Nalewki znane są już od setek lat. Zresztą podobno pierwszą z nich stworzył ojciec medycyny Hipokrates. W Polsce w ostatnim czasie wraca moda na tego typu trunki. Przekonał się o tym Stanisław Smarduch, który prowadzi rodzinny biznes „Nalewki kresowe”.
Bartłomiej Godziszewski: Można powiedzieć, że historia Pańskiego biznesu sięga, aż okresu przed II Wojną Światową.
Stanisław Smarduch: Wuj mojej żony pochodził z kresów wschodnich. Po II wojnie światowej został jak wielu innych przesiedlony na tereny współczesnej Opolszczyzny. Jak wiadomo Polska tradycja robienia nalewek na kresach była kultywowana przez pokolenia, dlatego też wuj mojej żony znał receptury. Któregoś razu zwróciłem uwagę na nalewki, które robił na swoje potrzeby i postanowiłem sam spróbować. Wziąłem od niego przepisy i zacząłem eksperymentować.
[mb_newsletter_box]
Kiedy zrodził się pomysł, by zrobić z tego biznes?
Kiedy okazało się, że moje eksperymenty zaczynają być uznawane i doceniane już nie tylko wśród mojej rodziny i znajomych, ale i w całej Polsce również przez znanych krytyków kulinarnych takich jak: Robert Makłowicz, Magdalena Gessler czy śp. Piotr Bikont. Zdobywaliśmy nagrodę za nagrodą i w końcu zaczęliśmy na poważnie myśleć, że to może być świetne połączenie pasji i pracy.
Jak wyglądały początki tego biznesu?
Początki były bardzo trudne, ponieważ polskie prawo nie przewidywało powstawania tak małych zakładów produkcji alkoholu jak nasz. Przepisy były i nadal są bardzo skostniałe i skomplikowane, co stanowi ogromną barierę wejścia na rynek. Mamy nadzieję, że wkrótce się to zmieni i będzie u nas to wyglądało tak jak w Niemczech czy Austrii. Aktualnie otwieramy destylarnię w siedzibie naszej firmy jako dodatkową działalność i po raz kolejny musimy przejść przez przygotowanie dokumentacji składu podatkowego i weryfikację. Na szczęście po 9 latach działalności mamy już wyrobione pewne schematy, a urzędnicy traktują nas dobrze i nie możemy narzekać na współpracę z nimi.
Z czego wykonujecie nalewki?
Przez wiele lat nasz asortyment się powiększał aż do momentu, w którym mieliśmy w ofercie prawie 30 różnych smaków nalewek. Teraz zostało nam z tego 24 smaki i planujemy przy tym zostać i ewentualnie wyeliminować z oferty te nalewki, które od dłuższego czasu nie cieszą się dużą popularnością. Nie spoczywamy oczywiście na laurach i ciągle wymyślamy coś nowego. W zeszłym roku wprowadziliśmy do swojej oferty pierwszy prawdziwie Polski likier ziołowo orzechowy „DUCH KNIEI”. Recepturę opracowywaliśmy przez dwa lata i jesteśmy z tego wyrobu bardzo dumni, a ludzie są zachwyceni nie tylko smakiem, ale również opakowaniem produktu. Aktualnie pracujemy nad nową serią nalewek „CZTERY PORY ROKU”. Będzie to specjalna edycja i jak sama nazwa mówi składać na nią się będą cztery nalewki „WIOSENNA”, „LETNIA”, „JESIENNA” i „ZIMOWA”. Dostaną osobną butelkę i etykietę oraz będą dostępne razem również w zestawie.
Jak dużo sprzedajecie nalewek? Czy część z nich trafia także na rynki zagraniczne?
Nie sprzedajemy nalewek za granicę. Póki co też nie mamy takich planów, ponieważ wystarczy nam rynek polski. Co roku notujemy wzrost sprzedaży o 30 proc., a szacujemy, że w tym roku podwoimy przychody. Nie chcemy też „szaleć”, bo martwi nas, że bieg za zyskiem zaszkodzi jakości produkcji, dlatego pracujemy powoli organicznie i stawiamy na zrównoważony rozwój.
Jak wygląda kwestia prawna w przypadku sprzedaży nalewek?
Jak napisałem wyżej jest to spora bariera. My na szczęście wiele mamy już za sobą i doświadczenie robi swoje. Natomiast uważamy, że przepisy w Polsce muszą się zmienić, aby takich firm jak nasze było więcej. Nie martwimy się konkurencją w tej branży większość z nas to dobrzy znajomi. Sami założyliśmy wspólnie z Wolf & Oak inicjatywę Alkohole Rzemieślnicze — Polskie Manufaktury, która ma na celu skupianie i promowanie takich manufaktur, jak nasza. Na organizowanym przez nas w zeszłym roku Festiwalu Alkoholi Rzemieślniczych wspólnie stwierdziliśmy, że nie jesteśmy dla siebie konkurencją, bo rynek jest ogromny, a 99,9 proc. tego tortu mają wielkie koncerny.
Jakie mają Państwo plany na najbliższą przyszłość?
Jesteśmy aktualnie na progu polskiej rewolucji alkoholi mocnych i idziemy w krok za piwną rewolucją, po której powstało mnóstwo małych browarów. Ludzie zaczęli się smakować w różnych rodzajach piwa robionych przez małe manufaktury i wielu z nich doceniło tę różnorodność i w tym momencie już nie sięga po koncernowe piwa a zawsze szuka czegoś ciekawego. Tak samo będzie i teraz z alkoholami mocnymi, a my chcemy mieć w tym swój udział, bo nas to po prostu cieszy. Wiele lat czekaliśmy na ten moment.
Przeczytaj także na MamBiznes.pl
Komentarze
Dzień dobry. Nie mamy narazie żadnego sklepu na Śląsku. Proszę odwiedzić naszą stronę internetową www.nalewkikresowe.pl
Polska to jednak zacofany kraj pod względem przepisów a zwłaszcza koncesji i możliwej konkurencji dla państwowych molochów. Jakoś dziwnie jedynie np kler może handlować ziemią rolną oraz wytwarzać bez przeszkód wyroby alkoholowa
Rybnik/śląskie/gdzie w pobliżu można zakupić w/w nalewki?