Ranking kont firmowych Ranking kont osobistych

E-biznes, czyli od zera do milionera

Jak nie mając nic, stać się bogaczem? W USA przed laty można było ruszyć do Teksasu, znaleźć ropę i zostać nafciarzem. W Polsce w okresie przemian olbrzymie pieniądze pozwalała zarobić choćby inwestowanie na giełdzie. Obecnie wielkie fortuny można zbić na interesach w internecie. Na przykład zakładając portal społecznościowy – pisze magazyn Własny Biznes FRANCHISING. (www.franchising.pl)

Nuda, nic się nie dzieje, więc wchodzę do internetu. Tam mogę pogadać ze znajomymi z liceum, albo spotkać zupełnie nowych znajomych. Mogę też pomyszkować w jakimś serwisie dla samotnych. A może lepiej poszukam nowej pracy? To nie są dylematy inżyniera Mamonia, to tylko kilka propozycji, jakie czekają na każdego internautę. Sieć www otworzyła bowiem nieograniczone możliwości kontaktu, wymiany doświadczeń, poglądów, a także muzyki, filmów, gier.

Internet stał się miejscem spotkań pasjonatów, komentowania najnowszych wydarzeń politycznych, społecznych czy kulturalnych. To w nim można nadrobić to, na co w życiu realnym brakuje czasu. Pozwala też wielu osobom przełamać niepewność i lęk przed kontaktami z innymi ludźmi. I tak grupy osób, korzystając z dobrodziejstw współczesnej techniki, skupione wokół jakiegoś tematu, zaczęły kreować w sieci miejsca spotkań, dyskusji czy pogawędek. Zaczęły rodzić się serwisy społecznościowe.

Moda na tworzenie wirtualnych społeczności przywędrowała do Polski z USA, które są kolebką internetu i wszelkich nowych zjawisk rodzących się w sieci. To tam powstały najpopularniejsze na świecie: MySpace.com, Facebook.com, Classmates.com, YouTube.com – przywędrowały nad Wisłę i dorobiły się swoich lokalnych klonów. Internauci mogą więc korzystać z serwisów pomagających odnaleźć dawnych szkolnych znajomych, mogą prezentować swoje umiejętności i doświadczenia zawodowe albo wymieniać poglądy ze specjalistami z podobnych dziedzin. Mogą też prezentować swoje zdjęcia, sztukę, muzykę, filmy. A to tylko namiastka tego, co oferuje sieć.

Andrzej Garapich z firmy Polskie Badania Internetu uważa, że przyczyną niebywałego wzrostu popularności portali jest zwyczajna odpowiedź na potrzeby rynku. Według niego portale jako pierwsze zaoferowały internautom rozwiązania i narzędzia, do których wcześniej nie mieli dostępu, choćby odnajdywania znajomych, prezentacji własnej osoby czy twórczości lub wyrażania własnych opinii.

Według Tomasza Woźniaka, członka zarządu Angel Business Seedfund, odpowiedzialnego za inwestycje w projekty internetowe, popularność serwisy zawdzięczają temu, że dzięki nim łatwiej przełamuje się bariery w kontaktach międzyludzkich. Poza tym dawniej sieć nie dawała aż tylu możliwości. Radykalnie wzrosła także liczba osób mających dostęp i korzystających z internetu.

Sebastian Muliński z firmy doradczej IAI-System dodaje, że portale dają szansę zaistnieć każdemu, kto chce pokazać swoją twórczość, osobowość czy wizerunek. Poza tym nie wymagają znajomości informatyki ponad zwykłą obsługę komputera. Ludzi zaś interesuje, co dzieje się u innych osób, takich jak oni sami, i do tego uwielbiają wymianę informacji.

Paweł Trzciński prowadzący portal Bezzobowiazan.pl jako przyczynę rozkwitu popularności portali społecznościowych podaje chęć oraz możliwość łatwego i szybkiego komunikowania się, co jest efektem przenoszenia dawnych form kontaktów podtrzymywanych za pomocą e-maili czy grup dyskusyjnych na poziom portali społecznościowych.

Z kolei socjolog dr Mariusz Kosieradzki z zakładu Socjologii Wsi i Komunikacji Społecznej Wydziału Nauk Humanistycznych SGGW w Warszawie wylicza kilka składowych fenomenu portali. Pierwsza to ciekawość: spraw, ludzi, kultur. Za nią kryje się interes i możliwość jego zrobienia, możliwość własnej (auto)kreacji, łatwość nawiązywania kontaktów czy też potrzeba przynależności do grupy.

Co drugi Polak już tam jest

Wybuch gorączki społecznościowej to okres ostatnich dwóch lat i wiąże się przede wszystkim z niebywałym wzrostem popularności serwisu Nasza-klasa.pl, choć serwisy społecznościowe w polskiej sieci istniały już wcześniej. Jednym z nich jest Eplus.pl, który wystartował w 2002 roku i może pochwalić się liczbą odsłon na poziomie 609 milionów (lipiec tego roku). Jest skierowany przede wszystkim do młodych ludzi. Dość powiedzieć, że osoby do 18. roku życia stanowią 70 proc. użytkowników portalu. Mają oni do dyspozycji wiele funkcji, m.in. profile użytkownika, możliwość dodawania zdjęć i filmów, pamiętniki, forum, gry.

W sieci działają setki różnych serwisów, tak jak wielu jest internautów i ich pomysłów na skupienie się wokół interesujących ich spraw. Jest choćby Goldenline.pl, na którym można prezentować swoje osiągnięcia zawodowe i spotkać ludzi pracujących w tej samej branży co my. Nota bene serwis stał się miejscem chętnie uczęszczanym przez head hunterów poszukujących nowych pracowników. Jest też Grono.net., na które dostać się można, będąc zaproszonym przez swoich znajomych. Można się tam z nimi kontaktować.

W sieci jest też choćby Wykop.pl, na którym internauci wrzucają wszystko to, co uważają za ciekawe, ważne, śmieszne, warte zobaczenia i przeczytania: filmy, zdjęcia, teksty wyszukane przez nich w sieci. Swoje zdjęcia mogą też wrzucać do internetu użytkownicy założonego w 2001 roku serwisu Fotka.pl. Portal odwiedza ponad 3 miliony internautów (dane serwisu) miesięcznie, generując ponad 2 miliardy odsłon. Codziennie zakładanych jest kilkadziesiąt tysięcy kont i dodawanych jest kilkadziesiąt tysięcy zdjęć.

Kolejną grupę portali stanowią te, na których można poznać kogoś bliżej, czyli serwisy ogólnie zwane randkowymi. Taki portal prowadzi Paweł Trzciński, który postanowił spróbować zaistnieć w sieciowym biznesie zainspirowany amerykańskim serwisem dla dojrzałych osób poszukujących znajomych.

? Portal zaczął powstawać dwa lata temu. Najpierw mieliśmy pomysł na serwis spotkań dla ludzi dojrzałych, którzy niekoniecznie odnajdują się na portalach, gdzie przebywa dużo młodzieży – opowiada założyciel serwisu. – Wizja skonkretyzowała się i rozszerzyła w stronę nie tylko związaną ze spotykaniem się, ale też publikowaniem interesujących tekstów dotyczących dojrzałej seksualności i ogólnie pojętego poczucia wolności w bliskich relacjach. Tak narodziło się Bezzobowiazan.pl. Aktualnie nasz portal ma 20 tys. zarejestrowanych użytkowników i około 1,4 tys. wejść dziennie.

Co się stało z naszą-klasą.pl

Choć polskich portali w sieci jest co niemiara, to niekwestionowanym liderem, który gości na ustach niemal wszystkich internautów jest Nasza-klasa.pl. Portal, którego historia to niespełna dwa lata istnienia i oszałamiająca kariera wśród internautów, a także wielki sukces biznesowy jego założycieli.

– Pomysł na portal zrodził się w styczniu 2006 roku w głowie Macieja Popowicza, wówczas studenta informatyki, który chciał odnowić znajomości z dawnymi kolegami z klasy ze szkoły średniej. Wpadł na pomysł, żeby zrobić to za pomocą internetu. Wraz z trójką znajomych programistów: Pawłem Olchawą, Michałem Bartoszkiewiczem i grafikiem Łukaszem Adzińskim rozpoczął pracę nad portalem, który umożliwiałby komunikację ze szkolnymi przyjaciółmi – opowiada Joanna Gajewska, rzecznik prasowy Naszej-klasy.pl. – Praca nad projektem trwała przez całe wakacje i serwis wystartował w grudniu 2006 roku.

Choć jak przyznaje sama Joanna Gajewska, pomysł na portal społeczności szkolnej nie jest nowy, to Nasza-klasa.pl nie jest kopią amerykańskich pierwowzorów. Daje bowiem możliwość tworzenia wirtualnych klas i zapisywania się do nich, czego nie oferuje żaden inny portal. Coś rzeczywiście w tej ofercie musi być, bo jak podaje portal, zarejestrowanych jest w nim już 19 mln kont, z czego 14-15 mln to konta realnie.

Andrzej Garapich z PBI ocenia, że sukces Naszej-klasy.pl jest nie do przecenienia, choćby ze względu na to, że ułatwił on powstanie w sieci setki podobnych pomysłów, które kopiowały oferowane przez nią rozwiązania. Jednak jak na razie żadnemu nie udało się powtórzyć i osiągnąć podobnych wyników. Co ciekawe, nie udało się to także na razie amerykańskim pierwowzorom polskich portali, bo ani MySpace.com czy Facebook.com nie zdobyły jak na razie w naszym kraju zbyt wielu użytkowników.

Wystarczy kilka stówek

Co trzeba zrobić, by nowy portal społecznościowy okazał się sukcesem i pozwolił jego założycielom zarabiać? Tomasz Woźniak, członek zarządu Business Angel Seedfund, uważa, że podstawowym czynnikiem warunkującym sukces serwisu jest to, czy odpowiada na realne zapotrzebowanie ludzi skupionych wokół wspólnego celu lub zainteresowań. Każdy serwis musi spełniać takie funkcje i być funkcjonalny.

Andrzej Garapich z PBI dodaje, że portal społecznościowy może być doskonałym pomysłem na zarabianie, choć sukces nie będzie udziałem wszystkich tworzących portale.
– Zaletą tego rodzaju biznesu jest niska bariera wejścia, bo nie trzeba zbyt wiele inwestować w kupno domeny, hostingu, licencji. Jeśli dodatkowo znamy się na grafice i programowaniu, to już na starcie stoimy na dobrej pozycji – dodaje Garapich. – Jednak najważniejsze są w tym biznesie pomysł na portal oraz kreatywność, których wycenić się nie da. Nie da się ich także kupić. Nie ma więc oryginalnej recepty na sukces, bo jak pokazują przykłady, nawet firmy z olbrzymim zapleczem finansowym, nie odniosły na naszym rynku sukcesów.

Joanna Gajewska z Naszej-klasy.pl uważa, że za sukcesem portalu stał sam temat serwisu, bo przecież każdy chodził kiedyś do szkoły i był w jakiejś klasie, a także poznał tam ludzi, z którymi chciałby odnowić znajomość. Do tego doszedł pomysł na serwis, prosty, ale skuteczny, sprawne wykonanie, intuicyjność obsługi, która pozwala korzystać z serwisu nawet osobom słabo obsługującym komputer oraz ciężka praca. Sama realizacja pomysłu nie była droga.

– Wystarczyło niedużo ponad 200 zł na wykupienie serwera. Reszta była w głowach założycieli, bo wiedza i umiejętności programowania były tutaj kluczowe – dodaje rzeczniczka. – Poza tym, czego nie da się przeliczyć na pieniądze, na sukces trzeba było ciężko pracować. Założyciele spędzili setki godzin nad dopracowaniem modelu serwisu. Później, gdy pomysł spotkał się wielkim odzewem internautów, koszty szybko rosły. Wtedy konieczne jest wsparcie finansowe. Potrzebne są bowiem pieniądze na niezwykle wydajne serwery.

Te zaś mogą kosztować grube tysiące złotych. O braku wydajności serwerów przekonali się zresztą sami użytkownicy Naszej-klasy.pl. Gdy radykalnie rosła liczna zakładanych kont, dotychczasowe serwery tego nie wytrzymywały. Nie można było się do serwisu zalogować, strony się nie ładowały. Wszyscy byli mocno niezadowoleni. Niewydolność serwerów dotknęła także Wykop.pl. Jego właściciele musieli przenosić pierwszy wirtualny serwer ze Stanów Zjednoczonych najpierw do Niemiec, a docelowo do Polski. Przykład obu serwisów pokazuje, że początki są dość łatwe. Jeśli ma się wiedzę i umiejętności, to stworzyć i uruchomić portal jest dość prosto. Jednak później, gdy rośnie liczba użytkowników, bez pieniędzy, i to sporych, funkcjonować się już nie da.

Dlatego Sebastian Muliński z IAI-System uważa, że receptą na sukces portalu jest stworzenie modelu biznesowego, który nie będzie kolejną kopią istniejącego już na rynku rozwiązania. Nowy koncept musi oferować funkcje i rozwiązania problemów, których użytkownicy nie znajdą nigdzie indziej. – Trzeba szukać własnej drogi, tym bardziej że wraz z ewentualnym wzrostem popularności serwisu, dominującymi ociążeniami finansowymi staną się koszty pracy i utrzymywania infrastruktury sieciowej, które mogą dochodzić nawet do kilkuset tysięcy złotych miesięcznie w przypadku bardzo dużych społeczności – dodaje.

Nie powinno się także zapomnieć o reklamie. Nowy portal w gąszczu sieci może nie zostać odnaleziony, trzeba więc go pokazać internautom. Najprościej korzystając z samego internetu. Najprostszym i najszybszym sposobem dotarcia jest reklama w wyszukiwarkach, pozycjonowanie oraz wymiana linków czy banerów.

Od zera do milionera

Przygotowanie serwisu może być więc niezwykle tanie. Liczy się oryginalny pomysł i zapewnienie użytkownikom jak największej liczby ciekawych funkcji. Ważne, żeby twórca zadbał o funkcjonalność serwisu, ale temu zagadnieniu trzeba poświęcić wiele miesięcy żmudnej pracy i testów. Jeśli jednak uda się serwis przygotować, to zdobywając użytkowników, może także na siebie zarabiać i to dobrze.

Założyciele Naszej-klasy.pl sukces niewątpliwie osiągnęli. Cała Polska aż jęknęła z zachwytu, gdy okazało się, że akcje portalu kupił za grube miliony estoński fundusz Forticom. Co prawda wiadomość o transakcji ujrzała światło dzienne wiele miesięcy po fakcie i krążąca suma jest także nieoficjalna, to i tak jej wielkość robi wrażenie. Chodzi ponoć o ok. 200 mln zł za 70 proc. akcji serwisu. Tyle zarobili założyciele. Jednak serwisy to zazwyczaj samodzielnie działające firmy, które powinny na siebie zarabiać.

Sebastian Muliński uważa, że serwis może być dobrym sposobem na biznes, jeśli społeczność portalu jest wystarczająco duża (w przypadku portalu dla wszystkich np. Nasza-klasa.pl, to minimum kilka milionów ludzi) i ma się zdywersyfikowane dochody. Nie powinno się więc ich opierać jedynie na reklamie. Warto znaleźć inne źródła finansowania, inaczej można przejeść każde pieniądze pozyskane od inwestorów, tym bardziej że koszty wraz z rozwojem serwisów rosną w szybkim tempie. Według Andrzeja Garapicha źródłem zarobków dla serwisów mogą być ich użytkownicy.

Zarabiać można, choćby oferując odpłatne funkcje i narzędzia, niedostępne w darmowej opcji. To źródło potencjalnych dochodów może okazać się jednak nieprzewidywalne, gdy przyzwyczajeni do możliwości bezpłatnego korzystania z kont internauci zaczną się buntować i odmówią korzystania z płatnych usług. Tak ostatnio stało się właśnie z Naszą-klasą.pl, której użytkownicy podjęli nawet działania zmierzające do bojkotu serwisu, w przyczyną „buntu” miała być zapowiedź wprowadzenia odpłatności za korzystanie z pewnych funkcji portalu.

Realni, wirtualni, pożądani

Choć w wielu przypadkach serwisy społecznościowe powstawały jako miejsca spotkań skupiające miłośników i fanów wybranego tematu i tworzone były przede wszystkim przez zapaleńców, obecnie są przede wszystkim sposobem na dobry biznes. Dlatego w swym portfelu musi mieć portal społecznościowy każdy szanujący się potentat w branży internetowej. Taką drogą poszło choćby Google, wykupując YouTube.com. Na rodzimym rynku znamienne mogą być działania portalu Onet.pl, który kupił np. Blog.pl czy Digiart.pl, czy postępowanie Agory, właściciela Gazety Wyborczej, który obok portalu Gazeta.pl ma witrynę z blogami – Blox.pl. Wiele mówiło się w branży także o nowym koncepcie internetowym Agory. Plany dotyczące tego projektu pokrzyżował ponoć niebywały sukces Naszej-klasy.pl.

O dobrych interesach, które można zrobić na prowadzeniu portali, świadczyć może fakt, że ich właścicielami stają się np. fundusze inwestycyjne. Starty przedsięwzięć internetowych wspierają także licznie aniołowie biznesu, licząc, że inwestycje zwrócą się z nawiązką.

Jednak aby zarabiać, trzeba mieć na kim. I tu niezwykle ważne są liczby. Te zaś odnoszą się do użytkowników, którzy korzystają z danego portalu i mają tam swoje konta, liczby odsłon, pozycję w rankingach tematycznych. Dlatego między portalami toczy się cicha walka, której nikt nie chce nazwać konkurowaniem, o wykazanie, kto ma więcej użytkowników, kont.

– W każdym obszarze tematycznym (finanse, rozrywka, moda) trwa nieustanna licytacja na liczby odsłon, unikalnych użytkowników, bo do zwycięzców rankingów trafia zdecydowania więcej pieniędzy z reklam niż do serwisów mniej popularnych – mówi Tomasz Woźniak z Business Angel Seedfund. – Każdy z serwisów walczy więc o zapewnienie nowych funkcjonalności istniejącym użytkownikom, a nowym chce dać najlepsze możliwe w danej chwili usługi.

Niekwestionowanym liderem rynku jest w Polsce Nasza-klasa.pl, która ma według danych samego portalu ok. 14-15 mln użytkowników. To ogromny potencjał i możliwość zarabiania. Jednak analitycy uważają, że niezbyt wykorzystywany. Andrzej Garapich uważa, że głównym problemem polskich portali nie jest liczba użytkowników, tylko umiejętność zarabiania na nich.
– Co z tego, że Nasza-klasa ma ich najwięcej, skoro nie umie na nich zarabiać – konstatuje. – Konkurencja między portalami powinna skupiać się nie na rywalizacji i zwiększaniu liczby użytkowników. Portale powinny zacząć zarabiać na dotychczas pozyskanych. Muszą nauczyć się przekonywać reklamodawców, że ci użytkownicy będą dobrymi odbiorcami reklam.

Konkurowanie polega także na kreowaniu nowych pomysłów, zaskakiwaniu innych portali nowymi rozwiązaniami i wprowadzaniem ich w życie.

– Nowych portali wciąż przybywa i na pewno odciągają one internautów od Naszej-klasy – mówi Joanna Gajewska z Naszej-klasy.pl. – Dlatego, choć według statystyk jesteśmy liderem, jeśli chodzi o liczbę użytkowników, to staramy się ciągle rozwijać, udoskonalać nasz produkt. Pracujemy także nad nowym projektem, dużą platformą, która pozwoli użytkownikom nie tylko na odnajdywanie dawnych znajomych, ale i utrzymywanie z nimi stałego kontaktu.

Nad rozwojem swojego portalu pracuje także Paweł Trzciński. Zapowiada, że dążyć będzie do uatrakcyjniania i ułatwiania korzystania z serwisu jego użytkownikom. Dbanie o użytkowników jest niezwykle ważne, bo jak podkreśla Sebastian Muliński z IAI-System, w internecie, w jednej branży, jest miejsce tylko dla jednego gracza i na rynku zostaną tylko najlepsi.

– Trzeba się więc także zastanowić, czy sensowne jest otwieranie kolejnego portalu, który będzie szukał znajomych, generował newsy z kanałów RSS, czyli będzie kopią już istniejących rozwiązań – dodaje. – Na pewno jest zaś w sieci miejsce na nowe pomysły, nowe rozwiązania i takie na pewno będą się pojawiać.

Przyszłość: zarabiaj albo giń

Choć polskich serwisów społecznościowych w sieci nie brakuje, to zdaniem Andrzeja Garapicha rynek wciąż jest w zalążku. Jego zdaniem przed internautami wielkie odkrywanie portali, bo aktualni liderzy trochę zawodzą nadzieje.

– Sukces Naszej-klasy.pl jest nie do przecenienia, ale serwis ma niewielką funkcjonalność, nie oferuje takich możliwości, jak MySpace czy Facebook, czyli rozbudowanych narzędzi do prezentacji własnej osoby, własnej muzyki czy zdjęć – mówi przedstawiciel PBI. – Nie rozwija się też Grono.net, nie oferując nic ciekawego użytkownikom. Goldenline to serwis typowo specjalistyczny, skupiający się jedynie na aktywności zawodowej. Dlatego sądzę, że czekamy wciąż na coś nowego, na nasz polski MySpace.

Zdaniem specjalisty trudno przewidzieć, jak wyglądał będzie rynek za jakiś czas. Nikt bowiem nie spodziewał się sukcesu, jaki odniosła Nasza-klasa.pl. – Rynek był podzielony pomiędzy duże portale, a tu nagle weszli oni i wywrócili wszystko do góry nogami. Taka sytuacja możliwa jest po raz kolejny, tylko potrzebny jest pomysł i oferta, które porwą miliony – uważa Garapich. – Polski rynek wciąż jest w fazie rozwoju, jest mały. Jednak wciąż przybywa użytkowników internetu, rośnie też rynek internetowej reklamy, więc nowych portali będzie przybywać, tym bardziej że bariera wejścia i zaistnienia jest stosunkowo niewysoka, a do ugrania wciąż jest dużo.

Co prawda, jak podkreśla Garapich, polski rynek nie gwarantuje sukcesu nawet dużym firmom, o czym boleśnie przekonał się choćby e-Bay, który z kraju się wycofuje.
– Ciekawe jest też to, że MySpace, Facebook weszły do Polski, bo to rynek, na którym trzeba być, ale nie widać, żeby im na tym rynku zależało, o czym może świadczyć, że dopiero w tym roku MySpace uruchomił polską wersję serwisu – zauważa. – Czy tak zostanie, czy może firmy zechcą jednak budować swoją pozycję, np. poprzez akwizycję, a może będą musiały zmienić swoje modele na rynku polskim, zobaczymy za jakiś czas.

Sebastian Muliński uważa, że przyszłość portali ogranicza się do stwierdzenia zarabiaj albo giń. – Większość rośnie w myśl idei z czasów pierwszej bańki internetowej – zdobywajmy popularność, a potem zobaczymy co dalej. Aby utrzymać się na rynku, trzeba będzie wprowadzać różne sposoby zarabiania, kompletnie niezależne od reklamy. Jeżeli bowiem portale nie będą przynosić zysków, przejedzą pieniądze, nawet od największych inwestorów, a potem padną – wieszczy. – Na rynku na pewno dojdzie więc do przejęcia portali przez większych graczy. Będą to albo fundusze venture capital, konkurencja, albo potentaci ze świata.

Paweł Trzciński z portalu Bezzobowiazan.pl sądzi, że potrzeba międzyludzkiej komunikacji się nie zmniejszy. Wzrośnie, jego zdaniem, natomiast świadomość techniczna ogółu ludzi, co pozwoli radzić sobie z takimi systemami jak portale społecznościowe. Te zresztą staną się coraz łatwiejsze w użyciu i będą oferować coraz więcej możliwości. Łukasz Mentel, dyrektor zarządzający Pixelate Ventures, właściciela portalu Eplus.pl, rozwój portali widzi dwutorowo. Z jednej strony, według niego, działać będą duże portale oferujące użytkownikom możliwie jak największy obszar aktywności w sieci, z drugiej strony rozwijać się będą mniejsze, sprofilowane społeczności poświęcone jednej, konkretnej tematyce.

Tomasz Woźniak z zarządu Business Angel Seedfund jest optymistą, jeśli chodzi o rozwój portali. Mówi, że w sieci jest wciąż miejsce na nowe, innowacyjne, świeże pomysły.
– Internet rozwija się bardzo szybko, spada tymczasem czytelnictwo gazet papierowych, spada oglądalność telewizji, słuchalność radia, a rośnie liczba osób spędzających czas w internecie. Rośnie też wielkość handlu w sieci. W Polsce w ubiegłym roku poprzez internet sprzedano towary warte 1,5 mld euro – informuje. – Poza tym, technika umożliwi „wyjście” internetu z komputerów do urządzeń przenośnych, telewizorów, samochodów i przemiesza się z innymi mediami. Spadną też ceny dostępu do sieci.

Internetowy biznes, który stanie się żyłą złota, wciąż można w Polsce zrobić. Nie potrzeba na to zbyt wiele pieniędzy. Do startu wystarczy grupa zapaleńców i pomysł. Dobry pomysł. Tak niewiele, a jednak. Czy to wygórowana cena za wielki sukces i możliwe do zarobienia miliony?

Michał Bogurat

Administratorem Twoich danych jest Bonnier Business (Polska) sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. Twoje dane będą przetwarzane w celu zamieszczenia komentarza oraz wymiany zdań, co stanowi prawnie uzasadniony interes Administratora polegający na umożliwieniu użytkownikom wymiany opinii naszym użytkownikom (podstawa prawna: art. 6 ust. 1 lit. f RODO). Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne w celu zamieszczenia komentarza. Dalsze informacje nt. przetwarzania danych oraz przysługujących Ci praw znajdziesz w Polityce Prywatności.
Pawel 17 lut 2011 (20:09)

od zera do milionera, to jest właśnie internet. Efekt skali. Możesz dotrzeć do większej ilości osób. Jak nie wiesz jak zacząć, to może wejdź na zestawsekret.pl niezła rzecz dla osób początkujących i tych średnio-zaawansowanych. Pozdrawiam