„Moje dziecięce marzenia przerodziły się w biznes dosłownie w kilka miesięcy” – Grzegorz Pietraszewski, twórca, prezes Bajki Pana Kleksa i Kleks. Magia Kina

Informacje o autorze

10 października 2024
Udostępnij:

Wielu osobom Pan Kleks kojarzy się z Janem Brzechwą i Piotrem Fronczewskim. Dla Grzegorza Pietraszewskiego to bohater dzieciństwa, a jego marzenia przerodziły się w biznes.

Bajka Pana Kleksa

Swoją karierę zawodową zaczął w branży finansowej. Po latach stwierdził, że przyszedł czas na zmiany i rzucił się na głęboką wodę. Niejeden próbował pozyskać prawa do IP Pana Kleksa, jednak rozmowy kończyły się fiaskiem. Pietraszewski trzy lata prowadził rozmowy z Krystyną Brzechwą, córką Jana Brzechwy. Teraz prowadzi dobrze prosperujący biznes, czyli Bajkę Pana Kleksa i dwie wystawy Kleks. Magia Kina.

Rozmawiamy z Grzegorzem Pietraszewskim, twórcą i prezesem Bajki Pana Kleksa, o początkach kariery, pomysłach na biznes oraz planach na pozyskanie kolejnych IP.

Natalia Kieszek: Określa Pan siebie jako marzyciela w biznesie. Co to oznacza w praktyce?

Grzegorz Pietraszewski: Przekładam swoje dziecięce, ale też późniejsze marzenia, w projekty, które są dochodowe. To był mój cel, aby realizować swoje marzenia i jednocześnie na nich zarabiać. Moim idolem zawsze był Walt Disney, który często powtarzał, że jeżeli jesteś w stanie coś sobie wymarzyć, to jesteś w stanie to zrealizować. Te słowa dawały mi motywację do działania, a określenie marzyciela w biznesie oddaje całkowicie moją duszę. Choć w pewnym sensie zostało we mnie coś z dziecka, to twardo stąpam w biznesie i dążę do realizacji celów.

Blisko 15 lat pracowałem w branży finansowej, gdzie nie było dużego pola do spełniania marzeń. Po latach stwierdziłem, że czas coś zmienić…

Studiował Pan stosunki międzynarodowe. Jaki miał Pan początkowy plan na swoją karierę?

Wybór studiów na kierunku stosunki międzynarodowe w 2002 roku był czymś naturalnym. W szczególności, że Polska była w przededniu wejścia do Unii Europejskiej. Co zabawniejsze, moją specjalizacją była amerykanistyka (śmiech). Żałuję, że w pierwszej kolejności nie zdecydowałem się na studia prawnicze.

Pierwszej pracy podjąłem się w banku i tak zaczęła się moja historia z branżą finansową. Następnie wspólnie z kolegą założyliśmy swoją firmę AUREUS, zajmując się pośrednictwem kredytowym. Dopiero później pojawiła się branża leasingowa w mojej karierze. Dokładniej byliśmy brokerem, jednak wtedy moim marzeniem było… tworzyć towarzystwo leasingowe. Obserwowałem na tym rynku konsolidację wśród dużych korporacji. Wtedy zdałem sobie sprawę, że nie jestem w stanie zbudować własnego solidnego towarzystwa.

Kiedy w Pana karierze pojawił się Pan Kleks?

W międzyczasie na świecie pojawiły się moje dwie córki, jeszcze później syn. Po pierwsze byłem zaskoczony, że na polskim rynku nie pojawiło się nic, co byłoby poświęcone Ambrożemu Kleksowi. Był to dla mnie bohater dzieciństwa i mojego pokolenia. Nawet znajomi nazywali mnie czasem Panem Kleksem. Dlatego w mojej historii zawodowej nie ma grama przypadku.

Zauważyłem też, że na naszym rynku brakuje miejsc, gdzie dzieci mogłyby spędzać czas z rodzicami na wspólnej zabawie, ale również edukacji. Najczęściej wyglądało to tak, że dzieci bawiły się same na placach zabaw, a rodzice załatwiali swoje sprawy.

Bardzo szybko moje obserwacje ewoluowały w pomysł na biznes. Poznałem firmę Fabryka Dekoracji, która zajmowała się zawodowo tworzeniem podobnych projektów jak moje Centrum Kultury, Nauki i Zabawy. Warto podkreślić, że w tym czasie na polskim rynku pojawiało się coraz więcej podobnych obiektów, jak Centrum Nauki Kopernik, który w pewnym sensie był również dla mnie inspiracją. Moje dziecięce marzenia przerodziły się w biznes dosłownie w kilka miesięcy. Jednak problem pojawił się przy próbie pozyskania praw do Pana Kleksa.  

W takim razie jak udało się zdobyć wyłączne prawa do tego znanego IP?

Pozyskanie IP Pana Kleksa to był długi i skomplikowany proces. Od momentu pierwszego spotkania z Panią Krystyną Brzechwą, córką Jana Brzechwy do finalizacji naszych rozmów minęło blisko 3 lata. W tym czasie rozpoczęła się już budowa mojego Centrum Kultury. Nie chciałem czekać, wierząc w pozytywne zakończenie i szybkie pozyskanie praw do Pana Kleksa.

Wtedy jeszcze nie miałem świadomości, że wiele osób robiło już podejścia do praw Pana Kleksa, aby zrealizować film na podstawie tej historii. Nikomu się dotychczas nie udało. Dlatego cała branża była zaskoczona, gdy to mi się udało.

Czy miał Pan już wtedy pomysł na rozwój Pana Kleksa, w którym kierunku iść?

Od razu postawiłem na Centrum Kultury i Zabawy, choć początkowo funkcjonowało to pod nazwą Wytwórnia. Chcieliśmy pokazać kulturę Jana Brzechwy i połączyć ją z edukacją. Miejsce od początku było przeznaczone dla całych rodzin, co było działaniem pod prąd ze względu na ówczesne trendy w spędzaniu czasu z dziećmi. Szaleństwo przeżywały wtedy wszystkie bawialnie dedykowane najmłodszym, a w czasie zabaw rodzice mogli zrobić zakupy w centrum handlowym.

W biznesie stawiałem od początku na ekologię. Część wystawy skupia się na tym aspekcie, pokazując dzieciom głosem Piotra Fronczewskiego jak dbać o środowisko. Co więcej, talerzyki na których jedli najmłodsi, były również jadalne. Od początku stawialiśmy na takie idee i tego do dzisiaj się trzymamy.

Przyznam też, że nie robiłem żadnego researchu przed rozpoczęciem biznesu. Chciałem robić to z misją, ale oczywiście, żeby na siebie zarabiało. Początkowo udawało mi się utrzymać finansowo dzięki jeszcze działalności mojej poprzedniej firmy, AUREUSA, ale w którymś momencie nie mogłem być w dwóch miejscach na raz. Pech chciał, że Bajkę Pana Kleksa otworzyliśmy 3 grudnia 2019 roku, czyli chwilę przed rozpoczęciem pandemii i lockdownów.

Bajka Pana Kleksa w Katowicach funkcjonuje od 5 lat. Jak poradziliście sobie z biznesem w czasie pandemii?

To prawda, że termin rozpoczęcia działalności nie był najlepszy. W szczególności, że po kilku miesiącach na rynku nie mogliśmy otrzymać dofinansowania z tarcz antykryzysowych. Robiąc wszystko co w naszej mocy, próbowaliśmy przenieść rozrywkę, którą zaoferowaliśmy w Bajce do świata online. Organizowaliśmy zamknięte eventy dla firm i to przyniosło nam najwięcej przychodów. Udało nam się przetrwać, pomimo że nie mieliśmy pieniędzy na profesjonalny sprzęt czy aktorów.

Był to dla nas trudny okres, który trwał aż 1,5 roku. Jednak już na starcie udało nam się podpisać umowę koprodukcyjną filmu z Tomkiem Wardynem i Maciejem Kawulskim. Było to dla mnie w pewnym sensie „światełko w tunelu” w tamtym okresie. Następnie zakończenie lockdownów pokazało nam jaki jest popyt na tego typu atrakcje. Ludzie faktycznie byli spragnieni rozrywki. Pamiętam, że przez kilka miesięcy otwieraliśmy Bajkę o godzinie 7:30.

Bajka Pana Kleksa oraz Kleks Magia Kina funkcjonują w Katowicach, później postawiliście również na Warszawę, gdzie w lipcu otwarto drugą w Polsce wystawę pod szyldem Kleks Magia Kina. Czym różnią się te wystawy?

Często tłumaczę, że Bajka Pana Kleksa w Katowicach to moja opowieść o filmach z lat 80. XX wieku. To przestrzeń, która powstała zanim narodziła się idea stworzenia nowej ekranizacji Akademii Pana Kleksa. To rodzice przychodzą chętnie do tego miejsca pokazując dzieciom swoje dzieciństwo i nawet bawią się lepiej od nich. Natomiast w Kleksie: Magia Kina, który funkcjonuje od stycznia w Katowicach i od lipca Warszawie, to dzieci zapraszają swoich rodziców do pokazania swojego świata. To przestrzenie nierozerwalnie związane z nową produkcją w reżyserii Macieja Kawulskiego. Są tam elementy scenografii z najnowszych filmów, a także więcej elementów technologicznych, które oddziałują immersyjnie na zwiedzających.

Jakie było Pana zaangażowanie w produkcji filmowej?

Na początku podkreślę, że co do produkcji filmu dogadaliśmy się bardzo szybko. Były to dwa spotkania. Moją rolą było przede wszystkim zabezpieczenie wszystkich kwestii związanych ze spadkobiercami. Zajmowałem się również lokowaniem produktów w filmie i tutaj przydały się moje wcześniejsze umiejętności biznesowe. W pewnym sensie byłem pomostem pomiędzy starym a nowym Kleksem. Też uważam, że moją rolą jest poszerzanie tego uniwersum. Jestem odpowiedzialny za wystawy, trasy koncertowe i już niebawem za kolejne projekty. Co więcej, już powstała druga część filmu.

Film osiągnął rekordowe wartości po pandemii. Skąd taka popularność, czy to sentyment do znanej bajki?

Mamy 3 mln widzów w kinach i teraz czekamy na drugą część. Jednak naszym głównym celem było sprawić, aby to dzieci pokochały tę bajkę i to jest niesamowite jak bardzo nam się to udało! Wśród dorosłych natomiast widać bardzo silny sentyment, co w dużym stopniu również wpłynęło na rekordową frekwencję. I choć  środowisko krytyków nie było nam przychylne, to jednak ogromny, bardzo pozytywny feedback od widzów jest najlepszym potwierdzeniem, że było warto.

Pan Kleks to nie tylko centrum kultury. To również półkolonie, a nawet kolonie dla dzieci. Jakie jeszcze ma Pan pomysły na rozszerzenie działalności?

Myślę, że wokół IP Pana Kleksa zrobiłem już wszystko. Moim cichym marzeniem jest spróbowanie z nową franczyzą i tym razem nie chcę się zamykać tylko na bajki, które pamiętam z dzieciństwa. Jednak nadal stawiam na polskie IP, aby przywrócić rodzimych bohaterów. Uważam, że jest dużo zapomnianych polskich tytułów, do których na pewno warto wrócić.

Pana biznes jest bardziej skierowany do dzieci czy tak naprawdę do ich rodziców?

Zarówno do dzieci jak i rodziców. Od początku taki miałem zamysł. W naszych centrach kultury rodzice spędzają czas ze swoimi pociechami, nie wpuszczamy samych dzieci. Jeszcze pięć lat temu dla niektórych nasz model biznesowy był nie do pomyślenia. Teraz już to podejście ewoluowało i zyskujemy na tym. Na LinkedInie użyłem nawet takiej frazy: przenoszę Twój czas wolny z dzieckiem na wyższy wymiar. Ogromną inspiracją jest dla mnie rozrywka dostępna w Stanach Zjednoczonych, która jest zdecydowanie na innym poziomie. Nigdy nie ukrywałem, że moim największym marzeniem jest wyeksportowanie Profesora Kleksa jako nasze dobro narodowe na cały świat. Od 19 czerwca jesteśmy obecni na serwisie streamingowym Netflix, przez pierwsze dwa tygodnie byliśmy w czołówce najchętniej oglądanych tytułów na świecie. Wyniki były zadowalające i głęboko wierzymy, że druga część może przynieść jeszcze większy rozgłos.

Źródło grafik: Bajka Pana Kleksa

Polecamy

Więcej w tym dziale: