. Czasem wystarczy zaobserwować drobne ruchy kończyn, aby dokonać dokładnej obserwacji. Pozwoli to stworzyć system wczesnego wykrywania ryzyka kontuzji.
Jak wyobrażasz sobie ReSpo.Vision za kilka lat – bardziej jako firmę technologiczną, czy sportową?
W środowisku biznesowym nazywamy się deep techem, a w sporcie, w piłce nożnej, po prostu sporttechem. Uważam, że działamy na pograniczu tych obszarów i w przyszłości będziemy chcieli trzymać się sportu. Choć nie mówię, że będzie to jedynie piłka nożna. Coraz chętniej patrzymy w różnych kierunkach. Już udało nam się przenieść naszą technologię na futbol amerykański. Mamy również małe sukcesy w koszykówce i sportach rakietowych, a ostatnio zrobiliśmy też wdrożenie w sportach motorowych.
Komentarze
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy :)