Jak sami mówią w zasadzie od początku mieli przekonanie, że ich pomysł wypali. Start biznesu w całości sfinansowali z własnych oszczędności. Ich kapitał wynosił wówczas 5 tys. zł. Rynek był wówczas chłonny, a rozwiązań brakowało. Dziś z ich oprogramowania do tworzenia sklepów internetowych korzysta 13 tys. firm, a roczne przychody sięgają 28 mln zł.
O początkach biznesu, pozyskiwaniu pierwszych klientów, skalowaniu biznesu, rozumieniu rynku e-commerce oraz czy z perspektywy czasu zrobiliby dziś coś inaczej opowiadają Krzysztof i Rafał Krawczyk, twórcy oprogramowania do tworzenia e-sklepów, Shoper.
Kiedy zaczęła się historia Shopera? Jaki to był wtedy czas na rynku? Istniały podobne podmioty? Dlaczego uznaliście, że potrzebny jest kolejny?
Krzysztof Krawczyk: Początki firmy DreamCommerce, która dostarcza oprogramowanie Shoper, sięgają roku 2004. Prowadziłem wtedy firmę z branży ISP i postanowiłem rozszerzyć działalność o sklep internetowy, który miał oferować radiowy sprzęt sieciowy oraz sprzęt komputerowy. Wraz z bratem, Rafałem Krawczykiem, przeprowadziliśmy analizę rynku, ale nie znaleźliśmy gotowych rozwiązań.
Postanowiłem napisać oprogramowanie samodzielnie — była to jedyna szansa, by spełniało wszystkie nasze oczekiwania i założenia. Nowe oprogramowanie było gotowe po kilku miesiącach i tak w połowie 2005 roku sklep został uruchomiony.
Szukając biznesowej idei od razu wiedzieliście że będziecie rozwijać oprogramowanie do tworzenia sklepów? Skąd pomysł i czy mieliście jakieś doświadczenie w tej branży?
[mb_newsletter_box]
KK: Tak naprawdę mieliśmy tylko założenia, jak powinien taki sklep działać dla naszych produktów. Nie od razu myśleliśmy o jego skalowaniu. Jednak efekt pracy był na tyle zadowalający, że zapadła decyzja o zaproponowaniu stworzonego oprogramowania innym firmom. Tak powstała marka Shoper.
Ile czasu zajęło uruchomienie pierwszej wersji? Czy pamiętacie jakie trudności musieliście pokonywać? Co przysparzało największych problemów?
KK: Nad pierwszą wersją pracowałem około pięciu miesięcy. Powstała tzw. wersja pudełkowa, dostosowana do naszych potrzeb — choć z możliwością wprowadzania modyfikacji. W praktyce oznaczało to, że klienci składali zamówienia na indywidualne funkcje, a my je przygotowywaliśmy.
Rafał Krawczyk: Takim znaczącym momentem był 2008 rok. Mieliśmy 2000 sprzedanych licencji i coraz większe wyzwania generowane przez naszych klientów. Wtedy zdecydowaliśmy się na zaprojektowanie i przepisanie aplikacji na nowo, z uwzględnieniem planowanej na przyszłość ścieżki rozwoju. Dotychczasowy kod nie sprzyjał łatwemu rozwijaniu funkcjonalności, nie było też możliwości przygotowania automatycznego procesu wdrażania nowych wersji oprogramowania do indywidualnie modyfikowanych sklepów. Zajął się tym Adrian Słowik, obecnie Szef Działu IT.
Start biznesu finansowaliście z własnych środków? Korzystałeś ze wsparcia inwestora? Jak to było i ile pieniędzy pochłonęło uruchomienie Shopera?
KK: Start sfinansowaliśmy w 100 proc. ze środków własnych. Kapitał wynosił 5 tysięcy złotych.
Dobra, udało się stworzyć platformę, ale jak przekonać pierwszych klientów do korzystania? Pamiętacie moment, kiedy udało się pozyskać pierwszego klienta? Jak do nich docieraliście na początku i jakimi argumentami przekonywaliście? Trudno było budować masę krytyczną?
KK: Szczerze mówiąc, gdy wracam do tego początku, to nie pamiętam go jako trudnego. Może dlatego, że celem było stworzenie dobrego rozwiązania dla siebie. Jednak zainteresowanie innych uczestników rynku było bardzo duże i w zasadzie mechanizm sam się nakręcał. Potrzeba rynku była ogromna, a liczba dostępnych rozwiązań niewielka.
RK: Pierwszy klient pojawił się po kilku dniach od rozpoczęcia sprzedaży, a ponieważ rozwiązanie było nowatorskie — kolejni dołączali bardzo szybko. 1 września 2005 roku powołaliśmy do życia spółkę cywilną Devarea, której skład był dwuosobowy: Krzysztof — odpowiadał za rozwój produktu, a ja za obsługę klienta. Kolejne dwa lata były czasem intensywnej sprzedaży oprogramowania Shoper. Przybywało klientów, a wraz z nimi rosła skala zagadnień technicznych. W 2007 roku zatrudniliśmy dodatkową osobę do obsługi użytkowników, a także wprowadziliśmy wiele usprawnień i regulacji w tym obszarze.
Kiedy przyszedł moment, w którym zyskaliście przekonanie, że ten biznes ma sens? Jakie kroki milowe byście wskazali?
KK: Właściwie od razu. Zainteresowanie było bardzo duże. Trafiliśmy z pomysłem w dobry moment. Nasze cele były zbieżne z celami biznesowymi innych sprzedawców, więc i kierunek rozwoju oprogramowania był właściwy. Mieliśmy i nadal mamy dobre rozumienie rynku. Takim znaczącym momentem na pewno był 2008 rok i rozpoczęcie prac nad nową wersją Shopera, by dwa lata później opublikować wersję przygotowaną pod platformę SaaS. W tym samy roku (2010) rozszerzyliśmy model korzystania z oprogramowania w modelu subskrypcyjnym (SaaS).
RK: Od tego momentu dynamika rozwoju była jeszcze większa. Innowacyjność oferowanego rozwiązania sprawiła, że klienci pojawili się szybko. Rozbudowaliśmy dział IT oraz Obsługi Klienta. Tworzyliśmy procesy i usprawnienia, które realnie przekładały się na biznes. A kolejne lata przyniosły wzrost zatrudnienia i dalszy rozwój oprogramowania. Rynek je docenił, co znalazło potwierdzenie w licznych nagrodach branżowych i rosnącej liczbie sklepów pracujących na naszym sofcie.
KK: Myślę, że kolejnym istotnym momentem w rozwoju firmy był rok 2016, w którym przejęliśmy sklepy internetowe z platformy iStore.pl, a także zainwestowaliśmy w Rosji w spółkę inSales.ru. W 2019 roku sami pozyskaliśmy partnera — Fundusz Inwestycyjny Value4Capital (V4C), by mieć szansę na jeszcze bardziej intensywny rozwój.
Jak obecnie wygląda Shoper w liczbach? Ilu macie klientów? Ile sklepów działa na Waszym oprogramowaniu? Jakiej wysokości przychody w sumie generują
KK: Aktualnie z naszego oprogramowania korzysta ponad 13 tys. sklepów internetowych. Rok 2019 zakończyliśmy z liczbą sklepów o 14% wyższą niż w 2018. Wartość sprzedaży w sklepach działających na naszym oprogramowaniu była na koniec 2019 roku o 70% większa niż w roku wcześniejszym.
RK: Można powiedzieć, że rośniemy dużo szybciej niż rynek. Przychody w 2019 r. wyniosły 28 mln wobec 20 mln w 2018 r. Zatrudnienie na koniec 2019 roku przekroczyło 100 osób.
Jaka jest specyfika tej działalności? Co wymaga największej uwagi? Bez czego lepiej nie zaczynać? Czy jest miejsce na nowe podmioty?
KK: Obserwujemy rynek cały czas. Nieustannie przybywa sklepów internetowych, a perspektywa dla Polski stawia na dużą dynamikę. To, co zauważamy, to profesjonalizacja i automatyzacja procesów związanych ze sprzedażą internetową. Narzędzia, które mamy teraz do dyspozycji dla merchantów pozwalają prowadzić e-sklep w wygodny sposób. I gdybym miał wskazywać na element niezbędny, to zaraz obok pomysłu i zaangażowania byłby to odpowiedni partner technologiczny.
Czy z perspektywy czasu zrobilibyście dziś coś inaczej? Mieliście jakieś wtopy, wpadki?
KK: Na pewno gdybyśmy mieli na samym początku wiedzę i możliwości, jakie mamy dzisiaj to… (uśmiech) Można gdybać, ale przez lata rośliśmy razem z branżą i staraliśmy się maksymalnie wykorzystać jej potencjał. Oczywiście po drodze uczyliśmy się też na własnych, i innych, błędach, ale marka rosła konsekwentnie i szczęśliwie bez większych tąpnięć.
Przeczytaj także na MamBiznes.pl
Komentarze
E tam.woocomerce na WP lepszy, tańszy bo za 0 i lepiej się pozycjonuje, do tego WP nic nie kosztuje nawet jak go latami chcemy używać... Shopper jest oprogramowaniem dla zamoznych leni... Takie coś oczywiście jest potrzebne na rynku ale wcale nie jest dobre.
Sklep na wp hmm widzę, że słabo. Sklep się robi na platformach ecommerce a nie stworzonych do blogu z pluginami. Prestashop jest o wiele stabilniejszym ekosystemem, wiele innych platform opensource zreszta też.
Porównam twój komentarz do systemu operacyjnego: po co bulić 10x300zł za windowsa jak można mieć linuksa za 10x0zł. Oszczędzam 3 tysiące na licencji choć muszę zatrudnić informatyka za 100zł/h bo linux nie ma wsparcia telefonicznego. Oczywiście że są inne rozwiązania jednak nie zakładaj że wszyscy są na tyle techniczni by z nich skorzystać :) inny przykład: sam mam dwa telefony - iPhone z iOS oraz starego zbuka z Androidem. Z Applea korzystam prywatnie a andek leży zabunkrowany jako serwer i węzeł TORa. Wszystko zależy jakiej funkcjonalności potrzebujesz do określonych rozwiązań oraz czy znasz się na kwestiach programistycznych, IT-sec i innych technikaliach.
Przenoście firmę za granicę, tylko pokażą się poważnie pieniądze, przyjdzie skarbowy i wezwie was do zwrotu vatu, podatków czy akcyzy za kilka lat wstecz, jak Komputronic czy Optimus. Myślcie o przyszłości...