„Nasze rozwiązanie pomoże zdiagnozować sepsę w ciągu 15-20 minut” – Marcin Szymon Filipiak, współzałożyciel ImmunoTronics

Informacje o autorze

04 czerwca 2024
Udostępnij:

Choć ImmunoTronics do niedawna nie był nawet zarejestrowanym startupem, to już został zauważony na rynku. Medtech chce usprawnić diagnozowanie sepsy, a w przyszłości oferować podstawowy sprzęt do szybkiej diagnostyki.

Immunotronics

Podczas Infoshare Startup Contest, startup ImmunoTronics zajął trzecie miejsce i wygrał 3 tys. euro. Jednak spółka potrzebuje zdecydowanie większego finansowania, aby szybka diagnostyka sepsy stała się realna. Z Marcinem Szymonem Filipiakiem, współzałożycielem ImmunoTronics rozmawiamy o zachorowalności na sepsę, ich innowacyjnym podejściu do diagnostyki oraz najbliższych kamieniach milowych.

Natalia Kieszek: ImmunoTronics jest na wczesnym etapie rozwoju. Kiedy założono startup i dlaczego zdecydowano się na branżę medtech?

Marcin Szymon Filipiak: Firma jeszcze nie została oficjalnie zarejestrowana, ale finalizujemy już ten proces. Nasz pomysł na ImmunoTronics wyrósł na studiach MBA for Startups w Szkole Głównej Handlowej, gdzie wszyscy współzałożyciele ukończyli pierwszą edycję tego kierunku. Natomiast rozwiązanie technologiczne na szybką diagnostykę sepsy wywodzi się z mojej pracy naukowej, którą rozpocząłem jeszcze na studiach doktoranckich.

Wiemy, że mamy dość ambitne cele, jednak wszyscy współzałożyciele wywodzą się ze świata naukowego. Chcemy, aby nasze urządzenie pomagało na całym świecie, a w szczególności w krajach nisko rozwiniętych. Nasze rozwiązanie pomoże lekarzom w szybkiej diagnozie, czy dany pacjent w ciągu najbliższych godzin lub dni zachoruje na sepsę.

Problem jest ogromny – szacuje się, że na świecie co roku 50 mln zapada na sepsę, a 20% z nich umiera. Wynika z tego, że co 2,8 sekundy ktoś umiera na świecie z powodu sepsy. Nasza narzędzie do  wczesnej i taniej diagnostyki może ograniczyć śmiertelność, dzięki szybkiemu wdrożeniu właściwej terapii. Startup medtechowy jest dla nas najlepszym sposobem na rozwój tego produktu.

Czyli MBA for Startups było dla Was inspiracją do założenia firmy?

Na tym kierunku spotkałem wszystkich założycieli ImmunoTronics, jednak podkreślę, że były to studia całkowicie online. Wojciech Buła łączył się z nami z Japonii, Uliana Pereskotska ze Szwajcarii, a Filip Ulatowski i ja – z Warszawy. MBA for Startups był pierwszą, eksperymentalną edycją zorganizowaną wspólnie z Kulczyk Foundation i InCredibles.

Brakowało mi rozeznania biznesowego, dlatego zdecydowałem się na te studia. Miesiąc temu obroniliśmy pracę dyplomową, która była właśnie na temat ImmunoTronics. Teraz próbujemy pozyskać finansowanie, ale jesteśmy już w programie inkubatorskim Unicorn Hub, współfinansowanym z PARP-u.

Ponadto, większość ze współzałożycieli od lat jest związana z branżą medtech. Dlatego zawiązanie projektu ImmunoTronics było dla nas oczywistym krokiem.

Warto przeczytać: Mogą zastąpić twardy plastik biotworzywami. Polski startup SeaSoil wygrał Infoshare Startup Contest i przygotowuje się do pierwszej produkcji

Pracujecie nad rozwiązaniem do szybkiej diagnostyki sepsy. Jak obecnie wygląda diagnozowanie sepsy?

Jest to proces zdecydowanie za długi i zbyt kosztowny. Sepsa jest ogólnoustrojowym zakażeniem organizmu. Mamy konkretne kryteria do diagnozowania sepsy, ale niestety jest ona heterogeniczna. To znaczy, że ma dużo różnych podłóż – może być powikłaniem przy braku aborcji w przypadku obumarłej ciąży, meningokokach u dzieci czy nawet każdym zabiegu chirurgicznym. Jest ogromne zapotrzebowanie na szybkie metody diagnostyki, aby jak najszybciej wdrożyć odpowiednią terapię.

Niestety, obecnie stosowane są laboratoryjne techniki diagnostyczne, które najczęściej polegają na pobraniu krwi, a następnie wysłaniu próbek do laboratorium. Najszybsza diagnoza może być dostępna dopiero po kilku godzinach. Badania pokazują, że w przypadku sepsy przeżywalność spada o 8% z każdą godziną zwłoki. Dlatego każda minuta ma ogromne znaczenie.

Jak chcecie ulepszyć ten proces?

Chcemy zastosować podejście wielobiomarkerowe. Nie ma jednego biomarkera sepsy, jest to już konsensus naukowy. Dlatego chcemy zrobić panel, nie jeden, tylko kilkanaście biomarkerów, aby następnie zrobić footprint choroby. Wykorzystamy przy tym algorytmy uczenia maszynowego i sztucznej inteligencji, co pokaże nam czy u danego pacjenta będzie się dalej rozwijać sepsa. Nasze rozwiązanie pomoże zdiagnozować sepsę w ciągu 15-20 minut.

W przyszłości nie chcemy ograniczać się tylko do sepsy. Skoro robimy wielobiomarkerową analizę, to będziemy potrafili robić footprinty innych chorób czy schorzeń. Dzięki temu, nasze rozwiązanie technologiczne będzie mogło stanowić podstawowy sprzęt w diagnostyce w przyszłości.

Wspomniałeś o statystykach sepsy. Gdzie ona jest największym problemem, jak sytuacja wygląda w Polsce?

Dane, o których wspomniałem pochodzą z wysoko rozwiniętych krajów. Nie wiemy dokładnie jak wygląda sytuacja w państwach niskorozwiniętych. W Polsce nie mamy również dostępu do pełnych danych dotyczących zachorowalności na sepsę. I mimo że jesteśmy krajem rozwiniętym, to ten problem u nas występuje. Najbardziej narażone osoby to te, które mają najsłabiej rozwinięty albo już za stary układ immunologiczny. Czyli dzieci i osoby starsze.

Dlatego sporo osób może skorzystać z naszego rozwiązania. Mamy również dużą konkurencję w tej dziedzinie, jednak my skupiamy się, aby urządzenie było tanie i dzięki temu ogólnodostępne.

Jak później będzie wyglądać droga medyczna Waszej technologii?

Jednym z kluczowych elementów będzie eksperyment medyczny. W tym celu chcemy podjąć współpracę z uniwersytetami medycznymi, skąd będziemy mogli pobrać próbki rzeczywiste pacjentów z sepsą i na nich testować nasze urządzenie. Dzięki temu będziemy mogli zrobić profil, czyli wspominany footprint sepsy. Następnie będziemy musieli udowodnić, że nasza metoda jest równie skuteczna co obecna diagnostyka medyczna.

Dlatego droga medyczna jest dość długa. Realistyczny timeline to 11 lat. Wiemy, że to się kłóci z wizją startupu i dynamicznym rozwojem. Dlatego chcemy skrócić ten czas, szukając finansowania i podejmując współpracę z większymi graczami.

Czy ta wieloletnia perspektywa nie odstrasza potencjalnych inwestorów?

Szukając finansowania od funduszy VC, musimy skupić się na specjalistycznych podmiotach. Nie mówimy o takich funduszach, które na co dzień wspierają rozwój technologicznych aplikacji. Muszą to być konkretne, medtechowe VC, których jest zdecydowanie mniej na polskim rynku. Dlatego będziemy próbować zdobyć finansowanie, przynajmniej na początku, z grantów, dotacji itd. Przykładem jest tutaj Unicorn Hub, który nas wspiera.

W takim razie możesz określić etap prac, na którym obecnie jesteście?

Jesteśmy na etapie R&D, mocno nastawionego na konkretne rozwiązanie technologiczne. Mamy pierwsze testy w warunkach laboratoryjnych, a teraz chcemy je przekuć w bardziej skalowalną formę. Wykorzystamy przy tym wysoką przepustowość drukowania nanomateriałów.

Komu chcecie oferować Wasze rozwiązanie?

Chcemy dotrzeć do szpitali publicznych, a ich jest najwięcej w Polsce. Jednak na początek pomogą nam szpitale prywatne, które dysponują większym finansowaniem na innowacje. Później, już stopniowo będziemy mogli przechodzić do publicznych placówek. Po drodze chcemy jeszcze współpracować ze szpitalami akademickimi, aby nauczyć nowe pokolenie lekarzy i personelu medycznego korzystać z naszego sprzętu. Nasze rozwiązanie zauważył już Warszawski Uniwersytet Medyczny.

Jak ma wyglądać ekspansja zagraniczna?

W pewnym momencie rozwijania biznesu rozważamy ścieżkę tzw. white label, czyli przejęcie przez większego gracza. Tym samym nie będziemy musieli robić własnej sieci dystrybucyjnej. Zrobi to za nas doświadczony podmiot, a my mu dostarczymy naszą technologię. Jednak jesteśmy na bardzo wczesnym etapie, dlatego nasze pierwotne założenia mogą ulec zmianie.

Wygraliście Deep Tech CEE Challenge w ubiegłym roku i byliście na Hello Tomorrow Global Summit w Paryżu. Co wam dają takie wyróżnienia?

Know-how i merytoryczną wiedzę jak prowadzić startup mieliśmy już okazję czerpać z MBA for Startups. Konferencje takie jak Infoshare czy Deep Tech CEE Challenge pokazują nam jak „od kuchni” wygląda rynek, jak rozmawiać z inwestorami, na co zwrócić uwagę. Już podczas pisania pracy dyplomowej zidentyfikowałem dużą konkurencję, co najmniej 12 startupów i jeszcze 10 korporacji na świecie. Dlatego takie konferencje pozwalają nam poznać ludzi z tego środowiska i pozyskać ewentualnych partnerów. Dodatkowo, na takich wydarzeniach można często wygrać nagrody pieniężne jak na Infoshare – 20 tys. euro dla zwycięzcy.

Na jakich celach będziecie się skupiać w najbliższym czasie?

Pierwszy cel to oczywiście rejestracja spółki. Widzimy też szansę, że po procesie inkubacji możemy otrzymać rekomendację z Unicorn Huba do PARP-u, aby otrzymać finansowanie w wysokości 600 tys. zł. Oczywiście ta kwota nie da nam finalnego produktu, ale pomoże nam zatrudnić pierwszych ludzi i stworzyć MVP. Docelowo będziemy starać się o finansowanie na poziomie kilku mln euro ze źródeł europejskich.

Warto przeczytać: „Na przełomie III i IV kwartału br. zamierzamy rozpocząć certyfikację kapsułki” – Maciej Wysocki, CEO BioCam


Wywiad został przeprowadzony podczas konferencji Infoshare 2024. Największa technologiczna konferencja w CEE odbyła się w maju w Gdańsku. Niemal 6 tysięcy uczestników, ponad 300 startupów, korporacje oraz ponad 200 ekspertów z całego świata, którzy podzielili się wiedzą na 8 scenach Infoshare.

Polecamy

Więcej w tym dziale: