MamBiznes.pl

Maklerzy i doradcy bez licencji. Dlaczego?

Pobieranie danych ...
2010-09-08 Jarosław Ryba – Bankier.pl

Zawody maklera i doradcy inwestycyjnego są w Polsce licencjonowane. Oznacza to, że nikt kto nie zdał państwowego egzaminu nie może zostać zatrudniony do pośredniczenia w handlu papierami wartościowymi. Egzaminy przeprowadza Komisja Nadzoru Finansowego i to ona zaproponowała niedawno ich zniesienie, tak aby maklerem i doradcą inwestycyjnym mógł być każdy.

Makler to osoba zatrudniona przez instytucję finansową pośrednicząca w nabywaniu i zbywaniu papierów wartościowych na rachunek klientów. Makler z uprawnieniami doradcy może również odpłatnie doradzać w zakresie decyzji inwestycyjnych. Doradca inwestycyjny (nie mylić z doradcą finansowym) jest dodatkowo uprawniony do zarządzania aktywami klientów na zlecenie. Jedynym wymaganiem, aby wykonywać te zawody, jest posiadanie licencji, którą otrzymuje się po zdaniu państwowego egzaminu.

Makler bez licencji, zarządzający funduszem z ulicy

KNF zaproponowała zmiany w tym zakresie. Organizowane raz lub dwa razy do roku egzaminy miałby całkowicie zniknąć. Oznaczałoby to, że każdy przyjęty do pracy przez np. dom maklerski może zostać maklerem, tak jak każdy zatrudniony obecnie przez bank czy firmę ubezpieczeniową, może zostać doradcą klienta lub rzeczoznawcą. Wolna amerykanka na rynku obsługi instrumentów finansowych? Nic takiego. KNF zaproponowało w zamian kontrowersyjną propozycję przeprowadzania wyrywkowych egzaminów i karania instytucji finansowych, których pracownicy obleją egzaminy. Jakie były motywy urzędu?

KNF to sprawnie funkcjonująca i szybko rozwijająca się instytucja. Zintegrowany nadzór finansowy ma pod swoimi skrzydłami już rynek bankowy, nadzór emerytalny, ubezpieczeniowy, rynek kapitałowy, pieniądza elektronicznego i uzupełniający. Niedawno objął nadzorem agencje ratingowe. Od 2010 pod jego lupę trafia spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe, a niebawem również kancelarie odszkodowawcze.

Każda instytucja biurokratyczna dąży do zwiększania swojego rozmiaru i obszaru kompetencji. W przypadku KNF trudno na razie mówić o bizantyjskiej strukturze czy przeregulowaniu obszaru działania, ale warto zdawać sobie sprawę, że proponowane zmiany często idą w tym właśnie kierunku. Tak może się stać w przypadku pomysłu zniesienia licencji maklerskich i doradczych. Jest to paradoks, bo pomysły te zgłoszone zostały w ramach pakietu odbiurokratyzowania rynku finansowego.

Zamienił stryjek licencję na kijek

Kluczowe jest to co zostanie zaproponowane w zamian. Tymczasem z naszej rozmowy z Łukaszem Dajnowiczem z KNF wynika, że pomysł mimo, iż ogłoszony publicznie, wciąż pozostaje w fazie koncepcyjnej. Nie postanowiono jeszcze na przykład o formie i trybie egzaminu sprawdzającego wiedzę proponowanego w miejsce egzaminu, którego zaliczenie zapewnia dożywotnią licencję. Na razie więc egzamin interwencyjny funkcjonuje w sferze pomysłów na zasadzie kijka, który ma straszyć instytucje finansowe. I straszy, bo kary byłyby płacone bezpośrednio przez nie.

Tymczasem trudno odnosić się do pomysłów, gdy nie przedstawiono szczegółów proponowanych regulacji. Nie wiadomo czy na egzaminy interwencyjne wzywani byliby maklerzy i doradcy z inicjatywy samego urzędu, na podstawie informacji prasowych o nieprawidłowościach, a może na podstawie donosów. Jeżeli byłyby to egzaminy „wyrywkowe” nie wiadomo ilu rocznie maklerów i doradców byłoby na nie wzywanych. Wiadomo za to jaką karą mógłby nałożyć urząd w przypadku wykrycia skrajnych nieprawidłowości – do 500 tys. zł oraz odebranie licencji instytucji.

Biurokraci odbiurokratyzowują

KNF ustami rzecznika twierdzi, że zmiany nie pociągną za sobą zwiększenia zatrudniania w instytucji, a nadzór będzie działał efektywniej. Mamy co do tego wątpliwości. Bo przecież jeżeli ściągniemy z KNF obowiązek przeprowadzania kilku egzaminów rocznie i wydawania licencji, a nałożymy obowiązek weryfikowania zgłoszeń, monitorowania rynku, bieżącego egzaminowania, karania i rozpatrywania wniosków odwoławczych oczywiste jest, że zmiany wymuszą więcej etatów i procedur urzędniczych.

Jeżeli te domysły potwierdziłby się, warto zapytać o rzeczywiste intencje nadzoru. Czy jest to faktycznie chęć polepszenia jakości nadzoru, czy może sposób na rozbudowę departamentu i kolejne źródło wpływów do budżetu z tytułu kar nakładanych na instytucje finansowe?

Pomysły ugrzęzną w trybach biurokracji

Szanse na wejście w życie proponowanych przez KNF zmian są jednak coraz mniejsze. Pomysł w pierwszej kolejności skrytykował branżowy Związek Maklerów i Doradców, następnie przedstawiciele większości zainteresowanych instytucji finansowych oraz wielu niezależnych komentatorów. Dwa tygodnie temu krytycznie o pomyśle wypowiedziało się ministerstwo finansów.

Zaproponowane zmiany zgłoszone zostały jednak do ministerstwa gospodarki w ramach projektu ustawy o ograniczaniu barier administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców. Całość składa się z blisko 60 ustaw. Może to być pięta achillesowa inicjatywy KNF, ponieważ ze względu na ogromną liczbę zastrzeżeń, cały pakiet może utknąć w konsultacjach międzyresortowych. Tymczasem najbliższy egzamin na maklera papierów wartościowych już 7 listopada.

Jarosław Ryba
Bankier.pl

Pobieranie danych ...