Świat pokochał polskie zabawki. „Kim Kardashian rozdawała je gościom podczas przyjęcia”

Informacje o autorze

18 lutego 2020
Udostępnij:

Choć wielu odwróciło się od drewnianych zabawek, to jednak Gosia Borowy postanowiła wrócić do korzeni. Prowadzona przez nią i jej męża rodzinna manufaktura Wooden Story wysyła zabawki z drewna na cały świat. – Gdybyśmy mieli jeszcze raz podjąć te decyzję, nie zawahalibyśmy się ani przez chwilę! – mówi Gosia Borowy.

Na zdjęciu Gosia i Wiesiek Borowy, założyciele Wooden Story

Jeszcze kilka lat temu, drewniane zabawki traktowane były po macoszemu. Jednak od dłuższego czasu przeżywają swoją drugą młodość. Przyczyniła się do tego m.in. rodzinna manufaktura Wooden Story. Dziś ich zabawki można kupić prawie w każdym zakątku świata

Wszystko zaczęło się w latach 60.

Ta rodzinna firma ma już za sobą długą historię. Wszystko zaczęło się na początku drugiej połowy ubiegłego wieku. – W górach drewno jest naturalnym surowcem, prawie wszyscy zajmują się stolarstwem. Górale sami stawiali swoje domy, robili meble, zagrody. Fach w ręku od zawsze.  W naszych rodzinach tez tak było. Zabawki natomiast pojawiły się wraz z dziadkiem mojego męża. To właśnie dziadek Borowy zrobił pierwszego konika, który ciągnie wóz i tak to się zaczęło. Trwa do dzisiaj, a konik cały czas stoi w naszej manufakturze na honorowym miejscu – mówi Gosia Borowy, właścicielka Wooden Story.

[mb_newsletter_box]

Jednak droga do sukcesu nie było prosta. Choć jak sama zauważa, firmy z rodzinnymi tradycjami mają o tyle łatwiej na starcie, że posiadają zaplecze w postaci wiedzy i doświadczenia poprzedników. Jednak przychodzi czas, i to bardzo szybko, gdy wszystko się wyrównuje.

Jednak, gdy rynek zalały plastikowe zabawki, rodzinna manufaktura musiała szukać nowych źródeł dochodu. Dlatego zajęli się wytwarzaniem drewnianych elementów do mebli. Na tym polu udało im się odnosić także sukces – Bardzo dobrze nam to szło. Jednak tęsknota za zabawkami była silniejsza. Gdy ludzie zaczęli zwracać się w stronę vintage poczuliśmy, że to ten moment – podkreśla Gosia Borowy. W 2013 roku powrócili do zabawek. – Rynek polski był dla nas bardzo ważny. Jednak nie ukrywam, że od początku 98 procent naszych zabawek sprzedaje się poza granicami Polski – dodaje.

Polskie zabawki podbijają świat; Fot. Materiały prasowe

Zabawki z Podhala podbijają świat

W Polsce są rozpoznawaną marką i mają swoich wiernych odbiorców. Klocki i zabawki Wooden Story  były wykorzystywane również w sesjach zdjęciowych a oni sami udzielili wielu wywiadów, w których opowiadali o manufakturze, tradycji, swojej pasji i miłości do pachnących lasem zabawek. Wywiady i artykuły ukazywały się w magazynach w Polsce i na świecie. Wooden Story ma na swoim koncie nagrody dla zabawki roku, które przyznaje portal zabawkowicz.pl oraz nagrodę Must Have Łódź Design. Jednak większość produkcji sprzedaje się poza granicami kraju. Zabawki Wooden Story można kupić w USA, Kanadzie, Chile, Emiratach Arabskich, Japonii, Australii, Nowej Zelandii, Korei Południowej. Oczywiście w Europie od Finlandii przez Islandię, Irlandię, Anglię, Niemcy, Włochy aż do Litwy, od Ukrainy aż do Grecji. Kim Kardashian rozdawała je gościom podczas przyjęcia urodzinowego jednego ze swoich dzieci. – Już niedługo nasze zabawki będzie można kupić także na Seszelach — dodaje właścicielka rodzinnej manufaktury.

– Na czym polega fenomen drewnianych zabawek? To jest pytanie, na które powinny odpowiedzieć dzieci i rodzice, którzy kupują nasze zabawki. Dla mnie drewno to zapach lasu, wspomnienie dzieciństwa. Drewniane zabawki to też wspaniali kompani dziecięcej fantazji i przygód. Są w nich ukryte sekrety drzew. Myślę, że coraz więcej ludzi decydując się na zabawki z naturalnych materiałów ma też świadomość dbania o środowisko i planetę – mówi Gosia Borowy.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Wooden Story (@woodenstory)

Wooden Story to kilkanaście osób. To w ich rękach powstają zabawki. Etapów jest kilka – ciecie, piłowanie, struganie, frezowanie, wycinanie, wiercenie, szlifowanie, barwienie, a potem najważniejsze, czyli gładzenie przez nasze góralskie dłonie, olejowanie/woskowanie i pakowanie – wymienia Wiesiek Borowy.

W odpowiedzi na pytanie czy jeszcze raz wybraliby tę drogę, zgodnie odpowiadają, że tak! – Droga, którą wybraliśmy kilka lat temu jest zbudowana z tradycji i pasji. Nie oznacza to, że nie była czasami wyboista, było kilka potknięć czy rozczarowań, ale wyciągnęliśmy z nich wnioski i odrobiliśmy lekcje – mówi Gosia Borowy. – Moja głowa jest pełna  pomysłów, mamy to szczęście, że otaczamy się wspaniałymi ludźmi, fachowcami na stolarni i  niesamowitymi artystami w zespole. Myślę, że już jesienią tego roku będzie nam dane zaprezentować kolejne owoce naszych pomysłów i pracy. Oczywiście do realizacji nowych zadań potrzebne jest finasowanie a jak wiemy to nie łatwa droga, ponieważ większość banków widzi przede wszystkim tabelki.  Na szczęście trafiliśmy na taki, który oprócz tabelek widzi człowieka, jego  pasje, potencjał i zaangażowanie,  To sprawiają, że piękne projekty mogą zostać zrealizowane. Za co im już teraz bardzo dziękujemy – dodaje.

Przeczytaj także na MamBiznes.pl

Polecamy

Więcej w tym dziale: