MamBiznes.pl

Kto rządzi w biznesie?

Pobieranie danych ...

Podobnie przebiega proces decyzyjny kobiety i mężczyzny prowadzących biznes. Nie oznacza to, że ona jest niezdecydowana, a on podejmuje pochopne decyzje. Ich zachowanie wynika z różnicy płci. Kobiety wolą najpierw porozmawiać, poznać się, a potem przejść do sedna transakcji. Mężczyznom natomiast bardziej zależy po prostu na przeprowadzeniu biznesu.

 – Kobiety mają bardziej rozwinięte instynkty społeczne, a mężczyźni często traktują biznes jak rywalizację, w której jedna strona musi być zwycięzcą. Dlatego kobietom łatwiej czytać np. mowę ciała i częściej lepiej wiedzą, kto będzie dobrym partnerem biznesowym albo pracownikiem  – tłumaczy Izabela Kielczyk, psycholog biznesu, trenerka kadry menedżerskiej i wiceprezes firmy Ypsilon Media zajmującej się kreacją biznesowego wizerunku. Dlatego też płeć żeńska woli robić interesy z kimś, kogo lubi i z kim swobodnie rozmawia.

Druga, ciemniejsza strona kobiecej natury uwydatnia się, gdy trzeba pracować z inną kobietą, którą niekoniecznie darzy się sympatią. Z badań psychologicznych wynika, że zespoły prowadzone przez kobiety były bardziej zestresowane. Panie, szczególnie zajmujące wyższe pozycje w firmowej hierarchii, często wymagają od swoich podwładnych dużo więcej niż od mężczyzn na tych samych stanowiskach – dodaje Kielczyk.

Samorealizująca się potrzeba

Chęć bycia szefem to najczęstszy czynnik motywujący kobiety do otwierania własnych firm. – Chociaż mniej się o tym mówi, to szklany sufit nadal funkcjonuje. Kobietom w dużych firmach trudniej jest się wybić, więc gdy widzą, że włożyły w osiągnięcie pewnej pozycji tyle samo albo nawet więcej wysiłku niż mężczyzna i nie są doceniane, to czują się zawiedzione. Stwierdzają więc, że własny biznes to jedyne rozwiązanie, żeby zarządzać firmą zgodnie ze swoimi przekonaniami – mówi Izabela Kielczyk.

– Część kobiet zakłada własne firmy, bo są bezrobotne i mają trudności ze znalezieniem pracy. Większością jednak kieruje chęć osiągnięcia niezależności, potrzeba godziwych zarobków, wrodzona przedsiębiorczość i skłonność do ryzyka. Moim zdaniem zakładanie firm przez kobiety to ucieczka przed dyskryminacją na rynku pracy – mówi dr Ewa Lisowska, współzałożycielka Międzynarodowego Forum Kobiet, wykładowczyni Szkoły Głównej Handlowej, zajmująca się tematyką przedsiębiorczości kobiet w Polsce.

– Milioner przed dwudziestką

– Swój pierwszy miliona zarobił na serwisie MP3.com

– Zarabiają sprzedając słowa w Inernecie

– Jak powstała potęga seriwisu Fotka.pl

Kobiet, którym zależy na samorealizacji, a nie odnajdują się w cudzych firmach, wciąż przybywa. Według Eurostatu w 2007 roku kobiety prowadziły lub zarządzały co czwartą firmą z sektora małych i średnich przedsiębiorstw w Polsce. Natomiast na początku I kwartału 2009 roku wśród osób pracujących na własny rachunek 34 proc. stanowiły panie, podczas gdy np. w Niemczech to 27 proc. ogółu przedsiębiorców. Przybywa też kobiet, które otwierają firmy w ramach systemu franczyzowego – stanowią one już jedną czwartą wszystkich franczyzobiorców.

Działanie pod sprawdzoną marką daje kobietom – niezwykle dla nich ważne – poczucie bezpieczeństwa i pewność, że otrzymają niezbędne do prowadzenia biznesu narzędzia. Kobiety mają też swoje biznesowe upodobania, częściej inwestują np. w salony kosmetyczne, przedszkola czy firmy z branży ślubnej. Są systemy franczyzowe, które preferują płeć piękną – sieć salonów piękności Bailine podpisuje umowy franczyzowe wyłącznie z kobietami, w firmie Perfect Moments zajmującej się ślubnym konsultingiem większość franczyzobiorców to również kobiety.

– Dwa z naszych ośmiu salonów są prowadzone przez mężczyzn. Odnalezienie się w biznesie ślubnym to kwestia cech charakteru, ale faktycznie lepiej, gdy zajmuje się tym kobieta. Idealną sytuacją jest, gdy oddział prowadzi małżeństwo – kobieta zajmuje się rozmowami z klientem, a mężczyzna sprawami biznesowymi – stwierdza Karolina Komorowska, właścicielka Perfect Moments.

Podobnie jest w firmie YogaBugs, prowadzącej zajęcia jogi dla dzieci i działającej na rynku angielskim – tylko jeden franczyzobiorca jest mężczyzną, pozostali to kobiety, a wśród nich 90 proc. to mamy. Założycielka sieci Lara Goodbody jest przekonana, że franczyza to idealne rozwiązanie dla kobiet z dziećmi – spełnionych bizneswoman, które mają dosyć wyścigu szczurów.

Kobietom co kobiece?

Panie coraz częściej pracują też w branżach wcześniej kojarzonych tylko z mężczyznami, czyli w informatyce czy budownictwie. W 2008 roku Alicja Smuk i Irena Kucharska założyły Remontową Ekipę Damską, w skrócie Redam, w której nie pracował ani jeden mężczyzna. Natomiast przedstawicielki branży informatycznej spotykają się na Sabacie Adminek, który odbywa się podczas ogólnego zjazdu polskiej branży informatycznej. Choć pozostają nadal mniejszością, to coraz trudniej mówić o branżach typowo kobiecych lub typowo męskich, bo i mężczyźni stają się pielęgniarzami czy sprzedawcami.

Kobiety sprawdzają się w produkcji i usługach niematerialnych, a mężczyźni w budownictwie i usługach materialnych, np. transporcie. Są branże łączące obie płci, m.in. rolnictwo, handel i naprawy. W miastach profile działalności mężczyzn przedsiębiorców są skoncentrowane w czterech branżach: handel, budownictwo, przetwórstwo przemysłowe i transport – razem ok. 75 proc. firm. – Kobiety poza tym, że lokują się w handlu, częściej niż mężczyźni świadczą usługi na rzecz biznesu: rachunkowość, konsulting, usługi marketingowe i PR, szkolenia, aranżacja wnętrz biurowych, tłumaczenia – wymienia Ewa Lisowska.

Ogród pełen pracy

Rzeczywiście, w branży PR-owej nietrudno trafić na agencję prowadzoną przez kobietę. Jedną z nich zarządza Katarzyna Pawlikowska, partner-założyciel Garden of Words, agencji komunikacji marketingowej skierowanej do kobiet, która znalazła się wśród dziesięciu nominowanych do tytułu Bizneswoman Roku 2008 w konkursie „Sukces pisany szminką”, organizowanym przez Radio PiN i BRE Bank. Dojście do tego etapu wymagało pracy nie tylko przy projektach, lecz także przy przekonywaniu firm, że warto stworzyć kampanie profilowane na żeńską część konsumentów.

– Nikogo nie dziwi fakt, że mamy agencję, dziwi jej profil. Mamy świadomość tego, że jesteśmy w Polsce pionierkami, bo komunikacja do kobiet to nowy trend w światowym marketingu. Pewnie dlatego naszymi klientami są głównie międzynarodowe firmy – tłumaczy Katarzyna Pawlikowska. Zanim wraz ze wspólniczką Aleksandrą Nieściuszko-Bujnicką otworzyły w 2007 Garden of Words, ich zawodowe drogi skrzyżowały się w firmie kosmetycznej Grupa Kolastyna. – Zrealizowałyśmy wspólnie ważne projekty, pojawiły się sytuacje, w których profesjonalizm, lojalność i postawa życiowa nas obu znalazły wspólny mianownik i zrodziła się przyjaźń – wspomina Katarzyna Pawlikowska.

Obie zajmowały się produktami, których finalnymi odbiorcami były kobiety, i ciągle szukały rzetelnej wiedzy na ten temat. Przyjaźń przerodziła się w biznes. – Odeszłam z Kolastyny z postanowieniem skoncentrowania swojego rozwoju zawodowego na komunikacji marketingowej skierowanej do kobiet. Przez rok pełniłam funkcję account directora w dużej agencji PR, a Aleksandra pracowała tam ze mną. Jednak wiara w słuszność firmy, która wesprze działania przedsiębiorstw kierujących swój produkt do kobiet, była tak silna, że zdecydowałyśmy się jesienią 2007 na założenie Garden of Words  – opowiada Pawlikowska. Dotychczas firma zrealizowała m.in. działania dla BRE Banku, marki bielizny Chantelle, Simplusa, Ambi Pur, Nestle czy wody Żywiec Zdrój.

Rodzina kontra praca

Podobną opinię wyraża Anna Biernat, jedna z właścicielek założonej w czerwcu 2009 roku firmy doradztwa wizerunkowego Biernat Rusajczyk Doradztwo Wizerunkowe. Zanim panie podjęły decyzję o założeniu wspólnego biznesu, Anna Biernat i Anna Rusajczyk pracowały w korporacjach na dobrze płatnych stanowiskach. Pierwsza z nich spędziła wiele lat, pracując w największych polskich i zagranicznych agencjach PR, a bezpośrednio przed założeniem firmy zajmowała stanowisko zastępcy dyrektora zarządzającego w agencji Pleon. Natomiast druga z pań doświadczenie zawodowe zdobywała m.in. jako dyrektor ds. komunikacji w randze członka zarządu w Provident Polska oraz jako dyrektor polskiego oddziału firmy doradczej Apco Worlwide. Skąd więc pomysł na własną firmę?

– Dobrze się czułam w firmach, w których pracowałam, ale łączenie pracy na wysokich stanowiskach z macierzyństwem jest bardzo trudne, poza tym zawsze myślałam o prowadzeniu własnej firmy – przyznaje. Biernat i Rusajczyk poznały się w sali konferencyjnej podczas pracy nad wspólnym projektem – nie były koleżankami ze studiów czy z liceum, połączył je cel biznesowy.

– W pewnym momencie zdecydowałam się odejść z firmy i poświęcić macierzyństwu, a Anna Rusajczyk rok później urodziła dziecko i odeszła z Providenta. Przy drugim dziecku nie była już w stanie pogodzić roli matki z pełnieniem funkcji dyrektora polskiego oddziału Apco Worlwide. Zadzwoniła do mnie w 2008 roku w listopadzie i zaczęłyśmy rozmawiać o naszych wizjach wspólnej pracy – wspomina Biernat.

Oprócz kwestii rodzicielstwa o otworzeniu własnej firmy zdecydowała też potrzeba kreowania rozwoju przedsiębiorstwa według swojego planu. Decyzja obu pań może wydać się zaskakująca, bo panuje przekonanie, że praca na swoim trwa 24 godziny na dobę. – Własna firma wymaga poświęcenia i czasu, ale można go elastycznie planować. Mogę do 13. być w przedszkolu i nikt mi tego nie wypomni ani nie będę musiała się zwalniać.

Natomiast pracować mogę wieczorem, gdy dziecko już śpi. Oczywiście, czasem do późna jesteśmy w kontakcie e-mailowym, ale to i tak mniejsze obciążenie niż praca na wysokich stanowiskach w korporacjach, które mają swoje zasady i wymagają odbywania częstych podróży służbowych – stwierdza Anna Biernat.

Dobra zaprawKobiety coraz częściej odnajdują się w różnych branżach, również tych wcześniej zarezerwowanych dla mężczyzn. Tak było w przypadku Iwony Rich, właścicielki firmy Quality Progressive Business (QPB). – Własny biznes chciałam mieć od zawsze. Na początku myślałam o firmie informatycznej lub turystycznej. Najpierw zajęłam się obsługą zagranicznych turystów przyjeżdżających do Polski – wspomina Iwona Rich.

Turystów zagranicznych zjeżdżało się do Polski coraz więcej, więc firma dobrze funkcjonowała. Goście chcieli też nad Wisłą inwestować w nieruchomości, więc ta branża stała się domeną Rich i z nią związana jest do dziś. W panującej obecnie słabszej koniunkturze i przy mniejszym poziomie inwestycji zagranicznych Rich poszerzyła działalność o projektowanie mieszkań sprzedawanych przez deweloperów.

– Zaproponowaliśmy firmom i osobom prywatnym możliwość zaprojektowania wnętrza mieszkania. Sprzedający nie musi dodatkowo szukać, a klient oszczędza czas – podkreśla Rich. Przyznaje, że jakiekolwiek zmiany w działalności firmy poprzedzone są analizą rynku i żadna decyzja nie jest podejmowana pochopnie. – Prowadzenie własnej firmy to odpowiedzialność za pracowników. Gdy przychodziły gorsze czasy, angażowanie się w nowe nisze było też podyktowane troską o nich – przyznaje i potwierdza, że nigdy nie było łatwo, bo dla kobiety własna firma jest większym wyzwaniem niż dla mężczyzny. – Kobieta musi pogodzić rolę matki, żony i jeszcze zająć się firmą. Poza tym działa często emocjonalnie, co jest wyczerpujące – stwierdza Iwona Rich.

Nie tylko mężczyźni budują domy

Z branżą nieruchomości związana jest również Joanna Pyzel, właścicielka firmy Pyzel Developers. Przyznaje, że na początku pracy zawodowej, gdy budowała pierwsze osiedle domów w podwarszawskim Konstancinie, niektórzy z dystansem odnosili się do jej działań. – Niektóre osoby patrzyły z niedowierzaniem na młodą kobietę dewelopera. Teraz nie mam z tym problemu, bo swój profesjonalizm udowadniam tym, co moja firma zrealizowała dotychczas – mówi Joanna Pyzel.

– Jak założyć sklep internetowy?

– Automaty vendingowe to niezły biznes

– Jak założyć prywatne przedszkole?

– Otwieramy własny pub

Wśród tych inwestycji jest m.in. budowa osiedla piętnastu domów jednorodzinnych w Józefosławiu. – Moje projekty domów były elastyczne, czyli zaprojektowane w kilku wielkościach, z możliwością rozbudowy przez dodawanie kolejnych elementów bryły budynku, w miarę rozrostu rodziny. Dużą satysfakcję dał mi fakt, że moje założenia okazały się słuszne, a po kilku latach wszystkie budowane przez moją firmę mniejsze domy się powiększyły.

Twarde sztuki

Joanna Pyzel, tak jak i pozostałe panie, przyznaje, że założenie własnej firmy było związane z potrzebą samorealizacji i wykonywania projektów, które nie zawsze w dużych firmach były możliwe. Na swojej ścieżce zawodowej musiały się zmagać czasami nie tylko z mężczyznami i sceptycznym podejściem potencjalnych klientów do profilu ich firmy, lecz także z trudnościami formalnymi. O ile te pierwsze okazują się do przejścia, tyle drugie mogą naprawdę utrudnić realizację niektórych planów.

– Zawsze byłam w męskich klasach i na męskich studiach, ale nie czułam się nigdy od mężczyzn słabsza. Mam wielu przyjaciół mężczyzn, którzy zachęcali mnie do aktywności w biznesie i stowarzyszeniach. Kiedy działałam w międzynarodowej fundacji Habitat for Humanity, zajmującej się budową domów dla osób w potrzebie mieszkaniowej, a więc na polu postrzeganym jako męskie, to właśnie przedstawiciele przeciwnej płci wybrali mnie na prezesa zarządu – mówi Joanna Pyzel. Kobiety, które stosują zbyt męski tryb relacji i rywalizacji w biznesie, ponoszą bardzo duże koszty społeczne i psychiczne.

A teraz takich agresywnych bizneswoman po trzydziestce mamy coraz więcej. Te kobiety miały do czynienia ze szklanym sufitem i wobec innych kobiet wyznają zasadę: jeżeli chcesz dotrzeć na to samo stanowisko co ja, pokaż dużo więcej. Z roku na rok o własnym biznesie marzy coraz więcej Polek. U jednych na myśleniu się skończy, ale też gros z nich przekuje marzenia w rzeczywistość i z sukcesem będą zarządzać swoimi firmami.

– Jak zdobyć pieniądze na własną firmę

– W poszukiwaniu drugiej Naszej Klasy

– 101 niezwykłych pomysłów na biznes

– E-biznes, czyli od zera do milionera

Joanna Sopyło

Pobieranie danych ...