TTMS (Transition Technologies MS) funkcjonuje na rynku od 2015 roku, jako spółka wydzielona z Transition Technologies. Działa między innymi w Indiach i Malezji, a w planach ma również ekspansję na rynku amerykańskim. Obecnie spółka powrócił do planów giełdowych i kilka tygodni temu złożyła prospekt do KNF-u.
O nastrojach na rynku IT, projektach TTMS oraz planach debiutu giełdowego rozmawiamy z Sebastianem Sokołowskim, prezesem spółki.
Natalia Kieszek: Od 2015 roku działacie na rynku IT jako TTMS. Jak na przestrzeni ostatniej dekady zmienił się polski rynek?
Sebastian Sokołowski: Zacznę od tego, że TTMS miał stosunkowo łatwy start na rynku. W 2015 roku część działu Transition Technologies, którym wtedy zarządzałem, została wydzielona ze spółki, ze względu na zauważalny wzrost znaczenia usług IT na rynku. Przejęliśmy kilka umów ramowych, a jedną z nich był kontrakt realizowany dla zagranicznego potentata rynku farmaceutycznego.
W mojej ocenie lata 2015-2019, ale również okres pandemii były dobrym czasem dla spółek IT, również tych świadczących usługi. Rozwinęliśmy się w bardzo szybkim tempie – zaczynaliśmy z około 90 osobami na pokładzie, a obecnie jest nas 850. Wyjątkowo łatwo pozyskiwaliśmy nie tylko nowe zamówienia w ramach posiadanych umów, ale również nowych klientów.
2022 rok przyniósł odczuwalne ochłodzenie na rynku. Firmy zaczęły ciąć budżety na IT, co przełożyło się bezpośrednio na pogorszenie sytuacji w sektorze, a finalnie miało wpływ na rynek pracy informatyków. Chociaż wydaje mi się, że w tej rynkowej zmianie więcej było medialnego szumu niż faktycznego problemu. Przynajmniej tak postrzegamy to z perspektywy rynków, na których działamy. W tym momencie widzimy ponowne ożywienie w branży, a firmy informują o „odmrażaniu” budżetów na innowacje IT. Sporo zamieszania wywołuje oczywiście AI – technologia, którą biznes się interesuje i w którą chce inwestować.
Obserwujemy też duży wzrost wydatków na rynku zbrojeniowym. W tym miejscu warto podkreślić, że jesteśmy spółką informatyczną, która zrealizowała szereg projektów w tym obszarze. Posiadamy odpowiednie koncesje i upoważnienia do przetwarzania informacji niejawnych, dzięki czemu możemy brać udział w projektach dla państw NATO. Obecnie, w ramach konsorcjum, czekamy na rozpatrzenie wniosku złożonego w NCBR. Dotyczy stworzenia dla polskiej armii rozwiązania chroniącego obiekty infrastruktury krytycznej przed rojami dronów. Będziemy odpowiadać za przygotowanie systemu IT opartego o AI, wspierającego podejmowanie decyzji na szczeblu operatorów i koordynację działań pomiędzy różnymi rodzajami sił zbrojnych. Jest to dla nas kolejny sygnał, że rynek IT ponownie zaczyna nabierać tempa.
Jak implementacja sztucznej inteligencji na rynku IT będzie wpływać na Wasz rozwój?
Jako jedna z pierwszych firm w Polsce mamy już zamknięte komercyjne wdrożenia u naszych klientów. Jednym z nich jest firma Takeda, czyli japoński gigant farmaceutyczny. Przygotowaliśmy dla nich system analizujący zapytania ofertowe pojawiające się na rynku, a jest on wspierany przez sztuczną inteligencję. Pozwala przyspieszać analizę, ocenić konkretne ryzyka i poprawić zarządzanie własnymi zasobami.
Pomimo że nie jesteśmy spółką produktową, to na potrzeby rozwoju AI przygotowaliśmy produkt dla kancelarii prawnych. System pomaga prawnikom w analizowaniu materiału dowodowego i protokołów z rozpraw sądowych (zdjęcia oraz pliki audio), a nawet sugeruje sposób mediacji czy mowę końcową. Tym samym znacznie skraca czas pracy prawników.
Nasze systemy AI są tworzone w oparciu o najnowsze modele, podobnie jak ChatGPT. Jednak mogą z nich korzystać wyłącznie pracownicy danej firmy, dzięki czemu dane nie są udostępniane na zewnątrz.
Warto przeczytać: Sektor MŚP oswaja się ze sztuczną inteligencją. Już 9 z 10 tego typu firm stosuje rozwiązania AI
Lubimy porównywać się do zagranicznych rynków. Jak nasz rynek IT wypada na tle pozostałych?
Jak najbardziej jesteśmy szanowani i cenieni na rynku globalnym. Mam okazję obserwować rynki IT w kilku makroregionach. Mamy spółki między innymi w Malezji i Indiach, a z drugiej strony – w Londynie, Zurychu i Kopenhadze.
Nasza obecność w Azji rozpoczęła się w 2016 roku, w momencie założenia biura w Malezji. Nasz klient przenosił wtedy część swoich projektów do Azji i chciał z nami rozwijać dalszą współpracę, dlatego zdecydowaliśmy się na taki krok. Otworzyliśmy również oddział w Indiach, aby być konkurencyjnym na rynku azjatyckim i mieć dostęp do dużego rynku pracy.
W części azjatyckiej wspieramy się zespołem z Indii, by oferta była atrakcyjna i żeby móc szybko reagować na zapotrzebowanie klientów. W Europie klienci bardzo chętnie korzystają z usług naszych rodzimych zespołów – między innymi ze względu na tą samą strefę czasową.
Brakuje jednak Waszej obecności na rynku amerykańskim.
W naszej strategii ekspansji zagranicznej jest to oczywisty krok, jednak dopiero w dalszej przyszłości. Od zawsze chcieliśmy być firmą międzynarodową, o zasięgu globalnym. Może przypomnę, że jeszcze w 2021 roku przygotowywaliśmy się do debiutu giełdowego, jednak nasze plany zostały pokrzyżowane przez niekorzystne warunki rynkowe. Teraz ponownie przygotowujemy się do tego procesu. Ewentualny debiut pozwoliłby nam pozyskać środki finansowe na kolejne akwizycje i wejście na nowe rynki.
Nasza ekspansja zagraniczna od początku była zaplanowana dwutorowo. Rozwijamy się poprzez wzrost organiczny oraz akwizycje. W 2016 roku założyliśmy spółkę w Londynie, w 2017 roku w Malezji. Pierwszego zakupu dokonaliśmy w 2021 roku w Danii. Ta udana transakcja była dla nas ważnym doświadczeniem w budowaniu międzynarodowej struktury. Kolejną akwizycję przeprowadziliśmy z sukcesem na początku 2024 roku, kupując szwajcarską spółkę z siedzibą w Zurychu. Chcemy wzmocnić naszą pozycję w Europie, dlatego myślimy o krajach niemieckojęzycznych i ponownie o Danii. W następnym etapie będziemy przymierzać się do rynku amerykańskiego.
W ubiegłym roku zdecydowaliście się na „Dolinę Krzemową Indii”, czyli Bengaluru. Jak oceniacie potencjał tego rynku po roku działalności?
Jest kilka rzeczy, które zaskoczyły mnie na tym rynku i nie wszystkie były pozytywne. Ze względu na wysoki poziom biurokracji, samo założenie naszej spółki w Indiach trwało długo. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to olbrzymi i bardzo atrakcyjny – dla spółek jak nasza – rynek pracy. Myślę, że spółka w Indiach nie tylko pozwoli nam umocnić pozycję w Azji, ale również pomoże budować doświadczone zespoły na potrzeby klientów z innych części świata.
TTMS ma doświadczenie w pracy dla trudnych branż, głównie w sektorze zbrojeniowym. Jak udało Wam się uzyskać taki status?
W pierwszej kolejności, aby działać w tym sektorze, należy uzyskać koncesję na obrót środkami podwójnego zastosowania. To nic innego jak broń, amunicja, ale również systemy informatyczne dla wojska. Taką koncesję można uzyskać od Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji po wielomiesięcznych analizach i kontrolach. Ze względu na zmianę biura, niedawno musieliśmy odświeżyć naszą koncesję, co trwało około 8 miesięcy. Nowo otrzymany dokument jest ważny przez kolejne 50 lat.
Pokonanie formalnych barier pozwala na swobodę w działaniu w tym sektorze. Posiadamy również poświadczenia do przetwarzania informacji niejawnych. Obecnie współpracujemy ze spółkami Polskiej Grupy Zbrojeniowej, pracujemy również dla struktur NATO. Niedawno otrzymaliśmy informację, że wygraliśmy przetarg na kolejny duży projekt dla organizacji w ramach struktur NATO. Widzimy duży potencjał na rozwój biznesu w tym obszarze.
Dodatkowo na rynku wyróżniacie się również modelem działania managed services. Co zapewniacie swoim klientom?
Jest to zaawansowany model outsourcingowy. Dedykowany zespół, który często współpracuje z jednym klientem przez wiele lat, tworzy i utrzymuje dla niego systemy IT, niezbędne do prowadzenia core’owego biznesu. Realizując takie zlecenia dla naszych partnerów, jesteśmy de facto ich software house’m.
Przykładem takiej współpracy jest firma Schneider Electric. Głównym biznesem działu, z którym współpracujemy, jest produkcja zabezpieczeń elektrycznych. Urządzenia te wymagają systemów informatycznych do konfiguracji, serwisowania i monitorowania ich stanu. Od kilkunastu lat zajmuje się tym dedykowany zespół TTMS, który dziś liczy około 60 osób. Nasz klient, prócz kompetencji, ceni sobie niską rotację kadry. Wypracowaliśmy partnerski układ właśnie dzięki modelowi managed services.
Z perspektywy polskiego rynku, wracacie do planów debiutu giełdowego. Na jakim etapie są prace nad wejściem na giełdę?
GPW jest jednym ze sposobów pozyskania kapitału, jaki rozważamy. Złożyliśmy wniosek o zatwierdzenie prospektu do Komisji Nadzoru Finansowego. Ten etap wiąże się między innymi z pracami nad prospektem emisyjnym, odpowiedziami na pytania KNF-u, audytem wyników finansowych. Mogę tylko powiedzieć, że liczymy na sprawny przebieg procesu.
Źródło grafiki: TTMS
Komentarze
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy :)