MamBiznes.pl

Przekaz informacyjny dotyczący innowacji w Polsce – można lepiej

Pobieranie danych ...

Innowacyjność, tworzenie start-upów, przekuwanie pomysłów technologicznych w firmy nie jest jeszcze w Polsce zbyt popularne. Z jednej strony przeszkodą jest biurokracja, mniejsza liczba inwestorów. Jednak bardzo duże znaczenie odgrywa też mentalność oraz tzw. „przekaz informacyjny”.

Foto: thetaXstock

W 2015 roku na jednej z warszawskich uczelni zorganizowano warsztaty dla studentów szkolące, jak założyć i rozwijać firmę. Zgłosiło się na nie 600 osób. Po roku wśród uczestników przeprowadzano badanie – okazało się, że żaden z nich nie założył firmy. Tymczasem według Global Entrepreneurship Monitor (GEM) w USA aż 27 milionów osób prowadzi lub właśnie zakłada swoje firmy. To 14% społeczeństwa. Z czego wynikają te różnice?

American dream

Podstawową różnicą jest podejście ludzi. W USA funkcjonuje mentalność „amerykańskiego snu”, przekonanie o tym, że każdy człowiek, który wpadnie na nowatorski pomysł „z dnia na dzień” może stać się milionerem. Amerykanie w to wierzą, zostali tym wykarmieni, a historie z hollywoodzkich filmów dodatkowo umacniają tę wiarę. W zasadzie każdy Amerykanin marzy o zbudowaniu start-upu. Mają przy tym świadomość, że wymaga to zaryzykowania – tam jednak podejmowanie ryzyka jest wpisane w DNA. Pierwsi osadnicy, którzy przybyli do Ameryki z Europy podejmowali ogromne ryzyko, sprzedawali całe majątki, wyjeżdżali w nieznane stawiając wszystko na jedną kartę i jako naród odnieśli wielki sukces. Oni wiedzą, że aby wygrać trzeba próbować, a porażki są wpisane w  scenariusz.

– Pierwszą rzeczą, o której myślą naukowcy w USA zaraz po obronie doktoratu jest to, jak mogą na nim zarobić. Naukowiec „opakowuje” swój doktorat, robi stronę internetową, publikuje artykuły i zaczyna chodzić po inwestorach. Nikt mu tego nie każe – to naturalny kierunek rozwoju. Wie, że włożył w ten temat kilka lat pracy, że to jego pomysł i że może na tym zarobić. W związku z tym automatycznie próbuje się znaleźć inwestora i zaistnieć na rynku. Wyznacznikiem jest tu ryzyko. Amerykanie są przygotowani do walki, ciężkiej pracy oraz na to, że przez jakiś czas będzie ciężko. Po prostu wierzą, że w pewnym momencie może się udać i zostaną milionerami. Często na własny biznes decydują się osoby, które wcale nie mają genialnych pomysłów. Biorą to co mają do zaoferowania, starają się to jak najlepiej sprzedać i dzięki wielkiemu samozaparciu koniec końców generują wartość w postaci działającego biznesu – mówi Piotr Wiliński, Chief Technology Officer z BTM Innovations.

Stabilność ponad wszystko

W Polsce po skończeniu studiów dla młodego człowieka głównym celem jest znalezienie pracy. Pracy stabilnej, takiej, która pozwoli normalnie zarabiać, założyć rodzinę, wziąć kredyt, kupić mieszkanie, samochód i od czasu do czasu wyjechać na wakacje. To jest taki wschodnioeuropejski model sukcesu. Jak w to wszystko wpisać ryzyko? Ryzyko, które jest związane z innowacją, zakładaniem start-upu, walką na rynku nie za bardzo tu pasuje.

– My, Polacy dążymy do stabilności. Często rozmawiam z naukowcami. Wiedzą, że mają świetny pomysł, ale uważają, że powinni z nim zostać na uczelni. Ciężko im zostawić stabilne, dobrze znane życie uczelniane i rzucić się w wir biznesu, gdzie podobno jest niebezpiecznie, podobno są jakieś rekiny biznesu, gdzie może nam się coś przydarzyć i możemy zostać bez pieniędzy. Dlatego nie ma motywacji, żeby podejmować ryzyko i to wydaje się cechą charakterystyczną polskich naukowców, którzy mają potencjał, by założyć własny innowacyjny startup. Są mocno wtopieni w swoje środowisko, które znają i wiedzą co trzeba robić, aby się w nim utrzymać (pisać granty, jeździć na konferencje, prowadzić pracę dydaktyczną) i nie chcą niszczyć takiego życia. Często mają świadomość, że posiadają genialny pomysł, mogą na nim zbudować firmę i osiągnąć duży sukces, ale i tak nie chcą ryzykować, odrywać się od tego co dobrze znają. Ludzie młodzi, jeśli nie są naukowcami, często też mają problem z decyzją o zrobieniu tego pierwszego kroku i założeniu firmy. Jest to dla nich wielki kanion nie do przebycia. Są oczywiście pewne wyjątki, ale to wciąż mały procent. Nie ma u nas mentalności, która umożliwiałaby masowe inwestowanie w swoją przyszłość poprzez tworzenie biznesu – dodaje Piotr Wiliński.

Brak innowacyjnego przekazu informacyjnego

Nikt nie neguje tego, że Polacy są kreatywni. Na świecie mówi się nawet, że w zespole trzeba mieć przynajmniej jednego Polaka, bo Polacy jak mało kto potrafią tworzyć rozwiązania i znajdywać niekonwencjonalne drogi prowadzące do celu. Problemem jest co innego. Żeby coś wytworzyć, odkryć, stworzyć innowacyjne rozwiązanie człowiek inspiruje się przekazem informacyjnym, w którym jest zanurzony – a on wynika z informacji pochodzących z prasy, telewizji, radia, portali, literatury. W Polsce przekaz ten jest bardzo mało innowacyjny.

– Jeśli chcemy być innowacyjni, to takich programów jak np. „Sonda” powinno być mnóstwo. To że jest Centrum Nauki Kopernik to bardzo dobrze. Tam naprawdę promuje się nowatorskie myślenie. Ale np. w Holandii zajęcia z innowacji, o tym jak myśleć inaczej, otworzyć głowę na odkrywanie, a nie odtwarzanie są już w przedszkolach dla dzieci w wieku 3-5 lat. Na polskich portalach informacje o innowacji długo dotyczyły w zasadzie wyłączenie telefonii komórkowej, handlu w Internecie czy rozwiązań telewizyjnych. Bardzo mało jest czasopism czy innych polskojęzycznych kanałów informacji, które informują ludzi o tym, jak rozwija się technologia na Świecie w ujęciu globalnym, jakie są przełomowe bariery technologiczne, które padają. Te informacje ludzie muszą „wyskubywać” sami – tłumaczy Piotr Wiliński.

Zmiana sposobu myślenia w Polsce, ułatwienie i zachęcenie kreatywnych ludzi z wykształceniem technologicznych do śmielszego działania oraz wprowadzania swoich pomysłów w życie wymaga stworzenia bardziej innowacyjnego przekazu informacyjnego. Jeśli ludzie otrzymywaliby więcej informacji o tym, co dzieje się np. w Dolinie Krzemowej, jakie firmy tam powstają i upadają łatwiej byłoby im otworzyć swoje umysły. Dowodem, że jest to możliwe jest ilość Polaków zatrudnionych w firmach technologicznych za granicą.

Piotr Wiliński

Pobieranie danych ...