Dostrzegli niszę i chcą to przekuć w biznes. Stworzyli aplikację, która znajdzie miejsce w restauracji

Informacje o autorze

24 stycznia 2020
Udostępnij:

Idąc do restauracji ze znajomymi każdy zastanawia się gdzie pójść oraz co najważniejsze czy będzie wolne miejsce. Co do pierwszego pytania to istnieje już wiele aplikacji, które pomagają przy wyborze idealnego miejsca do spędzenia wspólnego wieczoru. Jednak nikt za bardzo nie pochylił się nad drugą kwestią, czyli dostępnością miejsc. Tę lukę zauważył Klaudiusz Kobylecki, który postanowił przekuć to we własny biznes.

Na zdjęciu Klaudiusz Kobylecki

– Jak to zwykle bywa, potrzeba matką wynalazku. W obecnym zabieganym świecie nie wszyscy mają czas dzwonić do restauracji i sprawdzać czy jest wolny stolik. Z resztą nawet jeśli ktoś zdecyduje się na wykonanie telefonu, to jest małe prawdopodobieństwo, że ktoś odbierze – mówi Klaudiusz Kobylecki, pomysłodawca i współtwórca aplikacji MojStolik.

Smart Restaurant

Obecnie jest to bardzo dobry czas dla restauratorów. Z raportu „Rynek gastronomiczny w Polsce” wynika, że Polacy coraz częściej chodzą do restauracji – niemal połowa wskazuje, że w 2018 roku zdecydowanie częściej jadała w lokalach gastronomicznych niż jeszcze rok wcześniej. Raport „Polska na Talerzu 2019” podaje natomiast, że 93 proc. osób w ciągu ostatnich 6 miesięcy odwiedziło restauracje. Najczęściej odwiedzamy pizzerie (68 proc.), sieci fast food (65 proc.), na popularności zyskują food trucki (21 proc.). Jednak rosnąca popularność generuje nowy problem, jakim są przepełnione lokale. Jak zauważa współtwórca aplikacji Tablet4Rest, wiele restauracji nie stać na stworzenie indywidualnego systemu rezerwacyjnego, który jednocześnie wskazywałby dostępność miejsc.

[mb_newsletter_box]

– Restauracje nie mają systemów rezerwacji zintegrowanych z kanałami zdalnymi jak: Facebook, Google Maps , IVR, aplikacje na telefon (ios, android), a nawet stron www. Budowa i utrzymanie przez każdą z restauracji indywidualnych rozwiązań nie jest opłacalne – mówi Mariusz Piórkowski.

Jednak coś, co jest nieopłacalne dla jednej restauracji, nie musi być już dla wielu, zważywszy, że w takim przypadku koszt jednostkowy ulega zmniejszeniu. Dlatego Mariusz Piórkowski postanowił zebrać wszystkich w jednym miejscu we własnej aplikacji MojStolik.

– System został zlokalizowany w publicznej chmurze, co pozwala uzyskać oczywiście skalowalność i wysoką dostępność. Wszystkie kanały dostępu, czy to pluginy do Facebooka czy też aplikacje klienckie łączą się w celu weryfikacji dostępności i rezerwacji stolika w wybranych restauracjach (bazując na lokalizacji klienta). Z drugiej strony restaurator widzi widok sali z poszczególnymi stolikami stanem ich rezerwacji – mówi pomysłodawca aplikacji.

Na zdjęciu Mariusz Piórkowski współwórca aplikacji MojStolik

Nie tak łatwo przekonać do nowego

Nad aplikacją pracowało blisko 30 osób, specjalizujących się w różnych dziedzinach. Całość działań finansowana była, póki co wyłącznie ze środków własnych udziałowców. Jednak nie samo stworzenie aplikacji okazało się najtrudniejsze dla twórców, a przekonanie restauratorów do swojego pomysłu.

– Największą przeszkodą okazało się przekonanie restauratorów do wdrożenia naszej aplikacji. Wielu mówiło, że przecież jest jak jest i jest dobrze. Jednak wraz ze wzrostem liczby użytkowników naszej aplikacja, świadomość restauratorów zaczynała się zmieniać – mówi twórca MojStolik.

Prowadzisz ciekawy biznes i chciałbyś o tym opowiedzieć? Napisz na [email protected]. Opiszemy Twoją historię!

Słowa Mariusz Piórkowskiego potwierdzają także dane liczbowe. Uruchomiona w maju aplikacja w ciągu 4 miesięcy została zainstalowana 2 tys. razy. Dziś zrzesza już ponad 4 tys. użytkowników oraz kilkadziesiąt lokali z kilku miast.

Jednak twórcy nie zamierzają się zatrzymywać. – Przed nami kolejne wyzwania. Planujemy m.in. zwiększyć swoją dostępność także poza dużymi miastami. Ponadto zamierzamy rozszerzyć funkcjonalności np. o zautomatyzowanie sfery rozliczeniowej, czyli przygotowywanie i wysyłanie elektronicznie faktury w zadanym formacie takim jak po każdej wizycie albo w zdefiniowanym okresie zbiorczo – mówi twórca start-upu Tablet4Rest

Czy digitalizacja czynności w różnych aspektach jest nieunikniona?

Mariusz Piórkowski

Wspołtwórca start-upu Tablet4Rest

Zdecydowanie tak. Natomiast zmienia się jej forma. Zastąpienie papieru tabletem z aplikacją to jeszcze nie digitalizacja. Digitalizacją można nazwać dopiero proces wtedy, gdy sprawi klientowi ulgę z jego wdrożenia, a nie kolejne problemy i obowiązki.

Przeczytaj także na MamBiznes.pl

Polecamy

Więcej w tym dziale: